S

S

piątek, 26 grudnia 2014

Izumi wkracza do gry!

Kakashi -Chłopaki skupcie się!- krzyknął po raz kolejny to samo. Wczoraj wróciliśmy do Konohy, a dziś od rana mamy trening. To znaczy Naruto i Sasuke go mają, a ja z różowowłosą tylko obserwujemy. Kakashi dał blondynowi i brunetowi zadanie, że mają tak długo walczyć do momentu, w którym któryś nie zostanie pokonany dwa razy pod rząd. Puki co jest remis... Już sama nie wiem ile jest. Jedno jest pewne, im dłużej walczą tym więcej błędów popełniają. Obydwaj są już wykończeni, a ich chakra jest na wyczerpaniu. Ostatnio wygrał Naruto, więc jeśli znów pokona Sasuke będziemy mogli w końcu iść.
Sakura -Naruto poddaj się i tak nie wygrasz! Sasuke jest od ciebie lepszy!-krzyknęłam do liska. Nawet nie dziwi mnie, że dopinguję młodszemu z braci Uchiha. Chyba się już do tego przyzwyczaiłam. Odepchnęłam się od drzewa o które do tej pory się opierałam.
Mari-Tylko tak dalej Naruto! Jeszcze trochę a wygrasz! Pokaż, że nadajesz się na bycie Hokage a postawie ci tyle ramen ile będziesz mógł zjeść!-krzyknęłam ile miałam sił. Blondyn uśmiechnął się i wrócił do walki z podwójną siłą. Nie wiem czy to dlatego, że obiecałam mu ramen czy dlatego, że wspomniałam o byciu Hokage. Jeśli chodzi o Sasuke, to brunet chyba się przez coś zdekoncentrował. Zapewne przez zmęczenie. Nie ważne z jakiego powodu, ale stracił czujność pozwalając na to by Naruto zaatakował go rasenganem. Brunet pod siłą ataku poleciał kilkadziesiąt metrów dalej na drzewo. Walka skończona.
Kakashi- Bardzo dobrze Naruto, a ty Sasuke następnym razem nie opuszczaj gardy.-powiedział podchodząc do Naruto, obok którego już po chwili stał Sasuke. Sakura oczywiście bez wahania podbiegła do bruneta, ja natomiast podeszłam do liska.
Mari-Postawie ci to ramen, ale nie licz na to, że pozwolę się ogołocić do zera.
Naruto-Jasne. -powiedział z wielkim uśmiechem. -To jak idziemy?
Mari-Za godzinę. Najpierw idź się umyć i trochę odpocząć.
Naruto-Ale...
Mari-Bez ale. -powiedziałam przerywając mu.
Kakashi-Puki co trening na dziś zakończony. -nie czekając na ciąg dalszy tej wypowiedzi odwróciłam się i odeszłam. Mam parę spraw do załatwienia.

*******&*******

Zapukałam jeszcze raz w drzwi. Naruto nie dość, że nie przyszedł po godzinie do budki z ramen to na dodatek jak głupia czekałam tam na niego kolejne pół godziny. Może nawet bym się tak nie wściekła gdyby mnie nie olał i wreszcie otworzył te przeklęte drzwi. Walnęłam jeszcze raz z całej siły i znowu nic. Jak tak dalej pójdzie po prostu je wyważę. Okej ostatnia próba. Położyłam dłoń na klamce i nacisnęłam. Omal nie krzyknęłam z wściekłości gdy okazało się, że drzwi cały czas były otwarte. Westchnęłam starając się uspokoić by przez przypadek nie zabić Naruto gdy go spotkam. Weszłam do środka rozglądając się w okół i starając się usłyszeć gdzie jest. W końcu otwarte drzwi są jak zaproszenie, a nawet jeśli nie to mógł się nie spóźniać.  Dopiero po jakimś czasie usłyszałam dźwięk podobny do chrapania niedźwiedzia. Weszłam do pomieszczenia z którego dochodziły te dźwięki i przeżyłam prawdziwy szok. Bałagan jak po trzęsieniu ziemi i tornadzie, a po środku Naruto śpiący, a raczej chrapiący na środku łóżka. Chłopak nie dość, że chrapie, to jeszcze przytulając się do poduszki coś mruczał, jednak nie przysłuchiwałam się. W pokoju natomiast jest wszystko. Od jedzenia z przed tygodnia do ubrań, przez jakieś gramoty. Mimowolnie uśmiechnęłam się i podeszłam do chłopaka uważając by nic nie nadepnąć. Podobny bałagan widziałam tylko u siebie nim dołączyłam do Neko. Przykryłam chłopaka i dokładnie mu się przyjrzałam. Skąd o n bierze tyle siły mimo, że mieszkańcy mieli go gdzieś? Westchnęłam wychodząc  i kierując się do kuchni gdzie znalazłam jakąś kartkę i długopis. Krótka wiadomość. "Kiedy się wyśpisz i zgłodniejesz daj znać, a nawet o północy pójdziemy na ramen. Mari." Przykleiłam liścik do lodówki i chwilę później już wychodziłam na zewnątrz. Oczywiście zbyt pięknie byłoby gdybym po zamknięciu za sobą drzwi nie zauważyła Sasuke.
Sasuke-Co robiłaś u Naruto?- spytał dokładnie mnie obserwując. Mimowolnie uśmiechnęłam się tajemniczo i go minęłam.
Mari-Nie twój interes. -odpowiedziałam schodząc na ulicę. Już myślałam, że sobie odpuścił gdy nagle poczułam szarpnięcie za nadgarstek. Odwróciłam się do bruneta i wyrwałam rękę.
Sasuke-Gadaj. -wydał rozkaz tonem nieznoszącym sprzeciwu.
Mari-Pieprz się.- odpowiedziałam hardo odwracając się z chęcią odejścia, jednak on znowu mnie zatrzymał. -Po co chcesz to wiedzieć?
Sasuke-Ciekawość.-powiedział ciągle mnie trzymając za nadgarstek, tym razem na tyle mocno bym się nie wyrwała.
Mari-Ciekawość to pierwszy stopień do piekła.
Sasuke-Zaryzykuje, a teraz powiedz. - równie dobrze mogłabym mu nagadać co tylko chce, lecz wiem jedno. Im dłużej będę grać tym dłużej on nie da mi spokoju. Gdybym miała ochotę mogłabym się z nim pobawić.
Mari-Nic wielkiego. Spóźnił się wiec poszłam zobaczyć co się stało, a kiedy zauważyłam, że śpi zostawiłam mu liścik i wyszłam. Ot co. Wielka tajemnica rozwiązana, a teraz mnie puść.- nim chłopak wykonał moje polecenie minęło parę sekund, w których dokładnie mnie obserwował doszukując się kłamstwa. Jednak w końcu westchnął puścił mnie i sam odszedł. Co on do cholery chciał osiągnąć? Nic mi nie przyjdzie z myślenia o tym. Wolnym krokiem zaczęłam kierować się w stronę swojego domu. Przynajmniej do momentu, w którym nie zauważyłam biegnącej w moim kierunku Ino. Blondynka uśmiechnęła się i pomachała do mnie.
Ino-Cześć! Wszędzie cię szukałam. Widziałaś już Sasuke?-spytała próbując złapać oddech.
Mari-Tak widziałam go, ale nic ciekawego to on mi nie powiedział.
Ino-Serio? Pewnie nie dałaś mu dojść do słowa.-powiedziała jakby wszystko było moją winą, a Uchiha był uosobieniem anioła. -No nie ważne. Dziś wieczorem jest u mnie małe przyjęcie. Tylko osoby z zaproszeniem. Obecność obowiązkowa.-mówiąc to dała mi białą kopertę, w której zapewne jest zaproszenie. Już chciałam odmówić, gdy blondynka odwróciła się i gdzieś pobiegła. No cóż. I tak nikogo nie zdziwi brak mojej obecności.

