S

S

piątek, 26 grudnia 2014

Izumi wkracza do gry!

Kakashi -Chłopaki skupcie się!- krzyknął po raz kolejny to samo. Wczoraj wróciliśmy do Konohy, a dziś od rana mamy trening. To znaczy Naruto i Sasuke go mają, a ja z różowowłosą tylko obserwujemy. Kakashi dał blondynowi i brunetowi zadanie, że mają tak długo walczyć do momentu, w którym któryś nie zostanie pokonany dwa razy pod rząd. Puki co jest remis... Już sama nie wiem ile jest. Jedno jest pewne, im dłużej walczą tym więcej błędów popełniają. Obydwaj są już wykończeni, a ich chakra jest na wyczerpaniu. Ostatnio wygrał Naruto, więc jeśli znów pokona Sasuke będziemy mogli w końcu iść.
Sakura -Naruto poddaj się i tak nie wygrasz! Sasuke jest od ciebie lepszy!-krzyknęłam do liska. Nawet nie dziwi mnie, że dopinguję młodszemu z braci Uchiha. Chyba się już do tego przyzwyczaiłam. Odepchnęłam się od drzewa o które do tej pory się opierałam.
Mari-Tylko tak dalej Naruto! Jeszcze trochę a wygrasz! Pokaż, że nadajesz się na bycie Hokage a postawie ci tyle ramen ile będziesz mógł zjeść!-krzyknęłam ile miałam sił. Blondyn uśmiechnął się i wrócił do walki z podwójną siłą. Nie wiem czy to dlatego, że obiecałam mu ramen czy dlatego, że wspomniałam o byciu Hokage. Jeśli chodzi o Sasuke, to brunet chyba się przez coś zdekoncentrował. Zapewne przez zmęczenie. Nie ważne z jakiego powodu, ale stracił czujność pozwalając na to by Naruto zaatakował go rasenganem. Brunet pod siłą ataku poleciał kilkadziesiąt metrów dalej na drzewo. Walka skończona.
Kakashi- Bardzo dobrze Naruto, a ty Sasuke następnym razem nie opuszczaj gardy.-powiedział podchodząc do Naruto, obok którego już po chwili stał Sasuke. Sakura oczywiście bez wahania podbiegła do bruneta, ja natomiast podeszłam do liska.
Mari-Postawie ci to ramen, ale nie licz na to, że pozwolę się ogołocić do zera.
Naruto-Jasne. -powiedział z wielkim uśmiechem. -To jak idziemy?
Mari-Za godzinę. Najpierw idź się umyć i trochę odpocząć.
Naruto-Ale...
Mari-Bez ale. -powiedziałam przerywając mu.
Kakashi-Puki co trening na dziś zakończony. -nie czekając na ciąg dalszy tej wypowiedzi odwróciłam się i odeszłam. Mam parę spraw do załatwienia.

