S

S

piątek, 8 stycznia 2016

Zawieszenie :(

Cześć. 
Nikt nie wie nawet z jakim trudem przychodzi mi pisanie tej notki. 
Wiem, że od dawna mnie nie było. Mogę chyba usprawiedliwić się tylko brakiem weny, czasu i nawałem nauki. Mimo to wciąż wierzyłam (i gdzieś w głębi serca wciąż wierze), że nowy rozdział pojawi się, a za nim kolejny i kolejny, a wena powróci.
Jedyne co zaburzyło tę wiarę, to śmierć bardzo bliskiej mi osoby z rodziny i ja... ja po prostu nie potrafię już myśleć nawet o powrocie. 
Może kiedyś wrócę, może jeśli ktoś się odezwie będę miała powód by wrócić mimo wszystko, może w końcu coś wypełni pustkę niszczącą mnie od środka...
Może...
Teraz jednak wiem, że nic się nie zmieni i nie chce Was zwodzić.
Dziękuję, za wszystkie komentarze i za to, że wciąż tu zaglądacie mimo, że okazałam się beznadziejną pisarką. 
Przepraszam jeśli ktoś naprawdę zaciekawił się losami bohaterów i teraz czuję się zawiedziony. 
Mam nadzieję, że wrócę, ale teraz... najzwyczajniej w świecie tego nie potrafię.
To chyba na tyle.
Żegnam. 
Do zobaczenia.

sobota, 16 maja 2015

Synonim kłopotów

-Pobudka!-usłyszałam tuż przy moim uchu. Odruchowo odsunęłam się spadając z łóżka. Wstałam rozmasowując głowę i spojrzałam na osobę, która miała czelność obudzić mnie w tak wredny sposób.
Mari-Naruto, na przyszłość jeśli nie chcesz zginąć nie budź mnie w taki sposób i to o... piątej rano.-ostatnie dwa słowa wypowiedziałam załamanym głosem patrząc na zegarek. Wczoraj do późna śledziłam Sasuke i Sakurę by mieć stu procentową pewność, że wszystko dobrze pójdzie. No i tak poszło. Sasuke był miły, uprzejmy, zapatrzony w Sakurę jak w obrazek, a różowowłosa była po prostu w niebo wzięta. Teraz jednak tego żałuję. Gdybym poszła do domu teraz przynajmniej byłabym wyspana.
Naruto-Przepraszam Mari-chan, ale Kakashi przesunął trening z szóstej na piątą i kazał mi po ciebie przyjść. -westchnęłam na te słowa.
Mari-Niech ci będzie. Weź tylko za mnie formularz na ten egzamin. Leży na biurku, a ja się w tym czasie przebiorę.-powiedziałam wchodząc z ubraniami do łazienki. Szybki prysznic i poranne czynności, po czym się przebrałam w mój tradycyjny strój, który przyszykowałam jeszcze w Sanchigakure.

Wyszłam z łazienki przecierając oczy i rozciągając się. Tak cholernie chce mi się spać. Naruto stał przy drzwiach. Dopiero teraz doszła do mnie jedna sprawa, która powinna zostać wyjaśniona.
Mari-Jak wszedłeś?-palnęłam bez większego zastanowienia.
Naruto-Oknem na dole w kuchni. Było niedomknięte, a nie słyszałaś pukania.-powiedział, na co westchnęłam. Zamek okna w kuchni jest zepsuty, więc nigdy go nie domykam. Nawet gdybym chciała. Może już czas je naprawić? 
Mari-Lepiej już chodźmy.-mruknęłam zakładając pas z bronią i biorąc od blondyna swój formularz. Schodząc po schodach założyłam opaskę z znakiem Konohy jako pasek.
Naruto-Musimy się pośpieszyć.-powiedział łapiąc mnie za nadgarstek gdy zamykałam drzwi i pociągnął w stronę pola treningowego. Zazwyczaj bieg nie stanowiłby dla mnie wyzwania, ale teraz ledwo komunikuje i kompletnie nie mam ochoty na chodzenie, a co dopiero na bieganie. Po cholerę wczoraj śledziłam bruneta i zielonooką?! W ciągu paru minut byliśmy już na miejscu. Gdy Uzumaki mnie puścił i zauważyłam, że Kakashi'ego jeszcze nie ma bez słowa usiadłam na trawię, a następnie się na niej położyłam. Było do przewidzenia, że wujek się spóźni.
Sasuke-A tej co?-spytał najpewniej mając moją osobę na uwadze.
Naruto-Chyba się nie wyspała.-odpowiedział po chwili milczenia.Czy oni pamiętają, że ja tu jestem?
Sasuke-Następnym razem zamiast śledzić mnie i Sakurę po prostu idź spać.-powiedział na otworzyłam ze zdziwienia oczy i podniosłam się na łokciach rozglądając się. Sakury na szczęście jeszcze nie ma, natomiast brunet obserwuje mnie z wrednym uśmieszkiem. Dobra. Ten tekst podziałał na mnie jak wiadro zimnej wody plus duża kawa z maksimum kofeiny w jednym.
Mari-Jeśli wiedziałeś mogłeś coś powiedzieć.-burknęłam wstając i otrzepując spodenki z trawy.
Sasuke-Byłem ciekaw jak daleko się posuniesz.-odpowiedział już zupełnie obojętnie. To akurat do niego pasuje. Mam tylko nadzieję, że naszyjnik działał i wciąż tak jest.
Naruto-A jak tam randka?-spytał niby od niechcenia nawet nie patrząc na bruneta. Widać, że ta sytuacja mu kompletnie nie odpowiada.
Sasuke-Nieźle. Na dziś też się umówiliśmy.-odpowiedział z westchnięciem, jakby nie był pewien swoich słów. No cóż. Wisiorek, który dałam Sakurze na odległość ma cholernie nikłe działanie.
Kakashi-Jak widzę wszyscy już są.-odpowiedział znowu się pojawiając w chmarze dymu. Nie znoszę tego.
Sasuke- A Sakura?-spytał niby przypadkiem. Mimowolnie delikatnie się uśmiechnęłam, mając nadzieję, że zadurzył się w niej na dobre.
Kakashi-Sakura puki co będzie trenować jedynie z Tsunade. Wasza trójka powinna się skupić na egzaminie na chunina.
Mari-Który ja już dawno zdałam.-nie mogłam wytrzymać i musiałam to powiedzieć. Co jak co, ale nie pozwolę by mnie zrównali do rangi genina. Wciąż nie mogę uwierzyć, że się na to zgodziłam.
Kakashi-Pamiętam. Wiem też w jaki sposób ostatnio poradziłaś sobie na tym egzaminie, dlatego teraz postaraj się choć trochę powstrzymać.-powiedział na co się chytrze uśmiechnęłam. Co z tego, że na moim egzaminie na chunina każdy mój przeciwnik skończył w kostnicy? Najważniejsze jest to, że wszyscy przekonali się, że to JA jestem najlepsza.
Mari-Niczego nie obiecuje.-powiedziałam z chytrym uśmieszkiem.
Naruto-Co to za koleś?-spytał wskazując na coś za moimi plecami. Odwróciłam się i na widok chłopaka opierającego się o drzewo mimowolnie się uśmiechnęłam.
Gdy tylko zauważył, że patrzę na niego odbił się od kory i podszedł do mnie. 
Mari-Zabolałoby gdybyś dla odmiany zapowiedział wizytę?-spytałam żartobliwie, a uśmiech nie schodził mi z twarzy.
Lukas-I gdzie w tym wszystkim byłaby zabawa.-odpowiedział biorąc jeden kosmyk moich włosów w dłonie i zaczynając się nim bawić.-Jesteś jeszcze ładniejsza niż ostatnio. Chyba zacznę się robić zazdrosny o facetów z tej wioski, kotku.-dopowiedział dokładnie mi się przypatrując i uśmiechając w cholernie seksowny sposób.
Mari-Nie martw się ty zawsze będziesz na pierwszym miejscu. -odpowiedziałam starając się nie zaśmiać.
Sasuke-Nie chce wam przerywać, ale mamy trening.-powiedział chyba lekko wkurzony. Co się dziwić? Za niedługo egzamin na chunina, a przecież nie przystoi by taki WSPANIAŁY Uchiha, jak Sasuke go nie zdał. Jeszcze szerzej się uśmiechnęłam zdając sobie sprawę z ironii mych własnych myśli.
Lukas- Trening do egzaminu do chunina? Mari z tego co wiem, na ten egzamin przygotowują się genini, a ty ze swoimi umiejętnościami powinnaś już co najmniej chociaż zastanowić się nad rangą jonina.
Mari-Już o tym rozmawialiśmy. A co do tego. To liczę na ciekawą zabawę.-odpowiedziałam.
Lukas-Jak chcesz. Jednak teraz idziesz ze mną.-powiedział formując pieczęć jedną dłonią, a wolną ręką przyciągając mnie do siebie. Nim się obejrzałam zamiast stać na polu treningowym znalazłam się na kamiennej twarzy Czwartego Hokage. Mimowolnie przysunęłam się do chłopaka by nie spaść. Przy nim wszystko jest możliwe.
Mari-Nie znoszę  gdy to robisz. -mruknęłam, na co on się delikatnie uśmiechnął.
Lukas-Ty jesteś szybka, a ja potrafię się teleportować.  Pogódź się z tym.-odpowiedział jakby od niechcenia.
Mari-Przyszedłeś tylko mnie wkurzać.
Lukas-Ależ skądże. Widzisz może tamtego faceta.-powiedział wskazując na jakiś punkt na dole. Cholera. W przeciwieństwie do Lukasa ja musiałam uruchomić sharingan by cokolwiek zauważyć.  W punkcie, który wskazał stoi mężczyzna. Na oko około trzydziestu lat. Przepływ chakry wskazuję, że kiedyś był ninja, jednak już od dawna nie użył żadnego jutsu.
Mari-Co z nim?
Lukas-Ma ważną misję do wykonania, ale potrzebuje do tego ochrony i to jak najlepszej. Poleciłem mu ciebie zwłaszcza, że facet uparł się na jedną osobę nie licząc mnie.
Mari-Czemu miałabym się zgodzić.
Lukas-Bo w innym wypadku wioska Mgły może znaleźć się w niebezpieczeństwie, a zaraz za nią Konoha i Sanchigakure. Co o tym sądzisz?- na to pytanie westchnęłam.
Mari-I tak nie miałam nic do roboty. -odpowiedziałam zeskakując na dół. Najpierw na budynek Hokage, a potem na ziemię. Chłopak już po chwili znalazł się obok mnie.
Lukas-Nie masz żadnych pytań?
Mari- Ile będzie trwać misja, czego dotyczy, co będzie potrzebne i jak się sprawy mają z wypłatą.
Lukas- Parę dni, ale powinniśmy wrócić przed egzaminem, mamy dostarczyć faceta do Wioski Piasku, do wzięcia oczywiście broń i standardowe wyposażenie, a co do pieniędzy to tyle, że będzie ci starczyć na parę ładnych miesięcy.
Mari-Ekstra. Zwłaszcza, że parę dni temu doszczętnie zbankrutowałam. -mówiłam idąc przed siebie i obserwując chłopaka.-Jakieś niespodzianki będą?
Lukas-Co by to była za zabawa gdyby ich zabrakło?-uśmiechnęłam się delikatnie na tą odpowiedź. Po raz pierwszy mam zupełnie dość niespodzianek, a jednocześnie liczę na to, że coś pójdzie nie tak. Czemu? Sama nie wiem. Westchnęłam, kiedy zbliżaliśmy się do faceta, którego mam bronić.
Lukas-Mari to jest pan Kasumi. Panie Kasumi to jest Mari.-powiedział przedstawiając mnie mężczyźnie.
Mari-Miło mi pana poznać.-powiedziałam delikatne się kłaniając. Przecież znam zasady.
Kasumi-Mi ciebie też. Wiele o tobie słyszałem i mam nadzieje, że się nie zawiodę.
Lukas-Może pan być tego pewny. Nie ma nikogo lepszego od Mari.
Kasumi-Liczę, że będziemy mogli ruszyć jeszcze dziś wieczorem.
Lukas-Oczywiście. Spotkamy się przed bramą, teraz jeśli pan pozwoli razem z Mari pójdziemy się przygotować. -powiedział z swoim zadziornym uśmiechem.
Kasumi-To zrozumiałe.-nic więcej nie powiedzieliśmy i po prostu się odwróciliśmy.Pierwsze miejsce do jakiego się udaliśmy to gabinet Tsunade. Nie muszę mówić, że ciężko było ją przekonać by pozwoliła mi pójść. Zgodziła się chyba tylko dlatego, że wspomniałam o tym, że zmusiła mnie do udziału w egzaminie na chunina. Oczywiście utajniłam fakt, że to misja rangi S, a jedynie wspomniałam o tym, że znajomy Lukasa potrzebuje pomocy i poprosił mnie pomoc. Nic więcej wiedzieć nie musi. Tak czy siak końcem końców wydała mi pozwolenie. Następny przystanek to dom, w którym pod czujnym okiem Lukasa, się spakowałam. Jeden plecak z najpotrzebniejszymi rzeczami zupełnie wystarczy. Zostawiłam go na dole. Jakby nie patrzeć do wieczora mam jeszcze kawałek czasu.
Lukas- Co powiesz na ramen? Słyszałem, że gdzieś w okolicy jest całkiem niezłe.-spytał kiedy szliśmy wolnym krokiem wzdłuż uliczek wioski.
Mari-Jasne. To niedaleko. -mruknęłam po czym chytrze się uśmiechnęłam.-Ale ty płacisz. -dopowiedziałam wyprzedzając go.
Lukas-Jak cię dorwę...-powiedział żartobliwie zaczynając mnie gonić. Odruchowo przyśpieszyłam jednak nie brałam tego na poważnie. Bardziej to wygląda jak zabawa między dzieciakami w kotka i myszkę.
Mari-Szczęścia życzę!-krzyknęłam skręcając w jakąś uliczkę. jeszcze dwie i będziemy przy barze z ramen. Kiedy goniliśmy się przy głównej drodze co jakiś czas wrzeszczeli za nami, lecz i tak nie zwracałam na to uwagi.Po prostu biegłam. Już byłam tuż tuż przy budce z ramen gdy poczułam jak ktoś łapie mnie w tali i przyciąga do siebie.
Lukas-Mam cię.-szepnął mi do ucha szybko oddychając. Uśmiechnęłam się.
Mari-Tylko dlatego, że ci na to pozwoliłam.-mruknęłam chytrze wyrywając się z jego uścisku i siadając na jednym z miejsc.
Lukas-Jasne.-mruknął z ironią bardziej do siebie niż do mnie, siadając obok. Już po pięciu minutach zajadaliśmy się ramenem.
Mari-Po misji planujesz zniknąć czy trochę się ze mną podroczysz?-spytałam po chwili ciszy.
Lukas-Dręczenie ciebie jest bardzo kuszące i nie mógłbym odmówić.-powiedział z tym swoim uśmiechem, przez co sama się uśmiechnęłam.-Jest coś w Konoha co moglibyśmy zwiedzić po powrocie?
Mari-Hmmm...-udałam zastanowienie.- Konoha jest... miła. Czasem zdarzą się jakieś bójki, ale jest aż nadto spokojnie. Nie ma też jakiś ciekawszych miejsc. Za to słyszałam o Lasie Śmierci. Jak chcesz możemy tam sobie pospacerować.-mruknęłam bez większego zaangażowania.
Lukas-Entuzjazm to chyba nie twój atrybut. Czyżby wielka Mari zaczęła się czymś martwić?-powiedział sarkastycznie obserwując mnie i kończąc. Racja. Akurat teraz musiało mi się przypomnieć o słowach Izumi. Spojrzałam na Lukasa. Tylko jemu, poza Akiru, ufam w 100%. Niejednokrotnie uratował mi życie. Jest dla mnie jak brat.
Mari- Muszę ci o czymś powiedzieć. Kiedy...-nim skończyłam mówić nagle prawie, że wpadł na Lukasa Naruto, który zapewne nie zdążył wyhamować. Blondyn oparł się o bruneta próbując złapać oddech.
Naruto-Strasznie ciężko was znaleźć.
Mari-Po prostu szukałeś w niewłaściwych miejscach.-powiedziałam zirytowana. To ja tu chce wyjawić, że być może Akatsuki chce mnie dorwać,a ten się wpieprza jakby normalnie wyczuł, że mnie naszło na zwierzenia. To jakieś żarty? Naruto Odsunął się od Lukasa, gdy ten spojrzał na niego z politowaniem.
Sasuke-Nie byłoby problemu gdybyś nie zniknęła.-warknął wchodząc spokojnie. A ten co tu robi? I czemu patrzy na mnie jakby planował jak mnie zabić?! Westchnęłam. Łapie paranoje. Jestem chora, a ta dwójka tylko pogarsza mój stan psychiczny.
Lukas- Niech zgadnę. Naruto Uzumaki  i Sasuke Uchiha?-spytał ze swoim uśmiechem. Na co kiwnęłam głową. -Z kim ty się zadajesz?-spytał się z troską i współczuciem ciągle się uśmiechając.
Mari-Co dzień zadaje sobie to samo pytanie.
Sasuke-Przypominam, że wciąż tu jesteśmy.
Lukas-Nie da się nie zauważyć. Wciąż o tym przypominasz. -powiedział jak do małego dziecka.-Zluzuj majty i idź się wyżyć gdzie indziej, bo niszczysz nam atmosferę. -mówił z kpiną.
Sasuke-Co to niby miało znaczyć?-spytał wyraźnie wściekły z wzrokiem mówiącym "masz ostatnią szansę by się wycofać". Zamiast jednak ustąpić, Lukas wstał i z wojowniczym wzrokiem z którego można by wyczytać "a co mi zrobisz?". Obydwaj wyszli na środek ulicy i stanęli na przeciw siebie. Jak dwaj gówniarze znaczący swój teren.
Mari-Dajcie spokój.-powiedziałam idąc za nim i stając po środku. Jeszcze tego mi brakowało by mi się tu bili i to dosłownie o nic.
Naruto-Właśnie. Nie przesadzajcie.-powiedział z uśmiechem, jednak żaden nie ustąpił. Wręcz przeciwnie. Sasuke wyjął swoją katanę, a Lukas swoje sai, które mają dłuższe ostrze od tych normalnych.
Lukas-Słyszałeś. Wycofaj się zanim ci coś zrobię.-powiedział pewny siebie.
Sasuke- Kto to mówi? Ładnie przeproś, a będę łaskawy. -oczywiście. Obydwaj są na tyle głupi, że wpadli na pomysł by bić się na środku ulicy. Nim się zorientowałam zaczęli biec w swoim kierunku. Gdy byli bliscy uderzenia w siebie stanęłam między nimi zatrzymując mocnymi uderzeniami, które sprawiły, że obydwaj odlecieli robiąc w ziemi dwa głębokie i długie rowy. Lukas i Sasuke podnieśli się na łokciach chyba nie do końca świadomi co się stało. Obarczyłam ich pogardliwym spojrzeniem i po prostu odeszłam bez słowa. Może troszeczkę za mocno zareagowałam, ale wkurzyli mnie tymi głupimi kłótniami. Jak małe dzieci. Bachory. Kopnęłam jakiś kamyk. Czemu wciąż mam w głowie słowa Izumi? Zazwyczaj nie zwracam na coś takiego uwagi. Bo w końcu ile razy słyszałam groźby pod moim adresem? Halo! Najpierw pracowałam w Anbu, potem w Neko. No i przypominam, że jako jedyne we Mgle mam sharingana i chyba nie ma ani jednej osoby, która byłaby w stanie zapanować nad ognistymi bestiami tak dobrze jak ja. To i wiele innych spraw sprawia, że już od dziecka próbowano mnie zabić czy torturować. I ani razu się im nie udało. Czemu teraz miałoby być inaczej? Uspokoiłam się, gdy zdałam sobie sprawę, że poziom mojej dumy osiągnął limit i w "niewiadomy" sposób zaszłam aż na pole treningowe, które teraz jest puste. Usiadłam pod jednym z drzew, opierając się o jego korę, po czym zamknęłam oczy. Chłodny wiatr, delikatnie poruszył moje włosy. I wszystko byłoby genialnie gdybym nie wyczuła czyjeś chakry. Nic jednak nie zrobiłam. Dobrze wiem kto postanowił mnie odwiedzić.
Mari-Coś nie tak?-spytałam prawie, że miło otwierając oczy. Dziewczyna jednak nie podeszła stojąc na środku pola treningowego. Obarczyła mnie gniewnym spojrzeniem i rzuciła w moim kierunku wisiorkiem, który jej wczoraj dałam.
Sakura-Nienawidzę cię.-powiedziała z jadem w głosie, po czym się odwróciła i odeszła.  Co ja do cholery zrobiłam? Przyjrzałam się naszyjnikowi. Flakonik był delikatnie pęknięty. Czyli jego właściwości poszły w diabli. Westchnęłam przywołując Naomi.
Naomi-Co tym razem spieprzyłaś?-spytała dziecinnym głosem.
Mari-Weź to i zobacz czy da się naprawić.-mruknęłam zrezygnowana oddając przedmiot kotce.
Naomi-Czyli igranie z uczuciami nie wyszło? Kto by się spodziewał.-na ostatnią uwagę przewróciłam oczami. No i co, że mówiła, że to nic nie da? Warto było spróbować.
Mari-A przy okazji zobacz co tak właściwie się stało. -powiedziała gdy wisiorek zniknął w kłębie dymu. Kotka jedynie kiwnęła główką i po chwili zniknęła. Tja. Ten dzień jest coraz lepszy.  Wstałam otrzepując nogi z trawy. I tak za wiele to tu nie zdziałam.



