S

S

sobota, 16 maja 2015

Synonim kłopotów

-Pobudka!-usłyszałam tuż przy moim uchu. Odruchowo odsunęłam się spadając z łóżka. Wstałam rozmasowując głowę i spojrzałam na osobę, która miała czelność obudzić mnie w tak wredny sposób.
Mari-Naruto, na przyszłość jeśli nie chcesz zginąć nie budź mnie w taki sposób i to o... piątej rano.-ostatnie dwa słowa wypowiedziałam załamanym głosem patrząc na zegarek. Wczoraj do późna śledziłam Sasuke i Sakurę by mieć stu procentową pewność, że wszystko dobrze pójdzie. No i tak poszło. Sasuke był miły, uprzejmy, zapatrzony w Sakurę jak w obrazek, a różowowłosa była po prostu w niebo wzięta. Teraz jednak tego żałuję. Gdybym poszła do domu teraz przynajmniej byłabym wyspana.
Naruto-Przepraszam Mari-chan, ale Kakashi przesunął trening z szóstej na piątą i kazał mi po ciebie przyjść. -westchnęłam na te słowa.
Mari-Niech ci będzie. Weź tylko za mnie formularz na ten egzamin. Leży na biurku, a ja się w tym czasie przebiorę.-powiedziałam wchodząc z ubraniami do łazienki. Szybki prysznic i poranne czynności, po czym się przebrałam w mój tradycyjny strój, który przyszykowałam jeszcze w Sanchigakure.

Wyszłam z łazienki przecierając oczy i rozciągając się. Tak cholernie chce mi się spać. Naruto stał przy drzwiach. Dopiero teraz doszła do mnie jedna sprawa, która powinna zostać wyjaśniona.
Mari-Jak wszedłeś?-palnęłam bez większego zastanowienia.
Naruto-Oknem na dole w kuchni. Było niedomknięte, a nie słyszałaś pukania.-powiedział, na co westchnęłam. Zamek okna w kuchni jest zepsuty, więc nigdy go nie domykam. Nawet gdybym chciała. Może już czas je naprawić? 
Mari-Lepiej już chodźmy.-mruknęłam zakładając pas z bronią i biorąc od blondyna swój formularz. Schodząc po schodach założyłam opaskę z znakiem Konohy jako pasek.
Naruto-Musimy się pośpieszyć.-powiedział łapiąc mnie za nadgarstek gdy zamykałam drzwi i pociągnął w stronę pola treningowego. Zazwyczaj bieg nie stanowiłby dla mnie wyzwania, ale teraz ledwo komunikuje i kompletnie nie mam ochoty na chodzenie, a co dopiero na bieganie. Po cholerę wczoraj śledziłam bruneta i zielonooką?! W ciągu paru minut byliśmy już na miejscu. Gdy Uzumaki mnie puścił i zauważyłam, że Kakashi'ego jeszcze nie ma bez słowa usiadłam na trawię, a następnie się na niej położyłam. Było do przewidzenia, że wujek się spóźni.
Sasuke-A tej co?-spytał najpewniej mając moją osobę na uwadze.
Naruto-Chyba się nie wyspała.-odpowiedział po chwili milczenia.Czy oni pamiętają, że ja tu jestem?
Sasuke-Następnym razem zamiast śledzić mnie i Sakurę po prostu idź spać.-powiedział na otworzyłam ze zdziwienia oczy i podniosłam się na łokciach rozglądając się. Sakury na szczęście jeszcze nie ma, natomiast brunet obserwuje mnie z wrednym uśmieszkiem. Dobra. Ten tekst podziałał na mnie jak wiadro zimnej wody plus duża kawa z maksimum kofeiny w jednym.
Mari-Jeśli wiedziałeś mogłeś coś powiedzieć.-burknęłam wstając i otrzepując spodenki z trawy.
Sasuke-Byłem ciekaw jak daleko się posuniesz.-odpowiedział już zupełnie obojętnie. To akurat do niego pasuje. Mam tylko nadzieję, że naszyjnik działał i wciąż tak jest.
Naruto-A jak tam randka?-spytał niby od niechcenia nawet nie patrząc na bruneta. Widać, że ta sytuacja mu kompletnie nie odpowiada.
Sasuke-Nieźle. Na dziś też się umówiliśmy.-odpowiedział z westchnięciem, jakby nie był pewien swoich słów. No cóż. Wisiorek, który dałam Sakurze na odległość ma cholernie nikłe działanie.
Kakashi-Jak widzę wszyscy już są.-odpowiedział znowu się pojawiając w chmarze dymu. Nie znoszę tego.
Sasuke- A Sakura?-spytał niby przypadkiem. Mimowolnie delikatnie się uśmiechnęłam, mając nadzieję, że zadurzył się w niej na dobre.
Kakashi-Sakura puki co będzie trenować jedynie z Tsunade. Wasza trójka powinna się skupić na egzaminie na chunina.
Mari-Który ja już dawno zdałam.-nie mogłam wytrzymać i musiałam to powiedzieć. Co jak co, ale nie pozwolę by mnie zrównali do rangi genina. Wciąż nie mogę uwierzyć, że się na to zgodziłam.
Kakashi-Pamiętam. Wiem też w jaki sposób ostatnio poradziłaś sobie na tym egzaminie, dlatego teraz postaraj się choć trochę powstrzymać.-powiedział na co się chytrze uśmiechnęłam. Co z tego, że na moim egzaminie na chunina każdy mój przeciwnik skończył w kostnicy? Najważniejsze jest to, że wszyscy przekonali się, że to JA jestem najlepsza.
Mari-Niczego nie obiecuje.-powiedziałam z chytrym uśmieszkiem.
Naruto-Co to za koleś?-spytał wskazując na coś za moimi plecami. Odwróciłam się i na widok chłopaka opierającego się o drzewo mimowolnie się uśmiechnęłam.
Gdy tylko zauważył, że patrzę na niego odbił się od kory i podszedł do mnie. 
Mari-Zabolałoby gdybyś dla odmiany zapowiedział wizytę?-spytałam żartobliwie, a uśmiech nie schodził mi z twarzy.
Lukas-I gdzie w tym wszystkim byłaby zabawa.-odpowiedział biorąc jeden kosmyk moich włosów w dłonie i zaczynając się nim bawić.-Jesteś jeszcze ładniejsza niż ostatnio. Chyba zacznę się robić zazdrosny o facetów z tej wioski, kotku.-dopowiedział dokładnie mi się przypatrując i uśmiechając w cholernie seksowny sposób.
Mari-Nie martw się ty zawsze będziesz na pierwszym miejscu. -odpowiedziałam starając się nie zaśmiać.
Sasuke-Nie chce wam przerywać, ale mamy trening.-powiedział chyba lekko wkurzony. Co się dziwić? Za niedługo egzamin na chunina, a przecież nie przystoi by taki WSPANIAŁY Uchiha, jak Sasuke go nie zdał. Jeszcze szerzej się uśmiechnęłam zdając sobie sprawę z ironii mych własnych myśli.
Lukas- Trening do egzaminu do chunina? Mari z tego co wiem, na ten egzamin przygotowują się genini, a ty ze swoimi umiejętnościami powinnaś już co najmniej chociaż zastanowić się nad rangą jonina.
Mari-Już o tym rozmawialiśmy. A co do tego. To liczę na ciekawą zabawę.-odpowiedziałam.
Lukas-Jak chcesz. Jednak teraz idziesz ze mną.-powiedział formując pieczęć jedną dłonią, a wolną ręką przyciągając mnie do siebie. Nim się obejrzałam zamiast stać na polu treningowym znalazłam się na kamiennej twarzy Czwartego Hokage. Mimowolnie przysunęłam się do chłopaka by nie spaść. Przy nim wszystko jest możliwe.
Mari-Nie znoszę  gdy to robisz. -mruknęłam, na co on się delikatnie uśmiechnął.
Lukas-Ty jesteś szybka, a ja potrafię się teleportować.  Pogódź się z tym.-odpowiedział jakby od niechcenia.
Mari-Przyszedłeś tylko mnie wkurzać.
Lukas-Ależ skądże. Widzisz może tamtego faceta.-powiedział wskazując na jakiś punkt na dole. Cholera. W przeciwieństwie do Lukasa ja musiałam uruchomić sharingan by cokolwiek zauważyć.  W punkcie, który wskazał stoi mężczyzna. Na oko około trzydziestu lat. Przepływ chakry wskazuję, że kiedyś był ninja, jednak już od dawna nie użył żadnego jutsu.
Mari-Co z nim?
Lukas-Ma ważną misję do wykonania, ale potrzebuje do tego ochrony i to jak najlepszej. Poleciłem mu ciebie zwłaszcza, że facet uparł się na jedną osobę nie licząc mnie.
Mari-Czemu miałabym się zgodzić.
Lukas-Bo w innym wypadku wioska Mgły może znaleźć się w niebezpieczeństwie, a zaraz za nią Konoha i Sanchigakure. Co o tym sądzisz?- na to pytanie westchnęłam.
Mari-I tak nie miałam nic do roboty. -odpowiedziałam zeskakując na dół. Najpierw na budynek Hokage, a potem na ziemię. Chłopak już po chwili znalazł się obok mnie.
Lukas-Nie masz żadnych pytań?
Mari- Ile będzie trwać misja, czego dotyczy, co będzie potrzebne i jak się sprawy mają z wypłatą.
Lukas- Parę dni, ale powinniśmy wrócić przed egzaminem, mamy dostarczyć faceta do Wioski Piasku, do wzięcia oczywiście broń i standardowe wyposażenie, a co do pieniędzy to tyle, że będzie ci starczyć na parę ładnych miesięcy.
Mari-Ekstra. Zwłaszcza, że parę dni temu doszczętnie zbankrutowałam. -mówiłam idąc przed siebie i obserwując chłopaka.-Jakieś niespodzianki będą?
Lukas-Co by to była za zabawa gdyby ich zabrakło?-uśmiechnęłam się delikatnie na tą odpowiedź. Po raz pierwszy mam zupełnie dość niespodzianek, a jednocześnie liczę na to, że coś pójdzie nie tak. Czemu? Sama nie wiem. Westchnęłam, kiedy zbliżaliśmy się do faceta, którego mam bronić.
Lukas-Mari to jest pan Kasumi. Panie Kasumi to jest Mari.-powiedział przedstawiając mnie mężczyźnie.
Mari-Miło mi pana poznać.-powiedziałam delikatne się kłaniając. Przecież znam zasady.
Kasumi-Mi ciebie też. Wiele o tobie słyszałem i mam nadzieje, że się nie zawiodę.
Lukas-Może pan być tego pewny. Nie ma nikogo lepszego od Mari.
Kasumi-Liczę, że będziemy mogli ruszyć jeszcze dziś wieczorem.
Lukas-Oczywiście. Spotkamy się przed bramą, teraz jeśli pan pozwoli razem z Mari pójdziemy się przygotować. -powiedział z swoim zadziornym uśmiechem.
Kasumi-To zrozumiałe.-nic więcej nie powiedzieliśmy i po prostu się odwróciliśmy.Pierwsze miejsce do jakiego się udaliśmy to gabinet Tsunade. Nie muszę mówić, że ciężko było ją przekonać by pozwoliła mi pójść. Zgodziła się chyba tylko dlatego, że wspomniałam o tym, że zmusiła mnie do udziału w egzaminie na chunina. Oczywiście utajniłam fakt, że to misja rangi S, a jedynie wspomniałam o tym, że znajomy Lukasa potrzebuje pomocy i poprosił mnie pomoc. Nic więcej wiedzieć nie musi. Tak czy siak końcem końców wydała mi pozwolenie. Następny przystanek to dom, w którym pod czujnym okiem Lukasa, się spakowałam. Jeden plecak z najpotrzebniejszymi rzeczami zupełnie wystarczy. Zostawiłam go na dole. Jakby nie patrzeć do wieczora mam jeszcze kawałek czasu.
Lukas- Co powiesz na ramen? Słyszałem, że gdzieś w okolicy jest całkiem niezłe.-spytał kiedy szliśmy wolnym krokiem wzdłuż uliczek wioski.
Mari-Jasne. To niedaleko. -mruknęłam po czym chytrze się uśmiechnęłam.-Ale ty płacisz. -dopowiedziałam wyprzedzając go.
Lukas-Jak cię dorwę...-powiedział żartobliwie zaczynając mnie gonić. Odruchowo przyśpieszyłam jednak nie brałam tego na poważnie. Bardziej to wygląda jak zabawa między dzieciakami w kotka i myszkę.
Mari-Szczęścia życzę!-krzyknęłam skręcając w jakąś uliczkę. jeszcze dwie i będziemy przy barze z ramen. Kiedy goniliśmy się przy głównej drodze co jakiś czas wrzeszczeli za nami, lecz i tak nie zwracałam na to uwagi.Po prostu biegłam. Już byłam tuż tuż przy budce z ramen gdy poczułam jak ktoś łapie mnie w tali i przyciąga do siebie.
Lukas-Mam cię.-szepnął mi do ucha szybko oddychając. Uśmiechnęłam się.
Mari-Tylko dlatego, że ci na to pozwoliłam.-mruknęłam chytrze wyrywając się z jego uścisku i siadając na jednym z miejsc.
Lukas-Jasne.-mruknął z ironią bardziej do siebie niż do mnie, siadając obok. Już po pięciu minutach zajadaliśmy się ramenem.
Mari-Po misji planujesz zniknąć czy trochę się ze mną podroczysz?-spytałam po chwili ciszy.
Lukas-Dręczenie ciebie jest bardzo kuszące i nie mógłbym odmówić.-powiedział z tym swoim uśmiechem, przez co sama się uśmiechnęłam.-Jest coś w Konoha co moglibyśmy zwiedzić po powrocie?
Mari-Hmmm...-udałam zastanowienie.- Konoha jest... miła. Czasem zdarzą się jakieś bójki, ale jest aż nadto spokojnie. Nie ma też jakiś ciekawszych miejsc. Za to słyszałam o Lasie Śmierci. Jak chcesz możemy tam sobie pospacerować.-mruknęłam bez większego zaangażowania.
Lukas-Entuzjazm to chyba nie twój atrybut. Czyżby wielka Mari zaczęła się czymś martwić?-powiedział sarkastycznie obserwując mnie i kończąc. Racja. Akurat teraz musiało mi się przypomnieć o słowach Izumi. Spojrzałam na Lukasa. Tylko jemu, poza Akiru, ufam w 100%. Niejednokrotnie uratował mi życie. Jest dla mnie jak brat.
Mari- Muszę ci o czymś powiedzieć. Kiedy...-nim skończyłam mówić nagle prawie, że wpadł na Lukasa Naruto, który zapewne nie zdążył wyhamować. Blondyn oparł się o bruneta próbując złapać oddech.
Naruto-Strasznie ciężko was znaleźć.
Mari-Po prostu szukałeś w niewłaściwych miejscach.-powiedziałam zirytowana. To ja tu chce wyjawić, że być może Akatsuki chce mnie dorwać,a ten się wpieprza jakby normalnie wyczuł, że mnie naszło na zwierzenia. To jakieś żarty? Naruto Odsunął się od Lukasa, gdy ten spojrzał na niego z politowaniem.
Sasuke-Nie byłoby problemu gdybyś nie zniknęła.-warknął wchodząc spokojnie. A ten co tu robi? I czemu patrzy na mnie jakby planował jak mnie zabić?! Westchnęłam. Łapie paranoje. Jestem chora, a ta dwójka tylko pogarsza mój stan psychiczny.
Lukas- Niech zgadnę. Naruto Uzumaki  i Sasuke Uchiha?-spytał ze swoim uśmiechem. Na co kiwnęłam głową. -Z kim ty się zadajesz?-spytał się z troską i współczuciem ciągle się uśmiechając.
Mari-Co dzień zadaje sobie to samo pytanie.
Sasuke-Przypominam, że wciąż tu jesteśmy.
Lukas-Nie da się nie zauważyć. Wciąż o tym przypominasz. -powiedział jak do małego dziecka.-Zluzuj majty i idź się wyżyć gdzie indziej, bo niszczysz nam atmosferę. -mówił z kpiną.
Sasuke-Co to niby miało znaczyć?-spytał wyraźnie wściekły z wzrokiem mówiącym "masz ostatnią szansę by się wycofać". Zamiast jednak ustąpić, Lukas wstał i z wojowniczym wzrokiem z którego można by wyczytać "a co mi zrobisz?". Obydwaj wyszli na środek ulicy i stanęli na przeciw siebie. Jak dwaj gówniarze znaczący swój teren.
Mari-Dajcie spokój.-powiedziałam idąc za nim i stając po środku. Jeszcze tego mi brakowało by mi się tu bili i to dosłownie o nic.
Naruto-Właśnie. Nie przesadzajcie.-powiedział z uśmiechem, jednak żaden nie ustąpił. Wręcz przeciwnie. Sasuke wyjął swoją katanę, a Lukas swoje sai, które mają dłuższe ostrze od tych normalnych.
Lukas-Słyszałeś. Wycofaj się zanim ci coś zrobię.-powiedział pewny siebie.
Sasuke- Kto to mówi? Ładnie przeproś, a będę łaskawy. -oczywiście. Obydwaj są na tyle głupi, że wpadli na pomysł by bić się na środku ulicy. Nim się zorientowałam zaczęli biec w swoim kierunku. Gdy byli bliscy uderzenia w siebie stanęłam między nimi zatrzymując mocnymi uderzeniami, które sprawiły, że obydwaj odlecieli robiąc w ziemi dwa głębokie i długie rowy. Lukas i Sasuke podnieśli się na łokciach chyba nie do końca świadomi co się stało. Obarczyłam ich pogardliwym spojrzeniem i po prostu odeszłam bez słowa. Może troszeczkę za mocno zareagowałam, ale wkurzyli mnie tymi głupimi kłótniami. Jak małe dzieci. Bachory. Kopnęłam jakiś kamyk. Czemu wciąż mam w głowie słowa Izumi? Zazwyczaj nie zwracam na coś takiego uwagi. Bo w końcu ile razy słyszałam groźby pod moim adresem? Halo! Najpierw pracowałam w Anbu, potem w Neko. No i przypominam, że jako jedyne we Mgle mam sharingana i chyba nie ma ani jednej osoby, która byłaby w stanie zapanować nad ognistymi bestiami tak dobrze jak ja. To i wiele innych spraw sprawia, że już od dziecka próbowano mnie zabić czy torturować. I ani razu się im nie udało. Czemu teraz miałoby być inaczej? Uspokoiłam się, gdy zdałam sobie sprawę, że poziom mojej dumy osiągnął limit i w "niewiadomy" sposób zaszłam aż na pole treningowe, które teraz jest puste. Usiadłam pod jednym z drzew, opierając się o jego korę, po czym zamknęłam oczy. Chłodny wiatr, delikatnie poruszył moje włosy. I wszystko byłoby genialnie gdybym nie wyczuła czyjeś chakry. Nic jednak nie zrobiłam. Dobrze wiem kto postanowił mnie odwiedzić.
Mari-Coś nie tak?-spytałam prawie, że miło otwierając oczy. Dziewczyna jednak nie podeszła stojąc na środku pola treningowego. Obarczyła mnie gniewnym spojrzeniem i rzuciła w moim kierunku wisiorkiem, który jej wczoraj dałam.
Sakura-Nienawidzę cię.-powiedziała z jadem w głosie, po czym się odwróciła i odeszła.  Co ja do cholery zrobiłam? Przyjrzałam się naszyjnikowi. Flakonik był delikatnie pęknięty. Czyli jego właściwości poszły w diabli. Westchnęłam przywołując Naomi.
Naomi-Co tym razem spieprzyłaś?-spytała dziecinnym głosem.
Mari-Weź to i zobacz czy da się naprawić.-mruknęłam zrezygnowana oddając przedmiot kotce.
Naomi-Czyli igranie z uczuciami nie wyszło? Kto by się spodziewał.-na ostatnią uwagę przewróciłam oczami. No i co, że mówiła, że to nic nie da? Warto było spróbować.
Mari-A przy okazji zobacz co tak właściwie się stało. -powiedziała gdy wisiorek zniknął w kłębie dymu. Kotka jedynie kiwnęła główką i po chwili zniknęła. Tja. Ten dzień jest coraz lepszy.  Wstałam otrzepując nogi z trawy. I tak za wiele to tu nie zdziałam.



********************************
Punkt widzenia Sasuke
***********************
Naruto-Co to za koleś?-spytał wskazując na kogoś za plecami Mari. Bez problemu dostrzegłem bruneta, który uśmiechnął się zadziornie do dziewczyny, która najwidoczniej bardzo ucieszyła się na jego widok. Mężczyzna odbił się od kory drzewa, o które się opierał i podszedł do nas.
Mari-Zabolałoby gdybyś dla odmiany zapowiedział wizytę?-spytała żartobliwie, z słodkim uśmiechem na twarzy. Kim tak właściwie jest ten facet, że Hatake zachowuje się jakby nie widziała nic poza nim.
Lukas-I gdzie w tym wszystkim byłaby zabawa.-odpowiedział biorąc jeden z kosmyków jej włosów w dłonie i zaczynając się nim bawić.-Jesteś jeszcze ładniejsza niż ostatnio. Chyba zacznę się robić zazdrosny o facetów z tej wioski, kotku.-powiedział z uśmiechem dokładnie przypatrując się dziewczynie. Tja. Przyjaciółmi to oni nie są.
Mari-Nie martw się ty zawsze będziesz na pierwszym miejscu. -odpowiedziała powstrzymując się od śmiechu. Oni ze sobą najzwyczajniej w świecie flirtują! Okej. Nic do niej nie mam, ale jeżeli zaraz ktoś z tym nie skończy po prostu przywalę chłopakowi.
Sasuke-Nie chce wam przerywać, ale mamy trening.-powiedziałem najspokojniej jak się dało. Mimo to Mari jedynie uśmiechnęła się z ironią, jakby sobie ze mnie kpiła. Ha i ha. Zaraz naprawdę komuś tu przywalę i to będzie jedynie JEJ wina.
Lukas- Trening do egzaminu do chunina? Mari z tego co wiem, na ten egzamin przygotowują się genini, a ty ze swoimi umiejętnościami powinnaś już co najmniej chociaż zastanowić się nad rangą jonina.-powiedział zupełnie mnie ignorując. Tja. Tego kolesia to ja nie polubię i to jest pewne.
Mari-Już o tym rozmawialiśmy. A co do tego. To liczę na ciekawą zabawę.-odpowiedziała z uśmiechem, za który niejeden by zabił. Chłopak na to uśmiechnął się chytrze jakby wpadł na jakiś pomysł.
Lukas-Jak chcesz. Jednak teraz idziesz ze mną.-powiedział formując pieczęć jedną dłonią, a wolną ręką przyciągając Mari do siebie. Nim się obejrzałem obydwoje po prostu zniknęli.
Naruto-Co do cholery?-krzyknął rozglądając się. Sam chciałbym wiedzieć o co chodzi. Spojrzałem na Kakashi'ego, który zdaje się zupełnie nie zainteresowany zaistniałą sytuacją. Gdy jonin zauważył mój pytający wzrok westchnął, jakby szukał odpowiednich słów.
Kakashi-Lukas potrafi używać jutsu teleportacji.-odpowiedział najkrócej jak mógł.
Sasuke-Tak jak Czwarty?-spytałem dla pewności. Mało kto potrafi używać tego typu jutsu.
Kakashi-Podobnego. Lukas rozwinął tą technikę.-odpowiedział zaczynając czytać tą swoją książkę.
Naruto-A tak właściwie to skąd wiesz? Mari mówiła, że nigdy nie rozmawialiście o jej znajomych. W ogóle mało rozmawialiście.-powiedział z wyrzutem do Kakashi'ego. Ledwo powstrzymałem się by spytać się blondyna skąd to wie. Z drugiej strony trzeba przyznać, że Uzumaki zaprzyjaźnił się z Mari, więc to chyba nic dziwnego, że mu się zwierza.
Kakashi-To, że z nią o tym nie rozmawiałem, nie znaczy, że nie sprawdzałem co robi.-odpowiedział jakby ktoś mu zarzucił nie wiadomo co. Westchnąłem.
Sasuke-Za wiele to nie zdziałamy trenując w dwójkę. Lepiej będzie jak ją znajdziemy.
Kakashi-Dobry pomysł. Dajcie znać kiedy postanowicie przyłożyć się do treningu.-powiedział od niechcenia znikając w dymie. Okej. Tym tekstem Kakashi mnie wpienił. To niby moja wina, że ta wariatka postanowiła zniknąć?! Uspokoiłem się odwracając na pięcie i zaczynając iść przed siebie.
Naruto-A ty gdzie?-spytał doganiając mnie.
Sasuke-Znaleźć ją. Nie wiem jak ty, ale ja nie zamierzam obleć egzaminu jak ostatnio.-warknąłem widząc, że nie oto chodzi. Po prostu nie mogę znieść świadomości, że ten dureń pojawia się znikąd i Mari od tak zaczyna być dla niego istnym aniołem. Wciąż nie mogę zrozumieć czemu mnie aż tak nienawidzi, a dla innych jest miła. Kiedyś się przyjaźniliśmy i okej. Rozumiem, że wiele się zmieniło. Ale nigdy nic jej nie zrobiłem. Nie skrzywdziłem jej. Nawet nie byłem pewien czy ciągle żyje. Zrozumiałbym gdybym ją kiedyś zaatakował, ale powody którymi dziewczyna tłumaczy swą nienawiść... Nie. To na pewno nie to. Kłamała i to jest pewne.
Naruto-Ziemia do Sasuke!-wrzasnął mi do ucha.
Sasuke-Czego się drzesz młotku!-odkrzyknąłem.
Naruto-Gadam do ciebie od dziesięciu minut, a ty zachowujesz się normalnie jak jakiś zombi. Jak tak bardzo chcesz ją znaleźć to przynajmniej się rozglądaj. Mógłbyś też powiedzieć o co ci tak NA PRAWDĘ chodzi?-spytał dokładnie mnie obserwując.
Sasuke-O nic. -odparłem nie zwalniając tempa. Nawet nie zauważyłem kiedy znaleźliśmy się w centralnej części wioski.
Naruto-Nie kłam. Od kąt Mari pojawiła się w wiosce wciąż się z nią sprzeczasz, a gdy przychodzi co do czego to cuchnie od ciebie zazdrością na kilometr. Taj jak teraz. Z resztą, jeśli tak ci zależy na Hatake to po co umawiasz się z Sakurą?-spytał prawie wykrzykując ostatnie pytanie.
Sasuke-Po pierwsze Mari wcale mi się nie podoba i nie jestem zazdrosny. Po prostu wnerwia mnie to jak się zmieniła. A co do Sakury to...-kompletnie mnie zatkało. No bo po co ja się w ogóle męczę z Haruno? Przecież wczoraj miałem jej powiedzieć prosto w twarz, że to koniec. Że chodziło jedynie o to by Mari się nie wnerwiała. A zamiast tego znów się umówiłem z różowowłosą.
Sakura-Cześć chłopaki!-usłyszałem za plecami. Pięknie. Odwróciłem się do niej. Ubrała się tak jak zawsze z tą różnicą, że na szyi miała jakiś wisiorek z flakonikiem. No cóż. Trzeba przyznać, że wygląda całkiem ładnie. Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie co odwzajemniłem.
Sasuke-Cześć Sakura.-odpowiedziałem posyłając jej zadziorny uśmiech, na co lekko się zarumieniła. Cholernie słodko wygląda z tymi rumieńcami. Jak mogłem tego wcześniej nie zauważyć?
Naruto-Cześć Sakura-chan!-powiedział uśmiechając się do niej, co Sakura na szczęście zignorowała.
Sasuke-Pięknie dziś wyglądasz.-powiedziałem bez większego namysłu.
Sakura-Dziękuje Sasuke-kun.-powiedziała jeszcze bardziej się czerwieniąc i gdyby nie obecność Naruto bez wahania bym pocałował.
Naruto-Jeszcze trochę a zwymiotuje.-powiedział naburmuszony.Szybko mu jednak przeszło i znów się uśmiechnął -Ładny wisiorek Sakura-chan. Skąd go masz?-na to pytanie Sakura lekko się zdziwiła, jakby dopiero teraz przypomniała sobie, że go ma.-Mogę zobaczyć?-dopytał.
Sakura- Dostałam go od Mari, wczoraj przed naszą randką.-powiedziała zdejmując go i podając blondynowi. Lekko zakręciło mi się w głowie, jednak zignorowałem to.
Naruto-Fajny.-powiedział chcąc oddać przedmiot Sakurze, jednak na blondyna wpadł jakiś dzieciak, przez co Uzumaki upuścił naszyjnik, przez co flakonik lekko pękł w jednym miejscu. Dzieciak uciekł nim którekolwiek z nas zdążyło go zauważyć. Z resztą to nie ważne. Podniosłem przedmiot i od razu uderzyła mnie silna woń płynu, który był w środku. Omal nie wrzasnąłem rozpoznając ten zapach. Orochimaru stosował kiedyś serum by manipulować innymi. Choć szybko z tego zrezygnował to wpoił mi jak rozpoznać to świństwo bym nie zrobił z siebie bałwana. Ale jak widać Mari jest ponad to.  Spojrzałem znów na Sakurę. To co przed chwilą mnie w niej urzekało teraz, znów stało się irytujące. Obarczyłem ją pogardliwym spojrzeniem oddając brutalnie przedmiot, na co dziewczyna się zdziwiła.
Sasuke-Następnym razem jak będziesz przyjmowała od niej prezenty sprawdź czy nie są to jakieś cholerne specyfiki. Gdyby nie ten przeklęty eliksir w flakoniku nigdy bym na ciebie nie spojrzał. Z resztą co tu się dziwić. Tak irytująca i żałosna kretynka nie mogłaby mi się spodobać nawet po pijaku.-powiedziałem mając gdzieś, że dziewczyna jest bliska płaczu. Odwróciłem się i poszedłem szukać drugiej kretynki, którą zapewne uduszę. Jak mogła zrobić coś takiego?! Z resztą nawet mnie to nie dziwi. Westchnąłem starając się uspokoić gdy znikąd pojawił się Naruto, który przywalił mi z taką siłą, że straciłem równowagę i upadłem.
Sasuke-Co ci odbiło młotku?!-wrzasnąłem wycierając strużkę krwi, która popłynęła z moich ust. Walnął mocniej niż myślałem. Wstałem czekając na jakieś wyjaśnienia. Czy wszystkim dziś odbiło?
Naruto-Jesteś kompletnym dupkiem Uchiha. Jak mogłeś ją tak potraktować?
Sasuke-Tak? Powiedziałem prawdę. Jeśli już chcesz kogoś winić to Mari. To ona wpadła na ten debilny pomysł by dać Sakurze naszyjnik, który zrobił mi papkę z mózgu!-wydarłem się na niego. Już myślałem, że blondyn znów mnie walnie, lecz on jedynie się uśmiechnął i odwrócił.
Naruto-Mam ochotę na ramen.-powiedział zupełnie obojętnie, jakby stwierdził suchy fakt.
Poszedłem za nim bez słowa.
Sasuke-Przepraszam.-powiedziałem czując się winny. Tja. Tylko blondyn potrafi sprawić, że mam wrażenie jakbym pozabijał bezbronne szczeniaczki.
Naruto-Spoko, ale to nie mnie masz przeprosić.-odpowiedział zaczynając się śmiać. Westchnąłem. Ten gość mnie rozbraja. Najpierw jest wściekły, a potem zachowuje się jakby nigdy nic. Szliśmy w milczeniu co nie za bardzo mi przeszkadzało.
Mari- Muszę ci o czymś powiedzieć. Kiedy...-gdy usłyszałem jej głos odwróciłem się w kierunku budki z ramen. Nie no, to jakieś żarty?! Zamiast trenować wolała iść na jakąś schadzkę z tym gościem?! Nim dziewczyna skończyła mówić Naruto prawie, że wbiegł na bruneta, ledwo hamując, po czym oparł się o ramię chłopaka próbując złapać oddech. Ciekawe kiedy się tak zmęczył.
Naruto-Strasznie ciężko was znaleźć.-powiedział z uśmiechem.
Mari-Po prostu szukałeś w niewłaściwych miejscach.-powiedziała lekko zirytowana. Czyżbyśmy przerwali im jakieś ważne spotkanie. Mimowolnie się uśmiechnąłem, jednak szybko oprzytomniałem. Naruto odsunął się od Lukasa, gdy ten spojrzał na niego z politowaniem.
Sasuke-Nie byłoby problemu gdybyś nie zniknęła.-warknąłem wchodząc spokojnie. Tja. Spokojnie! Gdyby nie Naruto, pewnie bym się rzucił na Lukasa i to bez większych ceregieli. Odruchowo spojrzałem na brunetkę, przypominając sobie zajście z Sakurą. Nie wiecie jak bardzo żałuje, że nie można nikogo zabić wzrokiem. Gdyby to było możliwe Mari byłaby zabita już na co najmniej dwadzieścia różnych sposobów. Z drugiej strony ciekawe czy byłbym w stanie zmyć z tej jej buźki ten ironiczny uśmieszek. Trochę tortur na pewno dałoby radę. Westchnąłem, puki co zostanie to jedyni w sferze marzeń. Na razie.
Lukas- Niech zgadnę. Naruto Uzumaki  i Sasuke Uchiha?-spytał triumfalnym uśmiechem wyrywając mnie z myśli, na co Mari kiwnęłam twierdząco głową. -Z kim ty się zadajesz?-spytał się z troską i współczuciem ciągle się uśmiechając.
Mari-Co dzień zadaje sobie to samo pytanie.-powiedziała z tym swoim kpiącym, a zarazem ironicznym uśmiechem. Przynajmniej wiem co łączy te dwójkę. Obydwoje mnie wnerwiają.
Sasuke-Przypominam, że wciąż tu jesteśmy.-warknąłem widząc, że i Mari i Lukas mają kompletnie gdzieś naszą obecność.
Lukas-Nie da się nie zauważyć. Wciąż o tym przypominasz. -powiedział jak do małego dziecka, jakby chciał jeszcze bardziej mnie wnerwić.O ile to możliwe-Zluzuj majty i idź się wyżyć gdzie indziej, bo niszczysz nam atmosferę. -mówił z kpiną. Czyli jednak byli na randce. Jednak jakoś mi nie przeszkadza, że zniszczyłem im atmosferę.
Sasuke-Co to niby miało znaczyć?-spytałem wściekły z wzrokiem mówiącym "masz ostatnią szansę by się wycofać". Zamiast jednak ustąpić, Lukas wstał, z wojowniczym wzrokiem z którego można by wyczytać "a co mi zrobisz?". Mogę pewnie stwierdzić, że moja złość osiągnęła limit, więc tym bardziej nie zamierzam odpuścić mu tego niemego wyzwania. Obydwoje wyszliśmy na środek ulicy i stanęliśmy na przeciw siebie. Pokaże mu kto tu rządzi.
Mari-Dajcie spokój.-powiedziała idąc za nami i stając po środku. Jeszcze tego mi by się w to wtrącała. Skoro doprowadziła do tej sytuacji, to niech przynajmniej da spokój i zejdzie mi z drogi.
Naruto-Właśnie. Nie przesadzajcie.-powiedział z uśmiechem, jednak żaden z nas nie ustąpił. Wręcz przeciwnie. Wyjąłem swoją katanę, a Lukas dwa sai, które mają dłuższe ostrze od tych normalnych.
Lukas-Słyszałeś. Wycofaj się zanim ci coś zrobię.-powiedział pewny siebie. Na co uśmiechnąłem się zwycięsko. Czy on wie z kim zadziera?
Sasuke- Kto to mówi? Ładnie przeproś, a będę łaskawy. -powiedziałem z wielką pewnością siebie.Niech ten piesek, lepiej teraz się podda niż potem będzie żałować. Mimo moich słów z miny Lukasa jasno wyczytałem, że nie ustąpi. Jego sprawa. Bez większych ceregieli zaczęliśmy biec w swoim kierunku. Gdy już prawię miałem go na wyciągnięcie ręki i chciałem zadać pierwszy cios, praktycznie znikąd pojawiła się Mari między nami zatrzymując mocnymi uderzeniami, które sprawiły, że obydwaj odlecieliśmy robiąc w ziemi dwa głębokie i długie rowy. Podniosłem się na łokciach próbując zrozumieć, po co to zrobiła. Spojrzałem na nią jednak dziewczyna jedynie, obarczyła mnie i Lukasa pogardliwym spojrzeniem i po prostu odeszła bez słowa. Obserwowałem jej oddalającą się sylwetkę, po czym wstałem.
Naruto-Nic ci nie jest?-spytał podchodząc do mnie.
Sasuke-Nic mi nie jest.-odpowiedziałem przenosząc wzrok na bruneta.
Lukas-A mogło być tak pięknie.-powiedział sam do siebie.
Sasuke-Zwłaszcza gdybyś się nie pojawił.-mówiłem posyłając mu wrogie spojrzenie, które on zupełnie zlekceważył mając na ustach pewny siebie uśmiech.
Lukas- Mów sobie co chcesz. I tak nie zepsujesz mi faktu, że Mari idzie ze mną na misję. Zdziwiony?-spytał widząc moją minę, na fakt, że Hatake zgodziła się iść z tym palantem na misję.-Nie martw się zadbam o nią.-powiedział z zwycięskim uśmiechem po czym zniknął. Mimowolnie zacisnąłem pięści, lecz szybko się uspokoiłem rozluźniając się.
Sasuke-Wiedziałeś o tym?-na to pytanie Naruto jedynie przecząco pokręcił głową. Tja. Jest coraz ciekawiej.


********************************
Wieczór
*******************

Poprawiłam szelki plecaka stając obok frontowej bramy Konochy. Wzięłam tylko najpotrzebniejsze rzeczy więc plecak nie powinien mnie spowalniać. Cały dzień upłynął mi gorzej niż poranek. Pokłóciłam się z Saukrą, a ona wypuściła na mój temat plotki po całej wiosce przez co praktycznie nikt się do mnie nie odzywa. Nie wiem nawet czy mi to przeszkadza. Gorsze jest z pewnością to, że zaczynam łapać paranoję. Gdy chciałam chwilę odpocząć w domu omal nie rozwaliłam pokoju, bo ubzdurało mi się, że kogoś usłyszałam. Końcem końców okazało się, że moim prześladowcą zamiast Akatsuki jest Naomi, która w skrócie wytłumaczyła mi za co Haruno się na mnie wściekła. Westchnęłam widząc jak w moim kierunku idzie pan Kasumi i Lukas. Obydwaj wzięli nie za duże plecaki. Choć tak właściwie to Lukas niósł obydwa. Potem go w tym wyręczę.
Mari-Dobry wieczór.-powiedziałam gdy podeszli do mnie.
Kasumi-Dobry wieczór. Najlepiej będzie jak od razu wyruszymy.-na te słowa przytaknęłam i ruszyliśmy. Kasumi szedł lekko z przodu, a ja z Lukasem za nim.
Lukas- Ostatnio gdy rozmawialiśmy przerwano nam. Może w końcu powiesz co się stało?-spytał stanowczo, wiedząc, że nie mam ochoty na zwierzenia. Lukas jest czasami wkurzający, ale jest też moim przyjacielem. Mimo to nie zamierzam mówić mu o Akatsuki. Sama dam sobie radę. Nie potrzebuje pomocy. Nie chce pomocy.
Mari- Nic ważnego.-powiedziałam wyprzedzając go. Czas skupić się na misji...


Przepraszam za długą nieobecność oraz za błędy powstałe w tym rozdziale!
Przez długi czas miałam za wiele nauki, by skupić się na opowiadaniach, nie mówiąc już o tym, że już dwa razy wszystko mi się skasowało(po prostu się załamać). Teraz wracam do pisania na 100%. Tak więc to już publikuje i biorę się za pisanie kolejnej części.
Dziękuje za to, że wciąż tu jesteście :).




Sakura i Sasuke