*******&*******

Zapukałam jeszcze raz w drzwi. Naruto nie dość, że nie przyszedł po godzinie do budki z ramen to na dodatek jak głupia czekałam tam na niego kolejne pół godziny. Może nawet bym się tak nie wściekła gdyby mnie nie olał i wreszcie otworzył te przeklęte drzwi. Walnęłam jeszcze raz z całej siły i znowu nic. Jak tak dalej pójdzie po prostu je wyważę. Okej ostatnia próba. Położyłam dłoń na klamce i nacisnęłam. Omal nie krzyknęłam z wściekłości gdy okazało się, że drzwi cały czas były otwarte. Westchnęłam starając się uspokoić by przez przypadek nie zabić Naruto gdy go spotkam. Weszłam do środka rozglądając się w okół i starając się usłyszeć gdzie jest. W końcu otwarte drzwi są jak zaproszenie, a nawet jeśli nie to mógł się nie spóźniać.  Dopiero po jakimś czasie usłyszałam dźwięk podobny do chrapania niedźwiedzia. Weszłam do pomieszczenia z którego dochodziły te dźwięki i przeżyłam prawdziwy szok. Bałagan jak po trzęsieniu ziemi i tornadzie, a po środku Naruto śpiący, a raczej chrapiący na środku łóżka. Chłopak nie dość, że chrapie, to jeszcze przytulając się do poduszki coś mruczał, jednak nie przysłuchiwałam się. W pokoju natomiast jest wszystko. Od jedzenia z przed tygodnia do ubrań, przez jakieś gramoty. Mimowolnie uśmiechnęłam się i podeszłam do chłopaka uważając by nic nie nadepnąć. Podobny bałagan widziałam tylko u siebie nim dołączyłam do Neko. Przykryłam chłopaka i dokładnie mu się przyjrzałam. Skąd o n bierze tyle siły mimo, że mieszkańcy mieli go gdzieś? Westchnęłam wychodząc  i kierując się do kuchni gdzie znalazłam jakąś kartkę i długopis. Krótka wiadomość. "Kiedy się wyśpisz i zgłodniejesz daj znać, a nawet o północy pójdziemy na ramen. Mari." Przykleiłam liścik do lodówki i chwilę później już wychodziłam na zewnątrz. Oczywiście zbyt pięknie byłoby gdybym po zamknięciu za sobą drzwi nie zauważyła Sasuke.
Sasuke-Co robiłaś u Naruto?- spytał dokładnie mnie obserwując. Mimowolnie uśmiechnęłam się tajemniczo i go minęłam.
Mari-Nie twój interes. -odpowiedziałam schodząc na ulicę. Już myślałam, że sobie odpuścił gdy nagle poczułam szarpnięcie za nadgarstek. Odwróciłam się do bruneta i wyrwałam rękę.
Sasuke-Gadaj. -wydał rozkaz tonem nieznoszącym sprzeciwu.
Mari-Pieprz się.- odpowiedziałam hardo odwracając się z chęcią odejścia, jednak on znowu mnie zatrzymał. -Po co chcesz to wiedzieć?
Sasuke-Ciekawość.-powiedział ciągle mnie trzymając za nadgarstek, tym razem na tyle mocno bym się nie wyrwała.
Mari-Ciekawość to pierwszy stopień do piekła.
Sasuke-Zaryzykuje, a teraz powiedz. - równie dobrze mogłabym mu nagadać co tylko chce, lecz wiem jedno. Im dłużej będę grać tym dłużej on nie da mi spokoju. Gdybym miała ochotę mogłabym się z nim pobawić.
Mari-Nic wielkiego. Spóźnił się wiec poszłam zobaczyć co się stało, a kiedy zauważyłam, że śpi zostawiłam mu liścik i wyszłam. Ot co. Wielka tajemnica rozwiązana, a teraz mnie puść.- nim chłopak wykonał moje polecenie minęło parę sekund, w których dokładnie mnie obserwował doszukując się kłamstwa. Jednak w końcu westchnął puścił mnie i sam odszedł. Co on do cholery chciał osiągnąć? Nic mi nie przyjdzie z myślenia o tym. Wolnym krokiem zaczęłam kierować się w stronę swojego domu. Przynajmniej do momentu, w którym nie zauważyłam biegnącej w moim kierunku Ino. Blondynka uśmiechnęła się i pomachała do mnie.
Ino-Cześć! Wszędzie cię szukałam. Widziałaś już Sasuke?-spytała próbując złapać oddech.
Mari-Tak widziałam go, ale nic ciekawego to on mi nie powiedział.
Ino-Serio? Pewnie nie dałaś mu dojść do słowa.-powiedziała jakby wszystko było moją winą, a Uchiha był uosobieniem anioła. -No nie ważne. Dziś wieczorem jest u mnie małe przyjęcie. Tylko osoby z zaproszeniem. Obecność obowiązkowa.-mówiąc to dała mi białą kopertę, w której zapewne jest zaproszenie. Już chciałam odmówić, gdy blondynka odwróciła się i gdzieś pobiegła. No cóż. I tak nikogo nie zdziwi brak mojej obecności.