********************************
Punkt widzenia Sasuke
***********************
Naruto-Co to za koleś?-spytał wskazując na kogoś za plecami Mari. Bez problemu dostrzegłem bruneta, który uśmiechnął się zadziornie do dziewczyny, która najwidoczniej bardzo ucieszyła się na jego widok. Mężczyzna odbił się od kory drzewa, o które się opierał i podszedł do nas.
Mari-Zabolałoby gdybyś dla odmiany zapowiedział wizytę?-spytała żartobliwie, z słodkim uśmiechem na twarzy. Kim tak właściwie jest ten facet, że Hatake zachowuje się jakby nie widziała nic poza nim.
Lukas-I gdzie w tym wszystkim byłaby zabawa.-odpowiedział biorąc jeden z kosmyków jej włosów w dłonie i zaczynając się nim bawić.-Jesteś jeszcze ładniejsza niż ostatnio. Chyba zacznę się robić zazdrosny o facetów z tej wioski, kotku.-powiedział z uśmiechem dokładnie przypatrując się dziewczynie. Tja. Przyjaciółmi to oni nie są.
Mari-Nie martw się ty zawsze będziesz na pierwszym miejscu. -odpowiedziała powstrzymując się od śmiechu. Oni ze sobą najzwyczajniej w świecie flirtują! Okej. Nic do niej nie mam, ale jeżeli zaraz ktoś z tym nie skończy po prostu przywalę chłopakowi.
Sasuke-Nie chce wam przerywać, ale mamy trening.-powiedziałem najspokojniej jak się dało. Mimo to Mari jedynie uśmiechnęła się z ironią, jakby sobie ze mnie kpiła. Ha i ha. Zaraz naprawdę komuś tu przywalę i to będzie jedynie JEJ wina.
Lukas- Trening do egzaminu do chunina? Mari z tego co wiem, na ten egzamin przygotowują się genini, a ty ze swoimi umiejętnościami powinnaś już co najmniej chociaż zastanowić się nad rangą jonina.-powiedział zupełnie mnie ignorując. Tja. Tego kolesia to ja nie polubię i to jest pewne.
Mari-Już o tym rozmawialiśmy. A co do tego. To liczę na ciekawą zabawę.-odpowiedziała z uśmiechem, za który niejeden by zabił. Chłopak na to uśmiechnął się chytrze jakby wpadł na jakiś pomysł.
Lukas-Jak chcesz. Jednak teraz idziesz ze mną.-powiedział formując pieczęć jedną dłonią, a wolną ręką przyciągając Mari do siebie. Nim się obejrzałem obydwoje po prostu zniknęli.
Naruto-Co do cholery?-krzyknął rozglądając się. Sam chciałbym wiedzieć o co chodzi. Spojrzałem na Kakashi'ego, który zdaje się zupełnie nie zainteresowany zaistniałą sytuacją. Gdy jonin zauważył mój pytający wzrok westchnął, jakby szukał odpowiednich słów.
Kakashi-Lukas potrafi używać jutsu teleportacji.-odpowiedział najkrócej jak mógł.
Sasuke-Tak jak Czwarty?-spytałem dla pewności. Mało kto potrafi używać tego typu jutsu.
Kakashi-Podobnego. Lukas rozwinął tą technikę.-odpowiedział zaczynając czytać tą swoją książkę.
Naruto-A tak właściwie to skąd wiesz? Mari mówiła, że nigdy nie rozmawialiście o jej znajomych. W ogóle mało rozmawialiście.-powiedział z wyrzutem do Kakashi'ego. Ledwo powstrzymałem się by spytać się blondyna skąd to wie. Z drugiej strony trzeba przyznać, że Uzumaki zaprzyjaźnił się z Mari, więc to chyba nic dziwnego, że mu się zwierza.
Kakashi-To, że z nią o tym nie rozmawiałem, nie znaczy, że nie sprawdzałem co robi.-odpowiedział jakby ktoś mu zarzucił nie wiadomo co. Westchnąłem.
Sasuke-Za wiele to nie zdziałamy trenując w dwójkę. Lepiej będzie jak ją znajdziemy.
Kakashi-Dobry pomysł. Dajcie znać kiedy postanowicie przyłożyć się do treningu.-powiedział od niechcenia znikając w dymie. Okej. Tym tekstem Kakashi mnie wpienił. To niby moja wina, że ta wariatka postanowiła zniknąć?! Uspokoiłem się odwracając na pięcie i zaczynając iść przed siebie.
Naruto-A ty gdzie?-spytał doganiając mnie.
Sasuke-Znaleźć ją. Nie wiem jak ty, ale ja nie zamierzam obleć egzaminu jak ostatnio.-warknąłem widząc, że nie oto chodzi. Po prostu nie mogę znieść świadomości, że ten dureń pojawia się znikąd i Mari od tak zaczyna być dla niego istnym aniołem. Wciąż nie mogę zrozumieć czemu mnie aż tak nienawidzi, a dla innych jest miła. Kiedyś się przyjaźniliśmy i okej. Rozumiem, że wiele się zmieniło. Ale nigdy nic jej nie zrobiłem. Nie skrzywdziłem jej. Nawet nie byłem pewien czy ciągle żyje. Zrozumiałbym gdybym ją kiedyś zaatakował, ale powody którymi dziewczyna tłumaczy swą nienawiść... Nie. To na pewno nie to. Kłamała i to jest pewne.
Naruto-Ziemia do Sasuke!-wrzasnął mi do ucha.
Sasuke-Czego się drzesz młotku!-odkrzyknąłem.
Naruto-Gadam do ciebie od dziesięciu minut, a ty zachowujesz się normalnie jak jakiś zombi. Jak tak bardzo chcesz ją znaleźć to przynajmniej się rozglądaj. Mógłbyś też powiedzieć o co ci tak NA PRAWDĘ chodzi?-spytał dokładnie mnie obserwując.
Sasuke-O nic. -odparłem nie zwalniając tempa. Nawet nie zauważyłem kiedy znaleźliśmy się w centralnej części wioski.
Naruto-Nie kłam. Od kąt Mari pojawiła się w wiosce wciąż się z nią sprzeczasz, a gdy przychodzi co do czego to cuchnie od ciebie zazdrością na kilometr. Taj jak teraz. Z resztą, jeśli tak ci zależy na Hatake to po co umawiasz się z Sakurą?-spytał prawie wykrzykując ostatnie pytanie.
Sasuke-Po pierwsze Mari wcale mi się nie podoba i nie jestem zazdrosny. Po prostu wnerwia mnie to jak się zmieniła. A co do Sakury to...-kompletnie mnie zatkało. No bo po co ja się w ogóle męczę z Haruno? Przecież wczoraj miałem jej powiedzieć prosto w twarz, że to koniec. Że chodziło jedynie o to by Mari się nie wnerwiała. A zamiast tego znów się umówiłem z różowowłosą.
Sakura-Cześć chłopaki!-usłyszałem za plecami. Pięknie. Odwróciłem się do niej. Ubrała się tak jak zawsze z tą różnicą, że na szyi miała jakiś wisiorek z flakonikiem. No cóż. Trzeba przyznać, że wygląda całkiem ładnie. Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie co odwzajemniłem.
Sasuke-Cześć Sakura.-odpowiedziałem posyłając jej zadziorny uśmiech, na co lekko się zarumieniła. Cholernie słodko wygląda z tymi rumieńcami. Jak mogłem tego wcześniej nie zauważyć?
Naruto-Cześć Sakura-chan!-powiedział uśmiechając się do niej, co Sakura na szczęście zignorowała.
Sasuke-Pięknie dziś wyglądasz.-powiedziałem bez większego namysłu.
Sakura-Dziękuje Sasuke-kun.-powiedziała jeszcze bardziej się czerwieniąc i gdyby nie obecność Naruto bez wahania bym pocałował.
Naruto-Jeszcze trochę a zwymiotuje.-powiedział naburmuszony.Szybko mu jednak przeszło i znów się uśmiechnął -Ładny wisiorek Sakura-chan. Skąd go masz?-na to pytanie Sakura lekko się zdziwiła, jakby dopiero teraz przypomniała sobie, że go ma.-Mogę zobaczyć?-dopytał.
Sakura- Dostałam go od Mari, wczoraj przed naszą randką.-powiedziała zdejmując go i podając blondynowi. Lekko zakręciło mi się w głowie, jednak zignorowałem to.
Naruto-Fajny.-powiedział chcąc oddać przedmiot Sakurze, jednak na blondyna wpadł jakiś dzieciak, przez co Uzumaki upuścił naszyjnik, przez co flakonik lekko pękł w jednym miejscu. Dzieciak uciekł nim którekolwiek z nas zdążyło go zauważyć. Z resztą to nie ważne. Podniosłem przedmiot i od razu uderzyła mnie silna woń płynu, który był w środku. Omal nie wrzasnąłem rozpoznając ten zapach. Orochimaru stosował kiedyś serum by manipulować innymi. Choć szybko z tego zrezygnował to wpoił mi jak rozpoznać to świństwo bym nie zrobił z siebie bałwana. Ale jak widać Mari jest ponad to.  Spojrzałem znów na Sakurę. To co przed chwilą mnie w niej urzekało teraz, znów stało się irytujące. Obarczyłem ją pogardliwym spojrzeniem oddając brutalnie przedmiot, na co dziewczyna się zdziwiła.
Sasuke-Następnym razem jak będziesz przyjmowała od niej prezenty sprawdź czy nie są to jakieś cholerne specyfiki. Gdyby nie ten przeklęty eliksir w flakoniku nigdy bym na ciebie nie spojrzał. Z resztą co tu się dziwić. Tak irytująca i żałosna kretynka nie mogłaby mi się spodobać nawet po pijaku.-powiedziałem mając gdzieś, że dziewczyna jest bliska płaczu. Odwróciłem się i poszedłem szukać drugiej kretynki, którą zapewne uduszę. Jak mogła zrobić coś takiego?! Z resztą nawet mnie to nie dziwi. Westchnąłem starając się uspokoić gdy znikąd pojawił się Naruto, który przywalił mi z taką siłą, że straciłem równowagę i upadłem.
Sasuke-Co ci odbiło młotku?!-wrzasnąłem wycierając strużkę krwi, która popłynęła z moich ust. Walnął mocniej niż myślałem. Wstałem czekając na jakieś wyjaśnienia. Czy wszystkim dziś odbiło?
Naruto-Jesteś kompletnym dupkiem Uchiha. Jak mogłeś ją tak potraktować?
Sasuke-Tak? Powiedziałem prawdę. Jeśli już chcesz kogoś winić to Mari. To ona wpadła na ten debilny pomysł by dać Sakurze naszyjnik, który zrobił mi papkę z mózgu!-wydarłem się na niego. Już myślałem, że blondyn znów mnie walnie, lecz on jedynie się uśmiechnął i odwrócił.
Naruto-Mam ochotę na ramen.-powiedział zupełnie obojętnie, jakby stwierdził suchy fakt.
Poszedłem za nim bez słowa.
Sasuke-Przepraszam.-powiedziałem czując się winny. Tja. Tylko blondyn potrafi sprawić, że mam wrażenie jakbym pozabijał bezbronne szczeniaczki.
Naruto-Spoko, ale to nie mnie masz przeprosić.-odpowiedział zaczynając się śmiać. Westchnąłem. Ten gość mnie rozbraja. Najpierw jest wściekły, a potem zachowuje się jakby nigdy nic. Szliśmy w milczeniu co nie za bardzo mi przeszkadzało.
Mari- Muszę ci o czymś powiedzieć. Kiedy...-gdy usłyszałem jej głos odwróciłem się w kierunku budki z ramen. Nie no, to jakieś żarty?! Zamiast trenować wolała iść na jakąś schadzkę z tym gościem?! Nim dziewczyna skończyła mówić Naruto prawie, że wbiegł na bruneta, ledwo hamując, po czym oparł się o ramię chłopaka próbując złapać oddech. Ciekawe kiedy się tak zmęczył.
Naruto-Strasznie ciężko was znaleźć.-powiedział z uśmiechem.
Mari-Po prostu szukałeś w niewłaściwych miejscach.-powiedziała lekko zirytowana. Czyżbyśmy przerwali im jakieś ważne spotkanie. Mimowolnie się uśmiechnąłem, jednak szybko oprzytomniałem. Naruto odsunął się od Lukasa, gdy ten spojrzał na niego z politowaniem.
Sasuke-Nie byłoby problemu gdybyś nie zniknęła.-warknąłem wchodząc spokojnie. Tja. Spokojnie! Gdyby nie Naruto, pewnie bym się rzucił na Lukasa i to bez większych ceregieli. Odruchowo spojrzałem na brunetkę, przypominając sobie zajście z Sakurą. Nie wiecie jak bardzo żałuje, że nie można nikogo zabić wzrokiem. Gdyby to było możliwe Mari byłaby zabita już na co najmniej dwadzieścia różnych sposobów. Z drugiej strony ciekawe czy byłbym w stanie zmyć z tej jej buźki ten ironiczny uśmieszek. Trochę tortur na pewno dałoby radę. Westchnąłem, puki co zostanie to jedyni w sferze marzeń. Na razie.
Lukas- Niech zgadnę. Naruto Uzumaki  i Sasuke Uchiha?-spytał triumfalnym uśmiechem wyrywając mnie z myśli, na co Mari kiwnęłam twierdząco głową. -Z kim ty się zadajesz?-spytał się z troską i współczuciem ciągle się uśmiechając.
Mari-Co dzień zadaje sobie to samo pytanie.-powiedziała z tym swoim kpiącym, a zarazem ironicznym uśmiechem. Przynajmniej wiem co łączy te dwójkę. Obydwoje mnie wnerwiają.
Sasuke-Przypominam, że wciąż tu jesteśmy.-warknąłem widząc, że i Mari i Lukas mają kompletnie gdzieś naszą obecność.
Lukas-Nie da się nie zauważyć. Wciąż o tym przypominasz. -powiedział jak do małego dziecka, jakby chciał jeszcze bardziej mnie wnerwić.O ile to możliwe-Zluzuj majty i idź się wyżyć gdzie indziej, bo niszczysz nam atmosferę. -mówił z kpiną. Czyli jednak byli na randce. Jednak jakoś mi nie przeszkadza, że zniszczyłem im atmosferę.
Sasuke-Co to niby miało znaczyć?-spytałem wściekły z wzrokiem mówiącym "masz ostatnią szansę by się wycofać". Zamiast jednak ustąpić, Lukas wstał, z wojowniczym wzrokiem z którego można by wyczytać "a co mi zrobisz?". Mogę pewnie stwierdzić, że moja złość osiągnęła limit, więc tym bardziej nie zamierzam odpuścić mu tego niemego wyzwania. Obydwoje wyszliśmy na środek ulicy i stanęliśmy na przeciw siebie. Pokaże mu kto tu rządzi.
Mari-Dajcie spokój.-powiedziała idąc za nami i stając po środku. Jeszcze tego mi by się w to wtrącała. Skoro doprowadziła do tej sytuacji, to niech przynajmniej da spokój i zejdzie mi z drogi.
Naruto-Właśnie. Nie przesadzajcie.-powiedział z uśmiechem, jednak żaden z nas nie ustąpił. Wręcz przeciwnie. Wyjąłem swoją katanę, a Lukas dwa sai, które mają dłuższe ostrze od tych normalnych.
Lukas-Słyszałeś. Wycofaj się zanim ci coś zrobię.-powiedział pewny siebie. Na co uśmiechnąłem się zwycięsko. Czy on wie z kim zadziera?
Sasuke- Kto to mówi? Ładnie przeproś, a będę łaskawy. -powiedziałem z wielką pewnością siebie.Niech ten piesek, lepiej teraz się podda niż potem będzie żałować. Mimo moich słów z miny Lukasa jasno wyczytałem, że nie ustąpi. Jego sprawa. Bez większych ceregieli zaczęliśmy biec w swoim kierunku. Gdy już prawię miałem go na wyciągnięcie ręki i chciałem zadać pierwszy cios, praktycznie znikąd pojawiła się Mari między nami zatrzymując mocnymi uderzeniami, które sprawiły, że obydwaj odlecieliśmy robiąc w ziemi dwa głębokie i długie rowy. Podniosłem się na łokciach próbując zrozumieć, po co to zrobiła. Spojrzałem na nią jednak dziewczyna jedynie, obarczyła mnie i Lukasa pogardliwym spojrzeniem i po prostu odeszła bez słowa. Obserwowałem jej oddalającą się sylwetkę, po czym wstałem.
Naruto-Nic ci nie jest?-spytał podchodząc do mnie.
Sasuke-Nic mi nie jest.-odpowiedziałem przenosząc wzrok na bruneta.
Lukas-A mogło być tak pięknie.-powiedział sam do siebie.
Sasuke-Zwłaszcza gdybyś się nie pojawił.-mówiłem posyłając mu wrogie spojrzenie, które on zupełnie zlekceważył mając na ustach pewny siebie uśmiech.
Lukas- Mów sobie co chcesz. I tak nie zepsujesz mi faktu, że Mari idzie ze mną na misję. Zdziwiony?-spytał widząc moją minę, na fakt, że Hatake zgodziła się iść z tym palantem na misję.-Nie martw się zadbam o nią.-powiedział z zwycięskim uśmiechem po czym zniknął. Mimowolnie zacisnąłem pięści, lecz szybko się uspokoiłem rozluźniając się.
Sasuke-Wiedziałeś o tym?-na to pytanie Naruto jedynie przecząco pokręcił głową. Tja. Jest coraz ciekawiej.


********************************
Wieczór
*******************

Poprawiłam szelki plecaka stając obok frontowej bramy Konochy. Wzięłam tylko najpotrzebniejsze rzeczy więc plecak nie powinien mnie spowalniać. Cały dzień upłynął mi gorzej niż poranek. Pokłóciłam się z Saukrą, a ona wypuściła na mój temat plotki po całej wiosce przez co praktycznie nikt się do mnie nie odzywa. Nie wiem nawet czy mi to przeszkadza. Gorsze jest z pewnością to, że zaczynam łapać paranoję. Gdy chciałam chwilę odpocząć w domu omal nie rozwaliłam pokoju, bo ubzdurało mi się, że kogoś usłyszałam. Końcem końców okazało się, że moim prześladowcą zamiast Akatsuki jest Naomi, która w skrócie wytłumaczyła mi za co Haruno się na mnie wściekła. Westchnęłam widząc jak w moim kierunku idzie pan Kasumi i Lukas. Obydwaj wzięli nie za duże plecaki. Choć tak właściwie to Lukas niósł obydwa. Potem go w tym wyręczę.
Mari-Dobry wieczór.-powiedziałam gdy podeszli do mnie.
Kasumi-Dobry wieczór. Najlepiej będzie jak od razu wyruszymy.-na te słowa przytaknęłam i ruszyliśmy. Kasumi szedł lekko z przodu, a ja z Lukasem za nim.
Lukas- Ostatnio gdy rozmawialiśmy przerwano nam. Może w końcu powiesz co się stało?-spytał stanowczo, wiedząc, że nie mam ochoty na zwierzenia. Lukas jest czasami wkurzający, ale jest też moim przyjacielem. Mimo to nie zamierzam mówić mu o Akatsuki. Sama dam sobie radę. Nie potrzebuje pomocy. Nie chce pomocy.
Mari- Nic ważnego.-powiedziałam wyprzedzając go. Czas skupić się na misji...


Przepraszam za długą nieobecność oraz za błędy powstałe w tym rozdziale!
Przez długi czas miałam za wiele nauki, by skupić się na opowiadaniach, nie mówiąc już o tym, że już dwa razy wszystko mi się skasowało(po prostu się załamać). Teraz wracam do pisania na 100%. Tak więc to już publikuje i biorę się za pisanie kolejnej części.
Dziękuje za to, że wciąż tu jesteście :).




Sakura i Sasuke 

piątek, 16 stycznia 2015

Zmiany

Weszłam na pole od treningów lekko spóźniona, a przez lekko spóźniona rozumiem to, że jestem ostatnia. Na szczęście ciągle nie ma Kakashi'ego. Mimowolnie spojrzałam na Sasuke, jednak gdy brunet odwzajemnił spojrzenie, odwróciłam wzrok pochodząc do Naruto.
Mari-Pamiętaj o dzisiejszym ramen. -powiedziałam z uśmiechem.
Naruto-Już nie mogę się doczekać.-odpowiedział uśmiechając się od ucha do ucha.
Mari- Myślisz, że ile jeszcze będziemy czekać na Kakashi'ego?
Naruto-Jakąś godzinę, może pół.
Sakura-O czym rozmawiacie?-spytała nagle podchodząc.
Naruto-O niczym ważnym Sakurka- chan.-powiedział z lekkim rumieńcem. To nawet smutne i śmieszne. Hinata kocha się w Naruto, Uzumaki jest zabujany w Sakurze, a ta widzi tylko Sasuke, który jest skończonym dupkiem i nie kocha nikogo.
Sakura-To super. Na chwilę pożyczam Mari.-powiedziała mocno łapiąc mnie za nadgarstek i zaciągając na bok.
Mari-Co się stało?-na to pytanie różowowłosa spłonęła jeszcze większym rumieńcem niż Naruto przed chwilą i zamiast mi odpowiedzieć spojrzała na Sasuke, który rozmawia teraz z blondynem.
Sakura- Widziałaś jak Sasuke mnie wczoraj pocałował?-spytała jednak nie przyszło jej do głowy, by poczekać na odpowiedź.- Dziś zaprosił mnie na randkę. Wiem, że za bardzo się nie dogadujemy, ale potrzebuje pomocy, a reszta dziewczyn jest zajęta. Pomożesz? Proszę!-powiedziała robiąc minę zbitego szczeniaka.
Mari-Jasne.-odpowiedziałam z uśmiechem na co dziewczyna zaczęła się uśmiechać, skakać, a potem jeszcze mnie przytulać.-Sakura, zgadzam się ale już mnie puść, zanim padnę martwa.-na te słowa od razu się odsunęła z przepraszającym wzrokiem.
Sakura-Jeszcze raz dzięki.-powiedziała i odeszła na co ja westchnęłam. Uchiha nie wiem co kombinujesz ale będziesz miał przekichane jeśli ją skrzywdzisz. Gdy zobaczyłam, że Sasuke odszedł od Naruto i poszedł z lekkim uśmiechem do Sakury, podeszłam do blondyna.
Mari-O czym z nim gadałeś?
Naruto-Pytał co można by dać Sakurze na tą randkę. Trochę dziwnie się zachowuje.
Mari-Komu ty tu mówisz? Lepiej, żeby umawiał się z nią z czystym zamiarem bo inaczej zatłukę gnoja.
Naruto-Jak coś to ci pomogę. -powiedział klepiąc mnie po plecach. -Załatwimy go na cacy, że nie wstanie,
Mari- Trzymam za słowo.Trzeba tylko znaleźć miejsce gdzie nikt nie usłyszy jego krzyków.
Kakashi-Naruto, Mari planując morderstwo radzę wam być choć trochę bardziej dyskretnymi.-powiedział nagle pojawiając się za nami.
Mari-Nikt nie mówi o morderstwie. Co najwyżej o ciężkim pobiciu i zamknięciu w klatce z lwami. Oczywiście głodnymi.
Naruto-I to oczywiście część Mari, ja mam swój własny diaboliczny plan.
Sasuke-Diaboliczny plan czego?- powiedział podchodząc do nas z Haruno.
Naruto-Zjedzenia ramenu.-odpowiedział z kpiną, która do niego nie pasuje. Czuje sie trochę jakbym wylądowała w innej rzeczywistości. Naruto jest opryskliwy, a Sasuke i Sakura zaczęli się spotykać. Teraz tylko czekać na uczciwość oraz bezinteresowność Izumi i mogę przygotowywać się na koniec świata.
Kakashi-A wracając to tematu dzisiejszy trening odwołany. -na to zdanie wszyscy umilkliśmy i z powagą na niego spojrzeliśmy. To nie możliwe by bez przyczyny odwołał trening.
Sasuke-Niby dlaczego?-spytał obojętnie jakby miął kompletnie gdzieś czy trening będzie czy nie. Na te słowa Hatake wyjął trzy kartki.
Kakashi-Za niedługo jest egzamin na chunina jak pewnie wiecie Sasuke i Naruto jesteście jeszcze geninami i dobrze byłoby to zmienić. Jednak żeby iść dalej musielibyście znaleźć jeszcze jednego genina, a ponieważ zgodność drużynowa to priorytet. Obydwaj musicie się zgadzać co do trzeciej osoby, a następnie dziewczyny muszą potwierdzić wasz wybór. Macie na to dzisiejszy dzień. Jutro chce mieć już oddane wszystkie trzy formularze.-powiedział dając chłopakom formularze. Nikt nic nie powiedział. Umówiliśmy się jedynie na godzinę o której dadzą mi i Sakurze proponowanych członków, a potem już wspólnie wybierzemy jednego z nich. Jakieś pięć minut później siedziałam  z Naruto zajadając się ramen. Mi osobiście wystarczyła tylko jedna porcja, natomiast co do blondyna po piętnastej dokładce już przestałam liczyć. Coś czuje, że mój budżet w tym miesiącu będzie nieźle nadczerpnięty. Na szczęście znalezienie pracy nie jest dla mnie problemem. Jakaś dodatkowa misja, którą wykonam sama zajmie mi góra dwa może trzy dni, a jak się sprężę może uda mi sie wykonać ją w jeden dzień.
Naruto-Jestem pełny.-powiedział w końcu. Zapłaciłam pozbywając się większości kasy. Nigdy, ale to nigdy więcej nie stawiam temu żarłokowi jedzenia, a tym bardziej ramen. To już postanowione. Z Uzumakim gadaliśmy spacerując jeszcze z godzinę po czym się rozdzieliliśmy. Muszę przyznać, że z Naruto bardzo łatwo mi się rozmawia. Przynajmniej nie jest tak wnerwiający jak Sakura czy nie należy do skończonych dupków jak Sasuke. Rozejrzałam się po okolicy przypominając sobie o spotkaniu z Izumi. Wyjęłam z kieszeni kartkę, na której jest podane miejsce gdzie mamy się spotkać. "Las Śmierci". Na szczęście wiem gdzie to jest. Po dziesięciu minutach byłam na miejscu. Izumi stała oparta o siatkę oddzielającą Las Śmierci, by nikt nie proszony tam nie wchodził.
Izumi-Punktualna jak zawsze.- powiedziała z ironią.
Mari-Gadaj o co chodzi.-warknęłam. Jeśli chodzi o Izumi nie zdziwiłabym się gdyby to była pułapka.
Izumi-Matko jedyna. Gdzie ci tak śpieszno? Z resztą myślałam, że Sasuke przyjdzie z tobą.
Mari-Ciekawe po co?
Izumi-Przecież mówiłam, że ta informacja zaciekawi również i jego.
Mari-Przejdź do konkretów. O co chodzi?-mówiłam akcentując dokładnie każde słowo w pytaniu. Dziewczyna westchnęła i spoważniała.
Izumi-Zapewne wiesz, że za niedługo w Konoha będzie egzamin na chunina.
Mari-Tak.-odpowiedziałam krótko i rzeczowo.
Izumi-Akatsuki planują się na niego wkraść. Niestety nie udało mi się dowiedzieć jak. Wiem tylko, że wszystko mają już załatwione. Zgadnij kto jest ich celem.
Mari- Jinchuriki Kyubiego.-odpowiedziałam bez wahania. W końcu to już jest nadto oczywiste.
Izumi-Błąd. Tym razem to ty jesteś ich celem. Zdziwiona?-spytała widząc moją reakcję. Spoważniałam jeszcze bardziej, a moje mięśnie się napięły.
Mari-O czym ty do cholery pieprzysz? Czego niby by ode mnie chcieli?
Izumi- Tego już nie wiem. Z tego co wyciągnęłam to chcą cię zwerbować czy tego chcesz czy nie. Mają wysłać Itachi'ego i Kisame oraz trzeciego członka, ale nie wiem którego. Zaatakują podczas egzaminu, ale nie jestem pewna na którym etapie. Zapewne przy finałach.-na chwilę przerwała po czym głośno westchnęła- Nie lubimy się zbytnio, ale gdy dowiedziałam się, że w twojej ekipie jest dwóch geninów nabrałam wątpliwości czy przypadkiem nie zechcesz zdawać jeszcze raz i nie zrobisz z siebie jeszcze łatwiejszego celu. Dlatego, chce byś w zamian za te informacje nie startowała i to pod żadnym pozorem. -powiedziała w końcu.
Mari-Niby czemu miałabym startować?
Izumi-Bo idąc tu podsłuchałam twoich kolegów. Naruto i Sasuke, jak się nie mylę. Szukali cię, bo chcą byś przekonała Tsunade by pozwoliła ci startować jeszcze raz.
Mari-Głupota.-mruknęłam do siebie po czym na nią spojrzałam- Nikomu o tym nie mów.
Izumi-Jak chcesz i tak muszę już iść. Następnym razem znów będziemy rywalkami.
Mari-Się rozumie.-powiedziałam z uśmiechem, który dziewczyna odwzajemniła, po czym zniknęła. Westchnęłam drapiąc się po głowie. Coś czuję, że teraz będzie tylko gorzej. Odwróciłam się i skierowałam w stronę domu. Czego Akatsuki może ode mnie chcieć? Zapewne chodzi o jutsu dzięki, któremu ostatnio powstrzymałam Kyubiego. Mimowolnie przegryzłam dolną wargę. Za dużo powiedziałam? Mogłam być bardziej ostrożna. Kopnęłam jakiś kamyk przeklinając w myślach całą tą organizację. Po co w ogóle o tym myślę? Nie ważne kogo przyślą i tak nie będą w stanie mnie pokonać. Z moich myśli wyrwał mnie Naruto, który gwałtownie złapał mnie za ramię. Gdy tylko się zatrzymałam puścił mnie i lekko odsunął próbując wyrównać oddech. Chyba biegł za mną jakiś czas. Już po chwili podszedł również Sasuke.
Sasuke- Naprawdę go nie słyszałaś czy po prostu próbowałaś nas zignorować?
Mari-Zamyśliłam się. O co chodzi?-spytałam mając nadzieję, że Izumi jednak się pomyli.
Naruto-Mamy problem. Sprawdziliśmy wszystkich i nikt się nie nadaję, a po rozmowie z Tsunade okazało się, że przez to, że przez dłuższy nie pracowałaś jako shinobi, przynajmniej oficjalnie kiedy należałaś do Neko, możesz zdawać jeszcze raz. Więc jak?-powiedział pełen entuzjazmu.
Mari-Nie. Nie mam powodu by zdawać jeszcze raz.
Sasuke- Szczerze mówiąc myślałem, że się zgodzisz.
Mari-Więc się myliłeś. Skoro startowanie w tym egzaminie to nie jest misja to nic mnie nie zmusi.-mówiąc to odwróciłam się i odeszłam nie mam ochoty mówić im o tym czego się dowiedziałam. Przecież i tak nic mi się nie stanie. Po pięciu minutach byłam już w domu i leżałam na kanapie ślepo patrząc w sufit. Moje myśli ciągle krążyły wokół Akatsuki czy mi się to podobało czy nie. Może powinnam powiedzieć Tsunade o tym czego się dowiedziałam? W końcu podczas egzaminów będzie tu mnóstwo shinobi z różnych wiosek. Więc wejście nie będzie takie trudne, a przez to wioska stanie się łatwym celem. Westchnęłam po czym wstałam i skierowałam się do drzwi. Ledwo je otworzyłam a zobaczyłam Shizune.
Mari-Coś się stało?-spytałam spokojnie na co kobieta się uśmiechnęła. Ciągle nie rozumiem czemu nosi ze sobą tą świnkę.
Shizune-Tsunade cię wzywa.- lekko się zdziwiłam jednak nie dałam tego po sobie poznać idąc za brunetką. Nie wiem ile szłyśmy, lecz gdy stanęłyśmy Shizune nawet nie zapukała wpuszczając mnie do środka gdzie poza Hokage jest też Kakashi. Nic dobrego to nie zapowiada. Shizune zamknęła drzwi na klucz i podeszła do Tsunade.
Mari-Jakoś czarno widzę tą wizytę. -mruknęłam do bardziej do siebie niż do niej.
Tsunade- Wezwałam cię tu z dość poważnego powodu. Zapewne wiesz o zbliżającym się egzaminie na chunina. Prawda?
Mari-Tak ale ciągle nie wiem o co chodzi.
Tsunade- Podczas ostatniego egzaminu, Naruto stracił kontrolę nad chakrą dziewięcioognistego, dlatego chciałabym, żebyś zdawała jeszcze raz by go przypilnować. Oczywiście w ramach misji.
Mari-Odmawiam.
Tsunade-Powód?-spytała zdziwiona moją odpowiedzią. W mojej głowie zaczęły przelatywać różne scenariusze mojej odpowiedzi, aż w końcu wpadłam na ten właściwy. Przynajmniej mam taką nadzieję.
Mari-Dopiero co byłam liderką Neko i zabójczynią rangi S, a teraz mam zdawać na chunina? To poniżające.-odpowiedziałam pewna siebie nie tracąc powagi.
Kakashi-A tak na prawdę?-spytał dokładnie mi się przyglądając. Prychnęłam. Jak on śmie myśleć, że wie o mnie wszystko, że wie o mnie cokolwiek?!
Mari-Poza tym tego dnia jestem zajęta.
Kakashi-Czym?
Mari-Od kiedy muszę ci się spowiadać?-spytałam z drwiną i nie ukrywaną kpiną.
Kakashi-Od kiedy jestem twoim mistrzem.-na te słowa westchnęłam.
Mari-W dniu egzaminu na chunina mam wolne i chciałam iść do Sanchi -kolejna wymówka, którą ich nie przekupiłam. Matko boska uwierzcie w końcu w cokolwiek. Niech do środka wpadnie chmara uzbrojonych ninja, którzy mi pomogą. Błagam! Widziałam, jak Tsunade chce coś powiedzieć, lecz do środka wparował nagle jakiś shinobi z Konohy. Może nie jest to banda ninja, ale wrażenie i moment wejścia stworzył prawie taki sam efekt jakiego oczekiwałam.
Tsunade- O co chodzi?
-Dostaliśmy anonim zaadresowany do Hokage.-powiedział podając blondynce kartkę papieru złożoną na pół. Tsunade rozłożyła ją i zaczęła czytać, aż w pewnym momencie walnęła tak mocno w stół, że ten złamał się na pół.
Tsunade- W tej chwili masz zwołać wszystkich obecnych joninów, zebranie za dwadzieścia minut.- wydała mu rozkaz, na który mężczyzna przytaknął i opuścił pomieszczenie.
Kakashi-Co się stało?-spytał nim ja zdążyłam to zrobić.
Tsunade-Okazuje się, że Akatsuki zamierzają zaatakować podczas egzaminu na chunina i znaleźli na to jakiś sposób. Jeśli to prawda, będziemy mieli spory kłopot. Nie wydajesz się być zdziwiona?-ostatnie pytanie padło do mnie gdy na te wieści zacisnęłam pięści. Jak ta jędza mogła wygadać?!
Mari-No co? Niby dlaczego miałabym ukryć taką informacje?
Tsunade-Nikt nie powiedział, że ją ukryłaś.-powiedziała z miną "mam cię". Westchnęłam.
Mari-Niech będzie. Izumi powiedziała mi jakiś czas temu i z początku miałam ci powiedzieć, ale pomyślałam, że to będzie niezły sposób by wziąć odwet na Itachim za ostatnie. -na te słowa Tsunade westchnęła.
Tsunade- Weźmiesz udział w tym egzaminie ze względu na Naruto. Misja poziom S. To już powinno do ciebie pasować, no chyba, że jest coś o czym powinnam wiedzieć.- na te słowa zacisnęłam pięści.
Mari-Niech będzie.-mruknęłam zrezygnowana.-Mogę już iść?
Tsunade-Tak. -wyszłam trzaskając drzwiami i ruszyłam wkurzona przed siebie. Z chęcią cofnęłabym się i trzasnęła drzwiami jeszcze raz.Czy choć raz coś nie mogłoby pójść po mojej myśli?! Jak widać nie. Z drugiej strony, czemu w ogóle się tym przejmuję? Przecież i tak Akatsuki nie są wstanie mi zagrozić. Westchnęłam uspokajając się. Dopiero teraz dostrzegłam, że jestem już w centrum wioski. Powinnam już pójść do Sakury. Oj matko w co ja się wkręciłam? Dzisiejszy dzień na bank nie jest dobry. Wczorajszy z resztą też nie był. Gdy tylko  w myślach pojawił się pocałunek z Sasuke, potrząsnęłam głową próbując wyrzucić go z pamięci. Jak na złość brunet pojawił się parę metrów przede mną. Gdy tylko dotarło do mnie, że mnie jeszcze nie zobaczył skręciłam do jednego z zaułków przypierając do ściany. Im mniej się widzimy tym lepiej. Zwłaszcza, że dopiero co Sakura przestała się na mnie wkurzać. Tym razem nie zamierzam dostarczać jej prawdziwych powodów. Gdy tylko wyczułam, że się zbliża zrobiłam krok do tyłu.  Cholera na pewno mnie zauważy, bez namysłu schowałam się za jakimiś kartonami. Co ja do jasnej cholery robię?! Chowam się jak jakiś przedszkolak. Mari weź się w garść. Wyjdziesz przywalisz mu za ostatnie i odejdziesz jak dama. Uśmiechnęłam się i wstałam otrzepując spodenki. Odwróciłam się zamierając w miejscu. Dokładnie poczułam jak moje źrenice zwężają się gdy zobaczyłam parę milimetrów ode mnie te przeklęte czarne oczy oraz kpiący uśmiech.
Mari-C-Co ty do cholery robisz?!-prawie krzyknęłam gdy tylko udało mi się obudzić z paraliżu spowodowanego przez zaskoczenie. Jak mogłam go nie zauważyć? Na to pytanie brunet tylko jeszcze bardziej się uśmiechnął robiąc krok w przód. Odruchowo cofnęłam się uderzając plecami o ścianę. Kuso!
Sasuke- Ciebie też powinienem o to zapytać. Czyżbyś chciała powtórzyć wczorajsze?-ostatnie pytanie szepnął mi do ucha przybliżając się jeszcze bardziej i kładąc ręce po obu stronach mojej głowy, tak, że nawet nie mam jak się ruszyć.
Mari-Chrzań się Uchiha. Nie przywaliłam ci jeszcze tylko dlatego, że byłeś pijany. Teraz nie będę miała zahamowań.-powiedziałam starając się zabrzmieć najbardziej pewnie jak się da. Kompletnie nie rozumiem, dlaczego on się tak zachowuje. Odbiło mu do reszty? Chłopak przybliżył się na tyle, że jego oddech drażni moją skórę.Czemu go jeszcze nie odepchnęłam?
Sasuke-Czyżby? Z tego co pamiętam odwzajemniałaś każdy mój pocałunek z równym zapałem. Podobało ci się. Nie masz co zaprzeczać.- powiedział pewnie opierając swoje czoło o moje i wnikliwie patrząc mi w oczy. Okej. Mogę zaprzeczać, ale wiem, że byłoby to kłamstwo. Skarciłam się w myślach za to, że ten pocałunek rzeczywiście mi się podobał.
Mari-Byłam pijana. To nic nie znaczyło. Wciąż cię nienawidzę i to nawet bardziej niż na początku.
Sasuke-A ty znowu swoje.-mruknął chyba z lekka ironicznie.-Nienawidzisz klanu Uchiha, ale przypominam ci, że kiedyś łączyło nas całkiem sporo. Nie pozwolę ci o tym zapomnieć.
Mari- Nienawidzę cię nie tylko dlatego że jesteś Uchiha. Przypominam, że zdradziłeś Konohę, mordowałeś niewinnych, pracowałeś dla Orochimaru...-chciałam wymienić dalej, lecz mi przerwał.
Sasuke-Nie rozśmieszaj mnie. Sama nie jesteś lepsza. Łączy nas więcej niż myślisz.-powiedział pewnie.
Mari-Ciekawe co?
Sasuke-Obydwoje byliśmy świadkami morderstwa rodziców, byliśmy sami. Obydwoje w końcu stwierdziliśmy, że wioska, w której aktualnie byliśmy nie ma nam już nic do zaoferowania więc odeszliśmy. Różnica w tym, że ja dołączyłem do Orochimaru, a ty do Neko, ale nie wmówisz mi, że masz czyste ręce. Sama pewnie niejednokrotnie mordowałaś i to jeszcze za czasów gdy byłaś w Anbu Mgły. Ale końcem końców i tak obydwoje trafiliśmy do Konohy...- tym razem to ja przerwałam mu morderczym wzrokiem, który mówił"Jeszcze jedno słowo, a cię zabiję".
Mari-Nie myśl, że cokolwiek o mnie wiesz ty cholerny dupku. To prawda obydwoje widzieliśmy śmierć najbliższych, ale wszystko co było dalej to zwykłe kłamstwo. Ty zawsze mogłeś liczyć na pomoc innych, gdy ja byłam zdana na siebie. Mogłeś wybrać własną drogę, a mi narzucono dołączenie do Anbu i treningi poza granicami wytrzymałości. Gdy ty ignorowałeś wszystkich, którzy chcieli ci pomóc, ja musiałam stać się silna, by w końcu umieć się obronić przed mieszkańcami wioski.  Twoi przyjaciele, których nie zauważałeś zawsze byli gotowi ci pomóc, moi czekali na okazję by mnie zabić. Miałeś przy sobie Sakurę, która kocha cię całym sercem, Naruto, który wbrew pozorom cię podziwia i mojego wujka... ja nie miałam nikogo poza paroma osobami, z którymi mogłam widywać się po kryjomu raz na miesiąc. Gdy ty odchodziłeś wszyscy byli zdeterminowani by cię zawrócić, bo byłeś dla nich ważny, kiedy ja odchodziłam mieszkańcy winszowali, a Anbu mnie przeklinało, że razem ze mną znika jedyna osoba potrafiąca panować nad bestiami i z sharingan. Ich broń.... Byłeś u Orochimaru i zabijałeś dla treningów, dla misji, lecz mimo to Konoha wciąż o ciebie walczyła, ja będąc w Neko po raz pierwszy poczułam się bezpiecznie i NIE zabijałam kogo popadnie. Robiłam to najszybciej jak to możliwe i najrzadziej jak się dało, ale mimo tego byłam zabójczynią klasy S, gdy ty ciągle pozostawałeś mieszkańcem Konohy. I ostatnie. Ty dobrowolnie tu wróciłeś. Ja jestem tu, bo to był jedyny sposób, by reszta organizacji w końcu mogła spełnić marzenie stworzenia wioski. Mieliśmy ten sam początek, ale wszystko co było dalej jest zupełnie inne. Więc nigdy więcej nie waż się nas porównywać, ty chol...- nie skończyłam mówić gdy Uchiha znów mnie pocałował. Delikatnie z czułością.Przeklęłam się w duchu kiedy poczułam parę łez spływających po policzkach. Przynajmniej mam kolejny powód by go nienawidzić. Potrafi sprawić, że staje się słaba. Przerwałam pocałunek opuszczając głowę. Nie jestem marionetką, którą ten skurwiel może się bawić.
Mari-Zostaw mnie. Tylko o to cię proszę.-ostatnie zdanie powiedziałam najciszej jak mogłam. Brunet na to złapał mnie za podbródek i zmusił bym na niego spojrzała drugą dłonią delikatnie wycierając moje łzy.
Sasuke-Mari. Nigdy więcej już nie będziesz sama, bo nie zostawię cię nawet gdybyś mnie o to błagała. Cokolwiek zrobiłem czymkolwiek zasłużyłem sobie na twoją nienawiść, naprawię to. Zrobię dla ciebie wszystko, w końcu jesteśmy przyjaciółmi do końca świata.- powiedział spokojnie sprawiając, że jakąś bariera w mojej głowie zniknęła jak bańka mydlana, lecz słowa"przyjaciółmi do końca świata" ciągle rozbrzmiewają w mojej głowię. Dokładnie pamiętam jak powiedziałam je przy naszym ostatnim spotkaniu. Pamiętał? Zamknęłam oczy, zaciskając pięści. Mari opanuj się! Nienawidzę Uchihy i nie mogę o tym zapomnieć.
Mari-Puść mnie wreszcie. Obiecałam Sakurze pomóc jej przed randką. Dobrze ci radzę byś jej nie skrzywdził. -powiedział chcąc go wyminąć, lecz Sasuke złapał mnie mocno za nadgarstki i przyszpilił do ściany.-Puszczaj mnie!-wrzasnęłam wściekła.
Sasuke- Czy ty naprawdę nie widzisz jak się staram?-spytał zdenerwowany, jakbym to JA zrobiła coś złego.
Mari-Starasz?! Chyba żebym bardziej cię znienawidziła! Wczoraj potraktowałeś mnie jak rzecz, a dziś nie dajesz nawet odejść. Bawi cię to? Przypominam, że dziś masz randkę z Sakurą!
Sasuke- Myślisz, że dlaczego umówiłem się z Haruno? Zrobiłem ci, bo z jakiegoś zupełnie nieracjonalnego powodu, chcesz bym był miły dla Sakury. Więc proszę. Niech dziś myśli sobie cokolwiek chce, jutro wróci wszystko do normy.
Mari-Że co?! Nie możesz. Nie możesz się nią tak bawić. Czy ty w ogóle masz uczucia?
Sasuke-Jak widać nie. Dziś sprawie, że to będzie najlepszy wieczór w jej życiu, ale na nic więcej nie licz. Robię to tylko dla ciebie, ale jak widać nie mam co liczyć na wdzięczność.-powiedział ironicznie puszczając mnie i odchodząc. Zacisnęłam pięści i uderzyłam w mur za mną robiąc w gniecenie. Nie pozwolę mu na taką zabawę uczuciami Haruno. Ona za bardzo go kocha, a on wcale tego nie docenia, ale ja to zmienię. Czy to się podoba Sasuke czy nie, sprawie, że będzie zabujany w różowowłosej i to po uszy. Uśmiechnęłam się chytrze wychodząc i biegiem kierując sie do domu Sakury, po drodze jedynie na chwilę się zatrzymując by pogadać z Naomi, która dała mi małą paczuszkę, którą zostawiłam sobie na specjalne okazję. Takie jak ta. Gdy tylko byłam przed jej domem zapukałam w drzwi uspokajając oddech.
Sakura- Na reszcie jesteś.-powiedziała wpuszczając mnie do środka.-Zaczynałam się bać, że cię nie będzie.
Mari-Coś mnie zatrzymało-odpowiedziałam wchodząc za nią do pokoju, po którym walało się pełno ubrań.
Sakura-Kompletnie nie wiem w co się ubrać.
Mari-Serio? Masz sporo fajnych ubrań.-powiedziałam podnosząc jedną z bluzek.
Sakura- Dzięki. W takim razie ty coś wybierz, a ja idę wziąć szybki prysznic.-powiedziała wchodząc do łazienki i zamykając za sobą drzwi.  Westchnęłam zaczynając zbierać jej ubrania, które dosłownie były wszędzie. Te które mi się spodobały kładłam na bok, a resztę układałam w szafie. Gdy skończyłam  usiadłam na krześle i czekałam na różowowłosą. Co zajęło około godzinę. To miał być szybki prysznic? Gdy otworzyła drzwi z łazienki do pokoju dostała się para po gorącej wodzie. Dziewczyna wyszła w białym puszystym szlafroku, a z końców jej włosów kapały małe kropelki wody. Uśmiech nie schodzi jej z twarzy. Jeśli chodzi o strój wszystko co wybrałam zostało odrzucone. Zajęło to kolejną godzinę, a może dłużej nim udało nam się wybrać coś odpowiedniego.  W końcu obie doszłyśmy do kompromisu i jeśli chodzi o ubiór Sakura zdecydowała się na czerwoną bluzkę z długim rękawem odsłaniającą ramiona, czarne rurki i tego samego koloru szpilki.



Przeszła w nich parę kroków zawiązując opaskę tak samo jak zazwyczaj. Muszę przyznać, że w szpilkach porusza się z gracją i wrodzoną łatwością. Ja z pewnością połamałabym sobie w nich nogi. Jeśli chodzi o makijaż, tu okazało się, że mamy zupełnie inne poglądy. Chyba tylko cudem doszłyśmy do porozumienia i skończyło się na tuszu do rzęs, lekkim błyszczyku i zielonym cieniu do powiek. Wygląda teraz jak księżniczka. Co do biżuterii tu stanowczo weszłam ja wyjmując mały woreczek z aksamitnego materiału.
Sakura-Co to?
Mari- Na szczęście. Dopóki będziesz go nosić Sasuke będzie za tobą szalał jak nigdy.-powiedziałam z uśmiechem widząc jak dziewczyna wyjmuję naszyjnik z okrągłym flakonikiem, w którym jest zielony płyn. Oczywiście pominę to, że płyn znajdujący się w środku sprawi, że osoba, którą kocha odwzajemni jej uczucia. No cóż. Każdy zasługuje na szczęśliwy koniec.
Pomogłam jej zawiązać czarną tasiemkę i akurat w tym momencie usłyszałyśmy pukanie do drzwi. Zeszło nam szybciej niż myślałam. Sakura szybko wstała i zeszła na dół. Poszłam za nią jednak stałam w odpowiedniej odległości by zobaczyć reakcję Sasuke. Haruno otworzyła drzwi. Sasuke najpierw wydawał się zupełnie obojętny, lecz wystarczyło jedno spojrzenie by się uśmiechnął, a w jego oczach pojawiły się iskierki.
Sasuke-Pięknie wyglądasz.-powiedział czule, o co nigdy bym go nie podejrzewała. Sasuke Uchiha właśnie się zakochał. Kto by przypuszczał? Mimowolnie uśmiechnęłam się z kpiną widząc jak daje różowowłosej kwiaty.
Sakura-Dziękuje.-powiedziała rumieniąc się. Para zakochanych, lepiej jak zostawię ich samych. Zrobiłam już wszystko co mogłam zrobić.
Mari-Ja was już zostawię.-powiedziałam wymijając ich i wychodząc. Ani jedno z nich nie zwróciło na mnie uwagi. Obydwoje byli zapatrzeni w siebie jak w obrazek.  Westchnęłam widząc zachód słońca. Coś czuję, że będą mieli niezapomniany wieczór. Szłam spokojnym krokiem przed siebie, aż zauważyłam Naruto, który szedł z ponurą miną kopiąc jakiś kamyk.
Mari-Ohayo Naruto. Coś się stało?-spytałam podchodząc do niego.
Naruto-Ohayo. Nic ważnego. Po prostu przepytaliśmy wszystkich i nikogo nie mamy, a Sasuke zamiast pomagać poszedł na tą randkę. Bez trzeciego członka z egzaminów nici.
Mari-Jeśli chcesz to mogę wam pomóc. Już dawno nie miałam, żadnej porządnej walki, więc potraktuje egzaminy na chunina jako trening.-powiedziałam z uśmiechem, na co brunet mnie mocno uścisnął.
Naruto-Jesteś boska Mari-chan!-krzyknął uśmiechając się.-Masz tu formularz. Jutro trzeba go oddać, a ja teraz idę powiedzieć o tym Kakashi'emu!-powiedział dając mi kartkę i znikając. Westchnęłam. Zapowiada się ciekawy egzamin.

piątek, 26 grudnia 2014

Izumi wkracza do gry!

Kakashi -Chłopaki skupcie się!- krzyknął po raz kolejny to samo. Wczoraj wróciliśmy do Konohy, a dziś od rana mamy trening. To znaczy Naruto i Sasuke go mają, a ja z różowowłosą tylko obserwujemy. Kakashi dał blondynowi i brunetowi zadanie, że mają tak długo walczyć do momentu, w którym któryś nie zostanie pokonany dwa razy pod rząd. Puki co jest remis... Już sama nie wiem ile jest. Jedno jest pewne, im dłużej walczą tym więcej błędów popełniają. Obydwaj są już wykończeni, a ich chakra jest na wyczerpaniu. Ostatnio wygrał Naruto, więc jeśli znów pokona Sasuke będziemy mogli w końcu iść.
Sakura -Naruto poddaj się i tak nie wygrasz! Sasuke jest od ciebie lepszy!-krzyknęłam do liska. Nawet nie dziwi mnie, że dopinguję młodszemu z braci Uchiha. Chyba się już do tego przyzwyczaiłam. Odepchnęłam się od drzewa o które do tej pory się opierałam.
Mari-Tylko tak dalej Naruto! Jeszcze trochę a wygrasz! Pokaż, że nadajesz się na bycie Hokage a postawie ci tyle ramen ile będziesz mógł zjeść!-krzyknęłam ile miałam sił. Blondyn uśmiechnął się i wrócił do walki z podwójną siłą. Nie wiem czy to dlatego, że obiecałam mu ramen czy dlatego, że wspomniałam o byciu Hokage. Jeśli chodzi o Sasuke, to brunet chyba się przez coś zdekoncentrował. Zapewne przez zmęczenie. Nie ważne z jakiego powodu, ale stracił czujność pozwalając na to by Naruto zaatakował go rasenganem. Brunet pod siłą ataku poleciał kilkadziesiąt metrów dalej na drzewo. Walka skończona.
Kakashi- Bardzo dobrze Naruto, a ty Sasuke następnym razem nie opuszczaj gardy.-powiedział podchodząc do Naruto, obok którego już po chwili stał Sasuke. Sakura oczywiście bez wahania podbiegła do bruneta, ja natomiast podeszłam do liska.
Mari-Postawie ci to ramen, ale nie licz na to, że pozwolę się ogołocić do zera.
Naruto-Jasne. -powiedział z wielkim uśmiechem. -To jak idziemy?
Mari-Za godzinę. Najpierw idź się umyć i trochę odpocząć.
Naruto-Ale...
Mari-Bez ale. -powiedziałam przerywając mu.
Kakashi-Puki co trening na dziś zakończony. -nie czekając na ciąg dalszy tej wypowiedzi odwróciłam się i odeszłam. Mam parę spraw do załatwienia.

*******&*******

Zapukałam jeszcze raz w drzwi. Naruto nie dość, że nie przyszedł po godzinie do budki z ramen to na dodatek jak głupia czekałam tam na niego kolejne pół godziny. Może nawet bym się tak nie wściekła gdyby mnie nie olał i wreszcie otworzył te przeklęte drzwi. Walnęłam jeszcze raz z całej siły i znowu nic. Jak tak dalej pójdzie po prostu je wyważę. Okej ostatnia próba. Położyłam dłoń na klamce i nacisnęłam. Omal nie krzyknęłam z wściekłości gdy okazało się, że drzwi cały czas były otwarte. Westchnęłam starając się uspokoić by przez przypadek nie zabić Naruto gdy go spotkam. Weszłam do środka rozglądając się w okół i starając się usłyszeć gdzie jest. W końcu otwarte drzwi są jak zaproszenie, a nawet jeśli nie to mógł się nie spóźniać.  Dopiero po jakimś czasie usłyszałam dźwięk podobny do chrapania niedźwiedzia. Weszłam do pomieszczenia z którego dochodziły te dźwięki i przeżyłam prawdziwy szok. Bałagan jak po trzęsieniu ziemi i tornadzie, a po środku Naruto śpiący, a raczej chrapiący na środku łóżka. Chłopak nie dość, że chrapie, to jeszcze przytulając się do poduszki coś mruczał, jednak nie przysłuchiwałam się. W pokoju natomiast jest wszystko. Od jedzenia z przed tygodnia do ubrań, przez jakieś gramoty. Mimowolnie uśmiechnęłam się i podeszłam do chłopaka uważając by nic nie nadepnąć. Podobny bałagan widziałam tylko u siebie nim dołączyłam do Neko. Przykryłam chłopaka i dokładnie mu się przyjrzałam. Skąd o n bierze tyle siły mimo, że mieszkańcy mieli go gdzieś? Westchnęłam wychodząc  i kierując się do kuchni gdzie znalazłam jakąś kartkę i długopis. Krótka wiadomość. "Kiedy się wyśpisz i zgłodniejesz daj znać, a nawet o północy pójdziemy na ramen. Mari." Przykleiłam liścik do lodówki i chwilę później już wychodziłam na zewnątrz. Oczywiście zbyt pięknie byłoby gdybym po zamknięciu za sobą drzwi nie zauważyła Sasuke.
Sasuke-Co robiłaś u Naruto?- spytał dokładnie mnie obserwując. Mimowolnie uśmiechnęłam się tajemniczo i go minęłam.
Mari-Nie twój interes. -odpowiedziałam schodząc na ulicę. Już myślałam, że sobie odpuścił gdy nagle poczułam szarpnięcie za nadgarstek. Odwróciłam się do bruneta i wyrwałam rękę.
Sasuke-Gadaj. -wydał rozkaz tonem nieznoszącym sprzeciwu.
Mari-Pieprz się.- odpowiedziałam hardo odwracając się z chęcią odejścia, jednak on znowu mnie zatrzymał. -Po co chcesz to wiedzieć?
Sasuke-Ciekawość.-powiedział ciągle mnie trzymając za nadgarstek, tym razem na tyle mocno bym się nie wyrwała.
Mari-Ciekawość to pierwszy stopień do piekła.
Sasuke-Zaryzykuje, a teraz powiedz. - równie dobrze mogłabym mu nagadać co tylko chce, lecz wiem jedno. Im dłużej będę grać tym dłużej on nie da mi spokoju. Gdybym miała ochotę mogłabym się z nim pobawić.
Mari-Nic wielkiego. Spóźnił się wiec poszłam zobaczyć co się stało, a kiedy zauważyłam, że śpi zostawiłam mu liścik i wyszłam. Ot co. Wielka tajemnica rozwiązana, a teraz mnie puść.- nim chłopak wykonał moje polecenie minęło parę sekund, w których dokładnie mnie obserwował doszukując się kłamstwa. Jednak w końcu westchnął puścił mnie i sam odszedł. Co on do cholery chciał osiągnąć? Nic mi nie przyjdzie z myślenia o tym. Wolnym krokiem zaczęłam kierować się w stronę swojego domu. Przynajmniej do momentu, w którym nie zauważyłam biegnącej w moim kierunku Ino. Blondynka uśmiechnęła się i pomachała do mnie.
Ino-Cześć! Wszędzie cię szukałam. Widziałaś już Sasuke?-spytała próbując złapać oddech.
Mari-Tak widziałam go, ale nic ciekawego to on mi nie powiedział.
Ino-Serio? Pewnie nie dałaś mu dojść do słowa.-powiedziała jakby wszystko było moją winą, a Uchiha był uosobieniem anioła. -No nie ważne. Dziś wieczorem jest u mnie małe przyjęcie. Tylko osoby z zaproszeniem. Obecność obowiązkowa.-mówiąc to dała mi białą kopertę, w której zapewne jest zaproszenie. Już chciałam odmówić, gdy blondynka odwróciła się i gdzieś pobiegła. No cóż. I tak nikogo nie zdziwi brak mojej obecności.

*******&*******

Jeszcze raz spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Czerwona bluzka bez ramiączek wiązana na szyi z dekoltem, która odsłania pół pleców, dżinsy przedarte przy kolanach, czarne kozaczki na niskim obcasie i włosy związane w koka. Jakim cudem dałam się na mówić? No cóż. To raczej Kiba mnie namówił, a ja wciąż nie wiem jak mu się to udało. 
Mari- Żałosne.-mruknęłam do siebie. Westchnęłam i wyszłam. Po piętnastu minutach na prawdę wolnego marszu w końcu doszłam. Wzięłam głębszy wdech dla uspokojenia i zapukałam w drzwi. Błagam niech się okaże, że pomyliłam domy i się zgubiłam. Przynajmniej będę mieć wytłumaczenie. Na moje nieszczęście już po chwili drzwi otworzyła mi Ino.
Ino-Dobrze, że przyszłaś. Wszyscy już są. Chodź.-powiedziała wpychając mnie do środka, a następnie do ogrodu, gdzie zrobili sobie grilla. Chłopcy o czymś dyskutowali z resztą jak dziewczyny. Większość osób zajęła miejsca na leżakach, Naruto robi chyba za kucharza, lecz marnie to widzę. Natomiast Sasuke, Neji i Kiba grają w siatkówkę przeciw Tenten, Sakurze, Hinacie. To też kiepsko się zapowiada. Głównie dla dziewczyn, ale kto by się przejmował. Usiadłam na leżaku obok Shikamaru i spojrzałam na gwiazdy.
Shikamaru-Ty też nie miałaś zamiaru przyjść?- spytał znudzony. To akurat mogłam przewidzieć.
Mari-Zmusili mnie. A ty?
Shikamaru-Ino nie dawała mi spokoju. To było tak męczące, że zgodziłem się dla świętego spokoju. -powiedział patrząc na blondynkę, by przypadkiem nie podsłuchała. Wątpię by cokolwiek usłyszała. Obecnie rozmawia z Sai'em i widać, że jest tą rozmową pochłonięta i to całościowo.
Mari-Mnie namówił Kiba. Użył szantażu, więc przyszłam dla świętego spokoju.-mruknęłam, na co chłopak dziwnie na mnie spojrzał, a następnie na Kibe, jednak nie zwróciłam na to zbytniej uwagi. Wstałam i podeszłam do Naruto zobaczyć jak idą przygotowania.
Naruto-Ohayo Mari-chan. Przepraszam za to spóźnienie.
Mari-Nic nie szkodzi. Tak słodko spałeś, że ci już dawno wybaczyłam.-powiedziałam z uśmiechem. Na co blondyn na chwilę lekko się zarumienił.-Co powiesz na ramen jutro od razu po treningu?
Naruto-Nie mogę się doczekać. A właśnie. Miałem ci coś powiedzieć ale zapomniałem.-mruknął raczej do siebie niż do mnie.
Mari-Powiesz mi jak ci się przypomni. Z resztą coś czuję, że jutro po ramen idziemy do ciebie robić porządki. Myślałam, że zejdę na zawał gdy zobaczyłam ten bałagan.
Naruto-Serio? Chcesz mi pomóc?-spytał trochę podejrzliwie.
Mari-Uwierz widziałam gorsze przypadki.-między innymi u siebie w pokoju, kiedy mieszkałam we Mgle, ale tego już nie zamierzam zdradzać.
Naruto-Jesteś boska!-krzyknął przytulając mnie z całej siły. Ledwo łapię oddech lecz Uzumaki zdaje się tego nie zauważać.
Mari-Jak mnie udusisz to ci w niczym nie pomogę.-mruknęłam wyswobadzając się z uścisku. Akurat w tym momencie Sasuke zaserwował tak mocno piłkę, że dziewczyny nawet nie zauważyły kiedy uderzyła ona o ziemie na ich części boiska.
Sasuke- Koniec gry.-powiedział zupełnie obojętnie schodząc z boiska i biorąc butelkę z wodą. Inni poszli w jego ślady.
Ino-Super w takim czasie kto chce zagrać w butelkę?-powiedziała machając szklaną, pustą butelką bez etykiety.
Mari-Pass.-powiedziałam kładąc się na leżaku i zamykając oczy. Po cholerę tu przychodziłam. Jedyne co nie pozwala mi zasnąć to muzyka, którą włączyła blondynka. Z tego co słyszałam mało komu spodobał sie pomysł zagrania w butelkę.
Ino-Oj nie bądźcie tacy. Mari jest nowa a gra w butelkę to świetny sposób na poznanie się. Poza tym chodzi jedynie o zabawę.-mówiła prosząc wszystkich. Reszta wymieniła ze sobą spojrzenia, a ja jedynie westchnęłam.
Mari-Jeśli obiecasz, że już nigdy więcej nie będę musiała przychodzić na te przeklęte imprezki to mogę się zgodzić. Ale jedynie na prawdę i wyzwanie, bez idiotycznych i niemoralnych wyzwań i pytań.
Ino-Słowo.- na to słowo nagle inni dodali swoje zastrzeżenia do tej gry i tak stworzyliśmy kilka zasad do jednej głupiej gry. 1. Zero wyzwań, w których trzeba się rozbierać.-to nawet rozumiem. 2. Pocałunek jest tylko i WYŁĄCZNIE  miedzy osobami różnej płci.-z jednej strony trochę żałuje bo to by było nawet niezłe widzieć jak Sasuke całuje się z innym chłopakiem, aż żałowałabym, że nie mam aparatu. 3. Całus ma trwać co najmniej pięć sekund i obowiązuje tylko jeśli ktoś wykręci drugą osobę trzy razy pod rząd- prawie niemożliwe więc nie mam się czym martwić.4. Brak pytań o misje, zadania, drużyny itp.- ja wprowadziłam tą zasadę, nie zamierzam odpowiadać co robiłam w Neko czy we Mgle. 5. Jeśli ktoś ma jakieś zastrzeżenia co do moralności czy wykonalności zadań, pytanie/wyzwanie może zostać jednomyślnie anulowane.  Może być. Wszystkie zasady wszystkim odpowiadają. Pierwsze partię były nudne, ale po dwudziestu minutach i paru butelek sake "niewiadomego" pochodzenia wszystko się rozkręciło. Co do alkoholu jestem pewna, że Naruto i Kiba zwinęli go Tsunade i że jutro z tego powodu będzie niezła awantura.
Naruto-Wyzwanie!-krzyknął kiedy butelka zakręcona przez Shikamaru stanęła na nim.Brunet jedynie westchnął. Już parę razy podkreślił, że ta gra jest "upierdliwa".
Shikamaru-Stań na parę sekund na rękach i miejmy to już za sobą.- Naruto oczywiście bez problemu wykonał to polecenie z uśmiechem na ustach. Nawet szpanował stając na jednej ręce, jednak skończyło się to wywrotką. Za dużo alkoholu. W końcu wrócił na miejsce i zakręcił butelką, która zatrzymała się na Sasuke.
Naruto-Prawda czy wyzwanie?
Sasuke-Znając twoje głupie pomysły lepiej jeśli wybiorę prawdę.- powiedział z kpiącym uśmiechem, który blondyn odwzajemnił. Ta coś czarno to widzę.
Naruto-Która z dziewczyn najbardziej ci się podoba?-spytał z miną jakby obmyślił iście genialny plan zemsty.
Sasuke-Żadna.- wyraz jego twarzy mówi jasno, że jest wściekły.
Naruto- Oj musisz jakąś wybrać. No chyba, że tchórzysz. -mówiąc to zaczął udawać kurczaka, jednak szybko przestał gdy dostał od Uchihy w łeb. Brunet rozejrzał się po wszystkich, pewnie myśląc o konsekwencjach wyboru. Spojrzałam na niego z miną "choć raz zrób to o co cię proszę" a następnie mój wzrok przeniósł się na Sakurę, która siedzi w stosunku do Sasuke, przede mną więc nawet tego nie zauważyła.Chłopak westchnął.
Sasuke- Sakura.- powiedział w końcu czym chyba wszystkich zdziwił. Różowowłosa od razu się zarumieniła.
Sakura-J-ja?- spytała niepewnie, jakby myślała, że się przesłyszała.
Sasuke-Tak. Dobrze słyszałaś.-powiedział zupełnie obojętnie biorąc kolejny łyk sake. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Nareszcie. Choć jeden jedyny raz zrobił coś co mnie nie wkurzyło. Teraz to brunet zaczął kręcić butelką. Fart chciał, że wylosował Sakurę. No cóż. Według zasad musi kręcić jeszcze raz i albo dojdzie do trzech pod rząd, albo zada Sakurze pytanie lub wyzwanie. Gdy zauważyłam, że butelka ma się zatrzymać tuż przed Sakurą, delikatnie jej pomogłam tworząc niewidoczne dla oka niteczki chakry. Za trzecim razem zrobiłam tak samo. No cóż. Szczęściu trzeba czasem pomóc, nawet jeśli nie jest to w 100% fair.
Kiba- No, no Sasuke. Teraz masz okazję pocałować wybrankę swego serca.- powiedział powstrzymując się od śmiechu. Sakura spłonęła rumieńcem, a Sasuke spojrzał najpierw wściekły na Kibe, a następnie na mnie. Skapnął się? Chyba nie. Już po sekundzie, albo krócej jego złość zniknęła zastąpiona przez tajemniczy uśmiech. Już po chwili bez jakichkolwiek wątpliwości pocałował Sakurę. I nie był to krótki i przelotny buziak, a długi i namiętny pocałunek. Naruto zagwizdał, a Ino i reszta dziewczyn zaczęły chichotać. Dopiero po jakimś czasie przestali się miziać. Na zakończenie Sasuke delikatnie pocałował Sakurę w policzek i dopiero wtedy wrócił na swoje miejsce.
Sasuke-Teraz twoja kolej Sakura. -powiedział spokojnie jakby nigdy nic. Dopiero teraz zielonooka wyrwała się z letargu i chwyciła za butelkę, która już po chwili zatrzymała się na mnie.
Mari-Pytanie.-powiedziałam widząc, że Sakura buja w obłokach. Może jednak troszeczkę przesadziłam doprowadzając do tego pocałunku.
Sakura- Co najbardziej lubisz?-po jej minię widzę, ze to było pierwsze pytanie z brzega, ale wcale się tym nie przejmuję.
Mari- Trening.-odpowiedziałam bez wahania. Już chciałam zakręcić gdy do moich nozdrzy doszedł dość nie przyjemny zapach spalenizny. Mimowolnie spojrzałam na grill, z którego zaczęły się wydobywać gęste czarne chmury. -Naruto chyba zapomniałeś wyłączyć grill.-powiedziałam wskazując na urządzenie. Blondyn zrobił przerażoną minę i szybko podszedł do grilla. Już chciał otworzyć ale powstrzymał go Sasuke.
Sasuke-Jeszcze tego brakuje by ogień buchnął ci w twarz.-powiedział zupełnie spokojnie odsuwając blondyna i ostrożnie otwierając klapę. Ogień rzeczywiście gwałtownie się zwiększył ale nieznacznie. Pewnie gdyby Uzumaki otworzył gwałtownie klapę jak to miał zrobić to byłby dużo gorszy efekt niż jeszcze większa chmara dymu. Obydwaj szybko zgasili wszystkie płomienie.
Naruto-I po wyżerce.-mruknął zrezygnowany opuszczając głowę.
Ino-Nie może być aż tak źle.
Kiba- Ale jest.-mruknął gdy podszedł do chłopaków. -Mamy coś jeszcze.
Ino-Chyba tylko paluszki. Ale poczekajcie chwilę skoczę do sklepu...
Mari-Ja to zrobię. Pójdzie mis szybciej niż tobie.
Ino-Serio? Dzięki, poczekaj chwilę, a przyniosę ci pie...-nim zdążyła powiedzieć delikatnie przesunęłam prawą stopę i zniknęłam im z polu widzenia. W ciągu paru sekund znalazłam się przed najbliższym sklepem. Mimowolnie oparłam się o ścianę gdy zakręciło mi się w głowię. Rada na przyszłość- sake plus super szybkość nie idą ze sobą w parzę. Gdy mi przeszło weszłam do środka i rozejrzałam się. Okej szybkie zakupy, trochę burgerów i mogę iść. Jak postanowiłam tak zrobiłam. Kupiłam wszystko co było potrzebne na grilla plus miętówki, które schowałam do kieszeni spodni. Tylko tego brakowało by było czuć ode mnie alkohol. Podsumowując zakupy i dotarcie do domu Ino razem zajęły mi mniej niż pięć minut. Położyłam wszystko na stole i położyłam się na leżaku.
Ino-Dzięki. Gdybyś poczekała dałabym ci pieniądze.- powiedziała gdy Kiba brał sie za nową porcję. Choć Naruto chciał się zrehabilitować to skutecznie mu to uniemożliwiła pięść Sakury.
Mari-Nie trzeba. Teraz mam pretekst do wzięcia dodatkowej misji.-mruknęłam wstając i siadając w okręgu tak jak poprzednio. Zakręciłam butelką, która wypadła na Ino. Westchnęłam.-Prawda czy wyzwanie?
Ino-Prawda.-odpowiedziała uśmiechając się łobuzersko.
Mari-Po cholerę zrobiłaś to przyjecie?-spytałam na odczepnego.
Ino-Dla rozrywki.- choć zauważyłam w jej oczach, że kłamię, postanowiłam nie drążyć tematu. Teraz to Yamanaka zakręciła i wylosowała Sai'a. Drugi i trzeci raz skończyły się tak samo. Pomału podejrzewam, że już nikt nie gra uczciwie. Pocałunek tej dwójki był krótszy od tego Sakury i Sasuke, ale wydaje mi się że i Ino, i Sai są tak samo zadowoleni. Potwierdzeniem tego są rumieńce na twarzy tej dwójki. Sai już chciał zakręcić lecz zamiast tego spojrzał gdzieś za mnie, a jego mięśnie się napięły. Odwróciłam się i spojrzałam w tym samym kierunku. Omal nie rzuciłam najbliższą rzeczą jaką miałam pod ręką gdy ją zobaczyłam. Jak ta zdzira ma czelność pokazywać mi się na oczy. Wstałam i spojrzałam na nią wrogo. Dziewczyna zeskoczyła i podeszła do mnie.
Mari-Masz tupet by się tu pokazywać.-warknęłam z morderczym wzrokiem, na co ona uśmiechnęła się przyjaźnie.
Izumi- Zawsze byłaś wrogo nastawiona do innych Mari, ale mogłabyś chociaż udawać, że się cieszysz na mój widok. -powiedziała niewinnie. Dokładnie jej się przyjrzałam. Trochę się zmieniła. Zapewne tylko z wyglądu. Dam sobie głowę uciąć, że w środku ciągle jest tą samą zdradziecką zdzirą, która żyję z misją by mnie pokonać. Jednak ja nie należę do osób, które łatwo się poddają.
Mari-Gadaj czego chcesz?-powiedziałam hardo.
Izumi- Nic się nie zmieniłaś. Od razu przechodzisz do konkretów. Ja natomiast stawiam na dobre wychowanie, więc może najpierw przedstawiłabyś mnie znajomym?
Mari-Dobre wychowanie? Żartujesz sobie? Co dobrego jest w kradzieży jutsu i sprzedawania go w Akatsuki?!
Izumi- Chciałam z tym poczekać, ale jak chcesz to masz. Dzięki tej sprzedaży dowiedziałam się bardzo pożytecznych rzeczy o tej organizacji i dla ciebie i dla Sasuke. Ale zwłaszcza dla ciebie. Tyle, że to rozmowa w cztery oczy. Z chęcią pogadałabym dzisiaj, ale jesteś pijana i możesz to źle zrozumieć, dlatego pogadamy jutro. -mówiąc to wyjęła jakąś kartkę i dała mi ją. Oczywiście. Izumi ma dar do kradzieży i wyciągania informacji, jednak nigdy się nie myli. Ciekawe co będzie chciała w zamian? Na pewno zażąda czegoś co mi się nie spodoba. Schowałam kartkę do kieszeni spodni i spojrzałam na nią podejrzliwie.
Mari-Zgoda. Mam nadzieję, że się nie zawiodę.
Izumi -Będziesz zadowolona i to bardzo.-powiedziała po czym zniknęła. Westchnęłam rozluźniając się. Po czym spojrzałam na resztę. -Super impreza, ale mam serdecznie dość. Widzimy się jutro.-powiedziałam i nie czekając na odpowiedź wyszłam. Spokojnym krokiem szłam wzdłuż jednej z ulic Konohy, myśląc o tym jak daleko Izumi posunie się tym razem. Zawsze chce czegoś co jest dla mnie ważne, a ja zawsze się zgadzam, po czym robię coś co ją zaboli trafiając w jej czuły punkt. Schemat, który nigdy nie kończy się dobrze dla żadnej ze stron. W końcu obie coś tracimy. Z drugiej strony dzięki ciągłej rywalizacji obie stajemy się lepsze. No przynajmniej jeśli chodzi o umiejętności. Z charakteru obie jesteśmy tak samo podłe choć trudno mi to przyznać. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za nadgarstek i zaciąga do jakiego zaułku. Nim zdążyłam zareagować ktoś przyszpilił mnie do ściany twarzą do muru i wykręcił rękę do tyłu. Spróbowałam się szarpnąć jednak jest to na nic. Przez chwilę myślałam, że to Izumi, jednak napastnik jest za silny. Z pewnością mężczyzna. Gdy poczułam ciepły oddech na mojej szyi przestałam się szarpać.
Sasuke -To co zrobiłaś bardzo mi się nie podoba i z pewnością nie puszczę ci tego płazem.-szepnął mi do ucha zimnym tonem drażniąc moją skórę swoim oddechem. W jego głosie jest coś czego nie mogę określić. Coś co mnie niepokoi, a może nawet trochę przeraża, a tak dłużej nie może być.
Mari -Sasuke ty pieprzony dupku puszczaj mnie.-powiedziałam próbując się wyrwać jednak on jeszcze mocniej wykręcił moją rękę. Mimowolnie syknęłam z bólu.
Sasuke- Najpierw musisz mnie ładnie przeprosić za majstrowanie przy butelce.-odpowiedział z kpiną. Czy mi się wydaję czy ta cała sytuacja go śmieszy?
Mari-Zapomnij.-mruknęłam, za co chłopak jeszcze mocniej ścisnął moją rękę.
Sasuke- Mogłabyś powtórzyć?
Mari-Dobra.-krzyknęłam w końcu, wiedząc, że i tak nie wygram.-Przepraszam.-powiedział spokojnie, na co brunet mnie puścił. Odwróciłam się z zamiarem przywalenia mu, jednak szybko złapał moje nadgarstki i znowu przyszpilił do ściany, teraz przynajmniej mogę mu spojrzeć w twarz z morderczym wzrokiem. -Mam nadzieję, że będziesz się za to smażył w piekle, bo gdy się w końcu wyrwę po prostu cię zabiję.
Sasuke- Marzenie ściętej głowy-powiedział z kpiną.- Nie dość, że dla CIEBIE powiedziałem, że to Sakura mi się najbardziej podoba, za co powinienem cię zatłuc, to jeszcze manipulowałaś przy tej cholernej butelce, bym ją pocałował. I nie myśl, że puszczę ci to płazem moja droga. Teraz dam ci wybór i radzę ci dobrze się zastanowić. Jutro z samego rana pójdę do Sakury i powiem jej jaka jest prawda plus dodam coś od siebie. Uwierz, że po tym co zrobię ta dziewczyna będzie miała bardzo, ale to bardzo zniszczoną psychikę. Z tego co zauważyłem na pewno będziesz chciała tego uniknąć, dlatego mam dla ciebie inną propozycję, która bardziej przypadła mi do gustu.- powiedział z kpiącym uśmieszkiem.
Mari-Czego chcesz?-spytałam przestając się wyrywać. Sasuke zamiast mi odpowiedzieć pochylił się nade mną. Nim zdążyłam się połapać o co chodzi nasze usta złączyły się w pocałunku. Nawet nie wiem dlaczego go nie kopnęłam za to w czułe miejsce. Czyżby aż tak zależało mi na tym by Sakura nie została jeszcze bardziej zraniona? Przecież nawet jej nie lubię. Mimowolnie zamknęłam oczy starając się jak najbardziej zapomnieć, że całuje się z Uchihą. Nie spodziewałam się, że Sasuke może być tak delikatny i czuły. Do tej pory myślałam, że on wcale nie ma uczuć. Zaczęłam odwzajemniać każdy jego pocałunek. Co więcej pogłębiłam go co chyba spodobało się brunetowi. Chłopak mnie puścił, a jedna z jego dłoni znalazła się na moich plecach, a druga z tyłu mojej głowy. Odwzajemniłam ten gest oplatając rękami jego szyje. Przeczesałam palcami jego włosy, przyciągając chłopak jeszcze bliżej siebie. Nasze pocałunki pomału stały się coraz bardziej namiętne i zachłanne. Jego język delikatnie przejechał po mojej wardze po czym wdarł się do moich ust, badając ich wnętrze.Przez myśl przeleciał mi by go ugryźć, jednak zrezygnowałam z tego. Już po chwili nasze języki połączyły się w wspólnym, namiętnym tańcu, a pocałunki tylko zyskały na silę. Chłopak przejechał delikatnie opuszkami palców po moim karku sprawiając, że po moich plecach przeszedł przyjemny dreszcz. Przycisnął mnie do siebie, tak,że nasze ciała nie dzieli nawet centymetr odległości. Oderwaliśmy się od siebie dopiero gdy zabrakło nam tchu. Opuściłam głowę ciężko dysząc i próbując złapać oddech. Dopiero gdy zaświtało mi w głowię, że właśnie całowałam się z Uchihą, którego nienawidzę odsunęłam się.
Mari-Jesteś cholernym dupkiem Uchiha.-powiedział twardo wycierając usta, na co on kpiąco się uśmiechnął.
Sasuke -Mówisz jakby ci się nie podobało, a dobrze wiemy, że było inaczej. -mówił pewny siebie.
Mari-Chrzań się. -warknęłam.
Sasuke-Jak chcesz. Możemy uznać, że jesteśmy kwita, Mari.-powiedział bez słowa odchodząc. Chwilę tak stałam nim to wszystko poukładało się w mojej głowię. Gdy tylko tak się stało ze złości walnęłam pięścią w mur. Uchiha Sasuke masz moje słowo, że się zemszczę. Możesz być tego pewien.

środa, 3 grudnia 2014

Sanchigakure-Wioska Marzeń

Szliśmy w całkowitym milczeniu, które pomału doprowadza mnie do szału. Okej, zazwyczaj lubię spokój i cenię małomówność , ale to wygląda jak cisza przed burzą. Zapewne zamiast deszczu polecą kunai i shurikeny. Mam tylko nadzieję, że do tego nie dojdzie. Z resztą czego ja się obawiam? Przecież to nie dzieci. Chociaż z drugiej strony...Mimowolnie spojrzałam się na nich i opuściłam głowę. Zapanowanie nad nieobliczalnymi pomysłami Isao jest trudne, a co dopiero z innymi. Westchnęłam uspokajając się. Jestem przewrażliwiona, a wszytko przez tą przeklętą walkę z Akatsuki. Nie dość, że dałam się tak łatwo zaskoczyć to Itachi bez problemu za mną nadążył, a to było jak kopniak w moje ego. Bardzo mocny i bolesny kopniak. Odruchowo kopnęłam kamyk, który znalazł się pod moimi nogami. Lekko się uśmiechnęłam na myśl, że zamiast tego kamyka mogłabym kopnąć jednego z braci Uchiha, albo obydwu na raz.
Naruto-A więc Mari. Skąd masz sharingan?-spytał przerywając ciszę.Spojrzałam na niego. Po spojrzeniach innych widać, że też ich to interesuje. Szczerzę mi ten fakt wypadł z głowy.
Mari-Urodziłam się z nim. -odpowiedziałam spokojnie.
Sasuke-Jak to?-nic nie powiedziałam na to pytanie, zupełnie go ignorując.
Naruto- Myślałem, że tylko osoby z klanu Uchiha się rodzą z sharingan, a ty masz na nazwisko Hatake. Masz w rodzinie Uchihe?- kolejne pytanie, na które mimowolnie się uśmiechnęłam.
Mari-Nie. Nikt z mojej rodziny nie ma związku z klanem Uchiha. Jeśli chodzi o mnie, to wszczepiono mi sharingan jeszcze przed narodzeniem. -mówiąc to nawet się na niego nie spojrzałam. Eksperymenty Mgły odnośnie sharingan nie są utajnione, choć się o nich nie mówi. Z resztą co się dziwić? Ze wszystkich nienarodzonych dzieci, którym wszczepiono sharingan tylko nieliczne przeżyły i tylko ja mam sharingan. -Zakończmy temat.-dopowiedziałam powracając do milczenia sprzed tej rozmowy.
Isao-Już się zbliżamy.- na te słowa spojrzałam na niego, a następnie mój wzrok przeniósł się na drogę. Rzeczywiście za paręnaście metrów przekroczymy bramę. Odruchowo przyśpieszyłam krok.Nie mogłam się powstrzymać przed biegiem gdy zobaczyłam blond czuprynę chłopaka stojącego w bramie i jego błękitne oczy.
Mari-Akiru!-krzyknęłam rzucając mu się na szyję, tak, że chłopak ledwo się nie przewalił razem ze mną. Mimo tego, że nigdy nie okazywałam aż tak swoich uczuć Akiru przytulił mnie z całej siły.
Akiru-Jeśli tak witasz mnie po paru dniach, to boję się pomyśleć co będzie po paru miesiącach.-na te słowa wyrwała się z jego uścisku z uśmiechem.
Mari-Tylko spróbuj nie widywać się ze mną przez parę miesięcy a zabiję, a potem ożywię i znowu zabiję.
Akiru-To nie brzmi zbyt wesoło.
Mari-Na szczęście nie masz co na to liczyć, bo w każdej wolnej przerwie zamierzam odwiedzać Sanchigakure. No i ciebie przy okazji.
Akiru-Miła jak zawsze.-mruknął mierzwiąc mi włosy po czym przyjrzał mi się uważnie. Akurat w momencie, w którym doszli pozostali.
Naruto-Kto to?-spytał wskazując na Akiru.
Mari-Naruto to Akiru, przywódca Sanchigakure. Akiru masz pecha poznać moją drużynę w składzie Naruto Uzumaki, marzący o zostaniu hokage, Sakurę Haruno uczennicę Tsunade, a o Kakashim i Sasuke już ci wcześniej opowiadałam. Mało się zmienili poza tym, że Sasuke to jeszcze bardziej nadęty dupek niż zapamiętałam.
Akiru-Rozumiem.
Yuki-Ohayo Mari!-krzyknęła podbiegając z siostrą.
Emi-Jak tam w Konoha?
Mari-Ohayo. Całkiem nieźle, ale trochę nudno.
Emi-Co ci się stało w rękę?
Yuki-I od kiedy masz rozpuszczone włosy na misji?-na te pytania uśmiechnęłam się jakby nigdy nic.
Mari-Nic wielkiego. Co do włosów, to frotki w Konoha są beznadziejne. Musiałam je rozpuścić gdzieś tak w połowie drogi,a co do ręki. Znacie mnie. Troszeczkę przesadziłam z treningiem.
Akiru-Miałaś się oszczędzać.
Mari-Wiem. I obiecuje się poprawić, ale za to znam niezłe jutsu. W wolnej chwili ci je pokażę, ale teraz nie marze o niczym innym jak o ciepłej kąpieli i wygodnym łóżku. A jeśli dorzucisz do tego dango i TV będę w ósmym niebie.
Akiru-Chyba da się coś załatwić. Chodź zaprowadzę cię. Yuki, Emi zajmijcie się gośćmi.
Kakashi-A co do zwoju...-na te słowa Akiru przerwał mu podnosząc rękę.
Akiru- Niech zgadnę. Mari wpadła na plan by dać zwój Naomi i ją odesłać, aby uniemożliwić wrogom przejęcie go?
Sakura-Skąd wiesz?
Akiru- Naomi pojawiła się z nim parę godzin temu, przekazała zwój i zniknęła.
Kakashi-Czemu nie powiedziałaś?
Mari-Powiedzieć i zrezygnować z szansy odwiedzenia mojej najulubieńszej wioski? Nigdy w życiu. A właśnie ktoś tu mówił o łóżku i kąpieli.-na ostatnie zdanie Akiru uśmiechnął się zaczynając iść i dając mi do zrozumienia, że mam iść za nim.
Akiru-Jak było naprawdę z tą gumką i ręką?-spytał poważnie.
Mari-Zgubiłam gdzieś gumki w gorących źródłach. Wiem co powiesz, dlatego podkreślę, że to nie był mój pomysł, a co do ręki... To nic wielkiego.
Akiru-Skoro tak twierdzisz. Pomału zaczynam się o ciebie coraz bardziej martwić, Mari.
Mari-Nic mi nie będzie.
Akiru-Mam taką nadzieję. -powiedział gdy zbliżyliśmy się do pięknego budynku w mniej zaludnionej części wioski. Rozglądnęłam się w koło.
Mari-Pięknie.-szepnęłam wchodząc za Akiru do posiadłości.
Akiru-To dobrze, że tak uważasz, bo za każdym razem gdy będziesz nas odwiedzać i gdy cię tu nie będzie, ten dom jest twój. Kazałem nałożyć na jego remont i wyposażenie specjalną uwagę i mam nadzieję, że ci się spodoba.
Mari-Dziękuję. Jesteś wspaniały.- powiedziałam posyłając mu uśmiech.
Akiru- Ja muszę już iść, a ty w tym czasie odpocznij.
Mari-Hai.-odpowiedziałam obserwując jak wychodzi.
Akiru-A właśnie masz prezent na łóżku!-krzyknął nim zamknął drzwi. Uśmiechnęłam się od ucha do ucha i cicho szepnęłam "Dziękuje", po czym odwróciłam się i skierowałam do sypialni.

***************************
Punkt widzenia Sasuke
**********************

Dokładnie obserwowałem oddalającą się sylwetkę Mari. Muszę, przyznać, że jest niezłą kłamczuchą. Gdyby nie fakt, że przy tym byłem najpewniej uwierzyłbym w jej wersję. 
Yuki-A więc zapraszamy. Krótkie oprowadzenie i pokażemy wam pokoje. 
Naruto-Macie tutaj jakieś ramen?-nawet nie zdziwiłem się, że to właśnie o to się najbardziej martwił. Z każdym dniem utwierdzam się w przekonaniu, że Naruto po prostu nie byłby sobą, gdyby nie myślał o ramen. 
Yuki-Matko. Mari nie kłamała mówiąc, że je uwielbiasz. -odpowiedziała z uśmiechem dokładnie nam się przyglądając.
Sakura-Przecież ani razu nawet nie wspomniała przy was, że Naruto lubi ramen.-powiedziała wtrącając się do rozmowy. Jakby nie mogła sobie darować.
Yuki-No tak, ale Mari opowiedziała nam to jeszcze zanim w ogóle wynikła ta sytuacja z sojuszem.
Kakashi-Jak to?
Yuki-Bo widzicie ona...-nie dokończyła, bo druga dziewczyna, która do tej pory stała cicho przywaliła jej w głowę i to w momencie, w którym zaczęło mnie to interesować. Czy to możliwe by Mari jednak sprawdzała co się dzieję w Konoha?
Emi-Za dużo gadasz. Chyba nie chcesz się jej narazić.-spytała obojętnie patrząc na siostrę, która spoważniała.-Chodźcie już. Poza zaprowadzeniem was mam swoje sprawy i nie zamierzam marnować czasu. -mówiła jakby się wściekła o coś co nie miało miejsca. Bez słowa komentarzu zaczęliśmy iść za blondynkami. Przynajmniej do momentu, w którym podszedł do nich jakiś szatyn o piwnych oczach posturą podobny do Naruto. Nie zauważyłem jednak ani opaski ani broni.
Yuki- A ciebie co przygnało Shinji?-powiedziała z szczyptą podejrzliwości.
Shinji- Słyszałem o powrocie Mari. Wiecie gdzie ją znajdę?
Emi- Akiru zaprowadził ją do mieszkania. Nie masz co liczyć na spotkanie z nią sam na sam.
Shinji- Nie masz się o co martwić. Dopiero co Hiro szedł z nim do gabinetu w sprawie jakiś dokumentów  z archiwum. Zejdzie się do północy.
Yuki-I tak nie masz szans. Przypomnieć ci jak to się ostatnio skończyło?
Shinji-Oj tam, oj tam. Tym razem mam haka o nazwie urok osobisty.
Emi-O czym ty bredzisz? Ty i urok osobisty? Dobre sobie.-powiedziała z kpiną.
Shinji-Jeszcze się przekonasz słoneczko.-powiedział odchodząc.
Yuki-Widzimy się na ostrym dyżurze!-krzyknęła za nim, po czym obie zaczęły się śmiać.-Myślisz, że jak to się skończy?-spytała siostrę.
Emi-Jak zawsze. Zaraz jak ich odprowadzimy trzeba będzie przyszykować sale operacyjną.-odpowiedziała, a mnie coś ścisnęło na myśl, że ten gostek będzie próbował po raz kolejny dobierać się do Mari. Przynajmniej jest gwarancja, że mu przywali. Nie to, żebym był zazdrosny, ale od razu widać o czym ten debil myślał.
Yuki-Ciekawe czy on wie, że Mari i tak jest już zajęta.
Naruto-Jak to?-spytał ciekawy dokładnie im się przypatrując. Szczerze mówiąc sam się tym zaciekawiłem. W końcu wątpię w to, że gdyby miała chłopaka, nic o nim nie wspomniała.
Yuki-Jak to kto? To oczywiste. Oczywiście nie oficjalne, ale to gołym okiem widać, że między nią a Akiru coś jest. Chyba widzieliście ich przywitanie? Jak na Mari to całkiem spory wyczyn tak okazywać emocje i to przy innych. Nie mówiąc już o tym, że oni są nierozłączni...- nie skończyła mówić gdy znowu oberwała od siostry.
Emi-Za dużo gadasz.- na tych słowach nasza, a raczej ich rozmowa się zakończyła. W ciągu pięciu minut dotarliśmy do hotelu. W ciągu kolejnych każdy z nas dostał pokój. Westchnąłem zamykając za sobą drzwi i odkładając swoje rzeczy przy stoliku nocnym.  Położyłem się na łóżku, zamykając oczy. Nie ważne jak bardzo bym się starał nie potrafię odpędzić od siebie wspomnienia o czarnowłosej kunoichi z mojej drużyny. Doskonale pamiętam tą niezdarną, zamyśloną, wiecznie uśmiechniętą dziewczynkę, która jako jedyna potrafiła mnie zrozumieć. Czasem miałem wrażenie, że czyta mi w myślach. Mimowolnie uśmiechnąłem się na to wspomnienie. Wciąż nie mogę uwierzyć, że tak się zmieniła. Na pewno coś się stało, tylko nie wiem co. Jedno jest pewne. Dowiem się o co chodziło choćby nie wiem co.

****************************
Punkt widzenia Mari
**********************

Szłam wolnym krokiem wzdłuż ulic Sanchigakure. Nie mogę powstrzymać uśmiechu na myśl co zrobiłam temu idiocie, gdy po raz setny do mnie zarywał. Shinji kiedy ty do cholery się nauczysz, że ze mną się nie zadziera? Przynajmniej mam atrakcję. Westchnęłam rozglądając się po okolicy. Wszystko wygląda jak ze snów. Przynajmniej wiem, że te moje udręki z Sasuke i obecność Kakashi'ego to mała cena za tą wioskę.
Mari-Żyć nie umierać.-mruknęłam rozciągając się i zatrzymując przy jakieś rzece. Mam jeden dzień na zwiedzanie Sanchigakure i odwiedzenie wszystkich. Chyba powinnam zdążyć. Weszłam na krawężnik i zaczęłam po nim iść ostrożnie kładąc stopy. Te cholerne kafelki rzeczywiście są śliskie. Na mojej twarzy znowu pojawił się uśmiech gdy zobaczyłam swoje odbicie. Włosy związane w kucyk, czarne spodnie, mój pas z bronią i fioletowa bluzka od Akiru zawiązywana na szyi. Do tego na prawej ręce długa rękawiczka rozciągająca się od nadgarstka do barku, a lewa ciągle jest zabandażowana. Nawet nie zauważyłam kiedy noga mi się osunęła i mało nie wpadłam do wodo. W ostatniej chwili złapałam równowagę. Zeskoczyłam z krawężnika i stanęłam na twardej ziemi. Ironia. Bardziej boje się wpaść do rzeki niż stoczyć walkę z Akatsuki.
Sasuke- Musisz ładować się w kłopoty nawet na spacerze?- usłyszałam za sobą. Od razu się odwróciłam w jego stronę. Lekko się uśmiechał, jednak jego oczy ciągle są zimne jak lód. Może nawet bym na niego nawrzeszczała, ale ta wioska sprawia mnie w zbyt dobry nastrój i nie chce tego zepsuć.
Mari-Czy ty przypadkiem mnie nie prześladujesz?-mruknęłam idąc dalej. I choć wolałabym by poszedł inną stroną, wcale mi nie przeszkadza, że chłopak idzie obok mnie. To chyba zły omen.
Sasuke-Nie wierze. Wielka Mari Hatake rozmawia ze mną i jeszcze ani razu mnie nie obraziła. W dodatku ten uśmiech...Chyba muszę zapisać gdzieś ten dzień.
Mari-Dobry pomysł. Bo jutro będę potrójnie wredna.-powiedziałam ciągle sie uśmiechając.
Sasuke-Nie mogę się doczekać.-odpowiedział ironicznie. -Jak tam z ręką?
Mari-Nic wielkiego. Lekka rana. Uszczypnijcie mnie. Czyżby Wielki Sasuke Uchiha się o mnie martwił.-powiedziałam krzyżując ręce na piersi i patrząc na niego z przekąsem.
Sasuke- Raczej o powodzenie następnej misji.-odpowiedział obojętnie.-Pytanie co wprawia cię w tak dobry humor?
Mari-Sanchigakure oczywiście.-odpowiedziałam z uśmiechem obserwując różowe płatki kwiatu wiśni, które niesione przez wiatr przeleciały obok nas.

Mari-A właśnie. Wiesz kiedy jutro wyruszamy z powrotem do Konohy?
Sasuke-Z samego rana.-ta wiadomości trochę pogorszyła mi humor. 
Mari-No cóż. W takim razie idę do Akiru. Może uda mi sie go wyciągnąć od papierkowej roboty. -powiedziałam chcąc odejść, jednak chłopak złapał mnie za nadgarstek zatrzymując. Odwróciłam się w jego stronę. 
Sasuke-Co cię z nim łączy?-spytał dokładnie mnie obserwując. Chwilę na niego patrzyłam doszukując się jakiegoś sensu tych słów. 
Mari-Kompletnie nie wiem o co ci chodzi.-odpowiedziałam szczerze. Bo co mogłoby mnie takiego łączyć z Akiru?
Sasuke-Yuki i Emi powiedziały...
Mari-I wszystko jasne.- mruknęłam przerywając mu. Yuki to istna mistrzyni jeśli chodzi o plotki. Zwłaszcza na mój temat. Okej żadna mi nie przeszkadza, ale odkąd zaczęła rozgłaszać wszem i wobec, że ja i Akiru jesteśmy razem powiedziałam dość. Jak widać nic to nie dało.
Sasuke-Więc odpowiedz.
Mari-Akiru jest dla mnie jak brat i nic poza tym. Z resztą nawet gdyby łączyło nas coś innego to ty nie masz nic do gadania. -powiedziałam poważnie i obojętnie wyrywając mu się i odchodząc. Yuki powinna się przymknąć, a Sasuke przestać się wtrącać. Nie potrzebuje ani ich pomocy, ani wsparcia. Sama umiem sobie radzić. Pięknie. Nagle cały mój dobry nastrój gdzieś zniknął. Wszystko jego wina. Westchnęłam. Raz. Jeden jedyny raz byłam dla niego w pełni miła i tak to się kończy. Nie wiem ile tak szłam nim usłyszałam wybuch. Bez zastanowienia zaczęłam biec w stronę chmary dymu. Już z oddali zauważyłam osuwający się budynek, którego odłamki leciały prosto na jakiegoś chłopca. Bez dłuższych rozważań przesunęłam delikatnie prawą stopę w prawo i parę sekund później miałam dziecko na rękach wskakując na najbliższy budynek. Gdy tylko zauważyłam, że jest w miarę bezpiecznie zeskoczyłam i odłożyłam chłopca na ziemię, który bez słowa z płaczem pobiegł do rodziców. Rozejrzałam się w koło. Jednak dopiero po chwili mój wzrok przeniósł się na dwóch członków z Akatsuki. Itachi i Kisame. To jakieś jaja? Najpierw uciekają, a teraz niszczą moją wioskę.
Mari-Nie dajecie sobie spokoju?Jeśli myślicie, że atakowanie tej wioski pójdzie wam płazem to się mylicie.
Kisame-Wybacz, ale nie mieliśmy jak się sobą skontaktować. -dopiero teraz doszło do mnie, że to są zwykłe kolny. Akurat w tym momencie dotarli tu pozostali członkowie drużyny i parę ninja z Sanchi. W tym Yuki i Emi. Jednak nie za bardzo przejęłam się ich obecnością. 
Emi-Czego chcecie?!-spytała wyjmując katanę i pewnie by sie na niego rzuciła gdyby nie była pewna ich zamiarów. Mój wzrok przeniósł się z Kisame na Itachi'ego w poszukiwaniu odpowiedzi na jej pytanie i to był błąd. Sekundę później zostałam złapana w jego genjutsu Mangekyo Sharingan. Znalazłam się w wielkiej czerwonej pustce. Spojrzałam do góry by zauważyć czarne jak noc chmury. Tego samego koloru jest podłoże. Nigdzie nie widać końca tej "planszy". Nim się zorientowałam byłam przywiązana do wielkiego pnia. Nawet nie próbuje rozerwać więzów. To równie bezcelowe jak jedzenie zupy widelcem. Zmiana przepływu chakry też nic nie da. Jedyne co mi pozostaje to zdać sie na jego wolę. Cholera. Kiedy ja aż tak nisko upadłam? Jestem pewna, że jeszcze jakiś czas temu byłam postrachem innych, że potrafiłam jednym spojrzeniem, jednym słowem zniechęcić wroga do walki i zasiać w nim wątpliwości. Chodziły o mnie pogłoski, plotki i historie, które mroziły krew w żyłach. Byłam niezwyciężona. A teraz? Teraz bezbronnie czekam na wyrok. Na wyrok od osoby, która kiedyś mnie szkoliła.  Itachi. Upadłeś jeszcze niżej ode mnie skoro dołączyłeś do Akatsuki. Spojrzałam przed siebie napotykając jego wzrok. 
Itachi-Powinnaś w końcu zacząć myśleć podczas spotkań z wrogiem. To jak łatwo dałaś się złapać jest żałosne. -powiedział dokładnie mi się przypatrując na co ja się uśmiechnęłam. Pierwsze zdanie brzmiało jakby ciągle był moim mentorem. 
Mari-Dużo chakry przekazałeś temu klonowi, jednak i tak nie powinieneś tak nadwyrężać oczu. To może się źle skończyć. Nie myśl, że się martwię, ale obiecałam coś twojemu bratu i nie możesz mi tu wykitować. -odpowiedziałam zmieniając temat. 
Itachi-Co?
Mari- Czyżby Sasuke nie był ci jednak tak do końca obojętny? Warto zapamiętać. Pytanie brzmi czego chcesz?-na to pytanie na twarzy bruneta pokazał się nikły uśmiech, który szybko zniknął.
Itachi-Lidera zastanawia czemu legendarna  Sayuri zgodziła się na sojusz z Konohą. 
Mari-Jak widzisz są z niego korzyści. A teraz powiedz czego tak na PRAWDĘ chcecie?
Itachi-Informacji. -powiedział wbijając w moje ciało kunai...

***************************
Punkt widzenia Sasuke
**********************

Emi-Czego chcecie?!-spytała wyjmując katanę i wrogim spojrzeniem obserwując członków Akatsuki. Musi być bardzo naiwna jeśli myśli, że jednym pytaniem mogłaby nakłonić ich do zwierzeń. Mari dzięki swoim manipulacjom, może i by się to udało, jednak teraz brunetka stoi dokładnie przypatrując się Kisame i Itachi'emu. Moje spojrzenie przeniosło się na brata. Gdyby nie obecność Mari już pewnie bym się na niego rzucił. Jednak on zdaje się być zupełnie w innym świecie patrząc się w jeden punkt. Dopiero teraz dostrzegłem, że mimo tego, że to klon, to aktywował Mangekyo Sharingan. Odruchowo spojrzałem na Mari. Dziewczyna nie poruszała się nawet o milimetr wpatrując się w oczy mojego brata. Już zamierzałem wyjąc katanę i zaatakować Itachi'ego gdy zauważyłem jak brunet dezaktywuje swoje kekkei genkai, a ciało brunetki bezwładnie upada na ziemię. Odruchowo poruszyłem się i w ostatniej chwili złapałem ją.
Emi-Nic jej nie jest?-spytała zmartwionym głosem. Delikatnie odgarnąłem kosmyk włosów z twarzy zielonookiej. Nawet nie zdziwiłem się gdy Mari już po chwili się ocknęła. 
Sasuke -Wszystko w porządku.- powiedziałem widząc jak dziewczyna odzyskuje świadomość. Gdy tylko zdała sobie sprawę kto ją trzyma, odsunęła się jak oparzona. 
Mari- Nie dotykaj mnie.-warknęła wstając na równe nogi. Westchnąłem robiąc to samo.
Sasuke- Nie umiesz po prostu podziękować?- dziewczyna zignorowała tą wypowiedź. Jej wzrok skierował się na Itachi'ego. Dopiero teraz zrobiła coś co mnie zaskoczyła. Uśmiechnęła się jakby nigdy nic. Prawie nie zauważyłem ile w tym geście jest fałszu. 
Mari- Teraz jestem wściekła.- powiedziała zupełnie spokojnie, przez co trudno jest uwierzyć w jej słowa. Wystarczyło jedno mrugniecie by Mari znalazła się przy członkach Akatsuki i przebiła ich ciała na wylot za pomocą kunai. W jednej chwili obydwaj zmienili się w chmarę dymu, która szybko opadła. Dziewczyna zeskoczyła i podeszła do Emi. 
Mari-Przekaż Akiru by rozkazał sprawdzić wioskę i okolicę na odległość co najmniej 5 kilometrów. 
Emi-Hai. -mówiąc to odwróciła się i pobiegła w stronę biura blondyna. Brunetka westchnęła i zaczęła iść swoim kierunkiem.
Mari-Dziś wieczór odbędzie się mały festyn. Dobra zabawa. Czujcie się zaproszeni.-powiedziała nim zniknęła. Chyba powinienem się już przyzwyczaić do jej szybkości i zmian jakie zachodzą w jej zachowaniu. Mari- jedna wielka tajemnica, której rozwiązanie z dnia na dzień staję się coraz trudniejsze. Wręcz niemożliwe. 
Sakura-Sasuke nic ci nie jest?-spytała troskliwym głosem. Szczerze mówiąc dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że tu jest. Ta dziewczyna mogłaby się wreszcie odczepić. 
Sasuke-A jak myślisz.-odpowiedziałem obojętnie odchodząc. Może i mógłbym się jakoś dogadać z różowowłosą, gdyby nie jej żałosne zachowanie. Ciągle nie potrafię zrozumieć czemu Mari jest po jej stronie. Czyżbym coś przegapił? Westchnąłem. Muszę w końcu rozszyfrować brunetkę bo zwariuję przez nią. O ile już się to nie stało. Nie zdziwiłbym się gdyby okazało się, że już jestem wariatem i to przez tą dziewczynę. Mimowolnie uśmiechnąłem się na wspomnieni o gorących źródłach, które pojawiło sie w mojej głowię. Kto by pomyślał, że do tego dojdzie? Nawet nie wiem, w którym momencie ją złapałem. Kiedy usłyszałem, że wychodzi zrobiłem to samo. Po paru minutach już na nią czekałem przed drzwiami damskiej części gorących źródeł. Mari była wtedy na tyle zamyślona, że nawet mnie nie zauważyła. A potem? Wszystko działo się jak w filmie. Chciałem z nią jedynie porozmawiać, a zacząłem się z nią droczyć i kto wie do czego by doszło gdyby nie Sakura i jej niezdarność. Po raz pierwszy od dawna zobaczyłem ten uroczy rumieniec na twarzy czarnowłosej kunoichi. Wyglądała wtedy po prostu słodko. Z rozmyślań wyrwała mnie piłka, która omal nie trafiła mnie w głowę. W ostatniej chwili ją złapałem i spojrzałem w kierunku, z której nadleciała. Parę metrów ode mnie stało paru chłopaków wieku może jedenastu lat. Odrzuciłem im ich własność.
Sasuke-Idźcie grać gdzie indziej.-powiedziałem obojętnie. Dzieci grające na ulicy to nigdy nic dobrego. Zwłaszcza w wiosce, która tak niedawno temu była organizacją zajmując się m.in. morderstwami na zlecenie.  Westchnąłem. Jakim cudem Mari tu trafiła? Zatrzymałem się czując czyjąś dłoń na ramieniu.
-Musimy porozmawiać.-powiedział stanowczym głosem nieznoszącym sprzeciwu. 


****************************
Punkt widzenia Mari
&
Wieczór,Festyn
**********************

Festyn trwa już od co najmniej dwóch godzin. Wszyscy świetnie się bawią korzystając z wszystkich atrakcji. A ja? Siedzę na jednym z najwyższych drzew i obserwuje wszystko z ukrycia. Nie to, że nie chce sie zabawić. Stąd po prostu lepiej wszystko widać, a chce zapamiętać każdy szczegół. Z resztą i tak nie mogłabym się bawić. Moje myśli wciąż krążą wokół Akatsuki. Jak mogłam dać sie tak podejść? Pewnie gdybym nie zmieniła tematu i nie odeszła musiałabym wszystko wyjaśniać. Na szczęście Itachi nie wyciągnął moich największych sekretów na światło dzienne i wciąż są one znane jedynie mi. I dobrze. Zamknęłam oczy odpychając od siebie te myśli. Zemszczę się na starszym z braci Uchiha, ale najpierw muszę sie jeszcze podszkolić. Muszę, to zrobić jeśli w przyszłości chcę ochronić Sanchigakure i Konohę.
Naruto-Mari! Idziesz z nami? Zaraz będzie najlepsze?-krzyknął z dołu z uśmiechem machając do mnie. Obok niego była Sakura, która również uśmiechała się zakładając włosy za ucho. Nawet Sasuke miał na twarzy nikły uśmiech, a Kakashi nie czyta książki dokładnie mnie obserwując. Do tego Isao, Kinji, Toshiko, Emi i Yuki. Wszyscy wyglądają jakby dobrze się zaprzyjaźnili. Mimowolnie uśmiechnęłam się i zeskoczyłam.
Mari-Chodźmy już.


Ohayo!
Z góry przepraszam za błędy, które (znowu) na pewno się pojawiły. Mogłabym sie usprawiedliwiać dużą ilością nauki, ale nie oszukujmy się. Ten problem mają chyba wszyscy. No cóż. Będę się starała nad tym pracować. Poza tym chciałabym was uprzedzić, że za niedługo wyjeżdżam na tydzień do Londynu i nie będę mieć możliwości nawet zaczęcia nowej notki więc najpewniej pojawi sie ona dopiero po świetach, Może uda mi sie tego uniknąć ale niczego nie obiecuję. 
Do zobaczenia.