S

S

piątek, 29 sierpnia 2014

Przeniesienie

Wyjrzałam przez okno biura Akiru. Nasza wioska wygląda wspaniale. Jeśli chodzi o administrację, akademie i odbudowę budynków poszło szybciej niż myślałam. Oparłam dłoń na szybie obserwując mieszkańców, którzy swobodnie przemieszczali się po ulicach, gdzieś dalej na placu zabaw dzieci bawią się w najlepsze. Sklepy też zaczęły działać. Wszystko wygląda tak jakby nasza wioska funkcjonowała już od wieków, jakby nie została dotknięta przez bolesną rzeczywistość.
Akiru-Piękny widok. - na dźwięk jego głosu odwróciłam się. Stoi przy drzwiach ubrany w swój codzienny strój z tą różnicą, że ma na sobie specjalny biały płaszcz z czerwono-fioletowymi zdobieniami i napisem "Sanchi" na plecach. Uśmiechnęłam się do niego i usiadłam na krawędzi biurka.-Zwłaszcza kiedy tak ślicznie się uśmiechasz.- dopowiedział, podchodząc do mnie.
Mari- Jak podoba ci się mój nowy strój na misję?
Z uśmiechem wstałam i stanęłam na przeciwko niego. Chłopak uśmiechnął się i złapał jeden z kosmyków moich włosów, którym zaczął się bawić.
Akiru-Pięknie, ale jestem pewien, że opaska Sanchi, lepiej pasuje niż np. opaska Konohy.- na te słowa z trudem powstrzymałam śmiech.  Mimowolnie dotknęłam blaszki ochraniacza, który mam zawiązany jako pasek. Sama wybrałam wzór, nawet jeśli nie jest oryginalny to nawiązuje do nazwy.
Mari- Dziś już muszę ruszać.-szepnęłam odwracając wzrok.
Akiru- Nie musisz. Wiesz, że możemy wyznaczyć kogoś innego.- na te słowa spojrzałam na niego.
Mari- To już byłoby nie fair zmuszać kogoś do czegoś takiego. Ja podjęłam decyzję o sojuszu i to ja odejdę. Ale przecież, będę cię odwiedzać przy każdej okazji. Przecież wiesz, że równie dobrze mogę wstać o szóstej rano sprężyć się i dotrzeć tu na ósmą. A potem wracać dopiero wieczorem. Jestem wystarczająco szybka by się wyrobić.
Akiru-Jesteś szybka, ale nie aż tak. Zużyłabyś wtedy za dużo chakry. -na te słowa zapanowała pomiędzy nami krępująca cisza.
Mari- Na biurku zostawiłam ci dwa notesy, jeden jest ze wskazówkami, a drugi jest na twoje zapiski. Może się przydać. Pamiętaj by zachowywać obiektywizm odnośnie decyzji służbowych, ale nie zapominaj o tym, że wioska tworzy rodzinę i bądź dla nich wyrozumiały, ale nie przesadzaj z tym. Jeśli będziesz miał jakieś wątpliwości, jestem pewna, że reszta ci pomoże i postaraj się nie kłócić tak bardzo z Isao. Poza tym...-mówiłam błądząc wzrokiem po ścianach.
Akiru-Mari.- szepnął przerywając mi. Spojrzałam znowu w jego błękitne oczy. Mimo delikatnego uśmiechu na jego twarzy widzę, że się martwi. -Uważaj na siebie i spróbuj się z kimś zaprzyjaźnić. Pamiętaj by spać co najmniej 8 godzin i regularnie jeść, nawet jeśli nie jesteś głodna. Obydwoje wiemy, że jesteś wytrzymała, ale nie możesz o tym zapominać i nie forsuj się. Ale najważniejsze nie bądź zbyt pewna siebie. Wiem, że sama jesteś w stanie wiele osiągnąć, ale osiągniesz jeszcze więcej jeśli będziesz polegać na przyjaciołach. I ograniczaj się. Boję się, że tamci nie będą potrafili nad tobą zapanować, jeśli stracisz kontrolę. Obiecaj mi to.
Mari-Obiecuje, że będę na siebie uważać i znajdę znajomych, oraz, że będę regularnie jeść i spać.No i będę się ograniczać w granicach rozsądku. -powiedziałam z szczerym uśmiechem, który odwzajemnił.- Będę tęsknić.- szepnęłam.
Akiru- Ja też, nawet nie wiesz jak. Najchętniej zamknąłbym się w złotej klatce ty moja ptaszyno, ale wiem, że raczej by to nie pomogło. -na te słowa przytuliłam się do chłopaka. Z chęcią powiedziałabym mu, że wcale nie chce dołączyć do Konohy, że nienawidzę tej wioski, że będę tęsknić jak nigdy, ale wiem, że to nam nie pomoże. Przez cały tydzień wiedziałam, że będę musiała odejść, ale dopiero teraz ta decyzja zaczyna boleć. -Mam coś dla ciebie. Na pamiątkę. -mówiąc to dał mi małe pudełko.
Mari- Nie musiałeś.
Akiru-Ochraniacz będzie ci przypominał, że zawsze możesz tu wrócić, a to, że zawsze możesz na mnie liczyć. -na te słowa otworzyła prezent i wyjęłam naszyjnik z fioletowym kryształem.
Chłopak pomógł mi go zapiąć. Teraz mam już dwa. Jeden to medalion od Hikaru, z jego i moim zdjęciem, a drugi właśnie otrzymałam.
Mari-Odprowadzisz mnie do bramy?- spytałam na co chłopka kiwnął głową i delikatnie pocałował kosmyk moich włosów. Zawsze tak robił gdy widział, że jestem bliska płaczu, a teraz właśnie jest ten moment, nawet jeśli próbuje to ukryć.  Szliśmy w milczeniu aż do bramy, a nawet kawałek dalej. Po drodze wzięłam plecak z moimi rzeczami, płaszcz, który założyłam i słomiany kapelusz z dzwoneczkami. Mimowolnie zatrzymałam się i spojrzałam ostatni raz na wioskę, a po moim policzku słynęła samotna łza.
Akiru- Zawsze możesz tu wrócić.- szepnął mi do ucha po czym delikatnie pocałował mnie w czoło.
Mari- Nie zapomnij o mnie.
Akiru- Nigdy w życiu.-powiedział z uśmiechem, który odwzajemniłam.  Westchnęłam odwracając się i delikatnie przesuwając prawą stopę. Nim się obejrzał byłam już na jednym z drzew i skakałam w stronę Konohy. Im dalej byłam tym bardziej zbierało mi się na płacz, jednak powstrzymałam się jeszcze bardziej przyśpieszając. Jeśli skupie się by nie oberwać gałęzią w łeb, nie będę musiała myśleć o tym co zostawiam.

**********&**********
Południe,parę godzin później
**********&**********

Stanęłam na jednej z głów hokage by złapać oddech i zeskoczyłam na dach budynku Hokage , a następnie na daszek przy oknie prowadzącym do biura Tsunade. Delikatnie zapukałam do szyby i poczekałam aż Shizune otworzyła mi okno i pozwoliła wejść.
Mari- Przepraszam, ze nie przez drzwi ale tak było szybciej.- mruknęłam stając na przeciwko Tsunade po drugiej stronie biurka.
Tsunade- A więc sama postanowiłaś dołączyć.
Mari- No cóż. Nie znajdziesz nikogo lepszego ode mnie. -powiedziałam po czym zaczęły się formalności. Między innymi dowiedziałam się, że moja nowa drużyna w ciągu najbliższych dwóch godzin powinna wrócić z misji z Wioski Wodospadu, a ochraniacz dostanę dopiero za jakąś godzinę. Co więcej wybrałam sobie jeden z opuszczonych budynków co spotkało się z oburzeniem ze strony Shizune, która uznała, że ten dom nadaje się tylko do wyburzenia. Chyba mnie nie docenia. 

**********&**********
45 minut później
**********&**********

Stanęłam naprzeciwko bramy wejściowej czekając na moją nową drużynę. Tsunade nie chciała mi powiedzieć kto wchodzi w jej skład, mówiąc, że to niespodzianka, więc zgodziłam się w ciemno. Ponoć są silni. W drodze tu sprawdziłam też mój nowy dom. Dwupiętrowy, nie licząc strychu no i piwnicy. Większość mebli można zostawić, ściany i dach są solidne, jednak trzeba wszystko odmalować, powymieniać drzwi i okna, zadbać o ogród. W skrócie szykuje się gruntowny remont, dlatego stworzyłam kilka...dziesiąt klonów i to moje kopie zajmują się tym, a ja czekam. Mam nadzieję, że nie będę tu stać za długo. Nie lubię czekać i cenię punktualność. Oparłam się o jakiś słup i skupiłam wzrok na leśnej drodze zza bramy. Mimowolnie wyjęłam shuriken, który zaczęłam przeplatać pomiędzy palcami dla zabicia czasu. Ciekawe jacy będą członkowie mojej drużyny. Mam nadzieje, że są silni i nie będą mi wchodzić w drogę.  Równie dobrze sama mogłabym wykonywać misję. Byłoby to najlepsze wyjście, no ale cóż. Jak mus to mus. Mogliby być nawet geninami gdyby mi nie przeszkadzali. Przymknęłam oczy marszcząc brwi zirytowana. Błagam, błagam, błagam niech to tylko nie będzie tylko drużyna Kakashi'ego. Nie dość, że jest w niej mój wujek to jeszcze ten przeklęty Uchiha. Westchnęłam, uspokajając się.
Mari-Byle nie siódma.- szepnęłam otwierając oczy i znowu spoglądając w stronę bramy. Z oddali zauważyłam około sześciu osób idących w kierunku wioski.  Dwie drużyny? Dokładnie im się przyjrzałam. To ci sami shinobi, którzy zaatakowali Neko, ale nie widzę mistrzów.
Naruto-Kto to?- spytał stając z resztą w bramie.
Mari- Dawno się nie widzieliśmy. Znów bawicie się w shinobi?- na te słowa blondas spojrzał na mnie jak na ducha wyjmując  kunai.
Naruto-Sayuri!
Mari- No no. Jednak nie jesteś taki głupi jak mówią.- powiedziałam obserwując jak reszta ustawia się w pozycji bojowej.
Lee- Jak śmiesz wchodzić bezprawnie do naszej wioski!- krzyknął, a po chwili jego brązowowłosa koleżanka wyjęła zwój, z którego wyleciało kilkanaście kunai. Odbiłam je za pomocą trzymanego shurikena i rzuciłam go w jej stronę nim zdążyła znowu użyć tej techniki. Shuriken przeleciała tuż obok jej głowy i wbiła się w mur. Przesunęłam delikatnie stopę w prawo i chwilę później byłam tuż za nim.
Mari- Ładnie to tak atakować nową mieszkankę Konohy?
Sakura- Że co?!
Mari- To co słyszałaś. Powiedzcie mi obie wasze drużyny wracają z misji?
Neji-Tak.
Sakura- Co to ma do rzeczy?
Mari-Proste. Dziś się przeniosłam spełniając jeden z warunków sojuszu jaki organizacja Neko,a obecnie Wioska ukryta w Górach ustaliła z Konohą. Tsunade dołączyła mnie do jednej z drużyn, ale wolała wyjaśnić szczegóły od razu gdy ekipa, w której mam być wróci z misji, żeby załatwić wszystko za jednym razem. Tylko wasze drużyny miały dziś misję. Wiem tylko, że członkowie są wystarczająco silni by mi nie zawadzać. Szczerze mówiąc mam nadzieje, że to drużyna 11.