*******&*******

Jeszcze raz spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Czerwona bluzka bez ramiączek wiązana na szyi z dekoltem, która odsłania pół pleców, dżinsy przedarte przy kolanach, czarne kozaczki na niskim obcasie i włosy związane w koka. Jakim cudem dałam się na mówić? No cóż. To raczej Kiba mnie namówił, a ja wciąż nie wiem jak mu się to udało. 
Mari- Żałosne.-mruknęłam do siebie. Westchnęłam i wyszłam. Po piętnastu minutach na prawdę wolnego marszu w końcu doszłam. Wzięłam głębszy wdech dla uspokojenia i zapukałam w drzwi. Błagam niech się okaże, że pomyliłam domy i się zgubiłam. Przynajmniej będę mieć wytłumaczenie. Na moje nieszczęście już po chwili drzwi otworzyła mi Ino.
Ino-Dobrze, że przyszłaś. Wszyscy już są. Chodź.-powiedziała wpychając mnie do środka, a następnie do ogrodu, gdzie zrobili sobie grilla. Chłopcy o czymś dyskutowali z resztą jak dziewczyny. Większość osób zajęła miejsca na leżakach, Naruto robi chyba za kucharza, lecz marnie to widzę. Natomiast Sasuke, Neji i Kiba grają w siatkówkę przeciw Tenten, Sakurze, Hinacie. To też kiepsko się zapowiada. Głównie dla dziewczyn, ale kto by się przejmował. Usiadłam na leżaku obok Shikamaru i spojrzałam na gwiazdy.
Shikamaru-Ty też nie miałaś zamiaru przyjść?- spytał znudzony. To akurat mogłam przewidzieć.
Mari-Zmusili mnie. A ty?
Shikamaru-Ino nie dawała mi spokoju. To było tak męczące, że zgodziłem się dla świętego spokoju. -powiedział patrząc na blondynkę, by przypadkiem nie podsłuchała. Wątpię by cokolwiek usłyszała. Obecnie rozmawia z Sai'em i widać, że jest tą rozmową pochłonięta i to całościowo.
Mari-Mnie namówił Kiba. Użył szantażu, więc przyszłam dla świętego spokoju.-mruknęłam, na co chłopak dziwnie na mnie spojrzał, a następnie na Kibe, jednak nie zwróciłam na to zbytniej uwagi. Wstałam i podeszłam do Naruto zobaczyć jak idą przygotowania.
Naruto-Ohayo Mari-chan. Przepraszam za to spóźnienie.
Mari-Nic nie szkodzi. Tak słodko spałeś, że ci już dawno wybaczyłam.-powiedziałam z uśmiechem. Na co blondyn na chwilę lekko się zarumienił.-Co powiesz na ramen jutro od razu po treningu?
Naruto-Nie mogę się doczekać. A właśnie. Miałem ci coś powiedzieć ale zapomniałem.-mruknął raczej do siebie niż do mnie.
Mari-Powiesz mi jak ci się przypomni. Z resztą coś czuję, że jutro po ramen idziemy do ciebie robić porządki. Myślałam, że zejdę na zawał gdy zobaczyłam ten bałagan.
Naruto-Serio? Chcesz mi pomóc?-spytał trochę podejrzliwie.
Mari-Uwierz widziałam gorsze przypadki.-między innymi u siebie w pokoju, kiedy mieszkałam we Mgle, ale tego już nie zamierzam zdradzać.
Naruto-Jesteś boska!-krzyknął przytulając mnie z całej siły. Ledwo łapię oddech lecz Uzumaki zdaje się tego nie zauważać.
