S

S

piątek, 29 sierpnia 2014

Przeniesienie

Wyjrzałam przez okno biura Akiru. Nasza wioska wygląda wspaniale. Jeśli chodzi o administrację, akademie i odbudowę budynków poszło szybciej niż myślałam. Oparłam dłoń na szybie obserwując mieszkańców, którzy swobodnie przemieszczali się po ulicach, gdzieś dalej na placu zabaw dzieci bawią się w najlepsze. Sklepy też zaczęły działać. Wszystko wygląda tak jakby nasza wioska funkcjonowała już od wieków, jakby nie została dotknięta przez bolesną rzeczywistość.
Akiru-Piękny widok. - na dźwięk jego głosu odwróciłam się. Stoi przy drzwiach ubrany w swój codzienny strój z tą różnicą, że ma na sobie specjalny biały płaszcz z czerwono-fioletowymi zdobieniami i napisem "Sanchi" na plecach. Uśmiechnęłam się do niego i usiadłam na krawędzi biurka.-Zwłaszcza kiedy tak ślicznie się uśmiechasz.- dopowiedział, podchodząc do mnie.
Mari- Jak podoba ci się mój nowy strój na misję?
Z uśmiechem wstałam i stanęłam na przeciwko niego. Chłopak uśmiechnął się i złapał jeden z kosmyków moich włosów, którym zaczął się bawić.
Akiru-Pięknie, ale jestem pewien, że opaska Sanchi, lepiej pasuje niż np. opaska Konohy.- na te słowa z trudem powstrzymałam śmiech.  Mimowolnie dotknęłam blaszki ochraniacza, który mam zawiązany jako pasek. Sama wybrałam wzór, nawet jeśli nie jest oryginalny to nawiązuje do nazwy.
Mari- Dziś już muszę ruszać.-szepnęłam odwracając wzrok.
Akiru- Nie musisz. Wiesz, że możemy wyznaczyć kogoś innego.- na te słowa spojrzałam na niego.
Mari- To już byłoby nie fair zmuszać kogoś do czegoś takiego. Ja podjęłam decyzję o sojuszu i to ja odejdę. Ale przecież, będę cię odwiedzać przy każdej okazji. Przecież wiesz, że równie dobrze mogę wstać o szóstej rano sprężyć się i dotrzeć tu na ósmą. A potem wracać dopiero wieczorem. Jestem wystarczająco szybka by się wyrobić.
Akiru-Jesteś szybka, ale nie aż tak. Zużyłabyś wtedy za dużo chakry. -na te słowa zapanowała pomiędzy nami krępująca cisza.
Mari- Na biurku zostawiłam ci dwa notesy, jeden jest ze wskazówkami, a drugi jest na twoje zapiski. Może się przydać. Pamiętaj by zachowywać obiektywizm odnośnie decyzji służbowych, ale nie zapominaj o tym, że wioska tworzy rodzinę i bądź dla nich wyrozumiały, ale nie przesadzaj z tym. Jeśli będziesz miał jakieś wątpliwości, jestem pewna, że reszta ci pomoże i postaraj się nie kłócić tak bardzo z Isao. Poza tym...-mówiłam błądząc wzrokiem po ścianach.
Akiru-Mari.- szepnął przerywając mi. Spojrzałam znowu w jego błękitne oczy. Mimo delikatnego uśmiechu na jego twarzy widzę, że się martwi. -Uważaj na siebie i spróbuj się z kimś zaprzyjaźnić. Pamiętaj by spać co najmniej 8 godzin i regularnie jeść, nawet jeśli nie jesteś głodna. Obydwoje wiemy, że jesteś wytrzymała, ale nie możesz o tym zapominać i nie forsuj się. Ale najważniejsze nie bądź zbyt pewna siebie. Wiem, że sama jesteś w stanie wiele osiągnąć, ale osiągniesz jeszcze więcej jeśli będziesz polegać na przyjaciołach. I ograniczaj się. Boję się, że tamci nie będą potrafili nad tobą zapanować, jeśli stracisz kontrolę. Obiecaj mi to.
Mari-Obiecuje, że będę na siebie uważać i znajdę znajomych, oraz, że będę regularnie jeść i spać.No i będę się ograniczać w granicach rozsądku. -powiedziałam z szczerym uśmiechem, który odwzajemnił.- Będę tęsknić.- szepnęłam.
Akiru- Ja też, nawet nie wiesz jak. Najchętniej zamknąłbym się w złotej klatce ty moja ptaszyno, ale wiem, że raczej by to nie pomogło. -na te słowa przytuliłam się do chłopaka. Z chęcią powiedziałabym mu, że wcale nie chce dołączyć do Konohy, że nienawidzę tej wioski, że będę tęsknić jak nigdy, ale wiem, że to nam nie pomoże. Przez cały tydzień wiedziałam, że będę musiała odejść, ale dopiero teraz ta decyzja zaczyna boleć. -Mam coś dla ciebie. Na pamiątkę. -mówiąc to dał mi małe pudełko.
Mari- Nie musiałeś.
Akiru-Ochraniacz będzie ci przypominał, że zawsze możesz tu wrócić, a to, że zawsze możesz na mnie liczyć. -na te słowa otworzyła prezent i wyjęłam naszyjnik z fioletowym kryształem.
Chłopak pomógł mi go zapiąć. Teraz mam już dwa. Jeden to medalion od Hikaru, z jego i moim zdjęciem, a drugi właśnie otrzymałam.
Mari-Odprowadzisz mnie do bramy?- spytałam na co chłopka kiwnął głową i delikatnie pocałował kosmyk moich włosów. Zawsze tak robił gdy widział, że jestem bliska płaczu, a teraz właśnie jest ten moment, nawet jeśli próbuje to ukryć.  Szliśmy w milczeniu aż do bramy, a nawet kawałek dalej. Po drodze wzięłam plecak z moimi rzeczami, płaszcz, który założyłam i słomiany kapelusz z dzwoneczkami. Mimowolnie zatrzymałam się i spojrzałam ostatni raz na wioskę, a po moim policzku słynęła samotna łza.
Akiru- Zawsze możesz tu wrócić.- szepnął mi do ucha po czym delikatnie pocałował mnie w czoło.
Mari- Nie zapomnij o mnie.
Akiru- Nigdy w życiu.-powiedział z uśmiechem, który odwzajemniłam.  Westchnęłam odwracając się i delikatnie przesuwając prawą stopę. Nim się obejrzał byłam już na jednym z drzew i skakałam w stronę Konohy. Im dalej byłam tym bardziej zbierało mi się na płacz, jednak powstrzymałam się jeszcze bardziej przyśpieszając. Jeśli skupie się by nie oberwać gałęzią w łeb, nie będę musiała myśleć o tym co zostawiam.

**********&**********
Południe,parę godzin później
**********&**********

Stanęłam na jednej z głów hokage by złapać oddech i zeskoczyłam na dach budynku Hokage , a następnie na daszek przy oknie prowadzącym do biura Tsunade. Delikatnie zapukałam do szyby i poczekałam aż Shizune otworzyła mi okno i pozwoliła wejść.
Mari- Przepraszam, ze nie przez drzwi ale tak było szybciej.- mruknęłam stając na przeciwko Tsunade po drugiej stronie biurka.
Tsunade- A więc sama postanowiłaś dołączyć.
Mari- No cóż. Nie znajdziesz nikogo lepszego ode mnie. -powiedziałam po czym zaczęły się formalności. Między innymi dowiedziałam się, że moja nowa drużyna w ciągu najbliższych dwóch godzin powinna wrócić z misji z Wioski Wodospadu, a ochraniacz dostanę dopiero za jakąś godzinę. Co więcej wybrałam sobie jeden z opuszczonych budynków co spotkało się z oburzeniem ze strony Shizune, która uznała, że ten dom nadaje się tylko do wyburzenia. Chyba mnie nie docenia. 

**********&**********
45 minut później
**********&**********

Stanęłam naprzeciwko bramy wejściowej czekając na moją nową drużynę. Tsunade nie chciała mi powiedzieć kto wchodzi w jej skład, mówiąc, że to niespodzianka, więc zgodziłam się w ciemno. Ponoć są silni. W drodze tu sprawdziłam też mój nowy dom. Dwupiętrowy, nie licząc strychu no i piwnicy. Większość mebli można zostawić, ściany i dach są solidne, jednak trzeba wszystko odmalować, powymieniać drzwi i okna, zadbać o ogród. W skrócie szykuje się gruntowny remont, dlatego stworzyłam kilka...dziesiąt klonów i to moje kopie zajmują się tym, a ja czekam. Mam nadzieję, że nie będę tu stać za długo. Nie lubię czekać i cenię punktualność. Oparłam się o jakiś słup i skupiłam wzrok na leśnej drodze zza bramy. Mimowolnie wyjęłam shuriken, który zaczęłam przeplatać pomiędzy palcami dla zabicia czasu. Ciekawe jacy będą członkowie mojej drużyny. Mam nadzieje, że są silni i nie będą mi wchodzić w drogę.  Równie dobrze sama mogłabym wykonywać misję. Byłoby to najlepsze wyjście, no ale cóż. Jak mus to mus. Mogliby być nawet geninami gdyby mi nie przeszkadzali. Przymknęłam oczy marszcząc brwi zirytowana. Błagam, błagam, błagam niech to tylko nie będzie tylko drużyna Kakashi'ego. Nie dość, że jest w niej mój wujek to jeszcze ten przeklęty Uchiha. Westchnęłam, uspokajając się.
Mari-Byle nie siódma.- szepnęłam otwierając oczy i znowu spoglądając w stronę bramy. Z oddali zauważyłam około sześciu osób idących w kierunku wioski.  Dwie drużyny? Dokładnie im się przyjrzałam. To ci sami shinobi, którzy zaatakowali Neko, ale nie widzę mistrzów.
Naruto-Kto to?- spytał stając z resztą w bramie.
Mari- Dawno się nie widzieliśmy. Znów bawicie się w shinobi?- na te słowa blondas spojrzał na mnie jak na ducha wyjmując  kunai.
Naruto-Sayuri!
Mari- No no. Jednak nie jesteś taki głupi jak mówią.- powiedziałam obserwując jak reszta ustawia się w pozycji bojowej.
Lee- Jak śmiesz wchodzić bezprawnie do naszej wioski!- krzyknął, a po chwili jego brązowowłosa koleżanka wyjęła zwój, z którego wyleciało kilkanaście kunai. Odbiłam je za pomocą trzymanego shurikena i rzuciłam go w jej stronę nim zdążyła znowu użyć tej techniki. Shuriken przeleciała tuż obok jej głowy i wbiła się w mur. Przesunęłam delikatnie stopę w prawo i chwilę później byłam tuż za nim.
Mari- Ładnie to tak atakować nową mieszkankę Konohy?
Sakura- Że co?!
Mari- To co słyszałaś. Powiedzcie mi obie wasze drużyny wracają z misji?
Neji-Tak.
Sakura- Co to ma do rzeczy?
Mari-Proste. Dziś się przeniosłam spełniając jeden z warunków sojuszu jaki organizacja Neko,a obecnie Wioska ukryta w Górach ustaliła z Konohą. Tsunade dołączyła mnie do jednej z drużyn, ale wolała wyjaśnić szczegóły od razu gdy ekipa, w której mam być wróci z misji, żeby załatwić wszystko za jednym razem. Tylko wasze drużyny miały dziś misję. Wiem tylko, że członkowie są wystarczająco silni by mi nie zawadzać. Szczerze mówiąc mam nadzieje, że to drużyna 11.
Sasuke- A to niby czemu? Uważasz, że są silniejsi?-na te słowa odwróciłam się do niego i posłałam mu wrogie spojrzenie wraz z kpiącym uśmieszkiem.
Mari-Nie. Ale nie w tej drużynie ciebie dupku oraz Kakashi'ego.
Naruto-Dupku?
Mari-Mogę też go określić mianem pieprzonego, narcystycznego, egoistycznego imbecyla. Zdrajce wioski i pieska Orochimaru, którego powinno się zakatować na śmierć. "Dupek" jest krócej.
Lee- Ty go nienawidzisz?
Mari- Z całego serca. Ciągle mam cię nawet książce BINGO spróbuj tylko popełnić najmniejszy błąd, a będziesz krótszy o głowę.
Sasuke- Myślisz, że taka słaba dziewczynka może mi coś zrobić? Chętnie to zobaczę.- na te słowa po prostu do niego podeszłam z zaciśniętymi pięściami."Słaba dziewczynka"?! Dobre sobie. Uderzyłam go w brzuch z taką siłą, że zgiął się w pół, a następnie w kark przez co upadł na ziemie.
Mari- I co wystarczy o panie "Wielkie Ego"?
Kakashi-Mari nie znęcaj się nad słabszymi. -usłyszałam za sobą.
Sasuke-Mari?- spytał wyraźnie zdziwiony. Czyli jednak mnie pamięta. Przynajmniej imię. Odwróciłam się do wujka, który szedł ramię ramię z sensei'em Gai'em.  Przez chwilę miał zaciśnięte pięści, ale w końcu je rozluźnił.
Mari- Chyba nie myślałeś, że Sayuri to moje prawdziwe imię. Jedynie pseudonim.
Kakashi- Czyli miałem rację.
Mari-Jak zawsze wujku.
Sakura, Naruto- "Wujku"?!-spytali zdziwieni.
Mari-Widzę, że się mną nie chwalisz.-mruknęłam. Zresztą spodziewałam się tego.
Kakashi-Co tu robisz?
Mari-Od dzisiaj mieszkam.
Gai- To naprawdę dobra wiadomość. Miło cię znowu widzieć Mari.
Mari- Ciebie również, sensei Gai.-powiedziałam delikatnie się kłaniając na znak szacunku.- Wybaczcie ale muszę iść odebrać nowy ochraniacz nim znowu zostanę zaatakowana. A właśnie Gai zapewne zostanę przydzielona do twojej drużyny.
Gai-Naprawdę? To niesamowite.- powiedział szczerze ciesząc się z tego. Jak mam być szczera to on bardziej jest dla mnie jak wujek niż Kakashi.
Mari- Też tak uważam. Będziesz miał okazję opowiedzieć mi jak poszło ci w Wodospadzie.- powiedziałam odwracając się i idąc.
Gai-Ale ja nie miałem dziś misji w Wodospadzie.- powiedział na co ja się zatrzymałam i spojrzałam na niego zdziwiona. Nie mówicie mi, że Tsunade zrobiła to co myślę!
Mari- Jak to?
Gai-To Kakashi miał misję w Wodospadzie.
Mari-Żartujesz.
Naruto-Jak widać będziesz jednak z nami. -na te słowa spochmurniałam. Czuje się jakby ktoś wywalił mi skałę na głowę.
Mari- Dwóch geninów z czego jeden z nich to Uchiha.-powiedziałam to tak jakby "Uchiha" było największą obelgą świata.- Jedna chuninka, która zamiast działać ugania się za Sasuke robiąc z siebie idiotkę i Kakashi Hatake. Taaa. Wolę trafić z powrotem do Akademii. -powiedziałam z pogardą po czym odwróciłam się i skierowałam się prosto do Tsunade. Trzeba będzie to jakoś naprostować. Może wystarczy, że ją poproszę? Nie to by było zbyt łatwe. A może szantaż? Tak szantaż to dobre wyjście, ale trochę za okrutne jak na pierwszy dzień.  Zastraszenie? Może i dobre, ale zastraszanie Hokage może obrócić się przeciw mnie. Zostaje podstęp i manipulacja. Postanowione. Jeśli nie zgodzi się po dobroci to coś wymyślę. Nie wiem tylko co, więc będę improwizować. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za ramie zatrzymując. Nim zdążyłam się zastanowić instynktownie wyjęłam kunai odwracając się i przystawiając je do szyi osoby, która mnie zaskoczyła.
Sasuke- Tak się wita przyjaciół?-spytał z lekkim rozbawieniem i kpiącym uśmiechem.
Mari- Nie, ale też nie jesteśmy przyjaciółmi. -powiedziałam chowając kunai.-Nie powinno się podchodzić do uzbrojonego shinobi od tyłu.
Sasuke- Wybacz, ale muszę zapytać. Co się z tobą do cholery stało?
Mari- Ze mną nic. Przejrzałam na oczy i tak jak już powiedziałam. Zrób jeden błąd, nawet najmniejszy, a poderżnę ci gardło. -powiedziałam robiąc najgroźniejszy wyraz twarzy, na co on po prostu się uśmiechnął. -Co cię tak bawi?
Sasuke- Wybacz. Po prostu nie mogę brać twoich gróźb na serio kiedy przypominam sobie tą roztrzepaną i uśmiechniętą dziewczynkę z dzieciństwa.
Mari-Nie mam z nią nic wspólnego. - warknęłam odwracając się i idąc w kierunku biura Hokage. - Gdzie reszta?- spytałam kiedy ten cholerny dupek zaczął iść obok mnie.
Sasuke- Kakashi powiedział, że musi coś zrobić zanim zda raport Hokage, Naruto poszedł na ramen, a Sakura... nawet mnie to nie interesuje.
Mari- Świetnie obchodzisz się z koleżanką z zespołu. -mruknęłam zła. Czy on ma wszystkich za podrzędne robaki?
Sasuke- Czy to nie ty nazwałaś ją "idiotką", bo się za mną ugania.
Mari- Ja z nią nie chodzę na misję. Z resztą to nieważne. Nie odwracaj kota ogonem. Powinieneś nauczyć się co to znaczy szacunek do innych szczylu.
Sasuke- Szczylu? Jesteśmy w tym samym wieku.
Mari- To jedyne co nas łączy. -mruknęłam zaciskając pięści.
Sasuke- Zmieniłaś się.- szepnął do siebie gdy już prawie byliśmy na miejscu.
Mari-Nie tylko ja.- odpowiedziałam wchodząc do środka i zamykając mu drzwi przed nosem. Nawet nie wiem, w którym momencie znalazłam się przed jej biurem. Zapukałam w drzwi, a kiedy usłyszałam donośne "wejść" po prostu to zrobiłam. Tsunade siedzi w swoim fotelu i przegląda papiery, które w nieładzie leżą na biurku.
Tsunade- Mari, dobrze cię widzieć. Twój ochraniacz jest gotowy.- powiedziała po czym Shizune podała mi ochraniacz z znakiem Konohy z czarną tasiemką. Zawiązałam go mocno jako pasek i spojrzałam na Piątą.
Mari- To dobrze, ale nie przyszłam tylko po to. Nie rozumiem dlaczego przyłączyłaś mnie do drużyny siódmej, choć wiesz, że nienawidzę Sasuke Uchihy, a z Kakashim jestem w naprawdę kiepskich stosunkach, które uniemożliwią nam skuteczne wykonywanie misji. Jeśli nie możesz dołączyć mnie do nikogo innego mogę po prostu zająć się papierkową robotą lub pomagać w Akademii.-powiedziałam starając się być najbardziej przekonywująca jak to możliwe.
Tsunade- A więc już się domyśliłaś? Całkiem nieźle, ale nie widzę potrzeby by zmieniać decyzję. Jestem pewna, że umiesz być profesjonalna i odłożyć własne uczucia na bok.
Mari- Więc jednak czytałaś moje akta.
Tsunade- W wieku 11 lat stałaś się kapitanem jednego z oddziałów Anbu Mgły. To całkiem niezłe osiągnięcie. W dodatku rok wcześniej przeszłaś pomyślnie egzamin na chunina. Zastanawia mnie tylko czemu odeszłaś z Anbu, oraz odrzuciłaś awans na Jonina i odeszłaś z wioski stając się płatną morderczynią rangi S, która później została liderką Neko.
Mari- Tak wyszło. Ale wracając do mojej obecnej sprawy...
Tsunade- Drużyna Kakashi'ego jest na bardzo wysokim poziomie, więc nie możesz narzekać na to, że będą ci przeszkadzać. Co więcej jak pewnie już wiesz Naruto jest...
Mari- Wiem. Więc chodziło ci o moje techniki pieczętujące?-powiedziałam przerywając jej. Zdaję sobie sprawę, że w Naruto został zapieczętowany dziewięcioognisty,  ale chce by to on mi o tym powiedział.
Tsunade- Mam nadzieje, że pod tym względem będziesz czujna i w porę zareagujesz.
Mari- Oczywiście, jednak Uchiha i Kakashi mnie naprawdę mocno zniechęcają.
Tsunade- Poza misjami i treningami nie musisz się z nimi spotykać. Na treningach będziesz mogła im dołożyć, a na misjach przewyższyć.
Mari- To kuszące, ale jednak...
Tsunade- Mari nie obchodzą mnie to. Masz spełniać swoje obowiązki, mam nadzieję, że się z tym pogodzisz. Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć z resztą nikogo lepszego ci nie znajdę. Może się okazać, że nie będzie tak źle. Coś jeszcze?
Mari-Nie. Już pójdę. - mruknęłam wychodząc i trzaskając drzwiami.
Sasuke- Nie poszło najlepiej?- spytał. Jak się okazuje ciągle stał pod drzwiami.
Mari- Co cię to obchodzi? I co tu robisz?
Sasuke- Proste. Chce wiedzieć co się zmieniło, że aż tak mnie nienawidzisz.- na te słowa zatrzymałam się i spojrzałam na niego, prosto w jego czarne, zimne oczy.
Mari- Zdradziłeś wioskę by pomagać Orochimaru, mordowałeś niewinnych, złamałeś niejedną przysięgę i zrobiłbyś to wszystko jeszcze raz w imię tej swojej pieprzonej zemsty. To chyba wystarczy by cię znienawidzić, a mam też inne powody.
Sasuke- Więc mi je powiedz.
Mari- Brzydzę się tobą Uchiha. - powiedziałam z kpiną po czym się odwróciłam. - Jesteś strasznie irytujący.- mruknęłam na odchodnym. Udałam się prosto do mojego nowego mieszkania. Pracę powinny się skończyć. Po drodze zatrzymałam się jedynie na ramen, a następnie skierowałam się na obrzeża wioski. Nie lubię mieszkać w centrum. Za duży ruch i hałas, jak dla mnie. Szłam wolnym krokiem, ale nawet nie zauważyłam kiedy znalazłam się na miejscu.  Otworzyłam furtkę od bramy i weszłam do środka.  Mimowolnie się uśmiechnęłam na widok moich klonów, które po chwili odwołam. Sam dom wygląda jak nowy. Zamiast szary, teraz jest delikatnie żółty, z czerwonym dachem. Ogród też niczego sobie. Weszłam do środka, a następnie do salonu. Zielone ściany i przyjemny, wygodny wystój nadają temu miejscu czegoś czego mi brakowało. Pomyśleć, że Tsunade i Shizune mówiły, że to niemożliwe zmienić tą ruderę w dom nadający się domieszkania w parę godziny. Mają za swoje. Westchnęłam zamykając oczy i kładąc się wygodnie na kanapie. Od dziś wszystko się zmieni. Mam tylko nadzieję, że na lepsze. 

wtorek, 26 sierpnia 2014

Cena sojuszu.

Głośne pukanie wybudziło mnie z mojego snu. Nie chętnie otworzyłam oczy i wstałam rozciągając się.
Mari- Już idę!- wrzasnęłam idąc w kierunku drzwi, które otworzyłam. Nawet mnie nie obchodzi, że jestem w piżamie, jak tak dalej pójdzie wyrwie je z nawiasów! Nim się zorientowałam do pomieszczenia wparował Akiru zamykając za sobą drzwi.
Akiru- Idź szybko się ubierz. To ważne.- na te słowa wzięłam pierwszy lepszy komplet ubrań i weszłam do łazienki. Szybki prysznic i poranne czynności i po piętnastu minutach wyszłam w jednym z moich bojowych strojów. Ton Akiru nie świadczy nic dobrego.
Przejrzałam się w lustrze.
Mari- O co chodzi?- spytałam biorąc swoją maskę i zawiązując ją przy pasku.
Akiru- Wiadomość z Konohy do naszej kochanej Sayuri. Niezły strój.-powiedział gdy wyszliśmy i zaczęliśmy kierować się do mojego gabinetu.
Mari- Czuje, że łatwo nie będzie w tym stroju jestem gotowa do walki. Z resztą jeszcze nie sprawdziłam jego skuteczności.
Akiru- Rozumiem. -mruknął gdy znaleźliśmy się na miejscu.  Weszłam do środka napotykając wzrok Wczorajsze szóstki i oczywiście Isao.
Isao- Niezłe wdzianko.
Mari- Przejdźmy do rzeczy.- powiedziałam siadając w moim fotelu.
Yuki- Dziś rano doszła do nas wiadomość z Konohy zaadresowana do ciebie.
Toshiko-Wysłali swojego najszybszego ptaka. -powiedział dając mi zapieczętowany zwój. Użył jutsu do złamania pieczęci i rozwinęłam przedmiot wczytując się w jego treść.
Emi- O co chodzi?
Mari- To list od Hokage. Przeprasza za zaistniałą sytuację i prosi o spotkanie w celu "wyjaśnienia paru kwestii i zawarcia sojuszu, który przyniósłby korzyści obu stronom". Co więcej prosi bym to ja się z nią spotkała i jeśli chce mogę ze sobą kogoś wziąć. Spotkanie ma się odbyć w jej biurze. I oczywiście wszystko w celach pokojowych, na jego czas ma być zawieszenie zbrojne.
Isao- Mają tupet. Najpierw nas atakują, a teraz coś takiego. Powinniśmy się im odpłacić...
Mari- Isao milcz. Zamierzam tam pójść.- powiedziałam wyciągając jakiś zwój i pióro, po czym zaczęłam pisać odpowiedź.- Dobrze będzie odpowiedzieć, z resztą ciekawi mnie to.
Hiro- Oszalałaś. To może być pułapka.
Mari- Wątpisz w moje umiejętności?- spytałam patrząc mu w oczy.
Hiro- Nie, ale nie jesteś w stanie walczyć z całą wioską.
Mari- Wiem. Wiem też, że to może być pułapka. Kinji, Isao pójdziecie ze mną.- powiedziałam powracając do pisania.
Isao- W końcu coś ciekawego.
Kinji- Przynajmniej będę mógł ci wybić głupoty z głowy.- mruknął do siebie.
Akiru- Lepiej będzie jak pójdę z tobą.
Mari- Nie. Już podjęłam decyzję. Emi, Yuki idźcie odesłać odpowiedź. Zamierzam wyruszyć od razu. Lepiej będzie jak ptak dotrze pierwszy.- mówiąc to dałam im zwój z wiadomością, a dziewczyny od razu poszły.
Akiru- Mari powinnaś mnie zabrać...
Mari- Dość!- powiedziałam przerywając mu i podchodząc do chłopaka.- Nie podoba mi się, że podważasz moje zdanie. To ja tu żądze i zarządziłam, że wybiorę się na to spotkanie i pójdzie ze mną Isao i Kinji. Nikt więcej. Nie będzie nas co najmniej dzień. Jak się okazało nie mogę nawet na tyle was zostawić byście nie władowali się w kłopoty. Rozumiem, że Nako to organizacja składająca się z wolnych ludzi i nie zamierzam tej wolności nikomu ograniczać, ale są granicę...- powiedziałam obojętnie, jednak w moim głosie dało wyczuć się złość i groźbę.
Akiru- Rozumiem, ale...
Mari-Nie skończyłam. Jak już mówiłam nie mogę zostawić Nako samo sobie wczoraj mi to udowodniliście.-mówiłam dokładnie go obserwując. Westchnęłam i rozluźniłam się.- Dlatego na czas mojej nieobecności to ty przejmujesz pałeczkę. Nie zawiedź mnie Akiru.
Akiru, Isao- Że co?!- spytali chórem. Na Isao nie zwróciłam uwagi, dobrze wiem, że liczy się dla niego tylko władza.
Mari- Isao ty mi się możesz przydać podczas tej podróży, a ty Akiru dając się wczoraj złapać w pewnym sensie mnie zawiodłeś, dlatego teraz daje ci szansę na zrehabilitowanie się. Nie myśl sobie tylko, że daje ci całkowitą władze. Twoim zadaniem będzie pilnowanie wszystkich członków by nikt nie władował się w tarapaty, sprawdzanie treningów oraz misji, które przez ten czas przybędą oraz tych, które są w toku. Nic dodać nic ująć. Przez czas mojej nieobecności jesteś odpowiedzialny za wszystkich członków. Isao, Kinji idźcie się przygotować za pięć minut chce was widzieć przy wyjściu. Ta rozmowa jest zakończona.- powiedziałam wychodząc. Skierowałam się do mojego pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi i podeszłam do biurka. Wzięłam kaburę z bronią i zapięłam ją w pasie. "Co mi się może przydać?"-pomyślałam zakładając maskę i czarny płaszcz sięgający do ziemi.
Mari- To mi wystarczy. - mruknęłam patrząc w odbicie i zakładając słomiany kapelusz z dzwonkami. Podobne mają ci z Akatsuki. Chwilę później byłam już przed wejściem, czekając na dwójkę moich towarzyszy.  Minuta i kamienne wejście się otworzyło.
Kinji-Mam nadzieję, że nie czekałaś zbyt długo.
Mari- Lubie obserwować tutejszy krajobraz, ale najwyższy czas wyruszać. - powiedziałam zaczynając iść.
Kinji- Dziewczyny już odesłały ptaka, ale wciąż mam wątpliwości.
Isao- Więc ich nie miej. Mari...
Mari- Sayuri. Poza naszą bazą Mari nie istnieje.
Isao- Przyjmij moje kondolencję Sayuri. Ale tak jak mówiłem, nasza liderka podjęła decyzje i należy ją uszanować. Z resztą co oni mogą nam zrobić. Sayuri sama wykiwała wczoraj dwa oddziały i to w parę sekund nie wysilając się przy tym. Nawet jeśli to pułapka, nasza trójka jest w stanie ich pokonać.
Kinji- Nawet jeśli, to nie wiemy czego chcą.
Mari- Właśnie dlatego idziemy. Lepiej się dowiedzieć i załatwić to pokojowo niż potem czekać na atak nie wiedząc nawet o co chodzi.
Isao- Z tego co pamiętam to w Konoha mieszka twój wujek oraz dani przyjaciele.
Mari- Nie mam tam przyjaciół. Co najwyżej osoby z dzieciństwa, których obecnie nie cierpię. A co do mojego wujka... No cóż jest mi kompletnie obojętny. Czemu poruszyłeś ten temat?
Isao- Wracamy do twoich dawnych stron. Zawsze unikałaś tej wioski jak mogłaś, a teraz idziesz tam i to z własnej inicjatywy. Mam nadzieje, że nie dopadną cię sentymenty.
Mari- Nie martw się o to. Mam nadzieję, że jesteście w stanie nadążyć.- mruknęłam delikatnie przesuwając prawą stopę. Nim się zorientowali byłam już na jednej z gałęzi i zaczęłam skakać starając się ograniczyć prędkość by mogli nadążyć. Jedyne co mi teraz towarzyszyło do cichy dźwięk dzwoneczków. Zerknęłam do tyłu Isao i Kinji skaczą najszybciej jak mogą by mnie dogonić.
Kinji- Do cholery zwolnij trochę.- powiedział zirytowany faktem, że oni się męczą skacząc na złamanie karku, a ja choć biegnę szybciej nawet tego nie odczuwam. No cóż specjalne umiejętności, wyjątkowe zdolności i niezła wytrzymałość. Przynajmniej tak sądzę.
Mari- Im szybciej tam dotrzemy tym szybciej to zakończymy.
Kinji- Bo nic nie robi takiego wrażenia jak śmierć z przemęczenia.-mruknął do siebie na co westchnęłam.
Mari- Słyszałam.-powiedziałam lekko zwalniając. Na tym nasza rozmowa ucichła. Zastanawia mnie tylko o co dokładnie chodzi z tym sojuszem. Będę musiała to dobrze rozegrać. Może uda mi się zdobyć ziemie, którą chce przekształcić w wioskę. Z drugiej strony Neko to organizacja niezależna. Sojusz może obrócić się przeciw nam. Westchnęłam. Możliwe też, że to pułapka i bez potrzeby w ogóle myślę. Nie mogę sobie pozwolić na jakikolwiek błąd. Obojętność, obiektywizm, dobro Neko- i tego mam się trzymać.

*********************************

Isao-Już niedaleko. -na te słowa zeskoczyłam z drzewa i na chwilę się zatrzymałam. Mężczyźni już po chwili zrobili to samo co ja. Chwilę odczekałam by mogli wyrównać oddech.
Mari- Może jednak warto było zrobić postój.
Kinji-No co ty.-mruknął na co uśmiechnęłam się. Odwróciłam się i zaczęłam iść. 
Mari-Musisz więcej trenować.-powiedziałam kończąc ten temat. Szłam przodem, a oni parę kroków za mną. Spojrzałam przed siebie. Jak się okazuje już na nas czekając w bramie. Od razu rozpoznałam hokage i jej asystentkę. Do tego jeszcze starszyzna, Donzo, Gai, paru członków Anbu no i Kakashi. Westchnęłam aktywując Wieczny Mangekyo Sharingan, może się przydać. Rozejrzałam się po czym spojrzałam na nich i ironicznie się uśmiechnęłam. Czy oni mają mnie za idiotkę?
Tsunade-Miło was widzieć.-powiedziała gdy stanęliśmy parę metrów od nich.
Mari- Ponoć to miało być pokojowe spotkanie. 
Tsunade- Obecność Anbu jest tylko formalnością.
Mari- Wiem. Ale chodziło mi o tych amatorów chowających się w krzakach. O ile się nie mylę Naruto Uzumaki, Sakura Haruno... i Sasuke Uchiha.- powiedziałam obojętnie. Jedynie przy wyliczaniu ostatniej osoby mój głos był przesiąknięty jadem. Już po chwili wyszli z ukrycia. 
Naruto-Skąd wiedziałaś?
Mari- Mogłabym powiedzieć, ale nie chce nikogo obrazić, ale z czystej ciekawości. Nie jesteście za duzi na zabawę w shinobi?-powiedziałam z przekąsem.
Naruto- My się nie bawimy!- krzyknął, lecz to zignorowałam. 
Kakashi-Co wy tu robicie?- spytał swoich podopiecznych. 
Naruto- Spacerowaliśmy w okolicy.
Mari- Możemy przejść do sedna? Nie przyszłam tu na byle pogawędki. 
Sasuke-Za to na rozmowy pokojowe wzięłaś dwóch gostków uzbrojonych po żeby. 
Isao-Powiedział zdrajca wioski, który pomagał Orochimaru. Twoi rodzice na pewno są dumni, och tak. Zapomniałem, że nie żyją, zabici przez twojego starszego brata. To musi być naprawdę interesujące.
Sasuke- Radzę ci się zamknąć.
Isao-Nie wiesz do kogo mówisz. Doradzałbym więcej szacunku, szczylu, bo sam dam ci lekcję dobrego wychowania. - na te słowa Sasuke wyjął swoją katanę z zaczął biec na Isao, który zrobił to samo wyjmując swoją broń. Westchnęłam. Przesunęłam delikatnie prawą stopę i nim zdążyli do siebie dotrzeć byłam między nimi. Jednym z ostrzy, które są przytwierdzone do rękawiczek zablokowałam katanę, a drugim broń Isao. 
Mari- Isao do cholery przestań ich prowokować, nie po to tu jesteśmy. Jeśli chcesz się wyżyć zapraszam do treningu, ale obiecuje, że nie wyjdziesz cały. A ty Uchiha dorośnij w końcu i nie atakuj z tak głupiego powodu, a jeśli jeszcze raz zaatakujesz kogoś z moich ludzi sama się tobą zajmę. Macie w tej chwili schować broń. Ale to JUŻ!- powiedziałam z groźbą w głosie. Obaj wykonali mój rozkaz chowając swoją broń. Poczekałam aż wrócili na swoje miejsca, po czym spojrzałam na ręce. Rękawy płaszcza są rozdarte. Pięknie. Westchnęłam poprawiając kapelusz i wracając na swoje miejsce.
Mari-Przepraszam za mojego towarzysza, jest trochę zbyt nerwowy. Może lepiej będzie jeśli się przeniesiemy w jakieś spokojniejsze miejsce. 
Tsunade- Tak. Zapraszam. -powiedziała odwracając się i idąc w kierunku wioski razem ze swoją sekretarką. Ruszyłam za nią kątem oka obserwując innych. Isao i Kenji szli tuż za mną.  Dopiero potem poszli mieszkańcy Konohy. Idąc ulicami wioski delikatnie się rozglądałam szukając jakiś znajomych miejsc. Jednak szybko się opamiętałam. Zero sentymentów Mari!-krzyknęły moje myśli. To właśnie miał na myśli Isao. Obojętność, obiektywizm, dobro Neko, obojętność, obiektywizm, dobro Neko, obojętność, obiektywizm, dobro Neko...powtarzałam w myślach do momentu, w którym doszliśmy do jej biura. Do środka weszłyśmy tylko ja, Tsunade i Shizune. Reszta czeka na zewnątrz. Hokage usiadła w swoim fotelu, a ja naprzeciwko niej, po drugiej stronie biurka, na krześle. Jej asystentka stoi trochę dalej z boku.
Mari- Przejdźmy od razu do rzeczy.
Tsunade- Lepiej będzie jeśli zdejmiesz maskę.-na te słowa na chwilę się zatrzymałam, jednak ostatecznie dezaktywowałam swoje kekkei genkai.
Mari-Dobrze, ale moja tożsamość ma pozostać tajemnicą.
Tsunade- To zrozumiałe.- westchnęłam zdejmując kapelusz i kładąc go na biurku tak jak pierwszą maskę. Drugą po prostu ściągnęłam do poziomu szyi. -Mari...- szepnęła kobieta lekko zdziwiona.
Mari-Wolałabym, żebyś zwracała się do mnie Sayuri, ale przejdźmy do konkretów.
Tsunade- Oczywiście. Na początku chciałabym cię przeprosić za wczorajszą sytuacje.
Mari-Nie żywię do was urazy. Pan Amori potrafi świetnie manipulować, ale zostawmy już tą sprawę. W końcu co było minęło.
Tsunade- Chciałam się także z tobą spotkać w celu nawiązania sojuszu między Konohą, a Neko. Twoja organizacja bardzo szybko się rozrasta, a co za tym idzie na pewno zwiększa się wasze zapotrzebowanie, na leki, żywność nie mówiąc już o konfliktach z innymi wioskami.
Mari- Neko potrafi sobie poradzić, jednak moje pytanie brzmi co ten sojusz dałby wam?
Tsunade- Liczyłabym na waszą pomoc, w końcu w twojej organizacji jest pełno świetnych wojowników. Wzajemna pomoc na pewno wyjdzie nam na dobre.
Mari- Nawet jeśli zgodziłabym się na ten sojusz, to jak łatwo go zniszczyć. Dlatego ja też chciałabym postawić jeden warunek.
Tsunade-Jaki?- na to pytanie użyłam jednego z moich jutsu, a w mojej ręce pojawiła się mapa, którą rozłożyłam na blacie biurka, po czym wskazałam jeden punkt.
Mari- Ten obszar prawnie należy do Konohy, jednakże nie korzystacie z niego i nie jest on wam potrzebny. Natomiast Nako wiele by zyskało posiadając go. W gruncie rzeczy tylko tego brakuje mi do założenia nowej wioski. Jestem pewna, że jeśli postanowiłabyś przekazać nam akt własności sojusz zyskałby na sile.
Tsunade- Równie dobrze po przekazaniu aktu własności możecie zerwać sojusz i się od nas odwrócić.
Mari- Co proponujesz by rozwiać tę wątpliwość?
Tsunade- Najlepszym wyjściem będzie jeśli jeden z członków Neko dołączy do Konohy.
Mari- Nie traktuje ludzi przedmiotowo.
Tsunade- Ja też. Dlatego osoba, którą wyznaczysz zostanie dołączona do jednej z drużyn. - na te słowa zapanowała cisza. Zamknęłam oczy by wszystko jeszcze raz przeanalizować. Każdy możliwy scenariusz.
Mari-Zgoda, ale osoba, którą wyznaczę dotrze tu za tydzień. Wolałabym najpierw pokazać dla czego to robi. Nie mówiąc już, że podczas przeniesienia każdy będzie na wagę złota. Za to masz moje zapewnienie, że przyślę ci jednego z najsilniejszych członków.
Tsunade- Dobrze. Shizune przynieść akt własności i wszystkie potrzebne papiery. - rozkazała asystentce, która chwilę później wyszła, by po pięciu minutach wrócić z papierami. Nawet nie wiem ile zajęły nam te przeklęte formalności. Gdy wszystko zakończyłyśmy założyłam maski i swój kapelusz po czym wyszłam.
Isao- Długo ci się zeszło.-powiedział gdy byliśmy poza budynkiem.
Mari-Potem o tym porozmawiamy, czas ruszać.
Kinji-Ty się kiedykolwiek męczysz?
Mari- Mam to co chciałam, teraz muszę się zająć przygotowaniami. Z resztą mieliście czas na odpoczynek. -powiedziałam przesuwając delikatnie prawą stopę i parę sekund później byłam już poza wioską.  Dopiero po jakimś czasie dołączyli tamci, jednak ciągle są z tyłu.
Kinji-Co teraz planujesz?- spytał gdy już byliśmy z dala od wioski.
Mari- Idźcie prosto do bazy, możecie sobie zrobić postój, ale taki byście byli przede mną i przekażcie Akiru, że chce mieć na biurku szczegółowy raport odnośnie tego co się działo pod moją nieobecność. Ja muszę kogoś odwiedzić. Mam nadzieje, że zdążycie.
Isao-Jasne. -mruknął. Chwilę później skręciliśmy w zupełnie różne strony świata.

**********&**********
Parę godzin później
**********&**********

Wbiegłam do kryjówki i dopiero gdy byłam w sali głównej zatrzymałam się by złapać oddech. 
Toshiko-Czy mnie oczy nie mylą, czy ona naprawdę się zmęczyła?
Emi-Wydaje mi się, że się zmęczyła.
Mari-Bardzo śmieszne. - mruknęłam zdejmując maski. - Mogłabyś mi skombinować nowy płaszcz?- spytałam ściągając go i wyrzucając do kosza. 
Emi-Już się robi.
Mari- Toshiko ty przekaż wszystkim, że za godzinę jest zebranie. Obecność jest obowiązkowa. Co więcej Yuki chodź ze mną, a ty Hiro powiedz Akiru by jak najszybciej dostarczył mi raport do mojego pokoju. -powiedziałam po czym skierowałam się do mojego pokoju. Odłożyłam maskę, na bok i wyjęłam mapę z torby, którą załatwiłam po drodze. 
Yuki- O co chodzi?
Mari- Masz skopiować tą mapę i rozdać każdemu z członków Neko.- powiedziałam dając jej przedmiot i odkładając torbę i kapelusz na bok. Dziewczyna rozwinęła przedmiot.
Yuki- Wioska Ukryta w Górach? Co to?
Mari- Wszystko potem wyjaśnię. A teraz idź i pośpiesz się.-blondynka kiwnęła głową i wyszła, na co ja westchnęłam. Podeszłam do szafy i zaczęłam szukać czegoś mniej bojowego.  Dopiero po jakimś czasie znalazłam coś odpowiedniego. W końcu nie mogę wygłosić czegoś takiego ubrana jak na wojnę. Weszłam do łazienki i rozebrałam się wchodząc pod prysznic i ustawiając zimną wodę. Wole ciepłe kąpiele, ale muszę się obudzić do końca. Teraz nie ma już odwrotu czy tego chce czy nie. Oparłam głowę o zimne kafelki. Podjęłam dobrą decyzję, więc czemu mam wątpliwości? Powinnam być pewna, zamiast tego czuje, że powinnam się wycofać, ale na to już za późno. Westchnęłam wychodząc i owijając się ręcznikiem.
Akiru- Już jestem!- usłyszałam jego krzyk za drzwi. Wszedł bez pukania czyli jest zaniepokojony i oczekuje wyjaśnień. 
Mari- Chwila, przebieram się!- wrzasnęłam susząc włosy i je rozczesując. Pięć minut i byłam gotowa. Spojrzałam w lustro.

Wyszłam z łazienki i stanęłam na przeciwko Akiru.
Mari-Może być?- spytałam patrząc w jego oczy. Potrzebuje teraz by ktoś dodał mi choć odrobinę pewności siebie i tej bezczelności, którą miałam jeszcze przed tą cholerną podróżą. Chłopak podszedł do mnie i poprawił jeden z kosmyków włosów.
Akiru- Wyglądasz przepięknie. -powiedział uśmiechając się i obdarowując mnie spojrzeniem swoich błękitnych jak niebo oczu. Przytuliłam się do niego, co blondyn odwzajemnił obejmując mnie.
Mari-Dziękuje. 
Akiru-Mari, co się stało?- szepnął delikatnie gładząc moje włosy. 
Mari- Nic wielkiego. Po prostu chciałam się do ciebie przytulić. Zaraz odbędzie się zebranie i chciałabym byś był przy mnie. Dobrze?
Akiru- Przecież wiesz, że skoczę za tobą w ogień. -po tych słowo zapadła cisza, która wcale mi nie przeszkadza. Przy Akiru czuję się bezpieczna i wiem, że mogę mu zaufać. Dopiero po paru minutach oderwaliśmy się od siebie, a ja wzięłam od niego raport. Muszę go przeczytać. Poprosiłam by wyszedł co zrobił, chociaż niechętnie. Bądź co bądź jestem liderką i muszę być obiektywna przy ocenianiu podwładnych. Jego obecność w niczym by mi nie pomogła. Jednak z tego co czytam to spisał się całkiem nieźle, co wcale mnie nie dziwi. W końcu Akiru zawsze pomagał mi w wcielaniu różnych pomysłów w życie i i trzymaniu tego wszystkiego w ryzach. Mimowolnie się uśmiechnęłam kończąc i sprawdzając godzinę. Powinnam już iść. Schowałam raport do szafki i wzięłam maskę Sayuri po czym przywiązałam ją do paska. Spojrzałam na mój pokój. Powinnam już się pakować, skoro się przenosimy. Dwadzieścia minut i byłam gotowa.  Zostawiłam wszystko i wyszłam idąc spokojnym krokiem aż na podwyższenie. Wszyscy już są. Podeszłam do barierki i spojrzałam na dół mimowolnie się uśmiechając. Zerknęłam do tyłu i zauważyłam, że Akiru, Isao, Kinji, Hiro, Emi, Yuki i Toshiko stoją w równym rzędzie za mną.Czas zaczynać. Spojrzałam na dół na członków organizacji opierając ręce na barierce.
Mari- Cieszę się, że wszyscy tu jesteście, nawet jeśli nie mieliście wyboru. Kazałam wam tu się zebrać, ponieważ szykują się dość duże zmiany i powinniście, a nawet musicie o nich wiedzieć.  Jak zdajecie sobie sprawę ostatniego dnia wyruszyłam do Konohy na rozmowę z Hokage. Rozmowa dotyczyła zawarcia sojuszu między nami, na co przystałam. Jednakże warunkiem jaki postawiłam było by Wioska Liścia przekazała nam akt własności ziemi. Wszyscy macie już nowe mapy, jakie od dziś będą drukowane i pewnie zauważyliście już małą wioskę Sanchigakure (jap. Wioska Ukryta w Górach). Ta wioska oficjalnie należy do nas. Załatwiłam już nawet specjalne ochraniacze. -przerwałam by wsłuchać się w brawa i ich okrzyki radości. Odczekałam chwilę po czym podniosłam rękę na znak by ucichli.- Jednakże, Wioska Liścia także postawiła pewien warunek na który się zgodziłam. Ich warunkiem jest by jeden z członków Neko dołączył do Konohy. Jednak nie będę nikogo z was do tego zmuszać. Nie pozwolę też na to by ktokolwiek z Was dołączył do nich tylko ze względu na resztę organizacji, dlatego sama podjęłam tą decyzję i wyznaczyłam osobę.-na chwile się zatrzymałam po czym pewnie spojrzałam na resztę. -Oficjalnie rezygnuje ze stanowiska liderki Neko i to ja dołączę do Konohy dla sojuszu. Wiem, że niektórzy najchętniej by mi wybili ten pomysł z głowy, ale prawda jest taka, że jest osoba, która bardziej nadaję się na to stanowisko. Poza tym od dziś organizacja Neko nie istnieje, jest za to Wioska ukryta w Górach. Skoro to się zmienia przywódca też powinien. Dlatego waszym nowym dowódcą jest nie kto inny jak Akiru. Ufam mu w stu procentach i mam nadzieje, że w też to zrobicie. A teraz powitajcie z należytym szacunkiem nowego Sato-osa, Akiru.- powiedziałam odsuwając się i dając mu miejsce.
Akiru- Powinnaś mnie uprzedzić.- szepnął mi do ucha.
Mari-Nie zgodziłbyś się.- odpowiedziałam cicho.  I odeszłam. Akiru wygłosił krótkie przemówienie po czym pozwolił wszystkim się rozejść i rozkazał by każdy się spakował, ponieważ lepiej jak najszybciej dostać się do naszej wioski. Nawet nie wiem kiedy znalazłam się w swoim pokoju, ledwie zdążyłam położyć się na łóżku, a do środka wparował nie kto inny jak mój kochany Akiru.
Akiru- Kompletnie oszalałaś? Jak mogłaś się na coś takiego zgodzić? Z resztą poco ja cię o to pytam? I tak pewnie odpowiedz z przekąsem i zmienisz temat lub na poczekaniu zmyślisz jakieś "istotne" powody albo po prostu powiesz, że temat zakończony. Ale dla twojej informacji powinnaś mnie informować o takich rzeczach. Do jasnej cholery czy cię już do końca pogrzało?! Tylko ty mogłaś zrobić coś takiego. I co nic nie powiesz?! Odezwij się w końcu i mi to wytłumacz!
Mari-Akiru najpierw daj mi czas by coś powiedzieć...
Akiru-Przecież ci go daję! To ty unikasz tematu.
Mari- Teraz mi przerywasz, ale masz rację. Jedyne co mogę odpowiedzieć to to, że i tak już wszystko załatwione i jest za późno by to zmienić. Teraz zamierzam wam pomóc w początku, ale za tydzień muszę być w Konoha. Inaczej może być kiepsko. 

czwartek, 21 sierpnia 2014

Prolog

Mari- Jeden dzień tyle mnie nie było.- mruknęłam wściekła do czarnej kotki, która ledwo za mną nadążała. Jestem wściekła na siebie, że dopuściłam do tej sytuacji, a jeszcze bardziej na tych idiotów za to, że dali się złapać.I to w jedyny dzień, w którym dałam im wolną rękę. Oj już ja im znajdę zajęcie i to na długo. W końcu jestem liderką Nako (jap. kot) od roku i na pewno mnie popamiętają. Wybiję im z głowy te głupie przechadzki. Zeskoczyłam z drzewa i zatrzymałam się by zwierzak mógł odetchnąć.
Naomi- Czemu wyżywasz się na mnie?- mówiąc to podeszła i napiła się trochę wody z jednej z kałuż. Mimowolnie przejrzałam się w swoim odbiciu.  Standardowy strój Anbu z tą różnicą, że ochraniacze zamiast białe są czerwone jak krew. Do tego jeszcze dla zwykłej ozdoby fioletowa wstążka w roli paska której końce sięgają do kolan. Tuż pod wstążką jest pas z bronią. Pięć kieszonek. Jedna największa z tyłu, w której znajduje się apteczka i po dwie na każdą stronę w nich natomiast jest już broń i to najróżniejsza. Od shurikenów przez kunai do zatrutych igieł i zwojów z różnymi pieczęciami. Czarne włosy związałam w kucyk. Maska zasłaniająca mi twarz jest czarna z czerwonymi ozdobami przy oczach. Idealny strój dla Sayuri, płatnej morderczyni, liderki niezależnej organizacji Neko, w której działam od roku. Neko zajmuję się różnymi zleceniami dla różnych osób od bogatych przedsiębiorców do biednych włóczęgów. Czasem robimy coś by pomóc czasem by zarobić. Jedyna zasada jaka panuje nad przyjmowanymi zleceniami brzmi: "Pomagać tym, którzy na to zasługują i tępić tych, którzy gnębią innych" Okej ta zasada tak nie brzmi ale to niezły skrót. W dodatku najpierw zlecenie musi zostać zaakceptowane przez Radę, którą sama powołałam. Jakby się zastanowić moja organizacja szybko się rozszerza. Każdy może do nas dołączyć, jednak członkami na ogół są wygnańcy lub shinobi, którzy mają dość swoich wiosek z różnych powodów. Zdarzają się też osoby lub nawet dzieci, które po prostu chcą pomagać, wtedy ich szkolimy i wcielamy w szeregi. Cel który nas łączy to stworzenie wioski, w której wszyscy byliby równi. Wioski ze snów. Westchnęłam patrząc na kotkę i odganiając od siebie te myśli.
Mari- Gdzie są?- spytałam na spokojnie poprawiając ochraniacze na rękach w których są ukryte ostrza.
Naomi- Niedaleko. Ale pilnują ich ninja z Konohy. Drużyna Jedenasta w składzie Neji Hyuga, Tenten, Rock Lee i kapitan Gai Maito. Znasz ich umiejętności?
Mari- Tak. Wysłali tylko ich?
Naomi- Nie. Ale na drugą ekipę. Będziesz zła.
Mari-Nie prawda. Jestem spokojna.
Naomi- I tak tego pożałuje. Drużynie Gai'a pomaga drużyna siódma w składzie: Naruto Uzumaki, Sakura Haruno... Sasuke Uchiha i kapitan Kakashi Hatake.- ostatnie dwa nazwiska wypowiedziała najszybciej jak umiała. Jednak i tak mnie spiorunowało. Sasuke Uchiha przyjaciel z dzieciństwa, którego obecnie nienawidzę i Kakashi Hatake, mój wujek, który mnie nienawidzi. Ja z resztą też nie darze go zbytnią sympatią.
Mari- Ruszajmy. A i jeszcze jedno. Przypomnij mi bym wyżyła się na tej bandzie idiotów. -powiedziałam zakładając kaptur i wskakując na jedną z gałęzi drzew po czym zaczęłam skakać z zawrotną prędkością.  Zawsze byłam wyjątkowo szybka, jednak to nie jedyna z moich unikalnych zdolności. Mimowolnie się uśmiechnęłam aktywując Wieczny Mangekyo Sharingan i jeszcze bardziej przyśpieszając.

Nie stać mnie na pomyłki. Nie kiedy moi przyjaciele są zagrożeni, nawet jeśli to kretyni. Spojrzałam na kotkę, która biegnie za mną.  Plan już jest omówiony wystarczy go tylko wykonać. Spojrzałam przed siebie parę metrów dalej jest droga. Shinobi z Konohy są już tuż tuż. Jeszcze nie wiedzą o mojej obecności. Zatrzymałam się na jednej z gałęzi niedaleko drogi, która jest wystarczająco zasłonięta przez inne by mnie nie zauważyli. Naomi zeskoczyła z drzewa i weszła na drogę siadając na środku przodem do nich zmuszając ninja do zatrzymania się. Ci z Konohy idą otaczając moich ludzi. Akiru, Toshiko, Yuki i jej siostra Emi, Hiro oraz Kinji.  Szóstka, która ma przechlapane. Obecnie wszyscy gapili się na kota. Akiru uśmiechnął się ironicznie.
Kakashi- Ciekawe co cię śmieszy.- powiedział zauważając reakcję blondyna.
Akiru- Jak dobrze pójdzie po prostu nas zabiję. - mruknął. Przynajmniej wie co go czeka. Wstałam i wyprostowałam się wyjmując dwa kunai. Delikatnie przesunęłam prawą stopę i nanosekundę później byłam na dole pomiędzy Gai'em którego z łokcia uderzyłam w kręgosłup powalając mężczyznę, a Tenten którą powaliłam kopniakiem, potem błyskawicznie wykonałam obrót i rzuciłam jednym kunai w stronę drużyny siódmej. Notka przy ostrzu eksplodowała w idealnym momencie odpychając ich. Drugim kunai przecięłam liny, które krępowały moich przyjaciół.
Mari- Naomi zabieraj ich stąd. - na te słowa kotka podbiegła do nich i chwilę później zniknęli w kłębie białego dymu.  W ostatniej chwili uchyliłam się przed kopniakiem młodego chłopaka w zielonym kombinezonie. Nim zdążył cokolwiek zauważyć podcięłam go rzucając kunai w Hyuge.
Naruto- Cholera gdzie oni?! Przed chwilą tu przecież byli. Kto to?- krzyknął zdezorientowany. Nie dziwie mu się. Cały mój popis trwał krócej niż ta wypowiedź.
Kakashi- Po wyglądzie wnioskuje, że Sayuri płatna morderczyni liderka organizacji Neko. Mam rację?
Mari- Jak zawsze.- powiedziałam zniżonym głosem, w którym dało się wyczuć jad. Mari opanuj się! Poprawiłam kaptur patrząc jak tamci mnie otaczają.- Macie tylko jedną szansę na poddanie się. Inaczej zrobi się nie przyjemnie.
Gai- Zaryzykuje. Dalej Lee. - powiedział ruszając na mnie ze swoim uczniem. Ich umiejętność specjalna taijutsu. Nie mam na to czasu. Nim się zorientowani zamknęłam ich w iluzji. Parę miesięcy tortur w moim świecie, sekunda w rzeczywistości- tyle wystarczyło by obaj padli nieprzytomni.
Mari- Ktoś jeszcze?- spytałam obserwując ich zdziwienie. W końcu nie mogą zakładać, że mam kekkei genkai, w razie czego moja maska blokuje jego wykrycie nawet przez sharingan czy byakugan. - Nie zamierzam z wami walczyć, ale też nie zamierzam stać bezczynnie na wasze ataki.
Sakura- Więc czego chcesz? Równie dobrze mogłaś zniknąć z tamtymi.- powiedziała pewnie i z groźbą.
Mari- Jedna rozsądna osoba w towarzystwie. Zostałam z czystej ciekawości, a dokładniej mam jedno pytanie i oczekuje szczerej odpowiedzi.
Neji- Ciekawe jakie.
Mari- Dlaczego Konoha bez powodu atakuje moich przyjaciół? Neko nie wchodzi wam w paradę i co więcej nie robimy nic co by sprowokowało takie działanie. Tak więc może mi to wyjaśnicie.
Naruto- Płatni mor...- chciał coś powiedzieć, lecz przerwał mu Kakashi, który się wyprostował.
Kakashi- To prawda, że Neko nie zrobiło nic co by was naraziło. Przynajmniej do czasu, w którym pan Amori...
Mari- I wszystko jasne. Radzę wam sprawdzić tego gościa, bo możecie wpaść w niezłe tarapaty, a następnym razem, gdy będziecie mieli coś do moich ludzi najpierw gadajcie ze mną.- powiedziałam składając ręce na znak pieczęci Tygrysa i chwilę później pozostała po mnie jedynie chmura dymu, a ja sama znalazłam się przy kunai ze specjalną notką wbitym w głaz przy zboczu gór. Westchnęłam przykładając dłoń w odpowiednim miejscu i rozprzestrzeniając swoją chakrę i obserwując jak otwiera się przejście. Weszłam do środka idąc ciemnym korytarzem oświetlanym jedynie przez parę pochodni. Dopiero po paru metrach przejście się rozszerzyło ukazując gigantyczne pomieszczenie przy którego ścianach są  schody i wejścia do innych korytarzy, w których jest mnóstwo rozmaitych pokoi. Od sypialń po sale narad przez moje biuro kończąc na stołówce. Na całej długości jest mnóstwo straganów i miejsc treningowych, a na drugim końcu przy ścianie jest wysokie podwyższenie. Obecnie panuje tu dość spory ruch. Zdjęłam kaptur.
Mari- Dawać mi ich tu, ale to teraz!- wrzasnęłam zwracając na siebie uwagę. Wszyscy ucichli i rozsunęli się. Mają do mnie respekt i szacunek.  Na końcu zauważyłam tą jakże uroczą szóstkę na których czele stał Akiru z Naomi. Zdjęłam maskę ukazując im swój sharingan, który po chwili ustąpił miejsce zieleni moich tęczówek. Przypięłam maskę do paska i śmiało ruszyłam dalej z groźną miną. Zatrzymałam się parę metrów od nich.
Naomi- Skoro wszystko załatwione, ja już znikam. Miło było was poznać. -powiedziałam do tamtych i zniknęła.
Mari- Słucham.
Akiru- Możesz się uspokoić. To oni nas zaatakowali, a żeby nie wszcząć wojny nawet nie walczyliśmy co oni wzięli za podstęp. Dobrze wiesz, że gdybyśmy chcieli to już byli martwi.
Mari- Kto wpadł na pomysł ryzykowania by uratować dziecko, a następnie by po prostu się poddać?
Akiru- Ja.-powiedział pewnie. Mimowolnie się uśmiechnęłam łagodniejąc.
Mari- Dobrze się spisałeś, ale następnym razem bądź ostrożniejszy i rozsądniejszy. A co do Konohy możemy śmiało podziękować "szanownemu" panu Amori. Napuścił ich na nas.  Isao może ty się wypowiesz. - na moje ostatnie zdanie z szeregu wystąpił wysoki i dobrze zbudowany mężczyzna trzykrotnie, a może nawet czterokrotnie większy ode mnie. Jedyny typek, który życzy mi najgorszego w naszej organizacji.
Isao- Masz raport na biurku od miesiąca. I tak byłem litościwy.- powiedział z uśmiechem, który dało się zauważyć zza jego maski.
Mari- Dobra, dobra. Na dziś mam dość. A właśnie Akiru chodź ze mną.- mówiąc to nawet na nich nie spojrzałam po prostu się odwróciłam i nie czekając na odpowiedź ruszyłam w kierunku jednego z korytarzy. Dobrze wiem, że idzie za mną. Już po paru minutach doszliśmy do dębowych drzwi. Weszłam do pokoju. Mimowolnie uśmiechnęłam się na widok łóżka. Podeszłam do jednej z półek przy której wisi lustro i odłożyłam na nią maskę.
Akiru- Po co chciałaś ze mną rozmawiać?
Mari- No już nie bądź taki. Nie gniewam się przecież. Byłam zła, bo się o was martwiłam. Ale to już przeszłość.
Akiru- To nie tłumaczy dla czego kazałaś mi przyjść Mari.- mówiąc to usiadł na krześle, a ja rzuciłam się na łóżko.
Mari- Neko bardzo szybko się rozrasta i zyskuje kolejnych członków. Wszystkie wioski wiedzą o naszym działaniu, większość prosi nas o pomoc, a inne po prostu nas akceptują. Mamy sporo sprzymierzeńców. Dziś mnie nie było z jednej przyczyny. Rozmawiałam Daimyo kraju Ognia. On również jest po naszej stronie.- przerwałam uśmiechając się i patrząc w jego stronę.
Akiru- Nie nękaj mnie tylko mów dalej.
Mari- Rok temu ty, ja Yuki, Emi, Kenji, Hiro, Toshiko i Hikaru- gdy wymówiłam ostatnie imię instynktownie dotknęłam złotego medaliony, który mam zawieszony na szyi. - dołączyliśmy do Neko z marzeniem o stworzeniu Wioski Idealnej, w której wszyscy byliby równi i traktowano by ich sprawiedliwie. Wioski, która by pomagała. Neko prawie wszyscy są za tym. Praktycznie tworzymy rodzinę. Dziś dzięki mojej rozmowie to marzenie się spełnia. Musimy tylko znaleźć teren na którym będzie znajdowała się wioska i go zatwierdzić razem z nazwą i już.
Akiru- Nie żartuj?-powiedział wstając z uśmiechem, przez co przewrócił krzesło.
Mari- Jesteś pierwszą osobą, której to mówię, dlatego zachowaj to w tajemnicy. Nie chce nikomu robić zbędnej nadziei.  Bez odpowiedniego obszaru wszystko spali na panewce. Mamy tydzień na dokończenie tej sprawy. Wracając przetrząsnęłam wszystkie mapy, akta i informacje o danych obszarach. Jedynym warunkiem jest to byśmy znajdowali się w kraju Ognia i to problem. Na szczęście znalazłam idealne miejsce, jednak i tu jest jedno ale.-powiedziałam wyjmując mapę i pokazując mu jeden punkt.
Akiru- Kolonia Wioski Liścia?
Mari- Teoretycznie. Kiedyś Wioska Liścia wybudowała tu dodatkową osadę jednak z przyczyn wewnętrznych zrezygnowali z tego. Są tam odpowiednie budynki, które trzeba jedynie odnowić, mam do tego idealne jutsu. Hokage pewnie już nawet nie pamięta o tym miejscu. Warunki geograficzne, pogodowe, roślinność i nawet zwierzęta wszystko sprzyja zamieszkaniu tam. Zamierzam znaleźć sposób by przekonać hokage by oddała nam te ziemie. Nie wiem tylko jak, ale to kwestia czasu. Jesteśmy tak blisko i obiecuje ci, że podejmę każde działanie w tym kierunku.
Akiru- Przecież wiem.- powiedział siadając na krawędzi łóżka.- Hikaru byłby dumny. Jest już dość późno więc zdrzemnij się jutro obydwoje nad tym pomyślimy.
Mari- Dobrze. - szepnęłam obserwując jak wstaje i wychodzi. Od kiedy Hikaru zginął Akiru się mną opiekuje. Kiedyś obiecał to bratu. Jemu najbardziej ze wszystkich ufam. Hikaru zginął przeze mnie, dlatego muszę spełnić jego marzenie i zdobyć tą wioskę. Nie ważne za jaką cenę. Zrobię to.




-Isao
-Kinji

-Akiru

-Yuki

-Emi

-Toshiko

-Hiro


sobota, 16 sierpnia 2014

Bohaterowie


Mari Hatake/?/
Piętnastoletnia shinobi, o niezwykłych zdolnościach, wyspecjalizowana kunoichi, będąca również medycznym ninja.
Chociaż nie pochodzi z klanu Uchiha, potrafi korzystać z sharingan, przez to, że został on jej wszczepiony jeszcze przed narodzeniem.Zamknięta w sobie, zadziorna i pewna siebie. 
Inteligentna i sprytna oraz bardzo silna.
Nie unika konfliktów i chętnie pomaga innym, a zarazem pełna sprzeczności.
Nie lubi gdy ktoś miesza się w jej sprawy lub jest niesprawiedliwy.
Ma zamiar zostać najlepszym shinobi chodzącym po ziemi i nienawidzi wszystkich z klanu Uchiha.
Jej wujkiem jest Kakashi z którym nie ma najlepszych kontaktów.
Skrywa wiele tajemnic i nie pozwala sobie na bliższe relację z innymi. 



Sasuke-large
Sasuke Uchiha
Zdrajca wioski, który odszedł do Orochimaru by się szkolić. Po zabiciu swojego mistrza postanowił wrócić do wioski, jednak ciągle jego jedynym celem jest zemsta na Itachim. 
Arogancki, ale również bardzo inteligenty i niezwykle bystry. 
Pewny siebie, zuchwały, uwielbia stawiać na swoim. 
Opanowany i spokojny, zimny, czasem wręcz bezuczuciowy.
Woli spędzać czas samotnie i nie cierpi gdy mu się przeszkadza.
Po spotkaniu tajemniczej kunoichi jego życia diametralnie się zmienia. 

Naruto Uzumaki
Jego marzeniem jest zostać Hokage. Nadpobudliwy i żywiołowy chłopak. 
Uwielbiający ramen. Niepowstrzymana determinacja wpływa na życie wokół niego, a nawet wrogów dotkniętych jego empatią. Jest niecierpliwy, impulsywny i nieuważny oraz trochę naiwny. Nie za bystry, czasami trzeba mu naprawdę szczegółowo tłumaczyć. Chętny do pomocy, zawsze dotrzymuje słowa.  Przyjazny z łatwością nawiązuje nowe znajomości.

http://static1.wikia.nocookie.net/__cb20111222164251/naruto/pl/images/5/5c/Kakashi_prof_1.png
Kakashi Hatake 
Wyluzowany i spóźnialski, jest jednak wyspecjalizowanym shinobi najwyższej rangi.
Uwielbia czytać książki pisane przez Jiraye.
Nigdy nie zdejmuje maski.
Kakashi oddziela swoje życie prywatne od służbowego.
Kiedy dowiaduje się o przybyciu Mari nie reaguje zbyt entuzjastycznie, jednak nie chce wyjawić przyczyny dla której nie toleruje swojej siostrzenicy.
Kakashi zawsze stara się pomóc swoim podopiecznym zwłaszcza w treningu.

Plik:Sakura01.png
Sakura Haruno
Lekko irytująca nastolatka zakochana po uszy w Sasuke. 
Jej mistrzyni Tsunade przekazała jej swoją wiedzę o medycynie. 
Silna i zdeterminowana, irytują ją zachowanie Naruto. Nie zamierza się poddać w zabieganiu o względy u Sasuke.Sakura jest impulsywna, nerwowa i agresywna szczególnie w stosunku do Naruto. Już od pierwszego spotkania nie przepada za Mari.

Opisy reszty postaci można znaleźć na:
http://pl.naruto.wikia.com/wiki/Naruto_Wiki