*******&*******

Jeszcze raz spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Czerwona bluzka bez ramiączek wiązana na szyi z dekoltem, która odsłania pół pleców, dżinsy przedarte przy kolanach, czarne kozaczki na niskim obcasie i włosy związane w koka. Jakim cudem dałam się na mówić? No cóż. To raczej Kiba mnie namówił, a ja wciąż nie wiem jak mu się to udało. 
Mari- Żałosne.-mruknęłam do siebie. Westchnęłam i wyszłam. Po piętnastu minutach na prawdę wolnego marszu w końcu doszłam. Wzięłam głębszy wdech dla uspokojenia i zapukałam w drzwi. Błagam niech się okaże, że pomyliłam domy i się zgubiłam. Przynajmniej będę mieć wytłumaczenie. Na moje nieszczęście już po chwili drzwi otworzyła mi Ino.
Ino-Dobrze, że przyszłaś. Wszyscy już są. Chodź.-powiedziała wpychając mnie do środka, a następnie do ogrodu, gdzie zrobili sobie grilla. Chłopcy o czymś dyskutowali z resztą jak dziewczyny. Większość osób zajęła miejsca na leżakach, Naruto robi chyba za kucharza, lecz marnie to widzę. Natomiast Sasuke, Neji i Kiba grają w siatkówkę przeciw Tenten, Sakurze, Hinacie. To też kiepsko się zapowiada. Głównie dla dziewczyn, ale kto by się przejmował. Usiadłam na leżaku obok Shikamaru i spojrzałam na gwiazdy.
Shikamaru-Ty też nie miałaś zamiaru przyjść?- spytał znudzony. To akurat mogłam przewidzieć.
Mari-Zmusili mnie. A ty?
Shikamaru-Ino nie dawała mi spokoju. To było tak męczące, że zgodziłem się dla świętego spokoju. -powiedział patrząc na blondynkę, by przypadkiem nie podsłuchała. Wątpię by cokolwiek usłyszała. Obecnie rozmawia z Sai'em i widać, że jest tą rozmową pochłonięta i to całościowo.
Mari-Mnie namówił Kiba. Użył szantażu, więc przyszłam dla świętego spokoju.-mruknęłam, na co chłopak dziwnie na mnie spojrzał, a następnie na Kibe, jednak nie zwróciłam na to zbytniej uwagi. Wstałam i podeszłam do Naruto zobaczyć jak idą przygotowania.
Naruto-Ohayo Mari-chan. Przepraszam za to spóźnienie.
Mari-Nic nie szkodzi. Tak słodko spałeś, że ci już dawno wybaczyłam.-powiedziałam z uśmiechem. Na co blondyn na chwilę lekko się zarumienił.-Co powiesz na ramen jutro od razu po treningu?
Naruto-Nie mogę się doczekać. A właśnie. Miałem ci coś powiedzieć ale zapomniałem.-mruknął raczej do siebie niż do mnie.
Mari-Powiesz mi jak ci się przypomni. Z resztą coś czuję, że jutro po ramen idziemy do ciebie robić porządki. Myślałam, że zejdę na zawał gdy zobaczyłam ten bałagan.
Naruto-Serio? Chcesz mi pomóc?-spytał trochę podejrzliwie.
Mari-Uwierz widziałam gorsze przypadki.-między innymi u siebie w pokoju, kiedy mieszkałam we Mgle, ale tego już nie zamierzam zdradzać.
Naruto-Jesteś boska!-krzyknął przytulając mnie z całej siły. Ledwo łapię oddech lecz Uzumaki zdaje się tego nie zauważać.
Mari-Jak mnie udusisz to ci w niczym nie pomogę.-mruknęłam wyswobadzając się z uścisku. Akurat w tym momencie Sasuke zaserwował tak mocno piłkę, że dziewczyny nawet nie zauważyły kiedy uderzyła ona o ziemie na ich części boiska.
Sasuke- Koniec gry.-powiedział zupełnie obojętnie schodząc z boiska i biorąc butelkę z wodą. Inni poszli w jego ślady.
Ino-Super w takim czasie kto chce zagrać w butelkę?-powiedziała machając szklaną, pustą butelką bez etykiety.
Mari-Pass.-powiedziałam kładąc się na leżaku i zamykając oczy. Po cholerę tu przychodziłam. Jedyne co nie pozwala mi zasnąć to muzyka, którą włączyła blondynka. Z tego co słyszałam mało komu spodobał sie pomysł zagrania w butelkę.
Ino-Oj nie bądźcie tacy. Mari jest nowa a gra w butelkę to świetny sposób na poznanie się. Poza tym chodzi jedynie o zabawę.-mówiła prosząc wszystkich. Reszta wymieniła ze sobą spojrzenia, a ja jedynie westchnęłam.
Mari-Jeśli obiecasz, że już nigdy więcej nie będę musiała przychodzić na te przeklęte imprezki to mogę się zgodzić. Ale jedynie na prawdę i wyzwanie, bez idiotycznych i niemoralnych wyzwań i pytań.
Ino-Słowo.- na to słowo nagle inni dodali swoje zastrzeżenia do tej gry i tak stworzyliśmy kilka zasad do jednej głupiej gry. 1. Zero wyzwań, w których trzeba się rozbierać.-to nawet rozumiem. 2. Pocałunek jest tylko i WYŁĄCZNIE  miedzy osobami różnej płci.-z jednej strony trochę żałuje bo to by było nawet niezłe widzieć jak Sasuke całuje się z innym chłopakiem, aż żałowałabym, że nie mam aparatu. 3. Całus ma trwać co najmniej pięć sekund i obowiązuje tylko jeśli ktoś wykręci drugą osobę trzy razy pod rząd- prawie niemożliwe więc nie mam się czym martwić.4. Brak pytań o misje, zadania, drużyny itp.- ja wprowadziłam tą zasadę, nie zamierzam odpowiadać co robiłam w Neko czy we Mgle. 5. Jeśli ktoś ma jakieś zastrzeżenia co do moralności czy wykonalności zadań, pytanie/wyzwanie może zostać jednomyślnie anulowane.  Może być. Wszystkie zasady wszystkim odpowiadają. Pierwsze partię były nudne, ale po dwudziestu minutach i paru butelek sake "niewiadomego" pochodzenia wszystko się rozkręciło. Co do alkoholu jestem pewna, że Naruto i Kiba zwinęli go Tsunade i że jutro z tego powodu będzie niezła awantura.
Naruto-Wyzwanie!-krzyknął kiedy butelka zakręcona przez Shikamaru stanęła na nim.Brunet jedynie westchnął. Już parę razy podkreślił, że ta gra jest "upierdliwa".
Shikamaru-Stań na parę sekund na rękach i miejmy to już za sobą.- Naruto oczywiście bez problemu wykonał to polecenie z uśmiechem na ustach. Nawet szpanował stając na jednej ręce, jednak skończyło się to wywrotką. Za dużo alkoholu. W końcu wrócił na miejsce i zakręcił butelką, która zatrzymała się na Sasuke.
Naruto-Prawda czy wyzwanie?
Sasuke-Znając twoje głupie pomysły lepiej jeśli wybiorę prawdę.- powiedział z kpiącym uśmiechem, który blondyn odwzajemnił. Ta coś czarno to widzę.
Naruto-Która z dziewczyn najbardziej ci się podoba?-spytał z miną jakby obmyślił iście genialny plan zemsty.
Sasuke-Żadna.- wyraz jego twarzy mówi jasno, że jest wściekły.
Naruto- Oj musisz jakąś wybrać. No chyba, że tchórzysz. -mówiąc to zaczął udawać kurczaka, jednak szybko przestał gdy dostał od Uchihy w łeb. Brunet rozejrzał się po wszystkich, pewnie myśląc o konsekwencjach wyboru. Spojrzałam na niego z miną "choć raz zrób to o co cię proszę" a następnie mój wzrok przeniósł się na Sakurę, która siedzi w stosunku do Sasuke, przede mną więc nawet tego nie zauważyła.Chłopak westchnął.
Sasuke- Sakura.- powiedział w końcu czym chyba wszystkich zdziwił. Różowowłosa od razu się zarumieniła.
Sakura-J-ja?- spytała niepewnie, jakby myślała, że się przesłyszała.
Sasuke-Tak. Dobrze słyszałaś.-powiedział zupełnie obojętnie biorąc kolejny łyk sake. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Nareszcie. Choć jeden jedyny raz zrobił coś co mnie nie wkurzyło. Teraz to brunet zaczął kręcić butelką. Fart chciał, że wylosował Sakurę. No cóż. Według zasad musi kręcić jeszcze raz i albo dojdzie do trzech pod rząd, albo zada Sakurze pytanie lub wyzwanie. Gdy zauważyłam, że butelka ma się zatrzymać tuż przed Sakurą, delikatnie jej pomogłam tworząc niewidoczne dla oka niteczki chakry. Za trzecim razem zrobiłam tak samo. No cóż. Szczęściu trzeba czasem pomóc, nawet jeśli nie jest to w 100% fair.
Kiba- No, no Sasuke. Teraz masz okazję pocałować wybrankę swego serca.- powiedział powstrzymując się od śmiechu. Sakura spłonęła rumieńcem, a Sasuke spojrzał najpierw wściekły na Kibe, a następnie na mnie. Skapnął się? Chyba nie. Już po sekundzie, albo krócej jego złość zniknęła zastąpiona przez tajemniczy uśmiech. Już po chwili bez jakichkolwiek wątpliwości pocałował Sakurę. I nie był to krótki i przelotny buziak, a długi i namiętny pocałunek. Naruto zagwizdał, a Ino i reszta dziewczyn zaczęły chichotać. Dopiero po jakimś czasie przestali się miziać. Na zakończenie Sasuke delikatnie pocałował Sakurę w policzek i dopiero wtedy wrócił na swoje miejsce.
Sasuke-Teraz twoja kolej Sakura. -powiedział spokojnie jakby nigdy nic. Dopiero teraz zielonooka wyrwała się z letargu i chwyciła za butelkę, która już po chwili zatrzymała się na mnie.
Mari-Pytanie.-powiedziałam widząc, że Sakura buja w obłokach. Może jednak troszeczkę przesadziłam doprowadzając do tego pocałunku.
Sakura- Co najbardziej lubisz?-po jej minię widzę, ze to było pierwsze pytanie z brzega, ale wcale się tym nie przejmuję.
Mari- Trening.-odpowiedziałam bez wahania. Już chciałam zakręcić gdy do moich nozdrzy doszedł dość nie przyjemny zapach spalenizny. Mimowolnie spojrzałam na grill, z którego zaczęły się wydobywać gęste czarne chmury. -Naruto chyba zapomniałeś wyłączyć grill.-powiedziałam wskazując na urządzenie. Blondyn zrobił przerażoną minę i szybko podszedł do grilla. Już chciał otworzyć ale powstrzymał go Sasuke.
Sasuke-Jeszcze tego brakuje by ogień buchnął ci w twarz.-powiedział zupełnie spokojnie odsuwając blondyna i ostrożnie otwierając klapę. Ogień rzeczywiście gwałtownie się zwiększył ale nieznacznie. Pewnie gdyby Uzumaki otworzył gwałtownie klapę jak to miał zrobić to byłby dużo gorszy efekt niż jeszcze większa chmara dymu. Obydwaj szybko zgasili wszystkie płomienie.
Naruto-I po wyżerce.-mruknął zrezygnowany opuszczając głowę.
Ino-Nie może być aż tak źle.
Kiba- Ale jest.-mruknął gdy podszedł do chłopaków. -Mamy coś jeszcze.
Ino-Chyba tylko paluszki. Ale poczekajcie chwilę skoczę do sklepu...
Mari-Ja to zrobię. Pójdzie mis szybciej niż tobie.
Ino-Serio? Dzięki, poczekaj chwilę, a przyniosę ci pie...-nim zdążyła powiedzieć delikatnie przesunęłam prawą stopę i zniknęłam im z polu widzenia. W ciągu paru sekund znalazłam się przed najbliższym sklepem. Mimowolnie oparłam się o ścianę gdy zakręciło mi się w głowię. Rada na przyszłość- sake plus super szybkość nie idą ze sobą w parzę. Gdy mi przeszło weszłam do środka i rozejrzałam się. Okej szybkie zakupy, trochę burgerów i mogę iść. Jak postanowiłam tak zrobiłam. Kupiłam wszystko co było potrzebne na grilla plus miętówki, które schowałam do kieszeni spodni. Tylko tego brakowało by było czuć ode mnie alkohol. Podsumowując zakupy i dotarcie do domu Ino razem zajęły mi mniej niż pięć minut. Położyłam wszystko na stole i położyłam się na leżaku.
Ino-Dzięki. Gdybyś poczekała dałabym ci pieniądze.- powiedziała gdy Kiba brał sie za nową porcję. Choć Naruto chciał się zrehabilitować to skutecznie mu to uniemożliwiła pięść Sakury.
Mari-Nie trzeba. Teraz mam pretekst do wzięcia dodatkowej misji.-mruknęłam wstając i siadając w okręgu tak jak poprzednio. Zakręciłam butelką, która wypadła na Ino. Westchnęłam.-Prawda czy wyzwanie?
Ino-Prawda.-odpowiedziała uśmiechając się łobuzersko.
Mari-Po cholerę zrobiłaś to przyjecie?-spytałam na odczepnego.
Ino-Dla rozrywki.- choć zauważyłam w jej oczach, że kłamię, postanowiłam nie drążyć tematu. Teraz to Yamanaka zakręciła i wylosowała Sai'a. Drugi i trzeci raz skończyły się tak samo. Pomału podejrzewam, że już nikt nie gra uczciwie. Pocałunek tej dwójki był krótszy od tego Sakury i Sasuke, ale wydaje mi się że i Ino, i Sai są tak samo zadowoleni. Potwierdzeniem tego są rumieńce na twarzy tej dwójki. Sai już chciał zakręcić lecz zamiast tego spojrzał gdzieś za mnie, a jego mięśnie się napięły. Odwróciłam się i spojrzałam w tym samym kierunku. Omal nie rzuciłam najbliższą rzeczą jaką miałam pod ręką gdy ją zobaczyłam. Jak ta zdzira ma czelność pokazywać mi się na oczy. Wstałam i spojrzałam na nią wrogo. Dziewczyna zeskoczyła i podeszła do mnie.
Mari-Masz tupet by się tu pokazywać.-warknęłam z morderczym wzrokiem, na co ona uśmiechnęła się przyjaźnie.
Izumi- Zawsze byłaś wrogo nastawiona do innych Mari, ale mogłabyś chociaż udawać, że się cieszysz na mój widok. -powiedziała niewinnie. Dokładnie jej się przyjrzałam. Trochę się zmieniła. Zapewne tylko z wyglądu. Dam sobie głowę uciąć, że w środku ciągle jest tą samą zdradziecką zdzirą, która żyję z misją by mnie pokonać. Jednak ja nie należę do osób, które łatwo się poddają.
Mari-Gadaj czego chcesz?-powiedziałam hardo.
Izumi- Nic się nie zmieniłaś. Od razu przechodzisz do konkretów. Ja natomiast stawiam na dobre wychowanie, więc może najpierw przedstawiłabyś mnie znajomym?