Mari-Jak mnie udusisz to ci w niczym nie pomogę.-mruknęłam wyswobadzając się z uścisku. Akurat w tym momencie Sasuke zaserwował tak mocno piłkę, że dziewczyny nawet nie zauważyły kiedy uderzyła ona o ziemie na ich części boiska.
Sasuke- Koniec gry.-powiedział zupełnie obojętnie schodząc z boiska i biorąc butelkę z wodą. Inni poszli w jego ślady.
Ino-Super w takim czasie kto chce zagrać w butelkę?-powiedziała machając szklaną, pustą butelką bez etykiety.
Mari-Pass.-powiedziałam kładąc się na leżaku i zamykając oczy. Po cholerę tu przychodziłam. Jedyne co nie pozwala mi zasnąć to muzyka, którą włączyła blondynka. Z tego co słyszałam mało komu spodobał sie pomysł zagrania w butelkę.
Ino-Oj nie bądźcie tacy. Mari jest nowa a gra w butelkę to świetny sposób na poznanie się. Poza tym chodzi jedynie o zabawę.-mówiła prosząc wszystkich. Reszta wymieniła ze sobą spojrzenia, a ja jedynie westchnęłam.
Mari-Jeśli obiecasz, że już nigdy więcej nie będę musiała przychodzić na te przeklęte imprezki to mogę się zgodzić. Ale jedynie na prawdę i wyzwanie, bez idiotycznych i niemoralnych wyzwań i pytań.
Ino-Słowo.- na to słowo nagle inni dodali swoje zastrzeżenia do tej gry i tak stworzyliśmy kilka zasad do jednej głupiej gry. 1. Zero wyzwań, w których trzeba się rozbierać.-to nawet rozumiem. 2. Pocałunek jest tylko i WYŁĄCZNIE  miedzy osobami różnej płci.-z jednej strony trochę żałuje bo to by było nawet niezłe widzieć jak Sasuke całuje się z innym chłopakiem, aż żałowałabym, że nie mam aparatu. 3. Całus ma trwać co najmniej pięć sekund i obowiązuje tylko jeśli ktoś wykręci drugą osobę trzy razy pod rząd- prawie niemożliwe więc nie mam się czym martwić.4. Brak pytań o misje, zadania, drużyny itp.- ja wprowadziłam tą zasadę, nie zamierzam odpowiadać co robiłam w Neko czy we Mgle. 5. Jeśli ktoś ma jakieś zastrzeżenia co do moralności czy wykonalności zadań, pytanie/wyzwanie może zostać jednomyślnie anulowane.  Może być. Wszystkie zasady wszystkim odpowiadają. Pierwsze partię były nudne, ale po dwudziestu minutach i paru butelek sake "niewiadomego" pochodzenia wszystko się rozkręciło. Co do alkoholu jestem pewna, że Naruto i Kiba zwinęli go Tsunade i że jutro z tego powodu będzie niezła awantura.
Naruto-Wyzwanie!-krzyknął kiedy butelka zakręcona przez Shikamaru stanęła na nim.Brunet jedynie westchnął. Już parę razy podkreślił, że ta gra jest "upierdliwa".
Shikamaru-Stań na parę sekund na rękach i miejmy to już za sobą.- Naruto oczywiście bez problemu wykonał to polecenie z uśmiechem na ustach. Nawet szpanował stając na jednej ręce, jednak skończyło się to wywrotką. Za dużo alkoholu. W końcu wrócił na miejsce i zakręcił butelką, która zatrzymała się na Sasuke.
Naruto-Prawda czy wyzwanie?
Sasuke-Znając twoje głupie pomysły lepiej jeśli wybiorę prawdę.- powiedział z kpiącym uśmiechem, który blondyn odwzajemnił. Ta coś czarno to widzę.
Naruto-Która z dziewczyn najbardziej ci się podoba?-spytał z miną jakby obmyślił iście genialny plan zemsty.
Sasuke-Żadna.- wyraz jego twarzy mówi jasno, że jest wściekły.