Sasuke- A to niby czemu? Uważasz, że są silniejsi?-na te słowa odwróciłam się do niego i posłałam mu wrogie spojrzenie wraz z kpiącym uśmieszkiem.
Mari-Nie. Ale nie w tej drużynie ciebie dupku oraz Kakashi'ego.
Naruto-Dupku?
Mari-Mogę też go określić mianem pieprzonego, narcystycznego, egoistycznego imbecyla. Zdrajce wioski i pieska Orochimaru, którego powinno się zakatować na śmierć. "Dupek" jest krócej.
Lee- Ty go nienawidzisz?
Mari- Z całego serca. Ciągle mam cię nawet książce BINGO spróbuj tylko popełnić najmniejszy błąd, a będziesz krótszy o głowę.
Sasuke- Myślisz, że taka słaba dziewczynka może mi coś zrobić? Chętnie to zobaczę.- na te słowa po prostu do niego podeszłam z zaciśniętymi pięściami."Słaba dziewczynka"?! Dobre sobie. Uderzyłam go w brzuch z taką siłą, że zgiął się w pół, a następnie w kark przez co upadł na ziemie.
Mari- I co wystarczy o panie "Wielkie Ego"?
Kakashi-Mari nie znęcaj się nad słabszymi. -usłyszałam za sobą.
Sasuke-Mari?- spytał wyraźnie zdziwiony. Czyli jednak mnie pamięta. Przynajmniej imię. Odwróciłam się do wujka, który szedł ramię ramię z sensei'em Gai'em.  Przez chwilę miał zaciśnięte pięści, ale w końcu je rozluźnił.
Mari- Chyba nie myślałeś, że Sayuri to moje prawdziwe imię. Jedynie pseudonim.
Kakashi- Czyli miałem rację.
Mari-Jak zawsze wujku.
Sakura, Naruto- "Wujku"?!-spytali zdziwieni.
Mari-Widzę, że się mną nie chwalisz.-mruknęłam. Zresztą spodziewałam się tego.
Kakashi-Co tu robisz?
Mari-Od dzisiaj mieszkam.
Gai- To naprawdę dobra wiadomość. Miło cię znowu widzieć Mari.
Mari- Ciebie również, sensei Gai.-powiedziałam delikatnie się kłaniając na znak szacunku.- Wybaczcie ale muszę iść odebrać nowy ochraniacz nim znowu zostanę zaatakowana. A właśnie Gai zapewne zostanę przydzielona do twojej drużyny.
Gai-Naprawdę? To niesamowite.- powiedział szczerze ciesząc się z tego. Jak mam być szczera to on bardziej jest dla mnie jak wujek niż Kakashi.
Mari- Też tak uważam. Będziesz miał okazję opowiedzieć mi jak poszło ci w Wodospadzie.- powiedziałam odwracając się i idąc.
Gai-Ale ja nie miałem dziś misji w Wodospadzie.- powiedział na co ja się zatrzymałam i spojrzałam na niego zdziwiona. Nie mówicie mi, że Tsunade zrobiła to co myślę!
Mari- Jak to?
Gai-To Kakashi miał misję w Wodospadzie.
Mari-Żartujesz.
Naruto-Jak widać będziesz jednak z nami. -na te słowa spochmurniałam. Czuje się jakby ktoś wywalił mi skałę na głowę.
Mari- Dwóch geninów z czego jeden z nich to Uchiha.-powiedziałam to tak jakby "Uchiha" było największą obelgą świata.- Jedna chuninka, która zamiast działać ugania się za Sasuke robiąc z siebie idiotkę i Kakashi Hatake. Taaa. Wolę trafić z powrotem do Akademii. -powiedziałam z pogardą po czym odwróciłam się i skierowałam się prosto do Tsunade. Trzeba będzie to jakoś naprostować. Może wystarczy, że ją poproszę? Nie to by było zbyt łatwe. A może szantaż? Tak szantaż to dobre wyjście, ale trochę za okrutne jak na pierwszy dzień.  Zastraszenie? Może i dobre, ale zastraszanie Hokage może obrócić się przeciw mnie. Zostaje podstęp i manipulacja. Postanowione. Jeśli nie zgodzi się po dobroci to coś wymyślę. Nie wiem tylko co, więc będę improwizować. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za ramie zatrzymując. Nim zdążyłam się zastanowić instynktownie wyjęłam kunai odwracając się i przystawiając je do szyi osoby, która mnie zaskoczyła.