Mari-Dobre wychowanie? Żartujesz sobie? Co dobrego jest w kradzieży jutsu i sprzedawania go w Akatsuki?!
Izumi- Chciałam z tym poczekać, ale jak chcesz to masz. Dzięki tej sprzedaży dowiedziałam się bardzo pożytecznych rzeczy o tej organizacji i dla ciebie i dla Sasuke. Ale zwłaszcza dla ciebie. Tyle, że to rozmowa w cztery oczy. Z chęcią pogadałabym dzisiaj, ale jesteś pijana i możesz to źle zrozumieć, dlatego pogadamy jutro. -mówiąc to wyjęła jakąś kartkę i dała mi ją. Oczywiście. Izumi ma dar do kradzieży i wyciągania informacji, jednak nigdy się nie myli. Ciekawe co będzie chciała w zamian? Na pewno zażąda czegoś co mi się nie spodoba. Schowałam kartkę do kieszeni spodni i spojrzałam na nią podejrzliwie.
Mari-Zgoda. Mam nadzieję, że się nie zawiodę.
Izumi -Będziesz zadowolona i to bardzo.-powiedziała po czym zniknęła. Westchnęłam rozluźniając się. Po czym spojrzałam na resztę. -Super impreza, ale mam serdecznie dość. Widzimy się jutro.-powiedziałam i nie czekając na odpowiedź wyszłam. Spokojnym krokiem szłam wzdłuż jednej z ulic Konohy, myśląc o tym jak daleko Izumi posunie się tym razem. Zawsze chce czegoś co jest dla mnie ważne, a ja zawsze się zgadzam, po czym robię coś co ją zaboli trafiając w jej czuły punkt. Schemat, który nigdy nie kończy się dobrze dla żadnej ze stron. W końcu obie coś tracimy. Z drugiej strony dzięki ciągłej rywalizacji obie stajemy się lepsze. No przynajmniej jeśli chodzi o umiejętności. Z charakteru obie jesteśmy tak samo podłe choć trudno mi to przyznać. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za nadgarstek i zaciąga do jakiego zaułku. Nim zdążyłam zareagować ktoś przyszpilił mnie do ściany twarzą do muru i wykręcił rękę do tyłu. Spróbowałam się szarpnąć jednak jest to na nic. Przez chwilę myślałam, że to Izumi, jednak napastnik jest za silny. Z pewnością mężczyzna. Gdy poczułam ciepły oddech na mojej szyi przestałam się szarpać.
Sasuke -To co zrobiłaś bardzo mi się nie podoba i z pewnością nie puszczę ci tego płazem.-szepnął mi do ucha zimnym tonem drażniąc moją skórę swoim oddechem. W jego głosie jest coś czego nie mogę określić. Coś co mnie niepokoi, a może nawet trochę przeraża, a tak dłużej nie może być.
Mari -Sasuke ty pieprzony dupku puszczaj mnie.-powiedziałam próbując się wyrwać jednak on jeszcze mocniej wykręcił moją rękę. Mimowolnie syknęłam z bólu.
Sasuke- Najpierw musisz mnie ładnie przeprosić za majstrowanie przy butelce.-odpowiedział z kpiną. Czy mi się wydaję czy ta cała sytuacja go śmieszy?
Mari-Zapomnij.-mruknęłam, za co chłopak jeszcze mocniej ścisnął moją rękę.
Sasuke- Mogłabyś powtórzyć?
Mari-Dobra.-krzyknęłam w końcu, wiedząc, że i tak nie wygram.-Przepraszam.-powiedział spokojnie, na co brunet mnie puścił. Odwróciłam się z zamiarem przywalenia mu, jednak szybko złapał moje nadgarstki i znowu przyszpilił do ściany, teraz przynajmniej mogę mu spojrzeć w twarz z morderczym wzrokiem. -Mam nadzieję, że będziesz się za to smażył w piekle, bo gdy się w końcu wyrwę po prostu cię zabiję.
Sasuke- Marzenie ściętej głowy-powiedział z kpiną.- Nie dość, że dla CIEBIE powiedziałem, że to Sakura mi się najbardziej podoba, za co powinienem cię zatłuc, to jeszcze manipulowałaś przy tej cholernej butelce, bym ją pocałował. I nie myśl, że puszczę ci to płazem moja droga. Teraz dam ci wybór i radzę ci dobrze się zastanowić. Jutro z samego rana pójdę do Sakury i powiem jej jaka jest prawda plus dodam coś od siebie. Uwierz, że po tym co zrobię ta dziewczyna będzie miała bardzo, ale to bardzo zniszczoną psychikę. Z tego co zauważyłem na pewno będziesz chciała tego uniknąć, dlatego mam dla ciebie inną propozycję, która bardziej przypadła mi do gustu.- powiedział z kpiącym uśmieszkiem.
Mari-Czego chcesz?-spytałam przestając się wyrywać. Sasuke zamiast mi odpowiedzieć pochylił się nade mną. Nim zdążyłam się połapać o co chodzi nasze usta złączyły się w pocałunku. Nawet nie wiem dlaczego go nie kopnęłam za to w czułe miejsce. Czyżby aż tak zależało mi na tym by Sakura nie została jeszcze bardziej zraniona? Przecież nawet jej nie lubię. Mimowolnie zamknęłam oczy starając się jak najbardziej zapomnieć, że całuje się z Uchihą. Nie spodziewałam się, że Sasuke może być tak delikatny i czuły. Do tej pory myślałam, że on wcale nie ma uczuć. Zaczęłam odwzajemniać każdy jego pocałunek. Co więcej pogłębiłam go co chyba spodobało się brunetowi. Chłopak mnie puścił, a jedna z jego dłoni znalazła się na moich plecach, a druga z tyłu mojej głowy. Odwzajemniłam ten gest oplatając rękami jego szyje. Przeczesałam palcami jego włosy, przyciągając chłopak jeszcze bliżej siebie. Nasze pocałunki pomału stały się coraz bardziej namiętne i zachłanne. Jego język delikatnie przejechał po mojej wardze po czym wdarł się do moich ust, badając ich wnętrze.Przez myśl przeleciał mi by go ugryźć, jednak zrezygnowałam z tego. Już po chwili nasze języki połączyły się w wspólnym, namiętnym tańcu, a pocałunki tylko zyskały na silę. Chłopak przejechał delikatnie opuszkami palców po moim karku sprawiając, że po moich plecach przeszedł przyjemny dreszcz. Przycisnął mnie do siebie, tak,że nasze ciała nie dzieli nawet centymetr odległości. Oderwaliśmy się od siebie dopiero gdy zabrakło nam tchu. Opuściłam głowę ciężko dysząc i próbując złapać oddech. Dopiero gdy zaświtało mi w głowię, że właśnie całowałam się z Uchihą, którego nienawidzę odsunęłam się.
Mari-Jesteś cholernym dupkiem Uchiha.-powiedział twardo wycierając usta, na co on kpiąco się uśmiechnął.
Sasuke -Mówisz jakby ci się nie podobało, a dobrze wiemy, że było inaczej. -mówił pewny siebie.
Mari-Chrzań się. -warknęłam.
Sasuke-Jak chcesz. Możemy uznać, że jesteśmy kwita, Mari.-powiedział bez słowa odchodząc. Chwilę tak stałam nim to wszystko poukładało się w mojej głowię. Gdy tylko tak się stało ze złości walnęłam pięścią w mur. Uchiha Sasuke masz moje słowo, że się zemszczę. Możesz być tego pewien.

środa, 3 grudnia 2014

Sanchigakure-Wioska Marzeń

Szliśmy w całkowitym milczeniu, które pomału doprowadza mnie do szału. Okej, zazwyczaj lubię spokój i cenię małomówność , ale to wygląda jak cisza przed burzą. Zapewne zamiast deszczu polecą kunai i shurikeny. Mam tylko nadzieję, że do tego nie dojdzie. Z resztą czego ja się obawiam? Przecież to nie dzieci. Chociaż z drugiej strony...Mimowolnie spojrzałam się na nich i opuściłam głowę. Zapanowanie nad nieobliczalnymi pomysłami Isao jest trudne, a co dopiero z innymi. Westchnęłam uspokajając się. Jestem przewrażliwiona, a wszytko przez tą przeklętą walkę z Akatsuki. Nie dość, że dałam się tak łatwo zaskoczyć to Itachi bez problemu za mną nadążył, a to było jak kopniak w moje ego. Bardzo mocny i bolesny kopniak. Odruchowo kopnęłam kamyk, który znalazł się pod moimi nogami. Lekko się uśmiechnęłam na myśl, że zamiast tego kamyka mogłabym kopnąć jednego z braci Uchiha, albo obydwu na raz.
Naruto-A więc Mari. Skąd masz sharingan?-spytał przerywając ciszę.Spojrzałam na niego. Po spojrzeniach innych widać, że też ich to interesuje. Szczerzę mi ten fakt wypadł z głowy.
Mari-Urodziłam się z nim. -odpowiedziałam spokojnie.
Sasuke-Jak to?-nic nie powiedziałam na to pytanie, zupełnie go ignorując.
Naruto- Myślałem, że tylko osoby z klanu Uchiha się rodzą z sharingan, a ty masz na nazwisko Hatake. Masz w rodzinie Uchihe?- kolejne pytanie, na które mimowolnie się uśmiechnęłam.
Mari-Nie. Nikt z mojej rodziny nie ma związku z klanem Uchiha. Jeśli chodzi o mnie, to wszczepiono mi sharingan jeszcze przed narodzeniem. -mówiąc to nawet się na niego nie spojrzałam. Eksperymenty Mgły odnośnie sharingan nie są utajnione, choć się o nich nie mówi. Z resztą co się dziwić? Ze wszystkich nienarodzonych dzieci, którym wszczepiono sharingan tylko nieliczne przeżyły i tylko ja mam sharingan. -Zakończmy temat.-dopowiedziałam powracając do milczenia sprzed tej rozmowy.
Isao-Już się zbliżamy.- na te słowa spojrzałam na niego, a następnie mój wzrok przeniósł się na drogę. Rzeczywiście za paręnaście metrów przekroczymy bramę. Odruchowo przyśpieszyłam krok.Nie mogłam się powstrzymać przed biegiem gdy zobaczyłam blond czuprynę chłopaka stojącego w bramie i jego błękitne oczy.
Mari-Akiru!-krzyknęłam rzucając mu się na szyję, tak, że chłopak ledwo się nie przewalił razem ze mną. Mimo tego, że nigdy nie okazywałam aż tak swoich uczuć Akiru przytulił mnie z całej siły.
Akiru-Jeśli tak witasz mnie po paru dniach, to boję się pomyśleć co będzie po paru miesiącach.-na te słowa wyrwała się z jego uścisku z uśmiechem.
Mari-Tylko spróbuj nie widywać się ze mną przez parę miesięcy a zabiję, a potem ożywię i znowu zabiję.
Akiru-To nie brzmi zbyt wesoło.
Mari-Na szczęście nie masz co na to liczyć, bo w każdej wolnej przerwie zamierzam odwiedzać Sanchigakure. No i ciebie przy okazji.
Akiru-Miła jak zawsze.-mruknął mierzwiąc mi włosy po czym przyjrzał mi się uważnie. Akurat w momencie, w którym doszli pozostali.
Naruto-Kto to?-spytał wskazując na Akiru.
Mari-Naruto to Akiru, przywódca Sanchigakure. Akiru masz pecha poznać moją drużynę w składzie Naruto Uzumaki, marzący o zostaniu hokage, Sakurę Haruno uczennicę Tsunade, a o Kakashim i Sasuke już ci wcześniej opowiadałam. Mało się zmienili poza tym, że Sasuke to jeszcze bardziej nadęty dupek niż zapamiętałam.
Akiru-Rozumiem.
Yuki-Ohayo Mari!-krzyknęła podbiegając z siostrą.
Emi-Jak tam w Konoha?
Mari-Ohayo. Całkiem nieźle, ale trochę nudno.
Emi-Co ci się stało w rękę?
Yuki-I od kiedy masz rozpuszczone włosy na misji?-na te pytania uśmiechnęłam się jakby nigdy nic.
Mari-Nic wielkiego. Co do włosów, to frotki w Konoha są beznadziejne. Musiałam je rozpuścić gdzieś tak w połowie drogi,a co do ręki. Znacie mnie. Troszeczkę przesadziłam z treningiem.
Akiru-Miałaś się oszczędzać.
Mari-Wiem. I obiecuje się poprawić, ale za to znam niezłe jutsu. W wolnej chwili ci je pokażę, ale teraz nie marze o niczym innym jak o ciepłej kąpieli i wygodnym łóżku. A jeśli dorzucisz do tego dango i TV będę w ósmym niebie.
Akiru-Chyba da się coś załatwić. Chodź zaprowadzę cię. Yuki, Emi zajmijcie się gośćmi.
Kakashi-A co do zwoju...-na te słowa Akiru przerwał mu podnosząc rękę.
Akiru- Niech zgadnę. Mari wpadła na plan by dać zwój Naomi i ją odesłać, aby uniemożliwić wrogom przejęcie go?
Sakura-Skąd wiesz?
Akiru- Naomi pojawiła się z nim parę godzin temu, przekazała zwój i zniknęła.
Kakashi-Czemu nie powiedziałaś?
Mari-Powiedzieć i zrezygnować z szansy odwiedzenia mojej najulubieńszej wioski? Nigdy w życiu. A właśnie ktoś tu mówił o łóżku i kąpieli.-na ostatnie zdanie Akiru uśmiechnął się zaczynając iść i dając mi do zrozumienia, że mam iść za nim.
Akiru-Jak było naprawdę z tą gumką i ręką?-spytał poważnie.
Mari-Zgubiłam gdzieś gumki w gorących źródłach. Wiem co powiesz, dlatego podkreślę, że to nie był mój pomysł, a co do ręki... To nic wielkiego.
Akiru-Skoro tak twierdzisz. Pomału zaczynam się o ciebie coraz bardziej martwić, Mari.
Mari-Nic mi nie będzie.
Akiru-Mam taką nadzieję. -powiedział gdy zbliżyliśmy się do pięknego budynku w mniej zaludnionej części wioski. Rozglądnęłam się w koło.
Mari-Pięknie.-szepnęłam wchodząc za Akiru do posiadłości.
Akiru-To dobrze, że tak uważasz, bo za każdym razem gdy będziesz nas odwiedzać i gdy cię tu nie będzie, ten dom jest twój. Kazałem nałożyć na jego remont i wyposażenie specjalną uwagę i mam nadzieję, że ci się spodoba.
Mari-Dziękuję. Jesteś wspaniały.- powiedziałam posyłając mu uśmiech.
Akiru- Ja muszę już iść, a ty w tym czasie odpocznij.
Mari-Hai.-odpowiedziałam obserwując jak wychodzi.
Akiru-A właśnie masz prezent na łóżku!-krzyknął nim zamknął drzwi. Uśmiechnęłam się od ucha do ucha i cicho szepnęłam "Dziękuje", po czym odwróciłam się i skierowałam do sypialni.

***************************
Punkt widzenia Sasuke
**********************

Dokładnie obserwowałem oddalającą się sylwetkę Mari. Muszę, przyznać, że jest niezłą kłamczuchą. Gdyby nie fakt, że przy tym byłem najpewniej uwierzyłbym w jej wersję. 
Yuki-A więc zapraszamy. Krótkie oprowadzenie i pokażemy wam pokoje. 
Naruto-Macie tutaj jakieś ramen?-nawet nie zdziwiłem się, że to właśnie o to się najbardziej martwił. Z każdym dniem utwierdzam się w przekonaniu, że Naruto po prostu nie byłby sobą, gdyby nie myślał o ramen. 
Yuki-Matko. Mari nie kłamała mówiąc, że je uwielbiasz. -odpowiedziała z uśmiechem dokładnie nam się przyglądając.
Sakura-Przecież ani razu nawet nie wspomniała przy was, że Naruto lubi ramen.-powiedziała wtrącając się do rozmowy. Jakby nie mogła sobie darować.
Yuki-No tak, ale Mari opowiedziała nam to jeszcze zanim w ogóle wynikła ta sytuacja z sojuszem.
Kakashi-Jak to?
Yuki-Bo widzicie ona...-nie dokończyła, bo druga dziewczyna, która do tej pory stała cicho przywaliła jej w głowę i to w momencie, w którym zaczęło mnie to interesować. Czy to możliwe by Mari jednak sprawdzała co się dzieję w Konoha?
Emi-Za dużo gadasz. Chyba nie chcesz się jej narazić.-spytała obojętnie patrząc na siostrę, która spoważniała.-Chodźcie już. Poza zaprowadzeniem was mam swoje sprawy i nie zamierzam marnować czasu. -mówiła jakby się wściekła o coś co nie miało miejsca. Bez słowa komentarzu zaczęliśmy iść za blondynkami. Przynajmniej do momentu, w którym podszedł do nich jakiś szatyn o piwnych oczach posturą podobny do Naruto. Nie zauważyłem jednak ani opaski ani broni.
Yuki- A ciebie co przygnało Shinji?-powiedziała z szczyptą podejrzliwości.
Shinji- Słyszałem o powrocie Mari. Wiecie gdzie ją znajdę?
Emi- Akiru zaprowadził ją do mieszkania. Nie masz co liczyć na spotkanie z nią sam na sam.
Shinji- Nie masz się o co martwić. Dopiero co Hiro szedł z nim do gabinetu w sprawie jakiś dokumentów  z archiwum. Zejdzie się do północy.
Yuki-I tak nie masz szans. Przypomnieć ci jak to się ostatnio skończyło?
Shinji-Oj tam, oj tam. Tym razem mam haka o nazwie urok osobisty.
Emi-O czym ty bredzisz? Ty i urok osobisty? Dobre sobie.-powiedziała z kpiną.
Shinji-Jeszcze się przekonasz słoneczko.-powiedział odchodząc.
Yuki-Widzimy się na ostrym dyżurze!-krzyknęła za nim, po czym obie zaczęły się śmiać.-Myślisz, że jak to się skończy?-spytała siostrę.
Emi-Jak zawsze. Zaraz jak ich odprowadzimy trzeba będzie przyszykować sale operacyjną.-odpowiedziała, a mnie coś ścisnęło na myśl, że ten gostek będzie próbował po raz kolejny dobierać się do Mari. Przynajmniej jest gwarancja, że mu przywali. Nie to, żebym był zazdrosny, ale od razu widać o czym ten debil myślał.
Yuki-Ciekawe czy on wie, że Mari i tak jest już zajęta.
Naruto-Jak to?-spytał ciekawy dokładnie im się przypatrując. Szczerze mówiąc sam się tym zaciekawiłem. W końcu wątpię w to, że gdyby miała chłopaka, nic o nim nie wspomniała.
Yuki-Jak to kto? To oczywiste. Oczywiście nie oficjalne, ale to gołym okiem widać, że między nią a Akiru coś jest. Chyba widzieliście ich przywitanie? Jak na Mari to całkiem spory wyczyn tak okazywać emocje i to przy innych. Nie mówiąc już o tym, że oni są nierozłączni...- nie skończyła mówić gdy znowu oberwała od siostry.
Emi-Za dużo gadasz.- na tych słowach nasza, a raczej ich rozmowa się zakończyła. W ciągu pięciu minut dotarliśmy do hotelu. W ciągu kolejnych każdy z nas dostał pokój. Westchnąłem zamykając za sobą drzwi i odkładając swoje rzeczy przy stoliku nocnym.  Położyłem się na łóżku, zamykając oczy. Nie ważne jak bardzo bym się starał nie potrafię odpędzić od siebie wspomnienia o czarnowłosej kunoichi z mojej drużyny. Doskonale pamiętam tą niezdarną, zamyśloną, wiecznie uśmiechniętą dziewczynkę, która jako jedyna potrafiła mnie zrozumieć. Czasem miałem wrażenie, że czyta mi w myślach. Mimowolnie uśmiechnąłem się na to wspomnienie. Wciąż nie mogę uwierzyć, że tak się zmieniła. Na pewno coś się stało, tylko nie wiem co. Jedno jest pewne. Dowiem się o co chodziło choćby nie wiem co.

****************************
Punkt widzenia Mari
**********************

Szłam wolnym krokiem wzdłuż ulic Sanchigakure. Nie mogę powstrzymać uśmiechu na myśl co zrobiłam temu idiocie, gdy po raz setny do mnie zarywał. Shinji kiedy ty do cholery się nauczysz, że ze mną się nie zadziera? Przynajmniej mam atrakcję. Westchnęłam rozglądając się po okolicy. Wszystko wygląda jak ze snów. Przynajmniej wiem, że te moje udręki z Sasuke i obecność Kakashi'ego to mała cena za tą wioskę.
Mari-Żyć nie umierać.-mruknęłam rozciągając się i zatrzymując przy jakieś rzece. Mam jeden dzień na zwiedzanie Sanchigakure i odwiedzenie wszystkich. Chyba powinnam zdążyć. Weszłam na krawężnik i zaczęłam po nim iść ostrożnie kładąc stopy. Te cholerne kafelki rzeczywiście są śliskie. Na mojej twarzy znowu pojawił się uśmiech gdy zobaczyłam swoje odbicie. Włosy związane w kucyk, czarne spodnie, mój pas z bronią i fioletowa bluzka od Akiru zawiązywana na szyi. Do tego na prawej ręce długa rękawiczka rozciągająca się od nadgarstka do barku, a lewa ciągle jest zabandażowana. Nawet nie zauważyłam kiedy noga mi się osunęła i mało nie wpadłam do wodo. W ostatniej chwili złapałam równowagę. Zeskoczyłam z krawężnika i stanęłam na twardej ziemi. Ironia. Bardziej boje się wpaść do rzeki niż stoczyć walkę z Akatsuki.
Sasuke- Musisz ładować się w kłopoty nawet na spacerze?- usłyszałam za sobą. Od razu się odwróciłam w jego stronę. Lekko się uśmiechał, jednak jego oczy ciągle są zimne jak lód. Może nawet bym na niego nawrzeszczała, ale ta wioska sprawia mnie w zbyt dobry nastrój i nie chce tego zepsuć.
Mari-Czy ty przypadkiem mnie nie prześladujesz?-mruknęłam idąc dalej. I choć wolałabym by poszedł inną stroną, wcale mi nie przeszkadza, że chłopak idzie obok mnie. To chyba zły omen.
Sasuke-Nie wierze. Wielka Mari Hatake rozmawia ze mną i jeszcze ani razu mnie nie obraziła. W dodatku ten uśmiech...Chyba muszę zapisać gdzieś ten dzień.
Mari-Dobry pomysł. Bo jutro będę potrójnie wredna.-powiedziałam ciągle sie uśmiechając.
Sasuke-Nie mogę się doczekać.-odpowiedział ironicznie. -Jak tam z ręką?
Mari-Nic wielkiego. Lekka rana. Uszczypnijcie mnie. Czyżby Wielki Sasuke Uchiha się o mnie martwił.-powiedziałam krzyżując ręce na piersi i patrząc na niego z przekąsem.
Sasuke- Raczej o powodzenie następnej misji.-odpowiedział obojętnie.-Pytanie co wprawia cię w tak dobry humor?
Mari-Sanchigakure oczywiście.-odpowiedziałam z uśmiechem obserwując różowe płatki kwiatu wiśni, które niesione przez wiatr przeleciały obok nas.

Mari-A właśnie. Wiesz kiedy jutro wyruszamy z powrotem do Konohy?
Sasuke-Z samego rana.-ta wiadomości trochę pogorszyła mi humor. 
Mari-No cóż. W takim razie idę do Akiru. Może uda mi sie go wyciągnąć od papierkowej roboty. -powiedziałam chcąc odejść, jednak chłopak złapał mnie za nadgarstek zatrzymując. Odwróciłam się w jego stronę. 
Sasuke-Co cię z nim łączy?-spytał dokładnie mnie obserwując. Chwilę na niego patrzyłam doszukując się jakiegoś sensu tych słów. 
Mari-Kompletnie nie wiem o co ci chodzi.-odpowiedziałam szczerze. Bo co mogłoby mnie takiego łączyć z Akiru?
Sasuke-Yuki i Emi powiedziały...
Mari-I wszystko jasne.- mruknęłam przerywając mu. Yuki to istna mistrzyni jeśli chodzi o plotki. Zwłaszcza na mój temat. Okej żadna mi nie przeszkadza, ale odkąd zaczęła rozgłaszać wszem i wobec, że ja i Akiru jesteśmy razem powiedziałam dość. Jak widać nic to nie dało.
Sasuke-Więc odpowiedz.
Mari-Akiru jest dla mnie jak brat i nic poza tym. Z resztą nawet gdyby łączyło nas coś innego to ty nie masz nic do gadania. -powiedziałam poważnie i obojętnie wyrywając mu się i odchodząc. Yuki powinna się przymknąć, a Sasuke przestać się wtrącać. Nie potrzebuje ani ich pomocy, ani wsparcia. Sama umiem sobie radzić. Pięknie. Nagle cały mój dobry nastrój gdzieś zniknął. Wszystko jego wina. Westchnęłam. Raz. Jeden jedyny raz byłam dla niego w pełni miła i tak to się kończy. Nie wiem ile tak szłam nim usłyszałam wybuch. Bez zastanowienia zaczęłam biec w stronę chmary dymu. Już z oddali zauważyłam osuwający się budynek, którego odłamki leciały prosto na jakiegoś chłopca. Bez dłuższych rozważań przesunęłam delikatnie prawą stopę w prawo i parę sekund później miałam dziecko na rękach wskakując na najbliższy budynek. Gdy tylko zauważyłam, że jest w miarę bezpiecznie zeskoczyłam i odłożyłam chłopca na ziemię, który bez słowa z płaczem pobiegł do rodziców. Rozejrzałam się w koło. Jednak dopiero po chwili mój wzrok przeniósł się na dwóch członków z Akatsuki. Itachi i Kisame. To jakieś jaja? Najpierw uciekają, a teraz niszczą moją wioskę.
Mari-Nie dajecie sobie spokoju?Jeśli myślicie, że atakowanie tej wioski pójdzie wam płazem to się mylicie.
Kisame-Wybacz, ale nie mieliśmy jak się sobą skontaktować. -dopiero teraz doszło do mnie, że to są zwykłe kolny. Akurat w tym momencie dotarli tu pozostali członkowie drużyny i parę ninja z Sanchi. W tym Yuki i Emi. Jednak nie za bardzo przejęłam się ich obecnością. 
Emi-Czego chcecie?!-spytała wyjmując katanę i pewnie by sie na niego rzuciła gdyby nie była pewna ich zamiarów. Mój wzrok przeniósł się z Kisame na Itachi'ego w poszukiwaniu odpowiedzi na jej pytanie i to był błąd. Sekundę później zostałam złapana w jego genjutsu Mangekyo Sharingan. Znalazłam się w wielkiej czerwonej pustce. Spojrzałam do góry by zauważyć czarne jak noc chmury. Tego samego koloru jest podłoże. Nigdzie nie widać końca tej "planszy". Nim się zorientowałam byłam przywiązana do wielkiego pnia. Nawet nie próbuje rozerwać więzów. To równie bezcelowe jak jedzenie zupy widelcem. Zmiana przepływu chakry też nic nie da. Jedyne co mi pozostaje to zdać sie na jego wolę. Cholera. Kiedy ja aż tak nisko upadłam? Jestem pewna, że jeszcze jakiś czas temu byłam postrachem innych, że potrafiłam jednym spojrzeniem, jednym słowem zniechęcić wroga do walki i zasiać w nim wątpliwości. Chodziły o mnie pogłoski, plotki i historie, które mroziły krew w żyłach. Byłam niezwyciężona. A teraz? Teraz bezbronnie czekam na wyrok. Na wyrok od osoby, która kiedyś mnie szkoliła.  Itachi. Upadłeś jeszcze niżej ode mnie skoro dołączyłeś do Akatsuki. Spojrzałam przed siebie napotykając jego wzrok. 
Itachi-Powinnaś w końcu zacząć myśleć podczas spotkań z wrogiem. To jak łatwo dałaś się złapać jest żałosne. -powiedział dokładnie mi się przypatrując na co ja się uśmiechnęłam. Pierwsze zdanie brzmiało jakby ciągle był moim mentorem. 
Mari-Dużo chakry przekazałeś temu klonowi, jednak i tak nie powinieneś tak nadwyrężać oczu. To może się źle skończyć. Nie myśl, że się martwię, ale obiecałam coś twojemu bratu i nie możesz mi tu wykitować. -odpowiedziałam zmieniając temat. 
Itachi-Co?
Mari- Czyżby Sasuke nie był ci jednak tak do końca obojętny? Warto zapamiętać. Pytanie brzmi czego chcesz?-na to pytanie na twarzy bruneta pokazał się nikły uśmiech, który szybko zniknął.
Itachi-Lidera zastanawia czemu legendarna  Sayuri zgodziła się na sojusz z Konohą. 
Mari-Jak widzisz są z niego korzyści. A teraz powiedz czego tak na PRAWDĘ chcecie?
Itachi-Informacji. -powiedział wbijając w moje ciało kunai...

***************************
Punkt widzenia Sasuke
**********************

Emi-Czego chcecie?!-spytała wyjmując katanę i wrogim spojrzeniem obserwując członków Akatsuki. Musi być bardzo naiwna jeśli myśli, że jednym pytaniem mogłaby nakłonić ich do zwierzeń. Mari dzięki swoim manipulacjom, może i by się to udało, jednak teraz brunetka stoi dokładnie przypatrując się Kisame i Itachi'emu. Moje spojrzenie przeniosło się na brata. Gdyby nie obecność Mari już pewnie bym się na niego rzucił. Jednak on zdaje się być zupełnie w innym świecie patrząc się w jeden punkt. Dopiero teraz dostrzegłem, że mimo tego, że to klon, to aktywował Mangekyo Sharingan. Odruchowo spojrzałem na Mari. Dziewczyna nie poruszała się nawet o milimetr wpatrując się w oczy mojego brata. Już zamierzałem wyjąc katanę i zaatakować Itachi'ego gdy zauważyłem jak brunet dezaktywuje swoje kekkei genkai, a ciało brunetki bezwładnie upada na ziemię. Odruchowo poruszyłem się i w ostatniej chwili złapałem ją.
Emi-Nic jej nie jest?-spytała zmartwionym głosem. Delikatnie odgarnąłem kosmyk włosów z twarzy zielonookiej. Nawet nie zdziwiłem się gdy Mari już po chwili się ocknęła. 
Sasuke -Wszystko w porządku.- powiedziałem widząc jak dziewczyna odzyskuje świadomość. Gdy tylko zdała sobie sprawę kto ją trzyma, odsunęła się jak oparzona. 
Mari- Nie dotykaj mnie.-warknęła wstając na równe nogi. Westchnąłem robiąc to samo.
Sasuke- Nie umiesz po prostu podziękować?- dziewczyna zignorowała tą wypowiedź. Jej wzrok skierował się na Itachi'ego. Dopiero teraz zrobiła coś co mnie zaskoczyła. Uśmiechnęła się jakby nigdy nic. Prawie nie zauważyłem ile w tym geście jest fałszu. 
Mari- Teraz jestem wściekła.- powiedziała zupełnie spokojnie, przez co trudno jest uwierzyć w jej słowa. Wystarczyło jedno mrugniecie by Mari znalazła się przy członkach Akatsuki i przebiła ich ciała na wylot za pomocą kunai. W jednej chwili obydwaj zmienili się w chmarę dymu, która szybko opadła. Dziewczyna zeskoczyła i podeszła do Emi. 
Mari-Przekaż Akiru by rozkazał sprawdzić wioskę i okolicę na odległość co najmniej 5 kilometrów. 
Emi-Hai. -mówiąc to odwróciła się i pobiegła w stronę biura blondyna. Brunetka westchnęła i zaczęła iść swoim kierunkiem.
Mari-Dziś wieczór odbędzie się mały festyn. Dobra zabawa. Czujcie się zaproszeni.-powiedziała nim zniknęła. Chyba powinienem się już przyzwyczaić do jej szybkości i zmian jakie zachodzą w jej zachowaniu. Mari- jedna wielka tajemnica, której rozwiązanie z dnia na dzień staję się coraz trudniejsze. Wręcz niemożliwe. 
Sakura-Sasuke nic ci nie jest?-spytała troskliwym głosem. Szczerze mówiąc dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że tu jest. Ta dziewczyna mogłaby się wreszcie odczepić. 
Sasuke-A jak myślisz.-odpowiedziałem obojętnie odchodząc. Może i mógłbym się jakoś dogadać z różowowłosą, gdyby nie jej żałosne zachowanie. Ciągle nie potrafię zrozumieć czemu Mari jest po jej stronie. Czyżbym coś przegapił? Westchnąłem. Muszę w końcu rozszyfrować brunetkę bo zwariuję przez nią. O ile już się to nie stało. Nie zdziwiłbym się gdyby okazało się, że już jestem wariatem i to przez tą dziewczynę. Mimowolnie uśmiechnąłem się na wspomnieni o gorących źródłach, które pojawiło sie w mojej głowię. Kto by pomyślał, że do tego dojdzie? Nawet nie wiem, w którym momencie ją złapałem. Kiedy usłyszałem, że wychodzi zrobiłem to samo. Po paru minutach już na nią czekałem przed drzwiami damskiej części gorących źródeł. Mari była wtedy na tyle zamyślona, że nawet mnie nie zauważyła. A potem? Wszystko działo się jak w filmie. Chciałem z nią jedynie porozmawiać, a zacząłem się z nią droczyć i kto wie do czego by doszło gdyby nie Sakura i jej niezdarność. Po raz pierwszy od dawna zobaczyłem ten uroczy rumieniec na twarzy czarnowłosej kunoichi. Wyglądała wtedy po prostu słodko. Z rozmyślań wyrwała mnie piłka, która omal nie trafiła mnie w głowę. W ostatniej chwili ją złapałem i spojrzałem w kierunku, z której nadleciała. Parę metrów ode mnie stało paru chłopaków wieku może jedenastu lat. Odrzuciłem im ich własność.
Sasuke-Idźcie grać gdzie indziej.-powiedziałem obojętnie. Dzieci grające na ulicy to nigdy nic dobrego. Zwłaszcza w wiosce, która tak niedawno temu była organizacją zajmując się m.in. morderstwami na zlecenie.  Westchnąłem. Jakim cudem Mari tu trafiła? Zatrzymałem się czując czyjąś dłoń na ramieniu.
-Musimy porozmawiać.-powiedział stanowczym głosem nieznoszącym sprzeciwu. 


****************************
Punkt widzenia Mari
&
Wieczór,Festyn
**********************

Festyn trwa już od co najmniej dwóch godzin. Wszyscy świetnie się bawią korzystając z wszystkich atrakcji. A ja? Siedzę na jednym z najwyższych drzew i obserwuje wszystko z ukrycia. Nie to, że nie chce sie zabawić. Stąd po prostu lepiej wszystko widać, a chce zapamiętać każdy szczegół. Z resztą i tak nie mogłabym się bawić. Moje myśli wciąż krążą wokół Akatsuki. Jak mogłam dać sie tak podejść? Pewnie gdybym nie zmieniła tematu i nie odeszła musiałabym wszystko wyjaśniać. Na szczęście Itachi nie wyciągnął moich największych sekretów na światło dzienne i wciąż są one znane jedynie mi. I dobrze. Zamknęłam oczy odpychając od siebie te myśli. Zemszczę się na starszym z braci Uchiha, ale najpierw muszę sie jeszcze podszkolić. Muszę, to zrobić jeśli w przyszłości chcę ochronić Sanchigakure i Konohę.
Naruto-Mari! Idziesz z nami? Zaraz będzie najlepsze?-krzyknął z dołu z uśmiechem machając do mnie. Obok niego była Sakura, która również uśmiechała się zakładając włosy za ucho. Nawet Sasuke miał na twarzy nikły uśmiech, a Kakashi nie czyta książki dokładnie mnie obserwując. Do tego Isao, Kinji, Toshiko, Emi i Yuki. Wszyscy wyglądają jakby dobrze się zaprzyjaźnili. Mimowolnie uśmiechnęłam się i zeskoczyłam.
Mari-Chodźmy już.


Ohayo!
Z góry przepraszam za błędy, które (znowu) na pewno się pojawiły. Mogłabym sie usprawiedliwiać dużą ilością nauki, ale nie oszukujmy się. Ten problem mają chyba wszyscy. No cóż. Będę się starała nad tym pracować. Poza tym chciałabym was uprzedzić, że za niedługo wyjeżdżam na tydzień do Londynu i nie będę mieć możliwości nawet zaczęcia nowej notki więc najpewniej pojawi sie ona dopiero po świetach, Może uda mi sie tego uniknąć ale niczego nie obiecuję. 
Do zobaczenia.