Naruto- Oj musisz jakąś wybrać. No chyba, że tchórzysz. -mówiąc to zaczął udawać kurczaka, jednak szybko przestał gdy dostał od Uchihy w łeb. Brunet rozejrzał się po wszystkich, pewnie myśląc o konsekwencjach wyboru. Spojrzałam na niego z miną "choć raz zrób to o co cię proszę" a następnie mój wzrok przeniósł się na Sakurę, która siedzi w stosunku do Sasuke, przede mną więc nawet tego nie zauważyła.Chłopak westchnął.
Sasuke- Sakura.- powiedział w końcu czym chyba wszystkich zdziwił. Różowowłosa od razu się zarumieniła.
Sakura-J-ja?- spytała niepewnie, jakby myślała, że się przesłyszała.
Sasuke-Tak. Dobrze słyszałaś.-powiedział zupełnie obojętnie biorąc kolejny łyk sake. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Nareszcie. Choć jeden jedyny raz zrobił coś co mnie nie wkurzyło. Teraz to brunet zaczął kręcić butelką. Fart chciał, że wylosował Sakurę. No cóż. Według zasad musi kręcić jeszcze raz i albo dojdzie do trzech pod rząd, albo zada Sakurze pytanie lub wyzwanie. Gdy zauważyłam, że butelka ma się zatrzymać tuż przed Sakurą, delikatnie jej pomogłam tworząc niewidoczne dla oka niteczki chakry. Za trzecim razem zrobiłam tak samo. No cóż. Szczęściu trzeba czasem pomóc, nawet jeśli nie jest to w 100% fair.
Kiba- No, no Sasuke. Teraz masz okazję pocałować wybrankę swego serca.- powiedział powstrzymując się od śmiechu. Sakura spłonęła rumieńcem, a Sasuke spojrzał najpierw wściekły na Kibe, a następnie na mnie. Skapnął się? Chyba nie. Już po sekundzie, albo krócej jego złość zniknęła zastąpiona przez tajemniczy uśmiech. Już po chwili bez jakichkolwiek wątpliwości pocałował Sakurę. I nie był to krótki i przelotny buziak, a długi i namiętny pocałunek. Naruto zagwizdał, a Ino i reszta dziewczyn zaczęły chichotać. Dopiero po jakimś czasie przestali się miziać. Na zakończenie Sasuke delikatnie pocałował Sakurę w policzek i dopiero wtedy wrócił na swoje miejsce.
Sasuke-Teraz twoja kolej Sakura. -powiedział spokojnie jakby nigdy nic. Dopiero teraz zielonooka wyrwała się z letargu i chwyciła za butelkę, która już po chwili zatrzymała się na mnie.
Mari-Pytanie.-powiedziałam widząc, że Sakura buja w obłokach. Może jednak troszeczkę przesadziłam doprowadzając do tego pocałunku.
Sakura- Co najbardziej lubisz?-po jej minię widzę, ze to było pierwsze pytanie z brzega, ale wcale się tym nie przejmuję.
Mari- Trening.-odpowiedziałam bez wahania. Już chciałam zakręcić gdy do moich nozdrzy doszedł dość nie przyjemny zapach spalenizny. Mimowolnie spojrzałam na grill, z którego zaczęły się wydobywać gęste czarne chmury. -Naruto chyba zapomniałeś wyłączyć grill.-powiedziałam wskazując na urządzenie. Blondyn zrobił przerażoną minę i szybko podszedł do grilla. Już chciał otworzyć ale powstrzymał go Sasuke.
Sasuke-Jeszcze tego brakuje by ogień buchnął ci w twarz.-powiedział zupełnie spokojnie odsuwając blondyna i ostrożnie otwierając klapę. Ogień rzeczywiście gwałtownie się zwiększył ale nieznacznie. Pewnie gdyby Uzumaki otworzył gwałtownie klapę jak to miał zrobić to byłby dużo gorszy efekt niż jeszcze większa chmara dymu. Obydwaj szybko zgasili wszystkie płomienie.