Sasuke- Tak się wita przyjaciół?-spytał z lekkim rozbawieniem i kpiącym uśmiechem.
Mari- Nie, ale też nie jesteśmy przyjaciółmi. -powiedziałam chowając kunai.-Nie powinno się podchodzić do uzbrojonego shinobi od tyłu.
Sasuke- Wybacz, ale muszę zapytać. Co się z tobą do cholery stało?
Mari- Ze mną nic. Przejrzałam na oczy i tak jak już powiedziałam. Zrób jeden błąd, nawet najmniejszy, a poderżnę ci gardło. -powiedziałam robiąc najgroźniejszy wyraz twarzy, na co on po prostu się uśmiechnął. -Co cię tak bawi?
Sasuke- Wybacz. Po prostu nie mogę brać twoich gróźb na serio kiedy przypominam sobie tą roztrzepaną i uśmiechniętą dziewczynkę z dzieciństwa.
Mari-Nie mam z nią nic wspólnego. - warknęłam odwracając się i idąc w kierunku biura Hokage. - Gdzie reszta?- spytałam kiedy ten cholerny dupek zaczął iść obok mnie.
Sasuke- Kakashi powiedział, że musi coś zrobić zanim zda raport Hokage, Naruto poszedł na ramen, a Sakura... nawet mnie to nie interesuje.
Mari- Świetnie obchodzisz się z koleżanką z zespołu. -mruknęłam zła. Czy on ma wszystkich za podrzędne robaki?
Sasuke- Czy to nie ty nazwałaś ją "idiotką", bo się za mną ugania.
Mari- Ja z nią nie chodzę na misję. Z resztą to nieważne. Nie odwracaj kota ogonem. Powinieneś nauczyć się co to znaczy szacunek do innych szczylu.
Sasuke- Szczylu? Jesteśmy w tym samym wieku.
Mari- To jedyne co nas łączy. -mruknęłam zaciskając pięści.
Sasuke- Zmieniłaś się.- szepnął do siebie gdy już prawie byliśmy na miejscu.
Mari-Nie tylko ja.- odpowiedziałam wchodząc do środka i zamykając mu drzwi przed nosem. Nawet nie wiem, w którym momencie znalazłam się przed jej biurem. Zapukałam w drzwi, a kiedy usłyszałam donośne "wejść" po prostu to zrobiłam. Tsunade siedzi w swoim fotelu i przegląda papiery, które w nieładzie leżą na biurku.
Tsunade- Mari, dobrze cię widzieć. Twój ochraniacz jest gotowy.- powiedziała po czym Shizune podała mi ochraniacz z znakiem Konohy z czarną tasiemką. Zawiązałam go mocno jako pasek i spojrzałam na Piątą.
Mari- To dobrze, ale nie przyszłam tylko po to. Nie rozumiem dlaczego przyłączyłaś mnie do drużyny siódmej, choć wiesz, że nienawidzę Sasuke Uchihy, a z Kakashim jestem w naprawdę kiepskich stosunkach, które uniemożliwią nam skuteczne wykonywanie misji. Jeśli nie możesz dołączyć mnie do nikogo innego mogę po prostu zająć się papierkową robotą lub pomagać w Akademii.-powiedziałam starając się być najbardziej przekonywująca jak to możliwe.
Tsunade- A więc już się domyśliłaś? Całkiem nieźle, ale nie widzę potrzeby by zmieniać decyzję. Jestem pewna, że umiesz być profesjonalna i odłożyć własne uczucia na bok.
Mari- Więc jednak czytałaś moje akta.
Tsunade- W wieku 11 lat stałaś się kapitanem jednego z oddziałów Anbu Mgły. To całkiem niezłe osiągnięcie. W dodatku rok wcześniej przeszłaś pomyślnie egzamin na chunina. Zastanawia mnie tylko czemu odeszłaś z Anbu, oraz odrzuciłaś awans na Jonina i odeszłaś z wioski stając się płatną morderczynią rangi S, która później została liderką Neko.
Mari- Tak wyszło. Ale wracając do mojej obecnej sprawy...
Tsunade- Drużyna Kakashi'ego jest na bardzo wysokim poziomie, więc nie możesz narzekać na to, że będą ci przeszkadzać. Co więcej jak pewnie już wiesz Naruto jest...
Mari- Wiem. Więc chodziło ci o moje techniki pieczętujące?-powiedziałam przerywając jej. Zdaję sobie sprawę, że w Naruto został zapieczętowany dziewięcioognisty,  ale chce by to on mi o tym powiedział.
Tsunade- Mam nadzieje, że pod tym względem będziesz czujna i w porę zareagujesz.
Mari- Oczywiście, jednak Uchiha i Kakashi mnie naprawdę mocno zniechęcają.
Tsunade- Poza misjami i treningami nie musisz się z nimi spotykać. Na treningach będziesz mogła im dołożyć, a na misjach przewyższyć.
Mari- To kuszące, ale jednak...
Tsunade- Mari nie obchodzą mnie to. Masz spełniać swoje obowiązki, mam nadzieję, że się z tym pogodzisz. Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć z resztą nikogo lepszego ci nie znajdę. Może się okazać, że nie będzie tak źle. Coś jeszcze?
Mari-Nie. Już pójdę. - mruknęłam wychodząc i trzaskając drzwiami.
Sasuke- Nie poszło najlepiej?- spytał. Jak się okazuje ciągle stał pod drzwiami.
Mari- Co cię to obchodzi? I co tu robisz?
Sasuke- Proste. Chce wiedzieć co się zmieniło, że aż tak mnie nienawidzisz.- na te słowa zatrzymałam się i spojrzałam na niego, prosto w jego czarne, zimne oczy.
Mari- Zdradziłeś wioskę by pomagać Orochimaru, mordowałeś niewinnych, złamałeś niejedną przysięgę i zrobiłbyś to wszystko jeszcze raz w imię tej swojej pieprzonej zemsty. To chyba wystarczy by cię znienawidzić, a mam też inne powody.
Sasuke- Więc mi je powiedz.
Mari- Brzydzę się tobą Uchiha. - powiedziałam z kpiną po czym się odwróciłam. - Jesteś strasznie irytujący.- mruknęłam na odchodnym. Udałam się prosto do mojego nowego mieszkania. Pracę powinny się skończyć. Po drodze zatrzymałam się jedynie na ramen, a następnie skierowałam się na obrzeża wioski. Nie lubię mieszkać w centrum. Za duży ruch i hałas, jak dla mnie. Szłam wolnym krokiem, ale nawet nie zauważyłam kiedy znalazłam się na miejscu.  Otworzyłam furtkę od bramy i weszłam do środka.  Mimowolnie się uśmiechnęłam na widok moich klonów, które po chwili odwołam. Sam dom wygląda jak nowy. Zamiast szary, teraz jest delikatnie żółty, z czerwonym dachem. Ogród też niczego sobie. Weszłam do środka, a następnie do salonu. Zielone ściany i przyjemny, wygodny wystój nadają temu miejscu czegoś czego mi brakowało. Pomyśleć, że Tsunade i Shizune mówiły, że to niemożliwe zmienić tą ruderę w dom nadający się domieszkania w parę godziny. Mają za swoje. Westchnęłam zamykając oczy i kładąc się wygodnie na kanapie. Od dziś wszystko się zmieni. Mam tylko nadzieję, że na lepsze. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz