S

S

czwartek, 21 sierpnia 2014

Prolog

Mari- Jeden dzień tyle mnie nie było.- mruknęłam wściekła do czarnej kotki, która ledwo za mną nadążała. Jestem wściekła na siebie, że dopuściłam do tej sytuacji, a jeszcze bardziej na tych idiotów za to, że dali się złapać.I to w jedyny dzień, w którym dałam im wolną rękę. Oj już ja im znajdę zajęcie i to na długo. W końcu jestem liderką Nako (jap. kot) od roku i na pewno mnie popamiętają. Wybiję im z głowy te głupie przechadzki. Zeskoczyłam z drzewa i zatrzymałam się by zwierzak mógł odetchnąć.
Naomi- Czemu wyżywasz się na mnie?- mówiąc to podeszła i napiła się trochę wody z jednej z kałuż. Mimowolnie przejrzałam się w swoim odbiciu.  Standardowy strój Anbu z tą różnicą, że ochraniacze zamiast białe są czerwone jak krew. Do tego jeszcze dla zwykłej ozdoby fioletowa wstążka w roli paska której końce sięgają do kolan. Tuż pod wstążką jest pas z bronią. Pięć kieszonek. Jedna największa z tyłu, w której znajduje się apteczka i po dwie na każdą stronę w nich natomiast jest już broń i to najróżniejsza. Od shurikenów przez kunai do zatrutych igieł i zwojów z różnymi pieczęciami. Czarne włosy związałam w kucyk. Maska zasłaniająca mi twarz jest czarna z czerwonymi ozdobami przy oczach. Idealny strój dla Sayuri, płatnej morderczyni, liderki niezależnej organizacji Neko, w której działam od roku. Neko zajmuję się różnymi zleceniami dla różnych osób od bogatych przedsiębiorców do biednych włóczęgów. Czasem robimy coś by pomóc czasem by zarobić. Jedyna zasada jaka panuje nad przyjmowanymi zleceniami brzmi: "Pomagać tym, którzy na to zasługują i tępić tych, którzy gnębią innych" Okej ta zasada tak nie brzmi ale to niezły skrót. W dodatku najpierw zlecenie musi zostać zaakceptowane przez Radę, którą sama powołałam. Jakby się zastanowić moja organizacja szybko się rozszerza. Każdy może do nas dołączyć, jednak członkami na ogół są wygnańcy lub shinobi, którzy mają dość swoich wiosek z różnych powodów. Zdarzają się też osoby lub nawet dzieci, które po prostu chcą pomagać, wtedy ich szkolimy i wcielamy w szeregi. Cel który nas łączy to stworzenie wioski, w której wszyscy byliby równi. Wioski ze snów. Westchnęłam patrząc na kotkę i odganiając od siebie te myśli.
Mari- Gdzie są?- spytałam na spokojnie poprawiając ochraniacze na rękach w których są ukryte ostrza.
Naomi- Niedaleko. Ale pilnują ich ninja z Konohy. Drużyna Jedenasta w składzie Neji Hyuga, Tenten, Rock Lee i kapitan Gai Maito. Znasz ich umiejętności?
Mari- Tak. Wysłali tylko ich?
Naomi- Nie. Ale na drugą ekipę. Będziesz zła.
Mari-Nie prawda. Jestem spokojna.
Naomi- I tak tego pożałuje. Drużynie Gai'a pomaga drużyna siódma w składzie: Naruto Uzumaki, Sakura Haruno... Sasuke Uchiha i kapitan Kakashi Hatake.- ostatnie dwa nazwiska wypowiedziała najszybciej jak umiała. Jednak i tak mnie spiorunowało. Sasuke Uchiha przyjaciel z dzieciństwa, którego obecnie nienawidzę i Kakashi Hatake, mój wujek, który mnie nienawidzi. Ja z resztą też nie darze go zbytnią sympatią.
Mari- Ruszajmy. A i jeszcze jedno. Przypomnij mi bym wyżyła się na tej bandzie idiotów. -powiedziałam zakładając kaptur i wskakując na jedną z gałęzi drzew po czym zaczęłam skakać z zawrotną prędkością.  Zawsze byłam wyjątkowo szybka, jednak to nie jedyna z moich unikalnych zdolności. Mimowolnie się uśmiechnęłam aktywując Wieczny Mangekyo Sharingan i jeszcze bardziej przyśpieszając.

Nie stać mnie na pomyłki. Nie kiedy moi przyjaciele są zagrożeni, nawet jeśli to kretyni. Spojrzałam na kotkę, która biegnie za mną.  Plan już jest omówiony wystarczy go tylko wykonać. Spojrzałam przed siebie parę metrów dalej jest droga. Shinobi z Konohy są już tuż tuż. Jeszcze nie wiedzą o mojej obecności. Zatrzymałam się na jednej z gałęzi niedaleko drogi, która jest wystarczająco zasłonięta przez inne by mnie nie zauważyli. Naomi zeskoczyła z drzewa i weszła na drogę siadając na środku przodem do nich zmuszając ninja do zatrzymania się. Ci z Konohy idą otaczając moich ludzi. Akiru, Toshiko, Yuki i jej siostra Emi, Hiro oraz Kinji.  Szóstka, która ma przechlapane. Obecnie wszyscy gapili się na kota. Akiru uśmiechnął się ironicznie.
Kakashi- Ciekawe co cię śmieszy.- powiedział zauważając reakcję blondyna.
Akiru- Jak dobrze pójdzie po prostu nas zabiję. - mruknął. Przynajmniej wie co go czeka. Wstałam i wyprostowałam się wyjmując dwa kunai. Delikatnie przesunęłam prawą stopę i nanosekundę później byłam na dole pomiędzy Gai'em którego z łokcia uderzyłam w kręgosłup powalając mężczyznę, a Tenten którą powaliłam kopniakiem, potem błyskawicznie wykonałam obrót i rzuciłam jednym kunai w stronę drużyny siódmej. Notka przy ostrzu eksplodowała w idealnym momencie odpychając ich. Drugim kunai przecięłam liny, które krępowały moich przyjaciół.
Mari- Naomi zabieraj ich stąd. - na te słowa kotka podbiegła do nich i chwilę później zniknęli w kłębie białego dymu.  W ostatniej chwili uchyliłam się przed kopniakiem młodego chłopaka w zielonym kombinezonie. Nim zdążył cokolwiek zauważyć podcięłam go rzucając kunai w Hyuge.
Naruto- Cholera gdzie oni?! Przed chwilą tu przecież byli. Kto to?- krzyknął zdezorientowany. Nie dziwie mu się. Cały mój popis trwał krócej niż ta wypowiedź.
Kakashi- Po wyglądzie wnioskuje, że Sayuri płatna morderczyni liderka organizacji Neko. Mam rację?
Mari- Jak zawsze.- powiedziałam zniżonym głosem, w którym dało się wyczuć jad. Mari opanuj się! Poprawiłam kaptur patrząc jak tamci mnie otaczają.- Macie tylko jedną szansę na poddanie się. Inaczej zrobi się nie przyjemnie.
Gai- Zaryzykuje. Dalej Lee. - powiedział ruszając na mnie ze swoim uczniem. Ich umiejętność specjalna taijutsu. Nie mam na to czasu. Nim się zorientowani zamknęłam ich w iluzji. Parę miesięcy tortur w moim świecie, sekunda w rzeczywistości- tyle wystarczyło by obaj padli nieprzytomni.
Mari- Ktoś jeszcze?- spytałam obserwując ich zdziwienie. W końcu nie mogą zakładać, że mam kekkei genkai, w razie czego moja maska blokuje jego wykrycie nawet przez sharingan czy byakugan. - Nie zamierzam z wami walczyć, ale też nie zamierzam stać bezczynnie na wasze ataki.
Sakura- Więc czego chcesz? Równie dobrze mogłaś zniknąć z tamtymi.- powiedziała pewnie i z groźbą.
Mari- Jedna rozsądna osoba w towarzystwie. Zostałam z czystej ciekawości, a dokładniej mam jedno pytanie i oczekuje szczerej odpowiedzi.
Neji- Ciekawe jakie.
Mari- Dlaczego Konoha bez powodu atakuje moich przyjaciół? Neko nie wchodzi wam w paradę i co więcej nie robimy nic co by sprowokowało takie działanie. Tak więc może mi to wyjaśnicie.
Naruto- Płatni mor...- chciał coś powiedzieć, lecz przerwał mu Kakashi, który się wyprostował.
Kakashi- To prawda, że Neko nie zrobiło nic co by was naraziło. Przynajmniej do czasu, w którym pan Amori...
Mari- I wszystko jasne. Radzę wam sprawdzić tego gościa, bo możecie wpaść w niezłe tarapaty, a następnym razem, gdy będziecie mieli coś do moich ludzi najpierw gadajcie ze mną.- powiedziałam składając ręce na znak pieczęci Tygrysa i chwilę później pozostała po mnie jedynie chmura dymu, a ja sama znalazłam się przy kunai ze specjalną notką wbitym w głaz przy zboczu gór. Westchnęłam przykładając dłoń w odpowiednim miejscu i rozprzestrzeniając swoją chakrę i obserwując jak otwiera się przejście. Weszłam do środka idąc ciemnym korytarzem oświetlanym jedynie przez parę pochodni. Dopiero po paru metrach przejście się rozszerzyło ukazując gigantyczne pomieszczenie przy którego ścianach są  schody i wejścia do innych korytarzy, w których jest mnóstwo rozmaitych pokoi. Od sypialń po sale narad przez moje biuro kończąc na stołówce. Na całej długości jest mnóstwo straganów i miejsc treningowych, a na drugim końcu przy ścianie jest wysokie podwyższenie. Obecnie panuje tu dość spory ruch. Zdjęłam kaptur.
Mari- Dawać mi ich tu, ale to teraz!- wrzasnęłam zwracając na siebie uwagę. Wszyscy ucichli i rozsunęli się. Mają do mnie respekt i szacunek.  Na końcu zauważyłam tą jakże uroczą szóstkę na których czele stał Akiru z Naomi. Zdjęłam maskę ukazując im swój sharingan, który po chwili ustąpił miejsce zieleni moich tęczówek. Przypięłam maskę do paska i śmiało ruszyłam dalej z groźną miną. Zatrzymałam się parę metrów od nich.
Naomi- Skoro wszystko załatwione, ja już znikam. Miło było was poznać. -powiedziałam do tamtych i zniknęła.
Mari- Słucham.
Akiru- Możesz się uspokoić. To oni nas zaatakowali, a żeby nie wszcząć wojny nawet nie walczyliśmy co oni wzięli za podstęp. Dobrze wiesz, że gdybyśmy chcieli to już byli martwi.
Mari- Kto wpadł na pomysł ryzykowania by uratować dziecko, a następnie by po prostu się poddać?
Akiru- Ja.-powiedział pewnie. Mimowolnie się uśmiechnęłam łagodniejąc.
Mari- Dobrze się spisałeś, ale następnym razem bądź ostrożniejszy i rozsądniejszy. A co do Konohy możemy śmiało podziękować "szanownemu" panu Amori. Napuścił ich na nas.  Isao może ty się wypowiesz. - na moje ostatnie zdanie z szeregu wystąpił wysoki i dobrze zbudowany mężczyzna trzykrotnie, a może nawet czterokrotnie większy ode mnie. Jedyny typek, który życzy mi najgorszego w naszej organizacji.
Isao- Masz raport na biurku od miesiąca. I tak byłem litościwy.- powiedział z uśmiechem, który dało się zauważyć zza jego maski.
Mari- Dobra, dobra. Na dziś mam dość. A właśnie Akiru chodź ze mną.- mówiąc to nawet na nich nie spojrzałam po prostu się odwróciłam i nie czekając na odpowiedź ruszyłam w kierunku jednego z korytarzy. Dobrze wiem, że idzie za mną. Już po paru minutach doszliśmy do dębowych drzwi. Weszłam do pokoju. Mimowolnie uśmiechnęłam się na widok łóżka. Podeszłam do jednej z półek przy której wisi lustro i odłożyłam na nią maskę.
Akiru- Po co chciałaś ze mną rozmawiać?
Mari- No już nie bądź taki. Nie gniewam się przecież. Byłam zła, bo się o was martwiłam. Ale to już przeszłość.
Akiru- To nie tłumaczy dla czego kazałaś mi przyjść Mari.- mówiąc to usiadł na krześle, a ja rzuciłam się na łóżko.
Mari- Neko bardzo szybko się rozrasta i zyskuje kolejnych członków. Wszystkie wioski wiedzą o naszym działaniu, większość prosi nas o pomoc, a inne po prostu nas akceptują. Mamy sporo sprzymierzeńców. Dziś mnie nie było z jednej przyczyny. Rozmawiałam Daimyo kraju Ognia. On również jest po naszej stronie.- przerwałam uśmiechając się i patrząc w jego stronę.
Akiru- Nie nękaj mnie tylko mów dalej.
Mari- Rok temu ty, ja Yuki, Emi, Kenji, Hiro, Toshiko i Hikaru- gdy wymówiłam ostatnie imię instynktownie dotknęłam złotego medaliony, który mam zawieszony na szyi. - dołączyliśmy do Neko z marzeniem o stworzeniu Wioski Idealnej, w której wszyscy byliby równi i traktowano by ich sprawiedliwie. Wioski, która by pomagała. Neko prawie wszyscy są za tym. Praktycznie tworzymy rodzinę. Dziś dzięki mojej rozmowie to marzenie się spełnia. Musimy tylko znaleźć teren na którym będzie znajdowała się wioska i go zatwierdzić razem z nazwą i już.
Akiru- Nie żartuj?-powiedział wstając z uśmiechem, przez co przewrócił krzesło.
Mari- Jesteś pierwszą osobą, której to mówię, dlatego zachowaj to w tajemnicy. Nie chce nikomu robić zbędnej nadziei.  Bez odpowiedniego obszaru wszystko spali na panewce. Mamy tydzień na dokończenie tej sprawy. Wracając przetrząsnęłam wszystkie mapy, akta i informacje o danych obszarach. Jedynym warunkiem jest to byśmy znajdowali się w kraju Ognia i to problem. Na szczęście znalazłam idealne miejsce, jednak i tu jest jedno ale.-powiedziałam wyjmując mapę i pokazując mu jeden punkt.
Akiru- Kolonia Wioski Liścia?
Mari- Teoretycznie. Kiedyś Wioska Liścia wybudowała tu dodatkową osadę jednak z przyczyn wewnętrznych zrezygnowali z tego. Są tam odpowiednie budynki, które trzeba jedynie odnowić, mam do tego idealne jutsu. Hokage pewnie już nawet nie pamięta o tym miejscu. Warunki geograficzne, pogodowe, roślinność i nawet zwierzęta wszystko sprzyja zamieszkaniu tam. Zamierzam znaleźć sposób by przekonać hokage by oddała nam te ziemie. Nie wiem tylko jak, ale to kwestia czasu. Jesteśmy tak blisko i obiecuje ci, że podejmę każde działanie w tym kierunku.
Akiru- Przecież wiem.- powiedział siadając na krawędzi łóżka.- Hikaru byłby dumny. Jest już dość późno więc zdrzemnij się jutro obydwoje nad tym pomyślimy.
Mari- Dobrze. - szepnęłam obserwując jak wstaje i wychodzi. Od kiedy Hikaru zginął Akiru się mną opiekuje. Kiedyś obiecał to bratu. Jemu najbardziej ze wszystkich ufam. Hikaru zginął przeze mnie, dlatego muszę spełnić jego marzenie i zdobyć tą wioskę. Nie ważne za jaką cenę. Zrobię to.




-Isao
-Kinji

-Akiru

-Yuki

-Emi

-Toshiko

-Hiro


3 komentarze:

  1. Przyznam, że ciekawie się zapowiada. Już lubię Mari, zaintrygowało mnie dlaczego uważa, że Kakashi jej nienawidzi. Nie potrafię go sobie wyobrazić w roli wyrodnego wujka :P
    Masz fajna oprawę graficzną, ale trochę ciężko sie czyta czerwoną czcionkę na ciemnym tle, męczy oczy. Może chociaż większe litery albo interlinie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje Ci za komentarz. Co do stosunków pomiędzy Mari, a Kakashim to wszystko już za niedługo się wyjaśni. Teraz jedynie mogę zdradzić, że Mari ma trochę racji myśląc, że wujek jej nienawidzi, jednak... No dalej już niestety nie mogę powiedzieć, bo zniszczę cały czar jaki ma w sobie każda tajemnica. Mam nadzieję, że przyszłe opowiadania również Ci się spodobają i dziękuje za Twoje sugestie odnośnie liter.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  2. 30 yr old Assistant Manager Leeland Bicksteth, hailing from Terrace Bay enjoys watching movies like Defendor and Sand art. Took a trip to Historic Town of Grand-Bassam and drives a Ferrari 250 GT. odsylacz

    OdpowiedzUsuń