Naruto-I po wyżerce.-mruknął zrezygnowany opuszczając głowę.
Ino-Nie może być aż tak źle.
Kiba- Ale jest.-mruknął gdy podszedł do chłopaków. -Mamy coś jeszcze.
Ino-Chyba tylko paluszki. Ale poczekajcie chwilę skoczę do sklepu...
Mari-Ja to zrobię. Pójdzie mis szybciej niż tobie.
Ino-Serio? Dzięki, poczekaj chwilę, a przyniosę ci pie...-nim zdążyła powiedzieć delikatnie przesunęłam prawą stopę i zniknęłam im z polu widzenia. W ciągu paru sekund znalazłam się przed najbliższym sklepem. Mimowolnie oparłam się o ścianę gdy zakręciło mi się w głowię. Rada na przyszłość- sake plus super szybkość nie idą ze sobą w parzę. Gdy mi przeszło weszłam do środka i rozejrzałam się. Okej szybkie zakupy, trochę burgerów i mogę iść. Jak postanowiłam tak zrobiłam. Kupiłam wszystko co było potrzebne na grilla plus miętówki, które schowałam do kieszeni spodni. Tylko tego brakowało by było czuć ode mnie alkohol. Podsumowując zakupy i dotarcie do domu Ino razem zajęły mi mniej niż pięć minut. Położyłam wszystko na stole i położyłam się na leżaku.
Ino-Dzięki. Gdybyś poczekała dałabym ci pieniądze.- powiedziała gdy Kiba brał sie za nową porcję. Choć Naruto chciał się zrehabilitować to skutecznie mu to uniemożliwiła pięść Sakury.
Mari-Nie trzeba. Teraz mam pretekst do wzięcia dodatkowej misji.-mruknęłam wstając i siadając w okręgu tak jak poprzednio. Zakręciłam butelką, która wypadła na Ino. Westchnęłam.-Prawda czy wyzwanie?
Ino-Prawda.-odpowiedziała uśmiechając się łobuzersko.
Mari-Po cholerę zrobiłaś to przyjecie?-spytałam na odczepnego.
Ino-Dla rozrywki.- choć zauważyłam w jej oczach, że kłamię, postanowiłam nie drążyć tematu. Teraz to Yamanaka zakręciła i wylosowała Sai'a. Drugi i trzeci raz skończyły się tak samo. Pomału podejrzewam, że już nikt nie gra uczciwie. Pocałunek tej dwójki był krótszy od tego Sakury i Sasuke, ale wydaje mi się że i Ino, i Sai są tak samo zadowoleni. Potwierdzeniem tego są rumieńce na twarzy tej dwójki. Sai już chciał zakręcić lecz zamiast tego spojrzał gdzieś za mnie, a jego mięśnie się napięły. Odwróciłam się i spojrzałam w tym samym kierunku. Omal nie rzuciłam najbliższą rzeczą jaką miałam pod ręką gdy ją zobaczyłam. Jak ta zdzira ma czelność pokazywać mi się na oczy. Wstałam i spojrzałam na nią wrogo. Dziewczyna zeskoczyła i podeszła do mnie.
Mari-Masz tupet by się tu pokazywać.-warknęłam z morderczym wzrokiem, na co ona uśmiechnęła się przyjaźnie.
Izumi- Zawsze byłaś wrogo nastawiona do innych Mari, ale mogłabyś chociaż udawać, że się cieszysz na mój widok. -powiedziała niewinnie. Dokładnie jej się przyjrzałam. Trochę się zmieniła. Zapewne tylko z wyglądu. Dam sobie głowę uciąć, że w środku ciągle jest tą samą zdradziecką zdzirą, która żyję z misją by mnie pokonać. Jednak ja nie należę do osób, które łatwo się poddają.
Mari-Gadaj czego chcesz?-powiedziałam hardo.
Izumi- Nic się nie zmieniłaś. Od razu przechodzisz do konkretów. Ja natomiast stawiam na dobre wychowanie, więc może najpierw przedstawiłabyś mnie znajomym?
Mari-Dobre wychowanie? Żartujesz sobie? Co dobrego jest w kradzieży jutsu i sprzedawania go w Akatsuki?!
Izumi- Chciałam z tym poczekać, ale jak chcesz to masz. Dzięki tej sprzedaży dowiedziałam się bardzo pożytecznych rzeczy o tej organizacji i dla ciebie i dla Sasuke. Ale zwłaszcza dla ciebie. Tyle, że to rozmowa w cztery oczy. Z chęcią pogadałabym dzisiaj, ale jesteś pijana i możesz to źle zrozumieć, dlatego pogadamy jutro. -mówiąc to wyjęła jakąś kartkę i dała mi ją. Oczywiście. Izumi ma dar do kradzieży i wyciągania informacji, jednak nigdy się nie myli. Ciekawe co będzie chciała w zamian? Na pewno zażąda czegoś co mi się nie spodoba. Schowałam kartkę do kieszeni spodni i spojrzałam na nią podejrzliwie.
Mari-Zgoda. Mam nadzieję, że się nie zawiodę.
Izumi -Będziesz zadowolona i to bardzo.-powiedziała po czym zniknęła. Westchnęłam rozluźniając się. Po czym spojrzałam na resztę. -Super impreza, ale mam serdecznie dość. Widzimy się jutro.-powiedziałam i nie czekając na odpowiedź wyszłam. Spokojnym krokiem szłam wzdłuż jednej z ulic Konohy, myśląc o tym jak daleko Izumi posunie się tym razem. Zawsze chce czegoś co jest dla mnie ważne, a ja zawsze się zgadzam, po czym robię coś co ją zaboli trafiając w jej czuły punkt. Schemat, który nigdy nie kończy się dobrze dla żadnej ze stron. W końcu obie coś tracimy. Z drugiej strony dzięki ciągłej rywalizacji obie stajemy się lepsze. No przynajmniej jeśli chodzi o umiejętności. Z charakteru obie jesteśmy tak samo podłe choć trudno mi to przyznać. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za nadgarstek i zaciąga do jakiego zaułku. Nim zdążyłam zareagować ktoś przyszpilił mnie do ściany twarzą do muru i wykręcił rękę do tyłu. Spróbowałam się szarpnąć jednak jest to na nic. Przez chwilę myślałam, że to Izumi, jednak napastnik jest za silny. Z pewnością mężczyzna. Gdy poczułam ciepły oddech na mojej szyi przestałam się szarpać.
Sasuke -To co zrobiłaś bardzo mi się nie podoba i z pewnością nie puszczę ci tego płazem.-szepnął mi do ucha zimnym tonem drażniąc moją skórę swoim oddechem. W jego głosie jest coś czego nie mogę określić. Coś co mnie niepokoi, a może nawet trochę przeraża, a tak dłużej nie może być.
Mari -Sasuke ty pieprzony dupku puszczaj mnie.-powiedziałam próbując się wyrwać jednak on jeszcze mocniej wykręcił moją rękę. Mimowolnie syknęłam z bólu.
Sasuke- Najpierw musisz mnie ładnie przeprosić za majstrowanie przy butelce.-odpowiedział z kpiną. Czy mi się wydaję czy ta cała sytuacja go śmieszy?
Mari-Zapomnij.-mruknęłam, za co chłopak jeszcze mocniej ścisnął moją rękę.
Sasuke- Mogłabyś powtórzyć?
Mari-Dobra.-krzyknęłam w końcu, wiedząc, że i tak nie wygram.-Przepraszam.-powiedział spokojnie, na co brunet mnie puścił. Odwróciłam się z zamiarem przywalenia mu, jednak szybko złapał moje nadgarstki i znowu przyszpilił do ściany, teraz przynajmniej mogę mu spojrzeć w twarz z morderczym wzrokiem. -Mam nadzieję, że będziesz się za to smażył w piekle, bo gdy się w końcu wyrwę po prostu cię zabiję.
Sasuke- Marzenie ściętej głowy-powiedział z kpiną.- Nie dość, że dla CIEBIE powiedziałem, że to Sakura mi się najbardziej podoba, za co powinienem cię zatłuc, to jeszcze manipulowałaś przy tej cholernej butelce, bym ją pocałował. I nie myśl, że puszczę ci to płazem moja droga. Teraz dam ci wybór i radzę ci dobrze się zastanowić. Jutro z samego rana pójdę do Sakury i powiem jej jaka jest prawda plus dodam coś od siebie. Uwierz, że po tym co zrobię ta dziewczyna będzie miała bardzo, ale to bardzo zniszczoną psychikę. Z tego co zauważyłem na pewno będziesz chciała tego uniknąć, dlatego mam dla ciebie inną propozycję, która bardziej przypadła mi do gustu.- powiedział z kpiącym uśmieszkiem.
Mari-Czego chcesz?-spytałam przestając się wyrywać. Sasuke zamiast mi odpowiedzieć pochylił się nade mną. Nim zdążyłam się połapać o co chodzi nasze usta złączyły się w pocałunku. Nawet nie wiem dlaczego go nie kopnęłam za to w czułe miejsce. Czyżby aż tak zależało mi na tym by Sakura nie została jeszcze bardziej zraniona? Przecież nawet jej nie lubię. Mimowolnie zamknęłam oczy starając się jak najbardziej zapomnieć, że całuje się z Uchihą. Nie spodziewałam się, że Sasuke może być tak delikatny i czuły. Do tej pory myślałam, że on wcale nie ma uczuć. Zaczęłam odwzajemniać każdy jego pocałunek. Co więcej pogłębiłam go co chyba spodobało się brunetowi. Chłopak mnie puścił, a jedna z jego dłoni znalazła się na moich plecach, a druga z tyłu mojej głowy. Odwzajemniłam ten gest oplatając rękami jego szyje. Przeczesałam palcami jego włosy, przyciągając chłopak jeszcze bliżej siebie. Nasze pocałunki pomału stały się coraz bardziej namiętne i zachłanne. Jego język delikatnie przejechał po mojej wardze po czym wdarł się do moich ust, badając ich wnętrze.Przez myśl przeleciał mi by go ugryźć, jednak zrezygnowałam z tego. Już po chwili nasze języki połączyły się w wspólnym, namiętnym tańcu, a pocałunki tylko zyskały na silę. Chłopak przejechał delikatnie opuszkami palców po moim karku sprawiając, że po moich plecach przeszedł przyjemny dreszcz. Przycisnął mnie do siebie, tak,że nasze ciała nie dzieli nawet centymetr odległości. Oderwaliśmy się od siebie dopiero gdy zabrakło nam tchu. Opuściłam głowę ciężko dysząc i próbując złapać oddech. Dopiero gdy zaświtało mi w głowię, że właśnie całowałam się z Uchihą, którego nienawidzę odsunęłam się.
Mari-Jesteś cholernym dupkiem Uchiha.-powiedział twardo wycierając usta, na co on kpiąco się uśmiechnął.
Sasuke -Mówisz jakby ci się nie podobało, a dobrze wiemy, że było inaczej. -mówił pewny siebie.
Mari-Chrzań się. -warknęłam.
Sasuke-Jak chcesz. Możemy uznać, że jesteśmy kwita, Mari.-powiedział bez słowa odchodząc. Chwilę tak stałam nim to wszystko poukładało się w mojej głowię. Gdy tylko tak się stało ze złości walnęłam pięścią w mur. Uchiha Sasuke masz moje słowo, że się zemszczę. Możesz być tego pewien.

1 komentarz: