S

S

wtorek, 26 sierpnia 2014

Cena sojuszu.

Głośne pukanie wybudziło mnie z mojego snu. Nie chętnie otworzyłam oczy i wstałam rozciągając się.
Mari- Już idę!- wrzasnęłam idąc w kierunku drzwi, które otworzyłam. Nawet mnie nie obchodzi, że jestem w piżamie, jak tak dalej pójdzie wyrwie je z nawiasów! Nim się zorientowałam do pomieszczenia wparował Akiru zamykając za sobą drzwi.
Akiru- Idź szybko się ubierz. To ważne.- na te słowa wzięłam pierwszy lepszy komplet ubrań i weszłam do łazienki. Szybki prysznic i poranne czynności i po piętnastu minutach wyszłam w jednym z moich bojowych strojów. Ton Akiru nie świadczy nic dobrego.
Przejrzałam się w lustrze.
Mari- O co chodzi?- spytałam biorąc swoją maskę i zawiązując ją przy pasku.
Akiru- Wiadomość z Konohy do naszej kochanej Sayuri. Niezły strój.-powiedział gdy wyszliśmy i zaczęliśmy kierować się do mojego gabinetu.
Mari- Czuje, że łatwo nie będzie w tym stroju jestem gotowa do walki. Z resztą jeszcze nie sprawdziłam jego skuteczności.
Akiru- Rozumiem. -mruknął gdy znaleźliśmy się na miejscu.  Weszłam do środka napotykając wzrok Wczorajsze szóstki i oczywiście Isao.
Isao- Niezłe wdzianko.
Mari- Przejdźmy do rzeczy.- powiedziałam siadając w moim fotelu.
Yuki- Dziś rano doszła do nas wiadomość z Konohy zaadresowana do ciebie.
Toshiko-Wysłali swojego najszybszego ptaka. -powiedział dając mi zapieczętowany zwój. Użył jutsu do złamania pieczęci i rozwinęłam przedmiot wczytując się w jego treść.
Emi- O co chodzi?
Mari- To list od Hokage. Przeprasza za zaistniałą sytuację i prosi o spotkanie w celu "wyjaśnienia paru kwestii i zawarcia sojuszu, który przyniósłby korzyści obu stronom". Co więcej prosi bym to ja się z nią spotkała i jeśli chce mogę ze sobą kogoś wziąć. Spotkanie ma się odbyć w jej biurze. I oczywiście wszystko w celach pokojowych, na jego czas ma być zawieszenie zbrojne.
Isao- Mają tupet. Najpierw nas atakują, a teraz coś takiego. Powinniśmy się im odpłacić...
Mari- Isao milcz. Zamierzam tam pójść.- powiedziałam wyciągając jakiś zwój i pióro, po czym zaczęłam pisać odpowiedź.- Dobrze będzie odpowiedzieć, z resztą ciekawi mnie to.
Hiro- Oszalałaś. To może być pułapka.
Mari- Wątpisz w moje umiejętności?- spytałam patrząc mu w oczy.
Hiro- Nie, ale nie jesteś w stanie walczyć z całą wioską.
Mari- Wiem. Wiem też, że to może być pułapka. Kinji, Isao pójdziecie ze mną.- powiedziałam powracając do pisania.
Isao- W końcu coś ciekawego.
Kinji- Przynajmniej będę mógł ci wybić głupoty z głowy.- mruknął do siebie.
Akiru- Lepiej będzie jak pójdę z tobą.
Mari- Nie. Już podjęłam decyzję. Emi, Yuki idźcie odesłać odpowiedź. Zamierzam wyruszyć od razu. Lepiej będzie jak ptak dotrze pierwszy.- mówiąc to dałam im zwój z wiadomością, a dziewczyny od razu poszły.
Akiru- Mari powinnaś mnie zabrać...
Mari- Dość!- powiedziałam przerywając mu i podchodząc do chłopaka.- Nie podoba mi się, że podważasz moje zdanie. To ja tu żądze i zarządziłam, że wybiorę się na to spotkanie i pójdzie ze mną Isao i Kinji. Nikt więcej. Nie będzie nas co najmniej dzień. Jak się okazało nie mogę nawet na tyle was zostawić byście nie władowali się w kłopoty. Rozumiem, że Nako to organizacja składająca się z wolnych ludzi i nie zamierzam tej wolności nikomu ograniczać, ale są granicę...- powiedziałam obojętnie, jednak w moim głosie dało wyczuć się złość i groźbę.
Akiru- Rozumiem, ale...
Mari-Nie skończyłam. Jak już mówiłam nie mogę zostawić Nako samo sobie wczoraj mi to udowodniliście.-mówiłam dokładnie go obserwując. Westchnęłam i rozluźniłam się.- Dlatego na czas mojej nieobecności to ty przejmujesz pałeczkę. Nie zawiedź mnie Akiru.
Akiru, Isao- Że co?!- spytali chórem. Na Isao nie zwróciłam uwagi, dobrze wiem, że liczy się dla niego tylko władza.
Mari- Isao ty mi się możesz przydać podczas tej podróży, a ty Akiru dając się wczoraj złapać w pewnym sensie mnie zawiodłeś, dlatego teraz daje ci szansę na zrehabilitowanie się. Nie myśl sobie tylko, że daje ci całkowitą władze. Twoim zadaniem będzie pilnowanie wszystkich członków by nikt nie władował się w tarapaty, sprawdzanie treningów oraz misji, które przez ten czas przybędą oraz tych, które są w toku. Nic dodać nic ująć. Przez czas mojej nieobecności jesteś odpowiedzialny za wszystkich członków. Isao, Kinji idźcie się przygotować za pięć minut chce was widzieć przy wyjściu. Ta rozmowa jest zakończona.- powiedziałam wychodząc. Skierowałam się do mojego pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi i podeszłam do biurka. Wzięłam kaburę z bronią i zapięłam ją w pasie. "Co mi się może przydać?"-pomyślałam zakładając maskę i czarny płaszcz sięgający do ziemi.
Mari- To mi wystarczy. - mruknęłam patrząc w odbicie i zakładając słomiany kapelusz z dzwonkami. Podobne mają ci z Akatsuki. Chwilę później byłam już przed wejściem, czekając na dwójkę moich towarzyszy.  Minuta i kamienne wejście się otworzyło.
Kinji-Mam nadzieję, że nie czekałaś zbyt długo.
Mari- Lubie obserwować tutejszy krajobraz, ale najwyższy czas wyruszać. - powiedziałam zaczynając iść.
Kinji- Dziewczyny już odesłały ptaka, ale wciąż mam wątpliwości.
Isao- Więc ich nie miej. Mari...
Mari- Sayuri. Poza naszą bazą Mari nie istnieje.
Isao- Przyjmij moje kondolencję Sayuri. Ale tak jak mówiłem, nasza liderka podjęła decyzje i należy ją uszanować. Z resztą co oni mogą nam zrobić. Sayuri sama wykiwała wczoraj dwa oddziały i to w parę sekund nie wysilając się przy tym. Nawet jeśli to pułapka, nasza trójka jest w stanie ich pokonać.
Kinji- Nawet jeśli, to nie wiemy czego chcą.
Mari- Właśnie dlatego idziemy. Lepiej się dowiedzieć i załatwić to pokojowo niż potem czekać na atak nie wiedząc nawet o co chodzi.
Isao- Z tego co pamiętam to w Konoha mieszka twój wujek oraz dani przyjaciele.
Mari- Nie mam tam przyjaciół. Co najwyżej osoby z dzieciństwa, których obecnie nie cierpię. A co do mojego wujka... No cóż jest mi kompletnie obojętny. Czemu poruszyłeś ten temat?
Isao- Wracamy do twoich dawnych stron. Zawsze unikałaś tej wioski jak mogłaś, a teraz idziesz tam i to z własnej inicjatywy. Mam nadzieje, że nie dopadną cię sentymenty.
Mari- Nie martw się o to. Mam nadzieję, że jesteście w stanie nadążyć.- mruknęłam delikatnie przesuwając prawą stopę. Nim się zorientowali byłam już na jednej z gałęzi i zaczęłam skakać starając się ograniczyć prędkość by mogli nadążyć. Jedyne co mi teraz towarzyszyło do cichy dźwięk dzwoneczków. Zerknęłam do tyłu Isao i Kinji skaczą najszybciej jak mogą by mnie dogonić.
Kinji- Do cholery zwolnij trochę.- powiedział zirytowany faktem, że oni się męczą skacząc na złamanie karku, a ja choć biegnę szybciej nawet tego nie odczuwam. No cóż specjalne umiejętności, wyjątkowe zdolności i niezła wytrzymałość. Przynajmniej tak sądzę.
Mari- Im szybciej tam dotrzemy tym szybciej to zakończymy.
Kinji- Bo nic nie robi takiego wrażenia jak śmierć z przemęczenia.-mruknął do siebie na co westchnęłam.
Mari- Słyszałam.-powiedziałam lekko zwalniając. Na tym nasza rozmowa ucichła. Zastanawia mnie tylko o co dokładnie chodzi z tym sojuszem. Będę musiała to dobrze rozegrać. Może uda mi się zdobyć ziemie, którą chce przekształcić w wioskę. Z drugiej strony Neko to organizacja niezależna. Sojusz może obrócić się przeciw nam. Westchnęłam. Możliwe też, że to pułapka i bez potrzeby w ogóle myślę. Nie mogę sobie pozwolić na jakikolwiek błąd. Obojętność, obiektywizm, dobro Neko- i tego mam się trzymać.

*********************************

Isao-Już niedaleko. -na te słowa zeskoczyłam z drzewa i na chwilę się zatrzymałam. Mężczyźni już po chwili zrobili to samo co ja. Chwilę odczekałam by mogli wyrównać oddech.
Mari- Może jednak warto było zrobić postój.
Kinji-No co ty.-mruknął na co uśmiechnęłam się. Odwróciłam się i zaczęłam iść. 
Mari-Musisz więcej trenować.-powiedziałam kończąc ten temat. Szłam przodem, a oni parę kroków za mną. Spojrzałam przed siebie. Jak się okazuje już na nas czekając w bramie. Od razu rozpoznałam hokage i jej asystentkę. Do tego jeszcze starszyzna, Donzo, Gai, paru członków Anbu no i Kakashi. Westchnęłam aktywując Wieczny Mangekyo Sharingan, może się przydać. Rozejrzałam się po czym spojrzałam na nich i ironicznie się uśmiechnęłam. Czy oni mają mnie za idiotkę?
Tsunade-Miło was widzieć.-powiedziała gdy stanęliśmy parę metrów od nich.
Mari- Ponoć to miało być pokojowe spotkanie. 
Tsunade- Obecność Anbu jest tylko formalnością.
Mari- Wiem. Ale chodziło mi o tych amatorów chowających się w krzakach. O ile się nie mylę Naruto Uzumaki, Sakura Haruno... i Sasuke Uchiha.- powiedziałam obojętnie. Jedynie przy wyliczaniu ostatniej osoby mój głos był przesiąknięty jadem. Już po chwili wyszli z ukrycia. 
Naruto-Skąd wiedziałaś?
Mari- Mogłabym powiedzieć, ale nie chce nikogo obrazić, ale z czystej ciekawości. Nie jesteście za duzi na zabawę w shinobi?-powiedziałam z przekąsem.
Naruto- My się nie bawimy!- krzyknął, lecz to zignorowałam. 
Kakashi-Co wy tu robicie?- spytał swoich podopiecznych. 
Naruto- Spacerowaliśmy w okolicy.
Mari- Możemy przejść do sedna? Nie przyszłam tu na byle pogawędki. 
Sasuke-Za to na rozmowy pokojowe wzięłaś dwóch gostków uzbrojonych po żeby. 
Isao-Powiedział zdrajca wioski, który pomagał Orochimaru. Twoi rodzice na pewno są dumni, och tak. Zapomniałem, że nie żyją, zabici przez twojego starszego brata. To musi być naprawdę interesujące.
Sasuke- Radzę ci się zamknąć.
Isao-Nie wiesz do kogo mówisz. Doradzałbym więcej szacunku, szczylu, bo sam dam ci lekcję dobrego wychowania. - na te słowa Sasuke wyjął swoją katanę z zaczął biec na Isao, który zrobił to samo wyjmując swoją broń. Westchnęłam. Przesunęłam delikatnie prawą stopę i nim zdążyli do siebie dotrzeć byłam między nimi. Jednym z ostrzy, które są przytwierdzone do rękawiczek zablokowałam katanę, a drugim broń Isao. 
Mari- Isao do cholery przestań ich prowokować, nie po to tu jesteśmy. Jeśli chcesz się wyżyć zapraszam do treningu, ale obiecuje, że nie wyjdziesz cały. A ty Uchiha dorośnij w końcu i nie atakuj z tak głupiego powodu, a jeśli jeszcze raz zaatakujesz kogoś z moich ludzi sama się tobą zajmę. Macie w tej chwili schować broń. Ale to JUŻ!- powiedziałam z groźbą w głosie. Obaj wykonali mój rozkaz chowając swoją broń. Poczekałam aż wrócili na swoje miejsca, po czym spojrzałam na ręce. Rękawy płaszcza są rozdarte. Pięknie. Westchnęłam poprawiając kapelusz i wracając na swoje miejsce.
Mari-Przepraszam za mojego towarzysza, jest trochę zbyt nerwowy. Może lepiej będzie jeśli się przeniesiemy w jakieś spokojniejsze miejsce. 
Tsunade- Tak. Zapraszam. -powiedziała odwracając się i idąc w kierunku wioski razem ze swoją sekretarką. Ruszyłam za nią kątem oka obserwując innych. Isao i Kenji szli tuż za mną.  Dopiero potem poszli mieszkańcy Konohy. Idąc ulicami wioski delikatnie się rozglądałam szukając jakiś znajomych miejsc. Jednak szybko się opamiętałam. Zero sentymentów Mari!-krzyknęły moje myśli. To właśnie miał na myśli Isao. Obojętność, obiektywizm, dobro Neko, obojętność, obiektywizm, dobro Neko, obojętność, obiektywizm, dobro Neko...powtarzałam w myślach do momentu, w którym doszliśmy do jej biura. Do środka weszłyśmy tylko ja, Tsunade i Shizune. Reszta czeka na zewnątrz. Hokage usiadła w swoim fotelu, a ja naprzeciwko niej, po drugiej stronie biurka, na krześle. Jej asystentka stoi trochę dalej z boku.
Mari- Przejdźmy od razu do rzeczy.
Tsunade- Lepiej będzie jeśli zdejmiesz maskę.-na te słowa na chwilę się zatrzymałam, jednak ostatecznie dezaktywowałam swoje kekkei genkai.
Mari-Dobrze, ale moja tożsamość ma pozostać tajemnicą.
Tsunade- To zrozumiałe.- westchnęłam zdejmując kapelusz i kładąc go na biurku tak jak pierwszą maskę. Drugą po prostu ściągnęłam do poziomu szyi. -Mari...- szepnęła kobieta lekko zdziwiona.
Mari-Wolałabym, żebyś zwracała się do mnie Sayuri, ale przejdźmy do konkretów.
Tsunade- Oczywiście. Na początku chciałabym cię przeprosić za wczorajszą sytuacje.
Mari-Nie żywię do was urazy. Pan Amori potrafi świetnie manipulować, ale zostawmy już tą sprawę. W końcu co było minęło.
Tsunade- Chciałam się także z tobą spotkać w celu nawiązania sojuszu między Konohą, a Neko. Twoja organizacja bardzo szybko się rozrasta, a co za tym idzie na pewno zwiększa się wasze zapotrzebowanie, na leki, żywność nie mówiąc już o konfliktach z innymi wioskami.
Mari- Neko potrafi sobie poradzić, jednak moje pytanie brzmi co ten sojusz dałby wam?
Tsunade- Liczyłabym na waszą pomoc, w końcu w twojej organizacji jest pełno świetnych wojowników. Wzajemna pomoc na pewno wyjdzie nam na dobre.
Mari- Nawet jeśli zgodziłabym się na ten sojusz, to jak łatwo go zniszczyć. Dlatego ja też chciałabym postawić jeden warunek.
Tsunade-Jaki?- na to pytanie użyłam jednego z moich jutsu, a w mojej ręce pojawiła się mapa, którą rozłożyłam na blacie biurka, po czym wskazałam jeden punkt.
Mari- Ten obszar prawnie należy do Konohy, jednakże nie korzystacie z niego i nie jest on wam potrzebny. Natomiast Nako wiele by zyskało posiadając go. W gruncie rzeczy tylko tego brakuje mi do założenia nowej wioski. Jestem pewna, że jeśli postanowiłabyś przekazać nam akt własności sojusz zyskałby na sile.
Tsunade- Równie dobrze po przekazaniu aktu własności możecie zerwać sojusz i się od nas odwrócić.
Mari- Co proponujesz by rozwiać tę wątpliwość?
Tsunade- Najlepszym wyjściem będzie jeśli jeden z członków Neko dołączy do Konohy.
Mari- Nie traktuje ludzi przedmiotowo.
Tsunade- Ja też. Dlatego osoba, którą wyznaczysz zostanie dołączona do jednej z drużyn. - na te słowa zapanowała cisza. Zamknęłam oczy by wszystko jeszcze raz przeanalizować. Każdy możliwy scenariusz.
Mari-Zgoda, ale osoba, którą wyznaczę dotrze tu za tydzień. Wolałabym najpierw pokazać dla czego to robi. Nie mówiąc już, że podczas przeniesienia każdy będzie na wagę złota. Za to masz moje zapewnienie, że przyślę ci jednego z najsilniejszych członków.
Tsunade- Dobrze. Shizune przynieść akt własności i wszystkie potrzebne papiery. - rozkazała asystentce, która chwilę później wyszła, by po pięciu minutach wrócić z papierami. Nawet nie wiem ile zajęły nam te przeklęte formalności. Gdy wszystko zakończyłyśmy założyłam maski i swój kapelusz po czym wyszłam.
Isao- Długo ci się zeszło.-powiedział gdy byliśmy poza budynkiem.
Mari-Potem o tym porozmawiamy, czas ruszać.
Kinji-Ty się kiedykolwiek męczysz?
Mari- Mam to co chciałam, teraz muszę się zająć przygotowaniami. Z resztą mieliście czas na odpoczynek. -powiedziałam przesuwając delikatnie prawą stopę i parę sekund później byłam już poza wioską.  Dopiero po jakimś czasie dołączyli tamci, jednak ciągle są z tyłu.
Kinji-Co teraz planujesz?- spytał gdy już byliśmy z dala od wioski.
Mari- Idźcie prosto do bazy, możecie sobie zrobić postój, ale taki byście byli przede mną i przekażcie Akiru, że chce mieć na biurku szczegółowy raport odnośnie tego co się działo pod moją nieobecność. Ja muszę kogoś odwiedzić. Mam nadzieje, że zdążycie.
Isao-Jasne. -mruknął. Chwilę później skręciliśmy w zupełnie różne strony świata.

**********&**********
Parę godzin później
**********&**********

Wbiegłam do kryjówki i dopiero gdy byłam w sali głównej zatrzymałam się by złapać oddech. 
Toshiko-Czy mnie oczy nie mylą, czy ona naprawdę się zmęczyła?
Emi-Wydaje mi się, że się zmęczyła.
Mari-Bardzo śmieszne. - mruknęłam zdejmując maski. - Mogłabyś mi skombinować nowy płaszcz?- spytałam ściągając go i wyrzucając do kosza. 
Emi-Już się robi.
Mari- Toshiko ty przekaż wszystkim, że za godzinę jest zebranie. Obecność jest obowiązkowa. Co więcej Yuki chodź ze mną, a ty Hiro powiedz Akiru by jak najszybciej dostarczył mi raport do mojego pokoju. -powiedziałam po czym skierowałam się do mojego pokoju. Odłożyłam maskę, na bok i wyjęłam mapę z torby, którą załatwiłam po drodze. 
Yuki- O co chodzi?
Mari- Masz skopiować tą mapę i rozdać każdemu z członków Neko.- powiedziałam dając jej przedmiot i odkładając torbę i kapelusz na bok. Dziewczyna rozwinęła przedmiot.
Yuki- Wioska Ukryta w Górach? Co to?
Mari- Wszystko potem wyjaśnię. A teraz idź i pośpiesz się.-blondynka kiwnęła głową i wyszła, na co ja westchnęłam. Podeszłam do szafy i zaczęłam szukać czegoś mniej bojowego.  Dopiero po jakimś czasie znalazłam coś odpowiedniego. W końcu nie mogę wygłosić czegoś takiego ubrana jak na wojnę. Weszłam do łazienki i rozebrałam się wchodząc pod prysznic i ustawiając zimną wodę. Wole ciepłe kąpiele, ale muszę się obudzić do końca. Teraz nie ma już odwrotu czy tego chce czy nie. Oparłam głowę o zimne kafelki. Podjęłam dobrą decyzję, więc czemu mam wątpliwości? Powinnam być pewna, zamiast tego czuje, że powinnam się wycofać, ale na to już za późno. Westchnęłam wychodząc i owijając się ręcznikiem.
Akiru- Już jestem!- usłyszałam jego krzyk za drzwi. Wszedł bez pukania czyli jest zaniepokojony i oczekuje wyjaśnień. 
Mari- Chwila, przebieram się!- wrzasnęłam susząc włosy i je rozczesując. Pięć minut i byłam gotowa. Spojrzałam w lustro.

Wyszłam z łazienki i stanęłam na przeciwko Akiru.
Mari-Może być?- spytałam patrząc w jego oczy. Potrzebuje teraz by ktoś dodał mi choć odrobinę pewności siebie i tej bezczelności, którą miałam jeszcze przed tą cholerną podróżą. Chłopak podszedł do mnie i poprawił jeden z kosmyków włosów.
Akiru- Wyglądasz przepięknie. -powiedział uśmiechając się i obdarowując mnie spojrzeniem swoich błękitnych jak niebo oczu. Przytuliłam się do niego, co blondyn odwzajemnił obejmując mnie.
Mari-Dziękuje. 
Akiru-Mari, co się stało?- szepnął delikatnie gładząc moje włosy. 
Mari- Nic wielkiego. Po prostu chciałam się do ciebie przytulić. Zaraz odbędzie się zebranie i chciałabym byś był przy mnie. Dobrze?
Akiru- Przecież wiesz, że skoczę za tobą w ogień. -po tych słowo zapadła cisza, która wcale mi nie przeszkadza. Przy Akiru czuję się bezpieczna i wiem, że mogę mu zaufać. Dopiero po paru minutach oderwaliśmy się od siebie, a ja wzięłam od niego raport. Muszę go przeczytać. Poprosiłam by wyszedł co zrobił, chociaż niechętnie. Bądź co bądź jestem liderką i muszę być obiektywna przy ocenianiu podwładnych. Jego obecność w niczym by mi nie pomogła. Jednak z tego co czytam to spisał się całkiem nieźle, co wcale mnie nie dziwi. W końcu Akiru zawsze pomagał mi w wcielaniu różnych pomysłów w życie i i trzymaniu tego wszystkiego w ryzach. Mimowolnie się uśmiechnęłam kończąc i sprawdzając godzinę. Powinnam już iść. Schowałam raport do szafki i wzięłam maskę Sayuri po czym przywiązałam ją do paska. Spojrzałam na mój pokój. Powinnam już się pakować, skoro się przenosimy. Dwadzieścia minut i byłam gotowa.  Zostawiłam wszystko i wyszłam idąc spokojnym krokiem aż na podwyższenie. Wszyscy już są. Podeszłam do barierki i spojrzałam na dół mimowolnie się uśmiechając. Zerknęłam do tyłu i zauważyłam, że Akiru, Isao, Kinji, Hiro, Emi, Yuki i Toshiko stoją w równym rzędzie za mną.Czas zaczynać. Spojrzałam na dół na członków organizacji opierając ręce na barierce.
Mari- Cieszę się, że wszyscy tu jesteście, nawet jeśli nie mieliście wyboru. Kazałam wam tu się zebrać, ponieważ szykują się dość duże zmiany i powinniście, a nawet musicie o nich wiedzieć.  Jak zdajecie sobie sprawę ostatniego dnia wyruszyłam do Konohy na rozmowę z Hokage. Rozmowa dotyczyła zawarcia sojuszu między nami, na co przystałam. Jednakże warunkiem jaki postawiłam było by Wioska Liścia przekazała nam akt własności ziemi. Wszyscy macie już nowe mapy, jakie od dziś będą drukowane i pewnie zauważyliście już małą wioskę Sanchigakure (jap. Wioska Ukryta w Górach). Ta wioska oficjalnie należy do nas. Załatwiłam już nawet specjalne ochraniacze. -przerwałam by wsłuchać się w brawa i ich okrzyki radości. Odczekałam chwilę po czym podniosłam rękę na znak by ucichli.- Jednakże, Wioska Liścia także postawiła pewien warunek na który się zgodziłam. Ich warunkiem jest by jeden z członków Neko dołączył do Konohy. Jednak nie będę nikogo z was do tego zmuszać. Nie pozwolę też na to by ktokolwiek z Was dołączył do nich tylko ze względu na resztę organizacji, dlatego sama podjęłam tą decyzję i wyznaczyłam osobę.-na chwile się zatrzymałam po czym pewnie spojrzałam na resztę. -Oficjalnie rezygnuje ze stanowiska liderki Neko i to ja dołączę do Konohy dla sojuszu. Wiem, że niektórzy najchętniej by mi wybili ten pomysł z głowy, ale prawda jest taka, że jest osoba, która bardziej nadaję się na to stanowisko. Poza tym od dziś organizacja Neko nie istnieje, jest za to Wioska ukryta w Górach. Skoro to się zmienia przywódca też powinien. Dlatego waszym nowym dowódcą jest nie kto inny jak Akiru. Ufam mu w stu procentach i mam nadzieje, że w też to zrobicie. A teraz powitajcie z należytym szacunkiem nowego Sato-osa, Akiru.- powiedziałam odsuwając się i dając mu miejsce.
Akiru- Powinnaś mnie uprzedzić.- szepnął mi do ucha.
Mari-Nie zgodziłbyś się.- odpowiedziałam cicho.  I odeszłam. Akiru wygłosił krótkie przemówienie po czym pozwolił wszystkim się rozejść i rozkazał by każdy się spakował, ponieważ lepiej jak najszybciej dostać się do naszej wioski. Nawet nie wiem kiedy znalazłam się w swoim pokoju, ledwie zdążyłam położyć się na łóżku, a do środka wparował nie kto inny jak mój kochany Akiru.
Akiru- Kompletnie oszalałaś? Jak mogłaś się na coś takiego zgodzić? Z resztą poco ja cię o to pytam? I tak pewnie odpowiedz z przekąsem i zmienisz temat lub na poczekaniu zmyślisz jakieś "istotne" powody albo po prostu powiesz, że temat zakończony. Ale dla twojej informacji powinnaś mnie informować o takich rzeczach. Do jasnej cholery czy cię już do końca pogrzało?! Tylko ty mogłaś zrobić coś takiego. I co nic nie powiesz?! Odezwij się w końcu i mi to wytłumacz!
Mari-Akiru najpierw daj mi czas by coś powiedzieć...
Akiru-Przecież ci go daję! To ty unikasz tematu.
Mari- Teraz mi przerywasz, ale masz rację. Jedyne co mogę odpowiedzieć to to, że i tak już wszystko załatwione i jest za późno by to zmienić. Teraz zamierzam wam pomóc w początku, ale za tydzień muszę być w Konoha. Inaczej może być kiepsko. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz