S

S

piątek, 26 września 2014

Poznajmy się!

Poprawiłam ochraniacz zawiązany w pasie i przejrzałam się w lustrze wiszącym przy wyjściu. Wole rozpuszczone włosy, ale teraz są za długie, więc muszę je wiązać. Westchnęłam zakładając buty i biorąc plecak. Dopiero wczoraj dotarłam ale i tak dziś już jest pierwsza misja. Nie przeszkadzałoby mi to, gdyby nie drużyna. Jakby się zastanowić nie rozmawiałam z nikim z tej ekipy poza Sasuke, którego nazwałam irytującym. Od tamtego wydarzenia nie widzieliśmy się. Może to i lepiej. Ziewnęłam wychodząc. Szósta rano, to jak dla mnie za wcześnie. Ulicę, zdają się być opustoszałe. Ale co się dziwić? Szósta rano to czas na sen, a nie na pracę.  Westchnęłam prostując się i idąc pewnym krokiem do bramy głównej. Nawet nie wiem ile zajęło mi dotarcie na miejsce. Jestem pierwsza. Oparłam się o słup czekając na resztę. Dopiero po chwili zobaczyłam Sakurę, która bez słowa stanęła z boku i co chwila na mnie spoglądała jakbym była jakimś rzadkim okazem muzealnym. To trochę wkurzające.
Mari- Przepraszam za wczoraj. Byłam trochę zdenerwowana i mnie poniosło.- powiedziałam chłodno spoglądając na nią.
Sakura-Nic się nie stało. Już nawet o tym zapomniałam.
Mari- A więc mam coś na twarzy?- spytałam z kpiącym uśmieszkiem.
Sakura- Nie. Dlaczego pytasz?
Mari- Ciągle na mnie zerkasz jakbym miała coś na twarzy. Powiedz wprost o co chodzi. To nam sporo ułatwi.
Sakura- Co cię łączy z Sasuke-kun'em?
Mari-Nic. Nienawidzę go, chyba dałam wam to wczoraj do zrozumienia. Skąd ten pomysł?
Sakura- Kiedy zorientował się kim jesteś, kompletnie mnie zignorował i poszedł za tobą. Znaliście się, prawda?- powiedziała unikając mojego wzroku.
Mari- Jak byliśmy dziećmi. Ale tak jak mówiłam nic mnie z nim nie łączy. Na prawdę myślisz, że coś mogłoby być między nami?
Sakura- No cóż. Nigdy nie widziałam, żeby Sasuke w jakikolwiek sposób reagował na jakąś dziewczynę.- powiedziała dość smutnym tonem patrząc w ziemię. Ta dziewczyna naprawdę go kocha. Nie mogła gorzej trafić. - No, a ty też jesteś dość ładna. Jesteś, szczupła, zgrabna, masz długie włosy, poruszasz się z gracją no i całkiem... duży biust. -ostatnie słowa powiedziała cicho, a ja mimowolnie zaczęłam się śmiać. Dopiero teraz na mnie spojrzała.
Mari-Może i mam duże cycki ale wątpię bym mu tym zaimponowała. Poza tym moim zdaniem faceci, którzy patrząc jedynie na wygląd dziewczyny zasługują na kastrację. -powiedziałam z uśmiechem, powstrzymując śmiech. -Tak jak mówiłam jeśli chodzi o Sasuke, to ja mogę go jedynie kopnąć w tyłek. Jest cały twój tylko błagam nie uganiaj się za nim, bo to żałosne.- powiedziałam spokojnie.
Naruto- Ohayo!- usłyszałam jego krzyk. Wraz z zielonooką odwróciłyśmy się do w jego stronę. Idzie razem z Sasuke. Dopiero po chwili do nas doszli.
Mari- Ohayo Naruto. Miło cię znowu widzieć.
Naruto-Ciebie też Mari-chan. O czym rozmawiałyście?
Sakura- O niczym. -powiedziała po czym spojrzała na Sasuke-Ohayo Sasuke- kun.-mówiąc to podeszła do niego jednak Sasuke kompletnie ją zignorował.
Mari-Kakashi ciągle się spóźnia?- spytałam po dłuższej chwili milczenia.
Naruto- To już jego zwyczaj. Pewnie znowu wymyśli jakąś tandetną wymówkę.- powiedział z uśmiechem na myśl o nauczycielu, ja jedynie spojrzałam w niebo. Czym oni różnią się ode mnie, że wolał związać się z uczniami niż z własną siostrzenicą? Odepchnęłam od siebie te myśli. Kakashi to po prostu narcystyczny, egoistyczny pracoholik, dla którego powiązania rodzinne to tylko przeszkoda.
Sasuke- O czym myślisz?- nie zareagowałam na jego pytanie, delikatnie odbijając się od słupka. Podeszłam do Naruto.
Mari-Wiesz o co chodzi w tej misji?
Naruto- Nie. Kakashi nic nie powiedział. Mówił tylko, że wszystko wyjaśni podczas zadania.
Mari-Rozumiem.
Kakashi- O tutaj jesteście!- powiedział nagle pojawiając się w kłębie dymu.
Naruto-Spóźniłeś się!!!- wydarł się tak głośno, że przez parę sekund myślałam, że stracę przez to słuch.
Kakashi-Ah tak, ale po drodze spotkałem staruszkę i musiałem jej pomóc w zakupach.
Naruto- Tak wcześnie nikt nie robi zakupów!
Kakashi-No cóż. Lepiej będzie jak już pójdziemy. -powiedział ruszając. Tuż za nim szedł Naruto, który kłócił się o coś z Sasuke, a tuż za nimi szła Sakura. Ja szłam w pewnej odległości. Nie będę się wcinała do nich na siłę. Nie potrzebuje tego. Niech mi nie wchodzą w drogę i będzie dobrze.  Spojrzałam na tamtą trójkę. Sakura właśnie przywaliła za coś Naruto. Chyba powinnam ich bardziej słuchać.
Sakura- Naruto przestań wrzeszczeć na Sasuke i prowokować te kłótnie.- krzyknęła na blondyna, jakby to  była jego wina. Spojrzałam na nią zirytowana. Mówiłam jej przecież by nie uganiała się za Sasuke, bo to żałosne. Jak widać landryna kompletnie głupieje przy tym dupku.
Sasuke- Sakura przestań mnie bronić. To żałosne.  Nie wiesz nawet jaka jesteś iry...- nie skończył mówić bo dostał kamykiem w nogę. Zatrzymał się z resztą i spojrzał na mnie, a ja wysłałam mu groźne spojrzenie. Nie pozwolę mu się tak do niej zwracać. Co z tego, że jest irytująca?! Ta dziewczyna go kocha, mógłby być choć trochę delikatny.
Mari- Nie uczono cię jak zwracać się do kobiet? Trochę więcej pokory Uchiha. -powiedziałam obojętnie idąc dalej i wymijając ich. Teraz to ja szłam za Kakashim, a oni za mną.  Zapowiada się długa droga.

*****&*****

Naruto-Tak!!!- krzyknął szczęśliwy gdy dotarliśmy do Gorących Źródeł. To nasz dzisiejszy przystanek. Kakashi poszedł nas zarejestrować, a my czekamy na niego w holu. Jak dla mnie to zbyteczny wydatek. 
Sasuke- Ucisz się młotku, nie jesteśmy tu sami. 
Naruto-Nie nazywaj mnie tak. 
Mari-Obaj się uciszcie.- mruknęłam zażenowana ich zachowaniem. Gorzej niż z małymi dziećmi. 
Kakashi-Wszystko już załatwione. Chodźcie.- powiedział prowadząc nas do pokoju.- Będziemy mieć wspólny salon i łazienkę, więc starajcie się nie zajmować jej zbyt długo. Sakura, Mari wy będziecie miały wspólny pokój po lewej, a ja z chłopakami ten po prawej.- powiedział dając Sakurze pokój od naszej wspólnej, tymczasowej sypialni. Poszłam za nią do pomieszczenia i usiadłam na łóżku przy oknie, kładąc plecak obok szafki nocnej. Położyłam się i zamknęłam oczy. 
Sakura- Nie idziesz do gorących źródeł?
Mari- Nie. Może później, jak na razie chce sobie poleżeć.- powiedziałam nawet na nią nie zerkając.
Sakura- Jak chcesz.- mruknęła. Po chwili usłyszałam już tylko dźwięk rozsuwanych i zamykanych drzwi. Otworzyłam na chwilę oczy. Już poszła. Niech robi co chce. Teraz przynajmniej mam ciszę i spokój. Jeśli chodzi o misję Kakashi powiedział, że wszystko wyjaśni podczas obiadu. Zastanawia mnie czemu z tym tak zwleka. Przecież im szybciej się dowiemy tym lepiej. Prawda? Musi mieć w tym jakiś interes. Tylko jaki? Moje rozmyślania przerwał dźwięk otwieranych drzwi, jednak nie otwierałam oczu. Zapewne Sakura o czymś zapomniała. Jeśli pomyśli, że śpię, to nie będzie mi przeszkadzać, a nie mam ochoty z nią gadać.
Sasuke- Myślisz, że uda ci się mnie nabrać?- usłyszałam tuż przy swoim uchu. Od razu otworzyłam oczy i spojrzałam w bok. Sasuke kucnął przy łóżku, tak, że patrze mu teraz prosto w oczy. Jeszcze ma czelność się uśmiechać. 
Mari- Co ty tu do cholery robisz?- spytałam posyłając mu wrogie spojrzenie i siadając. 
Sasuke- Kakashi woła na obiad. - na te słowa chciałam wstać, lecz złapał mnie za nadgarstek, zatrzymując mnie. Spojrzałam na niego z pytaniem w oczach i wściekłością ratlerka.- Mogłabyś chociaż udawać, że nie chcesz mnie zabić.
Mari- Po co? Przecież i tak wiesz, że chce to zrobić. A teraz mnie puść, bo złamie ci tą rękę.-powiedziałam. Sasuke jeszcze chwilę mnie trzymał mierząc się ze mną wzrokiem, jednak w końcu odpuścił. Wyszłam z pomieszczenia i skierowałam się do salonu. Stół już jest nakryty i to pokaźnie. Najróżniejsze przysmaki. Chyba wszystkie potrawy jakie istnieją.  Podeszłam do stołu i usiadłam obok Sakury, która siedzi naprzeciwko Kakashi'ego. Spojrzałam na blondyna, który miał dość naburmuszoną minę. Siedzie naprzeciw mnie, więc łatwo to ocenić.
Naruto-Ile mu to jeszcze do cholery zajmie.-mruknął do siebie.
Mari-O co chodzi?
Naruto-Nic szczególnego. Po prostu panicz "Wielki Uchiha" postanowił się ociągać wiedząc, że nie możemy jeść nim przyjdzie. 
Mari-Czemu nie?
Kakashi-Mari powinnaś dbać o maniery.- puściłam jego uwagę mimo uszu robiąc równie naburmuszoną minę co Naruto. Od kiedy to on niby martwi się o moje maniery co?! I jeszcze muszę czekać na szanownego dupka. Okej nie jestem aż tak głodna, ale uwaga Kakashi'ego była zbędna. 
Sasuke-A im co?- usłyszałam jego głos i razem z resztą spojrzałam w kierunku bruneta, który usiadł obok mnie, jakby nie miał miejsca. Posłałam mu wrogie spojrzenie i odwróciłam wzrok w stronę blondyna.
Mari-Smacznego Naruto-kun. -na te słowa Uzumaki uśmiechnął się do mnie co odwzajemniłam.
Naruto-Smacznego Mari-chan.- odpowiedział przełamując pałeczki tak samo jak ja. Muszę przyznać, że ten sufiks "chan" nigdy mi się nie podobał, ale też zbytnio mi nie przeszkadza. Bez słowa zaczęłam jeść. Szczerze mówiąc nie jestem ani trochę głodna, choć nic nie jadłam. Mogłabym wstać podziękować i iść, ale przecież obiecałam Akiru, że będę się regularnie odżywiać, więc muszę dotrzymać słowa. Nawet jeśli jest mi to nie po drodze. Spojrzałam na Naruto i Sasuke, którzy się ścigali, kto więcej zje. Mówiłam już, że zachowują się jak dzieci? Westchnęłam obserwując ich przez chwilę. Brali co się dało i pakowali sobie do buzi, jakby zależało od tego ich życie. Ścisnęłam mocniej pałeczki po czym rzuciłam je tak, że wybiłam ich pałeczki z rąk. Chłopcy spojrzeli na mnie jak na jakieś widmo przełykając to co mieli w ustach. 
Mari- To nie wyścigi jedźcie normalnie, albo w innym pomieszczeniu. Powinniście dbać o maniery.-powiedziałam biorąc kolejną parę pałeczek i przełamując je, po czym wróciłam do jedzenia. Chłopcy spiorunowali się wzrokiem i zrobili to co ja. Tyle, że tym razem spokojniej. 
Kakashi- Jesteście dziś nadzwyczaj cicho. -powiedział przerywając dłuższą chwilę ciszy. 
Mari- Powiesz w końcu o co chodzi w tej misji?
Kakashi-Ach tak. Prawie zapomniałem. Misja, którą nam przydzielono jest rangi S i wymaga najwyższej czujności, jednak nim powiem o co chodzi poznajmy się! No to kto zaczyna?-spytał z uśmiechem, którego zarys dostrzegłam zza maski.
Mari-To zbędne powiedz o co chodzi i...
Kakashi-Mari oczywiście wiem, że jesteś wszechwiedząca i wszechmogąca, ale mogłabyś choć raz nie patrzeć na wszystko z góry.- powiedział z ironią, jakby tłumaczył coś dziecku. Niech se weźmie te swoje gadki i wsadzi głęboko w cztery litery. Kątem oka zaważyłam, że nikt nie ma zamiaru się odezwać.-A więc skoro nikt nie zaczyna. Nazywam się Hatake Kakashi. Nie zdradzę wam co lubię, a czego nie. Co do moich marzeń...Mam kilka hobby.- ta. Bardzo pomocne wujaszku. teraz na pewno poznałam cię jak nikogo innego. Ironia moich myśli jest nawet dla mnie wkurzająca. Przynajmniej w tej chwili.
Sakura-Jestem Sakura Haruno... Ulubiona rzecz... znaczy...ukochany człowiek... A może lepiej powiem o planach na przyszłość... Nie lubię: Naruto!-mówiła co chwilę zerkając na Sasuke. Czy ona myśli, że mu tym zaimponuję? Westchnęłam. Landryna zawsze zostanie landryną.
Sasuke- Nazywam się Uchiha Sasuke. Jest wiele rzeczy, których nienawidzę, ale nie ma niczego co bym szczególnie lubił. Moim jedynym celem jest zabicie osoby odpowiedzialnej za śmierć mojego klanu.-oczywiście pesymista, myślący jedynie o zemście. Co Sakura w nim w ogóle widzi?
Naruto-Naruto Uzumaki! Lubię ramen z paczki, chociaż bardziej lubię prawdziwy ramen o smaku miso, który stawia mi sensei Iruka! Nie lubię...tych trzech minut po zalaniu makaronu wrzątkiem. Moim marzeniem jest stać się Hokage!!!I tym samym zdobyć uznanie wszystkich ale to wszystkich mieszkańców osady! Hobby...Rozrabianie! -optymista, przeciwieństwo Sasuke i uwielbia ramen. Chyba go lubię.
Kakashi- Teraz twoja kolej Mari.- powiedział gdy dłuższą chwilę myślałam.
Mari-Mari Hatake. Lubie trenować, nie lubię gdy ktoś miesza się w moje sprawy. Nienawidzę klanu Uchiha, a moim celem jest przewyższyć wszystkich hokage, klan Uchiha i kogo się da. - powiedziałam obojętnie patrząc w talerz i kończąc kolację. - To o co chodzi z tą misją?-na moje pytanie Kakashi westchnął.
Kakashi-Naszą misją jest przetransportowanie bardzo ważnego zwoju do Wioski Ukrytej w Górach.- na te słowa wyprostowałam się i skupiłam całą swoją uwagę na wujku, który wyciągnął rzeczony zwój. Czemu nic o tym nie wiedziałam?!- Jest to misja rangi S. Z tego co udało się już ustalić Akatsuki już od dawna szykują się na zdobycie tego zwoju.
Sakura- Więc możliwe, że ich spotkamy?
Kakashi-Tak.
Sasuke-Ale nie wiadomo kogo dokładnie.-mruknął do siebie.
Mari- Świat wokół twojej zemsty się nie kręci.-powiedziałam wrogo, po czym odetchnęłam i spojrzałam na zwój. Już po chwili omówiliśmy plan, a Kakashi pozwolił nam iść do gorących źródeł, ja jednak poszłam na taras i usiadłam obserwując zachód słońca. Powrót do Sanchigakure powinien wprawić mnie w dobry nastrój. Więc czemu tak nie jest?Westchnęłam patrząc na czerwieniejące niebo, a może raczej na pomarańczowe. Jest też trochę żółci, fioletu,  błękitu i granatowego. Zachody słońca właśnie dlatego są piękne, że można zobaczyć wiele barw pokrywających niebo. Zwiastun nocy, zwieńczenie dnia. Uśmiechnęłam się spoglądając w niebo. Wstałam i weszłam do środka. Reszta poszła na kąpiele wiec mogę sobie odpocząć. Szybkim krokiem znalazłam się w tymczasowej sypialni na swoim łóżku i wyjęłam jeden ze zwojów. Mogę wykorzystać ten czas na coś pożytecznego i chociaż przestudiować jakieś nowe jutsu.  Jest dość proste, ale może się przydać.

 Po jakimś czasie mimowolnie ziewnęłam patrząc na zegarek. Minęły jakieś trzy godziny, a ja przeczytałam wszystkie nowe zwoje z jutsu jakie przy sobie miała. Schowałam je i wstałam w tym samym momencie, w którym do pomieszczenia weszła Sakura.
Sakura- Nie wiesz co straciłaś.
Mari- Jakoś mi to nie przeszkadza. -burknęłam odstawiając swoje rzeczy po czym wyszłam. Jest już dość ciemno.  Wszyscy najpewniej już siedzą w pokojach. Na szczęście gorące źródła są jeszcze otwarte, więc mimo późnej pory właśnie tam się skierowałam. Weszłam do przebieralni dla kobiet i po paru minutach już zanurzałam się w przyjemnie gorącej wodzie. Oparłam głowę o podest i spojrzałam na rozgwieżdżone niebo.
Mari- Piękne- szepnęłam delikatnie się uśmiechając. Wsunęłam jeden niesforny kosmyk za ucho. Resztę włosów spięłam w wysokiego koka, ale akurat to pasmo jest zbyt krótkie.
Sasuke- Powiesz czemu o takiej porze chciałaś tu przyjść?- usłyszałam jego głos zza płotu, który przedziela część żeńską od męskiej. Postanowiłam go zignorować, że też musiał się do mnie przyczepić. - Więc teraz będziesz zachowywać się jak trzylatka i postanowiłaś się nie odzywać?- spytał chyba rozbawiony- No cóż w końcu mogę wpaść na pomysł, że się topisz i po prostu przeskoczę przez ten płot. Więc jak będzie?- na te słowa i myśl, że mógłby to zrobić poczułam jak moje policzki pomału stają się czerwone.
Mari-Jesteś zboczonym dupkiem Uchiha. -powiedziałam zdenerwowana.- Czego chcesz?
 Sasuke- Odpowiedzi, ale to nie jest odpowiednie miejsce na taką rozmowę.
Mari- Więc?
Sasuke- Czemu przyszłaś tu o takiej porze?
Mari- Jest tu spokojniej niż za dnia i mogę pomyśleć. Przynajmniej tak było do puki nie przyszedłeś. Z resztą nie co dzień można rozkoszować się taką kąpielą i widokiem tak pięknych gwiazd.
Sasuke-Nie znałem cie od tej strony.-powiedział po dłuższej chwili milczenia.
Mari- Nie dziwie się, bo ty wcale mnie nie znasz. Powinieneś w końcu dać mi spokój. Wiele by to ułatwiło.
Sasuke- Na przykład co?
Mari- Wszystko. Między innymi nie musiałabym z tobą rozmawiać, a poza misjami i treningami nie musiałabym cię znosić.
Sasuke- Naprawdę właśnie tego chcesz?
Mari- Im mniej się widzimy tym mam mniejszą ochotę cię zabić. Więc tak. Właśnie tego chce. Byś mnie omijał szerokim łukiem. Dla dobra naszej dwójki. -powiedziałam wstając i wychodząc. Owinęłam się ręcznikiem i poszłam do szatni by się wysuszyć i przebrać. Mimowolnie się uśmiechnęłam wychodząc na korytarz i omal nie upadłam wpadając na kogoś. Na szczęście ten ktoś złapał mnie w ostatniej chwili podtrzymując w pasie.
Sasuke- Wiesz, że trudno będzie cie unikać jeśli będziesz tak na mnie wpadać?-powiedział rozbawiony.
Mari- To ty stałeś pod drzwiami, a teraz mnie puść.
Sasuke- Jeszcze chwilę chce cię potrzymać. Stęskniłem się za moją małą Mari.- ostatnie zdanie szepnął mi prosto do ucha, na co ja delikatnie się zarumieniłam.
Mari- Twoja mała Mari?- powtórzyłam niepewnie.- Nie pamiętam byś kiedykolwiek mnie tak nazywał, a tym bardziej nie pozwalam byś nazywał mnie tak ani teraz ani w przyszłości.
Sasuke-Lubie, patrzeć jak się rumienisz. Wyglądasz bardzo słodko.
Mari- Chcesz mnie wyprowadzić z równowagi?!- powiedziałam wściekła próbując się wyrwać, jednak on przycisnął mnie do siebie, na tyle mocno, że stykamy się ciałami.  Jedną ręką obejmując mnie w tali, a drugą łapiąc moją prawą dłoń, którą próbowałam go uderzyć.
Sasuke- Z tego co widzę już jesteś rozdrażniona. Może chciałabyś bym pomógł ci się rozluźnić?- szepnął mi do ucha opierając swoją głowę na moim ramieniu. -Ślicznie pachniesz.- dopowiedział jeszcze mocniej mnie ściskając.
Mari- Jak ci przywalę to będziesz wąchać kwiatki od spodu. O co ci do cholery chodzi?!- spytałam próbując się wyrwać, lecz kiedy zdałam sobie sprawę, że to bezcelowe i tylko dostarczam mu rozrywki dałam sobie spokój.
Sasuke- Chce wiedzieć co cię tak zmieniło i odzyskać moją Mari.
Mari- Po pierwsze nigdy nie byłam twoją własnością, po drugie tamtej już nie ma. Wydoroślałam i jest mi z tym bosko. Jeśli myślisz, że kiedykolwiek będę taka jak kiedyś to się grubo mylisz.- powiedziałam patrząc przed siebie. Jego głowa skutecznie uniemożliwia mi ruch. Mimowolnie drgnęłam kiedy poczułam jego wargi na mojej szyi. Krótki, przelotny pocałunek, który wywołał u mnie gęsia skórkę. Nie to, żeby Sasuke mi się podobał. Brunet odchylił głowę i oparł swoje czoło o moje tak, że czy chciałam czy nie, jestem zmuszona patrzeć w jego oczy, a nasze twarze dzielą milimetry.
Sasuke- Zrobię wszystko by cię odzyskać.- powiedział pewnie i stanowczo patrząc w moje oczy jakby chciał przejrzeć mnie na wylot. Jak dla mnie to już granica mojej cierpliwości. Już chciałam aktywować sharingan i użyj jakiegoś jutsu, które posłało by go do diabła gdy usłyszeliśmy dziwny brzdęk tłuczonego szkła. Sasuke poluźnił uścisk co wykorzystałam by się wyrwać.Posłałam mu wściekłe spojrzenie i poszłam sprawdzić co się stało. Ledwie wyszłam zza rogu, a zauważyłam rozbity wazon, który stał przy krawędzi korytarza prowadzącego do naszych pokoi.
Sasuke- Ktoś nas podsłuchiwał?- powiedział obojętnie podchodząc do mnie.
Mari- Nie trudno się domyślić. -mruknęłam zauważając coś błyszczącego. Podniosłam owy przedmiot. Breloczek w kształcie różowego kwiatu wiśni. Zacisnęłam go w pięści przypominając sobie, że nie tak dawno widziałam go przy pasku Sakury. Musiała tu być.
Sasuke- Coś się stało?
Mari- Pojawiłeś się. Nic gorszego nie mogło mnie spotkać.- powiedziałam idąc w stronę pokoju i zostawiając go. Niech robi co chce. Nawet nie wiem kiedy doszłam do drzwi prowadzących do sypialni, którą dziele z Sakurą. Delikatnie rozsunęłam je i przez szparkę zauważyłam skuloną Sakurę leżącą na łóżku. Nie trzeba być geniuszem by zorientować się, że różowowłosa płacze. Na pewno widziała tamtą scenkę i ubzdurała sobie nie wiadomo co. Okej. Nie lubię jej. Nie lubiłam jeszcze zanim dostałam się do tej ekipy, a wtedy widziałam ją może z parę razy i to przelotnie. Weszłam po cichu zasuwając po sobie drzwi i stanęłam na przeciwko jej łóżka.
Mari-Sakura wiem, że nie śpisz i że to wszystko widziałaś. Daj mi się wytłu...
Sakura- Nie chce twoich tłumaczeń. Oszukałaś mnie. Mówiłaś, że go nienawidzisz, a teraz byliście bliscy pocałowania się. Od teraz Mari jesteś moim największym wrogiem i nic tego nie zmieni.- powiedziała nawet na mnie nie patrząc. Nie uwierzy mi i to wiem na pewno. Odłożyłam jej breloczek na szufladę i poszłam do łazienki gdzie przebrałam się w piżamę, a następnie położyłam się. Odkręcę to tylko jeszcze nie wiem jak. Nawet nie zauważyłam kiedy przyszedł sen.

***********

Obudziły mnie promienie słońca wdzierające się przez okno. Zasłoniłam się kocem aż po czubek głowy lecz to zbytnio nie pomogło. Ziewnęłam i wstałam rozciągając się. Spojrzałam w stronę Sakury. Ciągle śpi. Może to i dobrze. Westchnęłam przypominając sobie wczorajszą sytuację i zaciskając pięści na wspomnienie o Sasuke. Ten pieprzony kretyn. To jego wina. Przetarłam oczy i wzięłam swoje ubrania. Następnie weszłam do łazienki i zakluczyłam za sobą drzwi. Rzeczy położyłam na krześle i chwilę później stanęłam pod prysznicem odkręcając korek z gorącą wodą. Muszę się zrelaksować i przemyśleć parę rzeczy. Podczas myślenia doszłam do paru niezłych wniosków.
1. Sasuke to dupek- nienawidzę go całym sercem.
2. Sakura to landryna zakochana w Sasuke-myśli, że flirtuje z brunetem choć to nie prawda.
3. Sakura jest wściekła na mnie, bo Sasuke chciał mnie wkurzyć, a ona to źle odebrała- i to katastrofalnie źle.
4.Nie zależy mi na przyjaźni Sakury, ale nie chce jej zranić- przynajmniej nie w ten sposób.
5. Sakura mi nie uwierzy- Sasuke czy tego chce czy nie będzie musiał jej wszystko wyjaśnić.Już o to zadbam.
6. Spóźnię się na śniadanie- wcale się tym jednak nie przejmuje.
7. Pomysł Kakashi'ego z tymi gorącymi źródłami był oraz jest beznadziejny- i to do potęgi entej.
8. Naruto to jedyna osoba w tej ekipie, która mnie nie wkurzyła- chyba postawie mu za to ramen.
9. Idziemy do Sanchigakure jednak nie czuje z tego powodu radości- mam nadzieje, że to się zmieni.
10. Punkty od 1 do 5 mnie wnerwiają więc, muszę to wyjaśnić jeszcze dziś.
Wniosek jedenasty brzmi najrozsądniej "Dziś myślenie mi nie idzie. Punkty wyżej są żałosne." Westchnęłam spłukując szampon i wychodząc owijając się ręcznikiem. Stanęłam przed lustrem. Dziś moje oczy są szaro-zielone. Z naciskiem na "szaro". Wysuszyłam się i ubrałam. Następnie się uczesałam i zapięłam moje naszyjniki. Odruchowo sięgnęłam do miejsca, w którym wczoraj zostawiłam gumki do włosów, jednak teraz ich nie ma. Byłam pewna, że właśnie tu je położyłam. Przeczesałam włosy ręką rozglądając się po pomieszczeniu. To niemożliwe bym je zgubiła. Może zostawiłam je gdzie indziej. No cóż muszę je znaleźć, a następnym razem wziąć parę na zapas. Jak mogłam nie wpaść na to, że takie gumki mogą się zgubić?! Wyszłam z łazienki i pierwsze co zobaczyłam to Sasuke. Ten dzień nie mógł zacząć się gorzej. Brunet stanął na przeciwko mnie i dłonią złapał jeden z kosmyków moich włosów podnosząc go na poziom swojej twarzy. Delikatnie go pocałował bawiąc się nim w palcach.
Sasuke- Orchidea i wanilia. Mam rację?- powiedział z chytrym uśmiechem dokładnie odgadując zapach mojego szamponu.
Mari-Czego chcesz?-mruknęłam wściekła wyrywając kosmyk włosów.
Sasuke- O wiele ładniej ci w rozpuszczonych włosach.
Mari- Spieprzaj. Jeszcze dzisiaj masz powiedzieć Sakurze, że nic między nami nie ma poza nienawiścią.
Sasuke- Kto mnie do tego zmusi?
Mari-Ja. I radzę ci nie nadwyrężać mojej cierpliwości.- powiedziałam wymijając go. W sypialni okazało się, że Sakura już nie śpi. Jej łóżko jest puste i dokładnie pościelone. Westchnęłam przeszukując pokój w poszukiwaniu gumek lecz bezskutecznie.  Kiedy szłam wczoraj na kąpiel były związane, kiedy wracałam też. Jestem tego pewna, a więc skoro nie ma ich ani tutaj ani w łazience to musiałam zgubić je w salonie. Skierowałam się tam, akurat w momencie kiedy wszyscy siedzieli już na swoich miejscach. Jak widać szukanie w sypialni zajęło mi więcej czasu niż myślałam. Rozejrzałam się po pomieszczeniu lecz nic nie zauważyłam. Podeszłam do stołu i kucnęłam przy nim zerkając pod niego. Tu też nic.
Naruto-Mari- chan coś się stało?-spytał z troską dokładnie mi się przyglądając.
Mari-Zgubiłam gdzieś gumki do włosów. Myślałam, że zostawiłam je w łazience ale nigdzie ich nie ma. Jak widać będę musiała kupić nowe.- mruknęłam siadając obok blondyna. Jak najdalej od Uchihy.
Kakashi-Wątpię by ci się to udało. Dziś wszystko pozamykane.
Mari- Po prostu pięknie.- mruknęłam zaczynając jeść.
Naruto- Nie martw się Mari- chan. Na gumkach świat się nie kończy.
Mari- Może i się nie kończy, ale rozpuszczone włosy mogą przeszkadzać mi w walce, a bardzo je lubię. - mówiąc to skończyłam jeść i wstałam.- Muszę coś wykombinować.
Kakashi-Nie złam prawa. -powiedział gdy wychodziłam na co ja jedynie podniosłam rękę pokazując kciuka do góry. Pomyślmy skąd mogę wziąć gumkę. Sklepy są zamknięte, moje się gdzieś zawieruszyły. Zostaje tylko zawieruszyć je komuś innemu. Ciekawe czy to nie jest łamanie prawa? Z drugiej strony przecież nic nie złamie. Ja chce tylko gumkę do włosów, a nie złamaną kość. Tak. Jestem pewna, że Kakashi mówiąc "nie złam prawa" myślał o łamaniu jakieś tablicy z ogłoszeniami lub regulaminem. Na przyszłość będzie musiał lepiej dobierać słowa. Mimowolnie uśmiechnęłam się podchodząc do jednego z okien i wyskakując przez nie na dach. Zerknęłam na kurort. Wszyscy jeszcze śpią. Moje włosy delikatnie poruszył podmuch wiatru, a mnie ogarnął niepokój. Zeskoczyłam na ziemie i spojrzałam przed siebie na drogę zaciskając pięści. To mi się nie podoba. Coś się stanie i jestem tego pewna. Przez chwilę tak stałam po czym odwróciłam się i skierowałam się w stronę naszego pokoju, a dokładnie do salonu gdzie są pozostali.
Naruto- Jak tam Mari- chan? Właśnie miałem iść cie szukać. Zaraz ruszamy.
Mari- To dobrze. Ale co wy na to by trochę utrudnić Akatsuki zdobycie zwoju w razie ataku?-spytałam z chytrym uśmieszkiem.
Kakashi-A dokładniej?- mówiąc to dokładnie mi się przyjrzał z dozą podejrzliwości, którą zignorowałam siadając przy stole.
Mari- Mój plan jest taki...

********Jakiś czas później********

Nie wiem ile już skakaliśmy po gałęziach. Pomału zaczyna wkurzać mnie to ich tempo. Gdybym była sama już dawno udałoby mi się znaleźć na miejscu. Przy nich muszę się dostosować i zwolnić. Mimowolnie westchnęłam kiedy Kakashi zarządził krótki postój na obiad. I co jeszcze?! Może w ogóle zrezygnujmy z misji i się rozłóżmy?! Przesadzają z tym odpoczynkiem. Zeskoczyłam tak jak pozostali i przystanęłam. Dopiero teraz zauważyłam zdyszaną Sakurę. Może i jest silna, ale na pewno nie szybka.  
Kakashi- Mari, Sakura idźcie nazbierać drewna. Sasuke pomóż im, a ty Naruto idź po wodę. 
Mari- Extra. Trzy osoby po drewno. Zamierzasz rozpalić ognicho na całą Konohę? Może lepiej byłoby podpalić las?-mówiłam ironicznie z wielką dozą kpiny. 
Kakashi-Mari proszę. Przestań w końcu znajdować jakieś problemy.- nie odpowiedziałam idąc z tamtą dwójką w głąb lasu. Nikt z naszej trójki się nie odzywał. Ja jestem wściekła na Sasuke, Sasuke  na Sakurę, a Sakura na mnie. Mogłoby być lepiej?Zaczęliśmy bez słowa zbierać drewno. 
Sasuke-Mam nadzieję, że się sprężycie.- powiedział obojętnie. 
Mari-Nie masz się o co martwić.- odpowiedziałam tym samym tonem.
Sakura- Oczywiście. -powiedziała z przekąsem. Tak nie może dłużej być.Wyprostowałam się i wypuściłam drewno z rąk zwracając na siebie uwagę bruneta i różowowłosej.
Mari-Sakura nie wiem co wczoraj widziałaś, ale...
Sakura- Nawet nie zaczynaj. Chyba nie chcesz mi wcisnąć kitu, że nie chcieliście się pocałować.- wykrzyczała mi prosto w twarz. Czy ona powiedziała to co ja myślę? 
Mari- Ty naprawdę myślisz, że ja i ten cholerny dupek moglibyśmy się pocałować. Zlituj się. Sasuke próbował mnie zdenerwować i gdybyś nie narobiła szumu przywaliłabym mu jak nic. 
Sakura- I mam ci uwierzyć?
Mari-Spytaj Sasuke. -powiedziałam patrząc na bruneta, który na mniej niż sekundę się uśmiechnął po czym podszedł do Sakury. Złapał ją za podbródek i zmusił by spojrzała mu w oczy. Na twarzy Haruno pojawił się lekki rumieniec. Pewnie się cieszy, jednak ja mam obawy. Sasuke jest wbrew pozorom wręcz nieobliczalny.
Sasuke- Sakura słuchaj uważnie, bo nie zamierzam się powtórzyć. Bez względu na to jak to wyglądało, prawda jest taka, że chciałem pocałować Mari w czym mi przeszkodziłaś i uwierz nie wybaczę ci tego. Z resztą czego ty się spodziewasz? Naprawdę myślisz, że mogłabyś się równać chociażby z Naruto. W przeciwieństwie do niego jesteś słaba i bezużyteczna. Powinnaś brać przykład z Mari i wziąć się za siebie, bo jak na razie jesteś tylko irytującą, słabą, rozpieszczoną dziewuchą, którą najchętniej zostawiłbym w wiosce, a tak poza tym to uważam, że je...
Mari-Przestań!- krzyknęłam odpychając go od niej. Spojrzałam na Sakurę, która przez słowa tego palanta z płaczem gdzieś pobiegła. Podarowałam Sasuke najbardziej wściekłe i nienawistne spojrzenie na jakie mnie stać.
Sasuke- No co?- spytał jakby nigdy nic.
Mari- Ty pieprzony, przeklęty, cholerny dupku. Jak śmiałeś powiedzieć jej coś takiego. Jesteś ślepy czy co? Nie widzisz, że ona cię kocha, a ty...
Sasuke- Zachowuje się jakbym chciał by mnie znienawidziła?- spytał kończąc za mnie zdanie.- Właśnie o to mi chodzi. Jeśli mnie znienawidzi będę mieć przynajmniej spokój, a że znienawidzi przy okazji i ciebie... No cóż z tego co widziałem i tak zbytnio się nie lubiłyście.- na te słowa po prostu go spoliczkowałam z otwartej dłoni. Brunet złapał się za policzek i powoli znowu spojrzał na mnie.
Mari-Nienawidzę cię. Nienawidziłam cię jeszcze zanim dołączyłam do Konohy, a teraz z sekundy na sekundę nienawidzę cię jeszcze bardziej. Nie wiesz nawet z jaką przyjemnością bym cię zabiła, ale skoro to nie możliwe, chce ci coś przyrzec. Obiecuję, że zrobię wszystko, ale to wszystko by uniemożliwić twoją zemstę. Jeśli będzie trzeba sama pozbędę się Itachi'ego, a zrobię to byś ty nie mógł. Od teraz najpierw będziesz musiał pokonać mnie by móc się zemścić. I jak jesteś w stanie?- spytałam nie czekając na odpowiedź. Po prostu odwróciłam się i poszłam w stronę naszego "obozowiska". Wiem, że wkurzyłam Sasuke tym tekstem, ale zasłużył na to, a ja zamierzam dotrzymać słowa. Nie ważne co. Wróciłam się do obozowiska, a po chwili dołączył Sasuke.
Naruto-Gdzie drewno?- spytał spoglądając na nas.
Mari-A gdzie Sakura?- spytałam nigdzie jej nie zauważając. W takim stanie może zrobić coś głupiego. Nawet bardzo głupiego.
Kakashi-Miała być z wami.
Mari-Podziękuj Sasuke. Idę jej poszukać.- powiedziałam ponurą i znowu weszłam do lasu. Cholera jasna gdzie ona mogła się podziać. Szłam dokładnie się przyglądając otoczeniu. Mogłam nic nie robić. Zamiast załagodzić sprawę, dopuściłam by ten idiota jeszcze bardziej ją skrzywdził. To nie fair. Powinnam mu była złamać szczęka i odkroić język. Jak on do jasnej cholery mnie wkurza. Z wściekłością kopnęłam w drzewo.
Mari-Opanuj się.- szepnęłam do siebie nie chcąc stracić kontroli. Zamknęłam oczy opierając się o drzewo i spokojnie oddychając odliczając od dziesięciu do zera. Ledwie doszłam do czterech gdy usłyszałam głośny wybuch. Otworzyłam oczy odbijając się od pnia i rozglądając się. Na północ paręnaście metrów dalej unosi się wielka chmara dymu. Zacisnęłam pięści i zaczęłam biec w tamtym kierunku. Delikatnie przesunęłam prawą stopę i sekundę później byłam już prawię na miejscu. Aktywowałam Wieczny Mangekyo Sharingan. Jeśli coś się stało muszę być gotowa i to od początku.